Oki! Dodaję nowy odcinek. Wielkie podziękowania kieruję w stronę Liv, która poprawiła moje błędy. Uznaję ją za współautorkę tego odcinka, bo naprawdę mi pomogła. Miłego czytania.
Odcinek I
- Kochanie, zejdź na śniadanie- Paulina usłyszała głos mamy wołającej ją na śniadanie.
- Już idę, mamo!- odparła.
Po śniadaniu, które cała rodzina zjadła nie odzywając się do siebie, Paulina jak zwykle pojechała z tatą do szkoły. Na korytarzu zobaczyła Roberta. Uśmiechnęła się do niego niewinnie, i poszła szukać klasy, w której mają lekcje. Po drodze spotkała trzy dziewczyny, które od zawsze jej dokuczały:
- I co panienko? Dokąd to się wybieramy?- odezwała się jedna z nich.
- No yyy… Do klasy. – odpowiedziała speszona dziewczyna.
- Do klasy? Spadaj nam z drogi emówo. Aha, i odczep się od Roberta, to nie twój poziom.- powiedziała jedna z nich i popchnęła Paulinę ku drzwiom.
- Zostawcie ją! – ktoś krzyknął z głębi korytarza.
- O Robert. Ale my nic nie robimy. Po prostu rozmawiamy. – powiedziały, usprawiedliwiając się.
- Jasne! Idźcie już. No, do widzenia!
- Do zobaczenia.- powiedziały i głupio uśmiechnęły się do Pauli.
Robert starał się wyjaśnić całą sytuację, ale dziewczyna od razu uciekła. Pobiegła do łazienki. Tam myślała o tym, że Robert stanął w jej obronie. Może źle go oceniła?
Nagle zadzwonił dzwonek i Paula musiała iść na lekcję. Weszła do klasy, usiadła w swojej ławce. Jak się okazało, już wczoraj pan zaczął poprawiać sprawdziany. Oznajmił klasie, że na lekcji sprawdzi resztę, a tymczasem zadał im ćwiczenia. Zanim jednak zabrał się do reszty prac, poprosił do siebie tych trzech "szczęśliwców", których prace zostały sprawdzone- Angelikę, Agatę i... Paulinę.
- Paulina Kwiatek.- pan wyczytał jej nazwisko. – No chodź po swój sprawdzian. Wiesz co? Jedyne, co napisałaś dobrze to twoje imię i nazwisko. Dziewczyno obudź się! Pewnie całymi dniami siedzisz na tych swoich spotkaniach ludzi emo i nie bierzesz się za naukę. – po tych słowach Paulina, załamana, wybiegła z klasy. Na tą lekcję już nie przyszła.
Następny był język polski.
-„Jakoś to przeżyję”- pomyślała, wchodząc do klasy.
Rozpoczęła się lekcja, ale Paulina wcale o niej nie myślała. Z tego wszystkiego udało jej się uniknąć pytania na środku, co tym bardziej polepszyło jej sytuację. W końcu, po jej kolejna jedynka?
Gdy rozległ się dźwięk dzwonka, ona postanowiła nie wychodzić i zostać w klasie. Nagle w drzwiach stanął Robert.
-Mogę się przysiąść?- zapytał.
- Jasne. Tylko proszę, nie rozmawiajmy o tym co się stało na korytarzu ok?
Robert jednak nie odpuścił. Zaczął zgłębiać nurtujący go temat.
- Powiedz mi, co te dziewczyny ci zrobiły?
- Nic, nie chcę o tym gadać. Prosiłam cię. To moja sprawa.
- Nie, nie twoja. Obiecuję, że ci pomogę, tylko powiedz mi, proszę.
- No więc uwzięły się na mnie, nie wiem za co. To wszystko, nic im nie zrobiłam.
- Muszę z nimi poważnie pogadać.
- Nie, proszę… Wezmą mnie za kapusia i będę miała jeszcze bardziej przechlapane.
- Zmieniając temat… Co robisz dziś popołudniu?- zapytał chłopak, chcąc umówić się jakby na „randkę”.
-Nie wiem, chyba nic.
- To co powiesz na wspólny spacer?
- Jasne, bardzo chętnie.
- Będę u ciebie o 17.
-Ok.
Paulina bardzo się ucieszyła. Już nie mogła się doczekać spotkania z nim. Wyobrażała sobie, jak będzie fajnie… A może zdobędzie jego przyjaźń? Albo… a może i coś więcej…?
-„ O nie, znowu ten dzwonek!”- pomyślała dziewczyna, kierując się w stronę sali, w której teraz miała zajęcia. Całą godzinę marzyła o Robercie. Gdy skończyła się lekcja, wszyscy wybiegli z klasy. Paula również. Na szczęście była to ostatnia godzina. Opuszczając budynek szkoły zauważyła, że tata już na nią czekał. Wsiadła do samochodu. Rozmarzyła się. Myślami była już w tym lasku. Przez myśl przemknęła jej wizja ich pocałunku. „ To nie możliwe”- postukała się w głowę. Nie mogła doczekać się popołudnia. Była tak uradowana, że nawet nie zauważyła kiedy samochód zatrzymał się przed ich domem.
Może na taki tekst jedno zdjęcie to za mało, ale nigdzie indziej mi tu nie pasowało.