Admin Emeryt Admin Kumpel
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
Odp: Zakazana Miłość
No to zaczynamy...
***
Odcinek VI
Było dosyć ciepło. Nieubłaganie zbliżały się wakacje- czas z utęsknieniem oczekiwany przez wszystkich uczniów. Również Paula cieszyła się z „urlopu” od szkoły. Wierzyła, że uda jej się spędzić czas z Robertem. „Nie, to niemożliwe. Przecież on woli Roksi”- myślała w duchu . Usiadła na łóżku i zaczęła pisać:
„Drogi pamiętniczku! Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko. Często mam ochotę się zabić. Dlaczego ja zawsze mam takie problemy? Tak bardzo żałuję, że poznałam Roberta… O ile życie było by lżejsze gdybym go nie znała! Ale stało się- kocham go i nic tego nie zmieni… To tak mocno boli.”
Gdy skończyła pisać po jej policzkach zaczęły spływać łzy wprost na kartkę z notatnika. Odłożyła długopis i notes, po czym chwyciła za telefon. Jakby zrządzeniem losu w tym samym czasie zadzwonił Robert. Dziewczyna niechętnie odebrała. Nastolatek poprosił ją o spotkanie. Zgodziła się.
Powolnym krokiem wyszła na dwór i skierowała swoje kroki w stronę lasku miejskiego, gdzie mieli się spotkać. „Czego on ode mnie chce? Mam nadzieję, że to nie będzie nic strasznego…”- mówiła sama do siebie, stojąc przed lasem. Z pamięci "czytała" drogę, która miała zaprowadzić ją do domku na drzewie. Tam ujrzała czekającego na nią chłopaka.
[IMG]http://i43.************/igj7o1.jpg[/IMG]
Ogarnął ją błagalnym spojrzeniem.
- Wiem, że źle postąpiłem- powiedział ze skruchą- Moim największym błędem było to, że posłuchałem Roksany, a nie dałem się tobie wytłumaczyć. Przepraszam, kochanie.
- Nigdy nie pomyślałabym, że ty i ona…- nie dokończyła, bo znów zalała się łzami.
- Ale to nie tak jak myślisz… nie zdążył dopowiedzieć.
- Nie obchodzi mnie to jak było naprawdę. Wiesz, chyba lepiej będzie jeśli zapomnimy o sobie raz na zawsze. Nasza znajomość była od początku zakazana. Nie było nam pisane być razem. Przykro mi…
- Nie… Proszę nie mów tak. Będziemy jeszcze szczęśliwi, zobaczysz.
- Ciekawe kiedy? Nie, to koniec! Żegnaj. – rzuciła, powoli się oddalając.
- Zaczekaj.- chwycił ją za rękę. – Proszę cię... Nie opuszczaj mnie! Ja bez ciebie umrę... Zostań.
- Wybacz, ale muszę już iść.
Bezradny chłopak patrzył jak miłość jego życia tak po prostu odchodzi. Nie mógł się temu dłużej przyglądać. Pobiegł za nią. Stanęli przed sobą. Robert nic nie mówiąc pocałował Paulę, może po raz ostatni? Ona nie wyrywała się. Chciała jeszcze przez chwilę poczuć się jak wtedy na balu. Lecz nagle odsunęła się i pobiegła przed siebie. Załamany nastolatek chciał iść do domu, ale musiał załatwić jeszcze jedną sprawę…
Szedł ulicą, aż dotarł do dość bogato wyglądającego domu. Zadzwonił do drzwi. Jego oczom ukazała się Roksi. Uradowana wpuściła do domu. Kazała mu się rozgościć, a sama poszła przygotować herbatę. Po chwili przyszła z napojem do pokoju i usiadła obok chłopaka.
[IMG]http://i39.************/15f3ckj.jpg[/IMG]
Ten delektując się poczęstunkiem zaczął pogawędkę:
- Co słychać? Wiesz bardzo dobra herbatka.
- Dziękuję, starałam się. – odpowiedziała uśmiechając się.
- A wiesz, że Paula wyjeżdża na wakacje do swojej babci na wieś?- skłamał, chcąc zobaczyć reakcję Roksi.
- Nie wiem. Mam to gdzieś. Bardziej obchodzi mnie to co ty będziesz robił.
- Tobie nic do tego. Aha, i jeszcze jedno: czasami uważaj co mówisz, OK?
- Co? Nie kolego… To ty miej się na baczności. Nawet nie wiesz jaka ta Paula jest.
- No jaka? Może byś przestała patrzeć tylko na siebie i zobaczyłabyś ilu ludzi już skrzywdziłaś? Przestań mieszać się między mnie a Paulę! Dotarło?!
- Ojej! Jaka się z ciebie primadonna zrobiła! Lepiej idź już. Żegnam.
-Wyjdę z największą przyjemnością!
Chłopak bardzo zdenerwowany wyszedł z domu Roksi i ruszył w stronę swojego. Stanąwszy w korytarzu usłyszał od swojej mamy, że z początkiem wakacji wyjeżdżają do wujka do Wallie City. Trochę się ucieszył, ale też i zmartwił. Miał mieszane uczucia. Sam nie wiedział, co z tą wiadomością poczynić. Usiadł na brzegu sofy. Myślał co będzie dalej…
[IMG]http://i40.************/2q9w65h.jpg[/IMG]
**
Jakby kolejnym zrządzeniem losu w domu Pauli rodzice również oznajmili jej, że z nastaniem wakacji wszyscy wyjeżdżają do San Diego. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Już nigdy nie zobaczy Roberta! Nie pokładała się ze szczęścia, ale gdzieś tam głęboko w podświadomości smuciła się. Usiadła razem z rodzicami na sofie i wszyscy oglądali coś ciekawego w telewizji. Wraz z zachodzącym słońcem, zblakł również uśmiech na ustach Pauli. Wiedziała, że jeszcze tydzień i zostawi za sobą wszystkie złe wspomnienia. „Czy to dobry pomysł? Czy jeszcze kiedyś go zobaczę?”- z tymi pytaniami zasnęła.
Ku jej uciesze ten tydzień minął bardzo szybko. Na korytarzach w szkole unikała i Roberta i Roksany- nie chciała ich znać .
Nadszedł dzień rozdania świadectw. Może i Paula nie zdobyła świadectwa z paskiem, ale była z siebie bardzo dumna. Historię podciągnęła na dostateczny. A jej średnia wynosiła aż 2,20.Jak na nią to bardzo dużo. Pełna dumy opuściła budynek szkoły, zostawiając przy tym wszystkie swoje sprawy. Wsiadłszy do auta pochwaliła się rodzicom, którzy obaj przyjechali dziś po nią.
Gdy samochód zatrzymał się pod domem, rodzice oznajmili jej, że już w poniedziałek wyjeżdżają . „Jak ja się wyrobię? Przecież dziś jest piątek!”. Wszyscy weszli do domu. Paula z tatą poszli do salonu, a mama przygotowywać obiad. Po godzinie wszyscy już spożywali posiłek. Przy stole trwały rodzinne dyskusje, aż w końcu nastolatka zapytała:
- Mamo a kiedy my wrócimy z San Diego?
-No wiesz córeczko… My chyba tam zostaniemy na stałe…- wtrącił tata.
- Na zawsze? Ale jak to możliwe? A moja szkoła?- zasypywała rodziców pytaniami.
- O nic się nie martw. Wszystkim się zajmiemy. – uspokajała mama.
- No dobrze. Dziękuję za obiad- był pyszny. Pójdę się przejść.
- Dobrze, tylko nie wracaj zbyt późno. – rzuciła mama na pożegnanie.
[IMG]http://i44.************/m8oflu.jpg[/IMG]
Dziewczyna wyszła przed dom i zobaczyła postać przybliżającą się do niej. Wyglądała znajomo, ale było w niej coś innego. Nieznajomym okazał się Robert. Podszedł do niej i chciał jak zwykle przywitać się z dziewczyną. Ta jednak odsunęła się. Stanął więc prosto i oznajmił Pauli:
-Nie wiem czy to dla ciebie ważne, ale ja… - nie starczyło mu sił by dokończyć.
- Wiesz… Ja w poniedziałek wyjeżdżam do San Diego. Najprawdopodobniej na stałe. – czuła, że musi mu to powiedzieć.
-Jak to? Ja też w poniedziałek wyjeżdżam ale do Wallie City do wujka.
- Chyba będzie najlepiej, jeśli pożegnamy się już teraz.
- Tak, masz rację.
Chłopak podszedł i pocałował dziewczynę tak jak nigdy dotąd. Ona również tego pragnęła, ale już po chwili wycofała się i poszła do domu. Odechciało jej się spaceru. Chłopak popatrzył jeszcze przez chwilę i również poszedł w swoją stronę.
**
W obu domach trwało intensywne przygotowywanie do wyjazdu. Każdy gdzieś nerwowo czegoś szukał, tylko Paula i Robert leżeli na swoich łóżkach myśląc o swojej zakazanej miłości. Ale nagle z transu wyrwało ich wołanie matek, że już czas jechać. Obydwoje jakby równocześnie zeszli do swoich rodziców, żegnając się z Milano City i ze sobą. Wsiedli do samochodów i pojechali, każde w swoją stronę. Czy ich drogi kiedyś się połączą? Czy będą razem?
|