Na początku chciałabym zaznaczyć, że duży wkład swojej pracy włożyła w to FS
Chanel, ponieważ stworzyła postaci i zrobiła zdjęcia.
Autor tekstu: Lorette
Autor zdjęć: Chanel
PROGOL - poniżej.
ODCINEK I
Bez zbędnych wstępów chciałabym zacząć.
PROLOG
[IMG]http://i43.************/sffac7.jpg[/IMG]
- Zaraz wieczerza.
- Dobrze, już schodzę.
Smutny obraz sierpniowego, deszczowego wieczoru współgrał idealnie z nastrojem wszystkich mieszkańców pałacu w Belveder. Nikt się dzisiaj nie uśmiechał, nie żartował, ani nie wygłupiał. Każdy chodził jakoś dziwnie przybity, jakby nigdy nie miał być już szczęśliwy. Drobna postać, w ślicznej, tiulowej sukience stała przy oknie i patrzyła na ponury świat. Czuła się samotna i opuszczona przez wszystkich. Cała jej radość życia jakby wypłynęła wraz z deszczem. Odwróciła się od okna i zeszła po pięknie zdobionych schodach. W całym domu panował wielki przepych, więc bogate ozdoby nie były rzadkością. Dziewczyna schodziła po schodach bardzo opornie, gdy znalazła się na dole przeszła przez wielki korytarz i znalazła się w pięknej jadalni.
- W końcu przyszłaś - szepnęła pokojówka - matka się niepokoiła.
Skinęła głową i podeszła do swojej matki, która wraz z ojcem siedziała u szczytu stołu.
- Oto i moja córka, Amelia Kathreen Jessica Martinez O'Reilly.
Wszyscy zaczęli coś mówić, zrobił się gwar. Dziewczyna zajęła miejsce obok matki. Reszta zajęła się swoimi sprawami. Amelia, przez bliskich nazywana poprostu Am siedziała cicho, starając nie zwrócić niczyjej uwagi. Bała się nawet stuknąć lekko widelcem w talerz, żeby jej matka nie skarciła surowym wzrokiem. Gdy skończyła jeść przemknęła szybko na górę, do swojego pokoju. Zdjęła tiulową sukienkę i z pięknej księżniczki zmieniła się w zwykłą nastolatkę. Włączyła muzykę, która zamieniła smutny, szary pokój w miejsce wiecznej zabawy i radości. Gdy drzwi się otworzyły, dziewczyna szybko opadła na kanapę.
- Spokojnie, to tylko jaa - uśmiechnęła się Natalie, pokojówka, guwernadka i najlepsza przyjaciółka `księżniczki`.
[IMG]http://i42.************/adjexv.jpg[/IMG]
- Oh, całe szczęście. Już się wystraszyłam, że mama usłyszała muzykę - uśmiechnęła się dziewczyna - Matko, to spotkanie było tak strasznie nudne, ja nie wiem...
Natalie usiadła obok niej.
- No właśnie... Masz tam jeszcze przyjść. Chodzi o twoją szkołę... Kończą się wakacje, a ty... to znaczy twoja matka nie podjęła decyzji gdzie ciebie poślą...
- Nie gadaj. Nie... - dziewczyna schowała głowę w dłoniach - tam jest dyrektor jakiejś durnej szkoły, prawda?
Kobieta skinęła głową.
- The Belveder High School, najlepsza szkoła w okolicy...
- I gdzieś to mam...! - krzyknęła i zaczęła się przebierać spowrotem w sukienkę - co mnie tam jakaś szkoła? Czy nie mogę chodzić do normalnej... publicznej szkoły?
- Najwidoczniej...
Trzask drzwi. Musiała się nieźle zdenerwować. Zeszła powoli na dół, dla uspokojenia wzięła dwa głębokie oddechy. Tak lepiej...
- Jestem spowrotem - ukłoniła się.
Matka spojrzała na nią ostro. Dyrektor szkoły podniósł się z krzesła, matka również. Przeszli do pomieszczenia obok. `I co teraz, zacznie mnie przepytywać z tabliczki mnożenia? A może zapyta się co sądze o obecnym stanie naszej gospodarki...`.
- A więc, Amelio...
`Nie zaczyna się zdania od
a więc.` - skrytykowała go w myślach.
- powiedz mi coś o sobie.
Dziewczyna zaczęła wymieniać, do jakich szkół uczęszczała wcześniej, co osiągnęła. Mężczyzna był nią zachwycony.
- Myślę, że przyjęcie pańskiej córki do naszej szkoły, to tylko czysta formalność - powiedział dość szybko, zlewając wszystkie słowa w jedno, bardzo długie słowo.
- Czyli, że dostałam się? - zapytała cicho.
- Tak, to właśnie to oznacza...
Am dygnęła i wspięła się szybko po schodach do góry.
- Pan wybaczy za moją córkę, ona jest taka... płochliwa - starała się wyjść z sytuacji jej matka
[IMG]http://i41.************/11764d2.jpg[/IMG]
- Oczywiśćie nie jest taka na codzień, to bradzo dobre dziecko, naprawdę. Nie sprawiała nigdy kłopotów z wychowaniem, ani nie...
Dyrektor przerwał jej gestem ręki.
- Dziękuję bardzo za miłą kolację, ale muszę już uciekać.
Pożegnali się, ale nikt nie wiedział że dokładnie pięć metrów nad nimi rozgrywa się dramat. Amelia leżała na podłodze i płakała.
Czekam na pochwały jak i na ostrą krytykę. x}