Wiem i przepraszam, że tak długo trzeba było czekać na kolejną część. Ta jest dość specyficzna i dziwna. Ostatnie akapity przedstawiłam w przedziwny sposób - wiem. Zachowanie policjantów i bohaterki, także trudno wyjaśnić, ale tego dowiecie się w następnym rozdziale. Może ciekawi was fakt, dlaczego policjanci łatwo jej ulegają ; ) Nie gdybam tylko zapraszam na kolejną część FS.
PS I dziękuje bardzo za docenienie moich wypocin

Przyznam, że z tym tekstem nieco dłużej się mordowałam i mam nadzieję, że i to docenicie.
~~~~
Promienie słoneczne wpadały przez wielki okno w sypialni. Był to letni dzień, ciepły. A może najcieplejszy w tym roku?
Z pewnością był to czerwiec, jeden z tych najprzyjemniejszych dla przyrody miesięcy. Zbliżało się już południe. Tylko nieliczni jeszcze smacznie spali w swoich łóżkach. Kolejny dzień pracy, ciężko było zapomnieć o zapachu pościeli i porannej kawie przy telewizorze. Czas naglił.
W domu panowała nieskazitelna cisza, w której dało się słyszeć lekkie skrzypienie drewnianych drzwi.
Zza nich wyłoniła się połyskująca czupryna Robin, słońce nadawało włosom trochę miedzianych refleksów. Spojrzała na śpiącą siostrę wymownie. Zawsze była przeraźliwym śpiochem i ostatnia wstawała z łóżka.
Na ten delikatny szmer kobieta otworzyła ostrożnie oczy, czuła już jasne promienie słońca na powiekach. Przeciągnęła się leniwie.
- Co ty tu robisz? Nie idziesz dzisiaj do pracy? - spytała automatycznie, widząc siostrę w drzwiach, która usiadła teraz przy niej na skraju łóżka i wywróciła oczami.
[img]http://i42.************/2553up1.jpg[/img]
- Wzięłam parę dni wolnego. Nie pamiętasz? - to mówiac, rzuciła w nią poduszką.
- Ach, no tak. Sorry, ostatnio jestem nieco nieprzytomna. - odparła. Robin spojrzała na nią opiekuńczym spojrzeniem. - Jak było?
Brunetka nie mogła zaprzeczyć, że nie czekała na to pytanie, ale z odpowiedzią wstrzymała się na moment.
- Omlety! - zawołała z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Czarnowłosa zaczęła się śmiać, siostra zerwała się z łóżka jak oparzona, mając nadzieję, że zdąży zapobiec zbliżającej się katastrofie w kuchni i wybiegła z pokoju. Po chwili dało się słyszeć lekkie westchnienie dochodzące z kuchni. Emma postanowiła zmusić obolałe kości do zejścia na dół. Stąpając po zimnych stopniach schodów, pożałowała swojej decyzji.
Robin stała przy patelni z rozanieloną miną i z triumfem wymalowanym na twarzy, przewracała dumnie omlety, które były akurat pięknie wysmażone i wyśmienite, o czym po chwili się przekonały. Dziewczyna nadal miała w głowie pytanie siostry, która położyła łokcie na stole, nie sprawiając wrażenia rozmownej.
[img]http://i42.************/omqes.jpg[/img]
- Piękny dziś dzień, prawda? - brunetka spróbowała zagadać siostrę, lecz próby spełzły na niczym. - Och, rozchmurz się. - rzuciła przez ramię i zerknęła na jej przygarbioną sylwetkę.
Gdy podstawiła jej pod nos pachnące omlety, Emma podniosła głowę i ochoczo zabrała się za jedzenie. jadły w ciszy, gdy w końcu ponownie spytała siostrę:
- A więc, jak było? - tym razem już się nie uśmiechała, była bezgranicznie skupiona na swoim omlecie, który z chwili na chwilę znikał w zastraszającym tempie.
Jednak Robin odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie jadłaś nic wieczorem?
- Chipsy i trochę krakersów - skłamała prędko i spojrzała na nią wyczekująco - Jak było wczoraj u Bennington`ów? Dlaczego nic nie mówisz? - prawie nie zauważyła podnoszących się kącików ust siostry.
Brunetka zarumieniła się mimowolnie i ukazała swoje białe zęby. Emma nie pytała ponownie a Robin sama nie wiedziała dlaczego zwleka z odpowiedzią. Może nie do końca umiała jej to oznajmić?
[img]http://i44.************/2zxzj3o.jpg[/img]
Spojrzała za duże, piękne okno za którym widniało skąpane w blasku miasteczko.
- Oświadczył się! - brunetka krzyknęła znienacka, niemal podskoczyła na krześle z entuzjazmem. Siostra spojrzała na nią zdziwiona i uniosła brew znacząco jakby nie wierząc jej słowom. - No mi się oświadczył...! David!
Emma dopiero ocknęła się z zamyślenia, często się nad tym przyłapywała przez ostatnie ciężkie tygodnie, a bardzo dobrze znała ten przesycony szczęściem uśmiech, który zaistniał na twarzy siostry.
- To wspaniale! - powiedziała w końcu, ale mało przekonująco. Brunetka bardzo mocno skupiona nad tym co oświadczyła, ledwo to dostrzegła. - Dostałam piękny pierścionek, trudno mi było opanować wzruszenie. - uśmiechnęła się szerzej, jeżeli w ogóle było to możliwe.
[img]http://i42.************/mrzl3t.jpg[/img]
Czarnowłosa przyjrzała się złotemu krążkowi z błyszczącym oczkiem na palcu siostry, na paznokciach lśnił czerwony lakier. Mimowolnie westchnęła lekko, co dotarło do uszu uszczęśliwionej dziewczyny.
- Coś nie tak? Nie podoba ci się? Wiedziałam, zawsze wolałaś srebrne... - mruknęła z niezadowoleniem.
- Nie, nie, nie! Nie o to chodzi! Jest śliczny naprawdę. Zamyśliłam się tylko, wybacz. - powiedziała szybko Emma, próbując udobruchać siostrę. - Pasujecie do siebie - dodała po krótkim namyśle - David to naprawdę porządny facet. I błagam nie zepsuj tego siostrzyczko.
Uśmiechnęła się promiennie a zarazem szczerze, tak naprawdę po raz pierwszy tego dnia i poklepała rękę siostry, patrząc na nią równie serdecznie.
Siedziały tak jeszcze przez moment, po czym Robin zauważyła nie zmyty tusz, rozmazany w okolicach rzęs siostry. Jej oczy rozwarły się w zdumieniu. Czarnowłosa od razu to zauważyła.
- Em, ty, ty... znowu płakałaś? - spytała z zawodem i niedowierzaniem a jednocześnie zabrzmiało to bardzo opiekuńczo.
- Nie, pewnie zapomniałam go zmyć i podczas kąpieli troszkę się starł. - zaczęła się tłumaczyć raptownie. Robin patrzyła na nią zatroskana, nie wierząc oczywiście w żadne jej słowo.
[img]http://i39.************/2rxbe41.jpg[/img]
- Słuchaj... Idź pod prysznic, to cię odświeży i nie zamartwiaj się już więcej, proszę.
Emma westchnęła cicho. ' Łatwo jej mówić' - pomyślała ponuro i poczłapała do łazienki.
Przy siadła na chwilę przy wannie. Z pod rzęs wyłoniła się mokra łza i spłynęła wolno po policzku. Nie, nie chciała się teraz rozpłakać, nie mogła sobie na to pozwolić. Znowu.
[img]http://i39.************/2q0j403.jpg[/img]
Siedziała tak jeszcze przez chwilę, hamując napływające do oczu łzy. Próbowała nie myśleć o nocy, która była najważniejsza w jej życiu.
Zrzuciła z siebie przesiąkniętą potem jedwabną podkoszulkę i weszła do kabiny. Znów wezbrała się w niej nadzieja, że może woda oczyści jej umysł od bolesnych wspomnień, które kiedyś były piękne i zapomni o tym wszystkim... O tym najgorszym dniu jaki przeżyła. Był taki przesiąknięty pustką, dobrze go pamiętała.
[img]http://i44.************/x4f9s2.jpg[/img]
Wpatrzona w śliską ścianę kabiny, nie mogła już opędzić od siebie myśli. Dosłownie czuła zapach Rocout Avenue i majowej nocy, po której nic już nie było takie samo jak dawniej...
Był to piątek, dochodziła północ, może nawet kwadrans po. Paliło się wątłe światło w salonie, które kobieta umyślnie zostawiła zapalone. Nie czekała na męża, wiedziała, że późno wróci. Zbyt późno, aby czekać. Leżała już w łóżku wczytana w książkę, nie zwracała najmniejszej uwagi na szumiące drzewa za oknem, ani na malutką muszkę owocówkę latającą przy komodzie.
[img]http://i39.************/287nccw.jpg[/img]
Czas mijał, zegar tykał w salonie jak zawsze w równym tempie. Miasteczko pogrążyło się w absolutnej ciszy. Za oknami nie było słychać szczekających psów. czy samochodów sunących po pustych ulicach.
W tej nieskazitelnej ciszy ozwał się ostry dźwięk. Dzwonił telefon, młoda kobieta zerknęła zdziwiona w stronę salonu i zamknęła książkę, kładąc ją na ziemi tuż przy łóżku. Wysunęła stopy z pod ciepłej kołdry na zimną, drewnianą posadzkę. Przebiegł po niej lodowaty dreszcz.
[img]http://i41.************/szhmrb.jpg[/img]
- Halo? - spytała, gdy podniosła słuchawkę. Z początku trwała głucha cisza - Halo? - powtórzyła już bardziej natarczywie. Chciała odłożyć słuchawkę i uznać to za głupi dowcip, jednak ktoś odezwał się po drugiej stronie.
- Czy mam przyjemność z panią Emmą Jane Winkler? - spytał damski, głęboki głos.
- Owszem...
- Mówi Podkomendant Sara Mayer. Proszę jak najszybciej zjawić się na Rocout Avenue. Sądzę, że sama pani trafi. Radiowozy widoczne są z daleka. Z pewnością sama pani rozumie, dlaczego robimy dla pani wyjątek - podkreśliła.
- Jakie radiowozy?! Coś się stało? Coś z mężem? - spytała przestraszona, nie słuchając dalszych słów nieznajomej.
[img]http://i39.************/154yudh.jpg[/img]
Na zalaną deszczem ulicę Rocout zajechał czarny Jaguar, Emma przeklinała się w duszy, że od montowała parę dni temu zadaszenie, zgasiła silnik, zostawiając samochód tuż przy dwóch mężczyznach. Jeden z nich miał bardzo zmartwioną i poddenerwowaną minę, kiwną porozumiewawczo do drugiego. Radiowozów nie było prawie wcale, co mocno ją zdziwiło. Spodziewała się popularnych tłumików mieszkańców, tutejszej telewizji itp.
[img]http://i41.************/bjd00x.jpg[/img]
Po kilku minutach stała już przy owych funkcjonariuszach w napięciu. Na jej bladych policzkach pojawiły się łzy, zakręciło się jej w głowie. Tego z pewnością się nie spodziewała.
- To niemożliwe...! - bełkotała - udowodnijcie mi to, udowodnijcie!
Emma uwierzyła w słowa funkcjonariusza, gdy zobaczyła martwe ciało swojego męża, rozłożone na podjeździe kawałek dalej.
Nogi ugięły się pod nią, wierzyła w to co widziała, jednak przychodziło jej to z wielkim trudem i wysiłkiem.
[img]http://i43.************/2r3flfq.jpg[/img]
- Troy... - szepnęła, klękając przy nim. Dotknęła jego policzków, wydawało jej się, że widzi lekki rumieniec lecz były lodowate. Chwyciła go za dłoń, strużki łez zasłoniły jej źrenice. Jego palce również były zimne. Dźwignęła się na nogi nie spuszczając wzroku z męża. Wyglądał spokojnie, jak nigdy dotąd, jego brązowe włosy zawijały się dumnie nad uchem, policzki były jeszcze nieco zarumienione, usta zdawały się uśmiechać i nie straciły swojego uroku, nawet poplamione krwią. Pamiętała jeszcze jego nieco złośliwy uśmieszek.
[img]http://i39.************/350l9xe.jpg[/img]
- Kiedy nastąpił zgon? - spytała spokojnym tonem, wracając jakby na ziemię, jej usta drżały. Czarnoskóry policjant spojrzał na nią z pod ciemnych okularów ze zdziwieniem, bał się, że kobieta nie będzie w stanie przemówić, pomylił się.
- Sądzimy, że mniej więcej godzinę temu.
Czarnowłosa pokiwała głową powoli i spojrzała na stłuczony zegarek męża. Wskazówki zatrzymały się na 22.58. ' Musiał przetrwać długą strzelaninę' - pomyślała. ' Na pewno zegarek nie zbił się w chwili jego śmierci' - budziły się w niej pewne śledcze instynkty. W jej głowie kłębiło się wiele myśli i przypuszczeń, sama nie wiedziała czy są one słuszne. Dochodziła już druga w nocy.
[img]http://i40.************/vmtbft.jpg[/img]
- Proszę sobie teraz nie zaprzątać głowy... - rzekł ostrożnie i łagodnie policjant, widząc jej frustracje.
Chciał jeszcze coś dodać, ale kobieta uciszyła go ręką i powiedziała stłumionym głosem:
- Mógłby pan zostawić mnie na chwilę samą? - Umyślnie nie powiedziała w liczbie mnogiej, nie przeszłaby jej przez gardło. Mężczyzna zmieszał się trochę, po czym kiwnął głową twierdząco i odszedł do ów przystojnego funkcjonariusza o ciemnej cerze.
[img]http://i43.************/slpnj9.jpg[/img]
Spojrzeli na nią, na jej przygarbioną sylwetkę, gdy siedziała tuż przy zamordowanym brunecie.
- Może lepiej by było, gdybym ją odwiózł do domu, czy coś w tym rodzaju. Chyba nie będzie w stanie prowadzić. Sam szef rozumie... - ciągnął brunet, murzyn przerwał mu po chwili.
- Jest bardzo silna, sądzę, że to przez zawód jaki wykonuje. Na pewno będzie chciała zrobić jak najwięcej w sprawie śledztwa, a radziła sobie nie w takich sytuacjach. - to mówiąc, pokiwał palcem dobitnie.
Mimo przyjemnego, ciepłego wiaterku, ziemia była zimna, niezauważalnie ulatywał z niej chłód. Kobieta wzdrygnęła się lekko. Była nieco potargana, tusz rozmazał się wokół jej oczu, nie dlatego, że panował deszcz...
- Myślisz, że wiem dlaczego mogę tak przy tobie spokojnie siedzieć? - powiedziała i pogłaskała martwego bruneta po policzku, czując się jak wariatka. - I że mówię do ciebie a ty i tak nic z tego nie słyszysz?
Może... Nie ma teraz innej drogi by do ciebie dotrzeć...? Czy twoja dusza uleciała z ciebie szybko? Czy może, znajdują się w twoim ciele jakieś jej strzępki? - mówiła cicho, delikatnym tonem, na twarzy czaił się nawet cień uśmiechu. Przestała płakać a raczej przestawała.
[img]http://i41.************/tasqb6.jpg[/img]
Siedziała jeszcze tak przy nim z pięć minut, może więcej. Zastygając nieruchomo nad jego ciałem, nawet nie zauważyła, jak czarnoskóry mężczyzna stanął nad nią i powiedział nieco głośniej niż przedtem:
- Proszę jechać do domu i ochłonąć. Wszystkim się zajmiemy. Zadzwonimy do pani jutro w tej sprawie, panno Winkler.
Kobieta pokiwała głową nieprzytomnie, w zasadzie mogliby w ogóle nie pozwolić jej zbliżać się do małżonka, a co dopiero go dotykać. Właśnie w tym momencie poczuła wdzięczność do mężczyzny, a jej irytacja i pogarda w stosunku do władz zmniejszyły się nieco, może nawet do minimum.
Chciała jeszcze szepnąć coś do ukochanego, coś w rodzaju 'Kocham cię', ale stwierdziła, że to zbyt ekscentryczne i oklepane oraz takie pospolite. Zresztą powiedziała mu tej nocy parę ważnych rzeczy, których już z pewnością nie słyszał. 'Przynajmniej nie jako on, żyjący' - pocieszała się Emma. Spojrzała jeszcze raz na męża, czując żal i gorycz, która ścisnęła jej gardło.
- Naprawdę, bardzo mi przykro panno Winkler - rzekł policjant i uniósł ciemny kapelusz na pożegnanie.
[img]http://i43.************/16lwvgn.jpg[/img]
'' No pięknie, teraz nazywają mnie panną'' - pomyślała, chcąc polepszyć sobie humor, co oczywiście nie podziałało i ruszyła w stronę czarnego kabrioletu, jednak zatrzymała ją chęć zajrzenia do niezbadanego i niezabezpieczonego jeszcze opuszczonego baraku. Weszła ostrożnie, uchylając drzwi. Miejsce było chyba kiedyś barem czy czymś podobnym. Była tam nawet mała scena z wygiętym stojakiem na mikrofon. Kiedyś musiało się tu dziać dużo więcej. Teraz na ziemi leżało trochę dużych kartonów, zabrudzony biały blat, nieopodal piłka do koszykówki a na samym środku stał mały stolik. Rozejrzała się nie chętnie po całym pomieszczeniu, które podzielone było na dwie części. Kobieta zaintrygowana ruiną, weszła do zakrytego ścianą zakątka.
[img]http://i41.************/312uts1.jpg[/img]
Niemal krzyknęła, gdy zobaczyła pokrwawione lustro w kącie tuż przy oknie. Wolała nie myśleć, że to może być krew mężczyzny, z którym spędziła ważną część swojego życia. Jęknęła cicho. Budynek miał jeszcze jedno przestronne piętro, ale widocznie z powodu braku schodów nikt się tam nie dostał. 'I dobrze - pomyślała - Ciekawość zaprowadziłaby mnie tak szybciej, zanim bym się zorientowała'.
Była oburzona postępowaniem policji w tej sprawie. Żadnych zabezpieczeń i małe zainteresowanie morderstwem. Podobno było tu więcej ludzi i ekspertów, uprzedzili ją i wynieśli najważniejsze dowody z pomieszczenia. Prychnęła pogardliwie i jak najszybciej wyszła z budynku. Zauważyła, że pojawiły się z trzy kolejne radiowozy a funkcjonariusze krzątali się na zewnątrz. Wzdrygnęła się na myśl, że dotykają jej męża, ale postanowiła tam nie wracać, dla własnego dobra.
[img]http://i44.************/t6pjme.jpg[/img]
Wsiadła do wilgotnego samochodu. Nie zważając na to, siedziała jeszcze w bez ruchu przez kilka minut, wsłuchując się w krople deszczu i głosy policjantów. Do jej uszu doszedł cichy szelest folii.
W końcu odpaliła silnik drżącymi rękami i odjechała, widząc jeszcze ciało małżonka, okrywane czarną folią. Po czym zniknęła, wtapiając się w czarną noc.
~~~~
Wiem, szalona ilość zdjęć, ale kocham pstrykać zdjęcia i grzebać z hackach, poza tym są rekompensatą za ich ostatnie braki. : DD Mam, nadzieję, że się spodobał. Niedługo, czyli za jakiś tydzień, dwa można spodziewać się kolejnej 3 części. Pozdrawiam