View Single Post
stare 14.02.2009, 20:37   #68
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Wreszcie udało mi się zrobić zdjęcia! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale miałam mały problem. Niestety zmienił się trochę wystrój wnętrz, gdyż nie posiadam sporo dodatków.


Wszedł ostrożnie do salonu i rozejrzał się dookoła. Stanęłam w drzwiach i przez chwilę wpatrywałam się w niego uważnie. Byłam ciekawa co zrobi. Zdawałam sobie sprawę z tego, że początki będą trudne. Wampir i wilkołak pod jednym dachem...miałam jednak nadzieję, że chłopak się przyzwyczai i mimo różnych ras, uda nam się dogadać. Może nawet zostać przyjaciółmi. Kto wie...
Przeszedł obok mnie, zmierzając w stronę regałów z książkami. Niestety tym samym spowodował, że cały nieprzyjemny zapach jego skóry, zaatakował mnie ze zdwojoną siłą. Skrzywiłam się lekko, po czym zmieniłam miejsce obserwacji. Usiadłam na sofie i przeciągnęłam się, głośno wypuszczając powietrze.
Zastanawiałam się, jak to teraz będzie ze mną i Sethem. Wiedziałam, że wiadomość o obecności wilkołaka w moim domu, na pewno go nie ucieszy. Za każdym razem kiedy będzie mnie przytulał... poczuje zapach psa, którego tak nie lubi. Czułam ogarniający mnie smutek. Bałam się, że może się popsuć między nami, a bardzo bym tego nie chciała. Nie mogłam zostawić młodego na pastwę losu, nawet jeśli jest tym, kim jest. Wierzyłam, że Seth to zrozumie i z czasem zaakceptuje.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę Morice, który zajęty był przeglądaniem czasopisma. Domyślałam się, że był to dźwięk awanturującego się żołądka, o coś do jedzenia. Kompletnie zapomniałam, że on przecież nie odżywia się krwią i potrzebuje normalnego, ludzkiego jedzenia. Podniosłam się z sofy i ruszyłam w stronę kuchni.

Otwierając lodówkę, uświadomiłam sobie, że od wyjazdu mamy, bywałam w domu tylko po pieniądze, które przysyłała mi co miesiąc. W związku z tym, we wnętrzu znajdę tylko druty i światło.
-Chyba powinieneś wziąć prysznic, jesteś cały brudny.- powiedziałam, wchodząc ponownie do salonu.-chodź ze mną.
Morice odłożył gazetę na szafkę i posłusznie podreptał za mną na piętro. Pokazałam mu gdzie znajduje się łazienka, dałam jakieś ubranie Michaela, od którego nie było czuć wampirem i postanowiłam wybrać się do sklepu.
...
Otworzyłam książkę kucharską i wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki, do przygotowania naleśników. Za nic trudniejszego wolałam się nie zabierać, gdyż moje umiejętności kulinarne, miały wiele do życzenia.
W momencie kiedy układałam jedzenie na talerzu, do kuchni wszedł Morice. Stanął na środku pomieszczenia i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Ja natomiast uśmiechnęłam się do niego i wskazałam krzesło przy stole.
-Dlaczego to robisz?- zapytał, kiedy usiadłam naprzeciw.
-Pomyślałam, że będziesz głodny.- odpowiedziałam, czytając ulotkę od farby do włosów.- dawno nie gotowałam, ale mam nadzieję, że będą ci smakować.
-Nie chodzi mi tylko o naleśniki...-mruknął, mieszając widelcem w talerzu.
Oderwałam wzrok od lektury i spojrzałam na niego pytająco. Chłopak podniósł lekko głowę, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zalał się rumieńcem. Dopiero w tym momencie, dokładnie mu się przyjrzałam.

Jego skóra była dość ciemna, lecz nie można było powiedzieć, że to mulat. Czarne włosy średniej długości, sterczały mu niedbale na głowie, ale muszę stwierdzić, że pasowała mu taka fryzura. Miał nieco zadarty nos i kolczyka w lewej brwi. Najładniejsze jednak były jego oczy... duże, błyszczące i zielone. Po twarzy wyglądał na góra 15lat, ponadto był dość niski i chudy. Patrząc na niego, zastanawiałam się dlaczego wałęsał się sam po mieście. Naprawdę nie ma nikogo bliskiego, czy po prostu nie chce mi tego powiedzieć. Może mi nie ufa... w sumie nie dziwiłabym się, gdyby tak było.
-Dlaczego uratowałaś mi życie, będąc wampirzycą?- zapytał po chwili, opierając widelec o krawędź pustego talerza.- przecież jesteśmy wrogami!
-Tak się przyjęło, ale my nie musimy być wrogami. Wampiry żywią się ludzką krwią, a wilkołaki pragnąc zapobiec rzezi w mieście, pozbywają się ich.- powiedziałam, nachylając się nad stołem.- na szczęście są wyjątki...
-No tak, ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie... dlaczego mnie uratowałaś? Masz w tym jakiś interes?
-Nie. Po prostu nie mogłam zostawić się na pastwę losu.
-Ale ratując mnie...
-Oni nie byli tacy jak ja...- przerwałam mu szybko. Dobrze wiedziałam do czego zmierza.- nie żywię się ludzką krwią.
-Więc jak to się stało, że jeszcze istniejesz?- zapytał wybałuszając oczy ze zdziwienia.
-Zastępuję ją, krwią zwierzęcą... tak jak reszta mojej rodziny. Nie uśmiecha mi się mordować niewinnych ludzi. Dobra, ale koniec o mnie... powiedz mi, gdzie jest twoja rodzina.
-Mówiłem już, że nie mam- powiedział, spuszczając wzrok.
-Jakoś nie mogę w to uwierzyć, że zostałeś sam.
-To już twoja sprawa.- mruknął gniewnie.- nie musisz mi wierzyć.
-To prawda, ale chciałabym dowiedzieć się czegoś o tobie...

Minęło trochę czasu, aż rozwiązał mu się język i zaczął opowiadać o swoim życiu. To czego się dowiedziałam, wcale nie było szczęśliwą historią. Jego rodzice zginęli w walce z wampirami, które zaatakowały ich posiadłość, a młodsza siostra trafiła do „niewoli”. Reszta wilkołaków podejrzewała, że została poddana jakimś badaniom genetycznym, które prowadziła ta sama kobieta z cmentarza. Od najmłodszych lat, jego stado próbowało zrobić z niego maszynę do neutralizowania wampirów. Kiedy skończył piętnaście lat, zbuntował się i oświadczył, że nie chce podzielić losu swoich rodziców, lub co gorsza stać się królikiem doświadczalnym. Miał dość tej wiecznej, krwawej wojny. Po długotrwałej naradzie, Wilkołaki „wydziedziczyły” go ze stada, i takim sposobem znalazł się na ulicy... bez jakichkolwiek środków do życia. Nie mogłam zrozumieć, jak można być tak okrutnym i bez serca. Teraz, kiedy znałam już całą historię...bardziej zapragnęłam pomóc temu chłopakowi.
Nad ranem, kiedy Morice położył się spać... zabrałam opakowanie z farbą, po czym udałam się do łazienki.
...
Siedziałam na podłodze w salonie, przekładając beznamiętnie strony w książce. Miałam wielką ochotę pojechać do Setha. Nie widziałam go od wylotu do Włoch i bardzo mi go brakowało, ale nie bardzo wiedziałam... co mu powiem, gdy go spotkam. Nie chciałam się z nim kłócić, ale wiedziałam, że będzie to nieuniknione.
Chwyciłam zeszyt leżący na kanapie, i wyrwałam z niego kartkę papieru, na której napisałam wiadomość do Morice, ze wychodzę. Później przyczepiłam ją magnesem na lodówce i opuściłam dom.
Po około piętnastu minutach, dotarłam do domu Coldów. Nacisnęłam delikatnie na klamkę, po czym weszłam do środka, rozglądając się. W całym budynku panowała cisza, więc może domownicy udali się na polowanie. Przeszłam przez hol i udałam się schodami na piętro. Postanowiłam skorzystać z okazji, i zabrać ze sobą trochę ubrań. Jeszcze trochę, a nie miałabym co na siebie założyć. Weszłam do pokoju, otworzyłam szeroko szafę i wyciągnęłam parę rzeczy. Nagle usłyszałam dziwny szmer i ciche kroki. Ktoś szedł w moją stronę. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam przed siebie.

W drzwiach, opierając się o framugę stał Seth. Miał na sobie ciemne spodnie, a mokre jeszcze włosy, lśniły w promieniach słonecznych, które włamały się przez otwarte okno. Uśmiechnęłam się lekko, ale mój ukochany, najwidoczniej nie cieszył się z mojego widoku. Stał nieruchomo niczym posąg, z nieco zirytowaną miną i wpatrywał się we mnie z wyrzutem.
-Dawaj... przygotowałam się psychicznie...- powiedziałam podchodząc do okna.
Zamiast odpowiedzi usłyszałam głośne westchnięcie.
-Seth... proszę cię!- krzyknęłam odwracając się w jego stronę.- powiedz coś... nakrzycz na mnie, ale nie stój w milczeniu!
-Przecież wiesz co powiem...- powiedział spokojnie, siadając na kanapie.-wiesz, że mi się to nie podoba i nie mogę zrozumieć, dlaczego zrobiłaś coś tak głupiego!
-Nie mogłam zostawić go samego... on ma dopiero piętnaście lat! Zginąłby sam...
-I co z tego?- zapytał ze złością- to wilkołak!
-Co takiego?- nigdy nie pomyślałabym, że jest taki okrutny- Nie mogę w to uwierzyć...
-Przestań Sarah. Psy to nasi wrogowie... nie pamiętasz już co ci zrobili?

-Do cholery! Seth, jak możesz?!- krzyknęłam podchodząc bliżej do sofy.- Jak możesz oceniać młodego, po zachowaniu kilku debili?! Przecież ty nic o nim nie wiesz!
-To prawda, ale wiem, że przez niego będziemy mieć problemy!!- warknął, uderzając pięścią w ścianę.- jeśli wampiry dowiedzą się, że przetrzymujesz psa... będzie wojna!!
-Przepraszam bardzo... to JA będę mieć problem a nie ty, więc nie musisz się niczym martwić.- powiedziałam, pakując ubrania do torby.
-Sarah, dobrze wiesz, że nie pozwolę aby ci się coś stało! Musisz się pozbyć tego psa...- podszedł do mnie i oparł się o szafę.- wynosisz się?
-Przykro mi, że nie obchodzi cię to co czuje, i nie umiesz mnie zrozumieć... a raczej nie chcesz.- zapięłam torbę, zarzuciłam ją na ramie i spojrzałam w jego pomarańczowe oczy.- Wilkołak czy nie... to jest żywa istota, młody chłopak, który nie jest niczemu winny. Dlaczego ma cierpieć? Dlatego, że jest gorszą rasą? Myśl co chcesz... ale nie zostawię go samego. Nie potrafię i nie chce...
Nic nie odpowiedział. Patrzył na mnie przez chwilę, a kiedy ruszyłam w stronę drzwi, spuścił tylko głowę.
Czułam smutek... wielki smutek. Nie spodziewałam się, że to wszystko tak się skończy. Czy to już koniec nas?
-Teraz przynajmniej wiem, co kryło się pod tą maską...- po tych słowach opuściłam pokój i udałam się do domu.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem