Więc tak jak obiecałam nowy odcinek już jest. Miłego czytania.
Odcinek IV
Obudził ją blask pięknego słońca, przedzierającego się przez niezasłonięte zasłony. Poczuła chęć do życia. Podniosła się powoli i ruszyła w kierunku drzwi. Pomimo, że dziś był poniedziałek, ona była szczęśliwa i uradowana. Schodząc na śniadanie podśpiewywała wesoło piosenkę. W czasie posiłku rozmawiała z rodzicami na różnego rodzaju tematy. Począwszy od spraw domowych na szkolnych skończywszy. Po jedzeniu tata jak zwykle odwiózł Paulę do szkoły. Samochód zatrzymał się przed budynkiem. Dziewczyna pożegnała się z ojcem i ruszyła ku drzwiom. Na korytarzu jej uwagę przykuło ciekawie wyglądające ogłoszenie. Podeszła bliżej i przeczytała:
"Dnia 24.05.2009r. odbędzie się bal szkolny. Serdecznie zapraszamy wszystkich uczniów. Przypominamy, że obowiązują stroje balowe. Przyjemnej zabawy. Samorząd szkolny."
"Taki bal to fajna sprawa, ale sama nie pójdę"- pomyślała, kończąc czytać informację.
Nagle rozległ się dzwonek. Poszła więc szukać klasy, w której ma teraz zajęcia. Całą lekcję była zupełnie wyłączona ze świata. Myślała o balu. „ A jak by tak Robert mnie zaprosił?”- przemknęło jej przez myśl. Na jej szczęście po godzinie lekcyjnej, gdy wszyscy wyszli z klasy, a Paula została jeszcze przez chwilę by doczytać temat, w drzwiach ukazał się… Robert. Podszedł do dziewczyny i zaczął niewinnie.
- Witaj! Czytałaś może ogłoszenie na korytarzu…?
- Tak, czytałam, ale na bal pewnie nie pójdę. – powiedziała, przełykając ślinę.
- Dlaczego? – spytał.
- Jak ty to sobie wyobrażasz. Mam iść sama? – odrzekła.
- Dlaczego masz iść sama? Co powiesz, żeby iść ze mną? – zaproponował, uśmiechając się.
- Wiesz… Nie wiem, czy to dobry pomysł… - odpowiedziała z smutkiem w głosie.
-Oczywiście, że to dobry pomysł. Jesteśmy umówieni. – powiedział z radością.
- Ok… - wydusiła z siebie, kompletnie zaskoczona.
Wychodząc z klasy zobaczyła Roksanę. Zdała jej relację z tego co wydarzyło się przed chwilą. Ku zaskoczeniu Roksi odradziła jej udziału w tym balu. Powiedziała, że nie wiadomo co ludzie sobie o niej pomyślą i takie tam. Paula oczywiście jej nie posłuchała. Dobrze wiedziała co ma robić. Chwile potem zadzwonił dzwonek i trzeba było iść na lekcję. Znów myślała o zabawie. Zresztą tak minęło jej całe przedpołudnie. Jak zwykle, po skończonych lekcjach tata już na nią czekał.
W czasie drogi opowiedziała o balu i zaproszeniu Roberta. Ojciec nie miał nic przeciwko. W domu okazało się, że mama również. Paula nie mogła się już doczekać tego wieczoru.
Ku jej uciesze tydzień minął bardzo szybko. Obudziwszy się w sobotę rano uświadomiła sobie, że dziś jest niepowtarzalny dzień w jej życiu. Uradowana zbiegła na dół, gdzie jak się okazało mama, czekała już na nią w samochodzie. Pobiegła do łazienki, bo przecież w piżamie wychodzić nie wypada. Po paru minutach była już w aucie. Matka zawiozła ją do salonu fryzjerskiego. Po paru godzinach Pauli nie dało się poznać. Ślicznie ułożone włosy podkreślały zalety jej cery. Teraz przyszedł czas na makijaż. W salonie kosmetycznym dziewczyna spędziła kolejne godziny. Było warto. Nastolatka wyglądała cudownie. Nadszedł czas na ostatni element, a mianowicie suknię. Na szczęście mama pomyślała o wszystkich odpowiednio wcześniej. Dobrze znała gust córki więc wybrała czerwoną, długą suknię balową. Będąc już w domu, dziewczyna ubierając, się w strój, zobaczyła w lustrze swoje odbicie. „Teraz to na pewno spodobam się Robertowi!” – pomyślała, ostatecznie poprawiając wygląd.
Spojrzała na zegarek. Wskazówki pokazywały godzinę 16.30. Bal miał zacząć się o 17. Krokiem dostojnej damy zeszła na dół. Tata zawiózł ją do szkoły. Dziewczyna żegnając się z nim przed drzwiami ujrzała Roberta. Podeszła do niego, a ten ujął ją za rękę i zaprowadził do środka.
W oddali zauważyła Roksanę. Nie była sama- towarzyszył jej znajomy Roberta. Paula poczuła się oszukana, bo przyjaciółka zapewniała ją, że nie przyjdzie. Ale nie przejmowała się tym. Chciała by ten wieczór trwał jak najdłużej. Nagle w całym budynku rozległa się muzyka. Robert zaprosił swoją partnerkę do tańca. Ta ochoczo zgodziła się. Czuła się jak królewna. Była wniebowzięta. Tańczyć z tak przystojnym facetem…! To jej się nigdy nie śniło. A jednak jest tutaj. To nie urojenie , ona naprawdę tutaj jest… Wszyscy zgromadzeni patrzą na nich. Ta jedyna niepowtarzalna chwila. Czego można chcieć więcej? Jednak jest coś… Po skończonym tańcu oboje wyszli na dwór. Za szkołą mieścił się ogródek dendrologiczny pełen wspaniałych drzew i krzewów. W pobliżu znajdowała się również fontanna. Chłopak skinięciem głowy zaprosił ją, aby podeszła bliżej wodotrysku. Ona po chwili już tam była. Patrzeli w lśniącą się taflę wody, wciąż poruszaną przez nową warstwę wody. Jeden moment, ich oczy się spotkały. Teraz nic nie mogło im przeszkodzić. Robert zdobył się na odwagę i rzekł:
- Paulino… Nie wiem jak mam ci to powiedzieć-zaczął się lekko jąkać ze zdenerwowania- Zakochałem się w tobie.
- Ja też cię kocham. – odpowiedziała, przepełniona szczęściem.
W pewnym momencie postać chłopaka zaczęła zbliżać się do niej. Nie próbowała uciekać przed przeznaczeniem. Nagle ich usta połączyły się. Paula była w siódmym niebie. Jej pierwszy pocałunek, i to w tak wyjątkowym miejscu. Marzyła tylko o jednym…
Po chwili czar pocałunku prysnął. Robert objął dziewczynę i wrócili na salę. Tańczyli jak szaleni. Najpierw wolne, klasyczne tańce potem szybsze z czasem nawet dyskotekowe. Cieszyli się sobą. Nic nie mogło im przeszkodzić a jednak… Ich pocałunek widziała Roksana. Nie mogła znieść myśli, że Paula może chodzić z tak przystojnym facetem. Przecież ona mogła mieć tylko ją… Może zazdrościła koleżance? Ona nigdy nie mogłaby chodzić z takim przystojniakiem. A może jednak? Złość rosła w niej z minuty na minutę. W głowie układała sobie plan, jak ich rozdzielić. Nie mogła by przecież pozwolić, by Paulina była szczęśliwa. Ona mogła mieć tylko ją. Egoistka. Stanowczo ruszyła w stronę tańczących nastolatków, uśmiechając się przy tym szatańsko. Stanęła obok nich. Paula nie podejrzewając złych zamiarów przyjaciółki odsunęła się i pozwoliła zatańczyć z Robertem. Roksi wykorzystując naiwność nastolatki zaczęła mówić coś na ucho chłopakowi.
Po chwili nastolatek wyraźnie zdenerwowany wybiegł z sali. Paula pobiegła za nim. Znalazła go w tym miejscu, gdzie się pocałowali. On starając się wszystko wyjaśnić zaczął:
- Czy to prawda, że masz innego chłopaka?
- Ja? Oczywiście, że nie. Kto ci takich bzdur nagadał? – zapytała, zdenerwowana.
- To nieważne… Jak mogłaś?!- krzyknął, nie oczekując odpowiedzi.
- Zaczekaj… Ja naprawdę nikogo nie mam. Jesteś jedyną osobą, którą kocham. Proszę cię, uwierz mi… – odrzekła, zalewając się łzami.
- Wybacz, ale muszę już wracać do domu. – odpowiedział z żalem.
- Robert…- nie chciała odpuścić
- Żegnaj!- rzucił, po czym szybko oddalił się, zostawiając zrozpaczoną dziewczynę samą.
Paula zastanawiała się kto mógł mu coś takiego powiedzieć. Nie podejrzewała Roksany. Może niesłusznie… Wróciła na salę, ale tylko po to, by zabrać swoją torebkę. Zadzwoniła po tatę, który po chwili już czekał przed szkołą. Wsiadła do auta i pojechała do domu. Nie chciała z nikim rozmawiać. Wchodząc do domu, zignorowała pytanie mamy o przebieg balu i szybko pobiegła do swojego pokoju. Zdjęła suknię, zmyła makijaż i położyła się, zamartwiając co będzie dalej…