View Single Post
stare 28.02.2009, 20:57   #83
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Czułam zimne krople deszczu, spływające po twarzy. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w niewielką kupkę prochu, leżącą przy wejściu do garażu. Słyszałam jego równomierny oddech. Przyszedł do mnie, aby przeprosić...a ja nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować. Byłam na niego zła, chociaż wiedziałam, że miał rację. Przeze mnie i on będzie miał kupę problemów, i było mi przykro z tego powodu. Nie żałowałam, że pomogłam małemu, ale... mogłam pomyśleć o skutkach mojej decyzji. Czy ja zawsze muszę sprowadzać kłopoty?
-Sarah...- powiedział cicho.- przemyślałem tą sytuację, i przepraszam cię za moje zachowanie. Nie powinienem tak mówić...przykro mi, że tak wyszło.
-Nie.- bąknęłam, odgarniając z twarzy mokre włosy.- miałeś rację. Przeze mnie, jak zwykle będą kłopoty... właściwie to już są. Mimo tego wszystkiego, nie chcę żeby Morice odchodził... przywiązałam się do niego i - przerwałam. Spojrzałam na jego piękną twarz i westchnęłam głośno.-Nie chcę, aby przez moje nieprzemyślane decyzje, coś stało się tobie , Michaelowi i reszcie...

-Nie zostawię cię z tym samej.- podszedł do mnie, i chwycił za ręce, spoglądając mi w oczy.- jeśli będzie trzeba, wszyscy będziemy walczyć.
-Seth, nie...- powiedziałam stanowczo.- Namieszałam, to sama muszę z tego wybrnąć. Najlepiej będzie, jeśli zabiorę Morice i wyjadę.
-Sarah, posłuchaj mnie.- westchnął głośno i otarł krople wody, spływające mu po czole.- Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie...moją drugą połową. W prawdzie nie podobało mi się twoje postępowanie, ale będę cię kochać bez względu na to, co zrobisz. Twoje problemy, są również moimi i tak już zostanie, dlatego uporamy się z nimi razem.
Stałam nieruchomo, wpatrując się w ukochanego ze zdziwieniem. Nie sądziłam, że powie coś takiego.

Po chwili jednak zerwałam się z miejsca i rzuciłam mu na szyję.
-Dziękuję!
...
Siedziałam w salonie na sofie, wpatrując się w krążącego nerwowo po pomieszczeniu, Setha. Od kilku minut nie odezwał się ani słowem. W całym domu panowała nieznośna cisza, która zaczynała mi grać na nerwach. Zastanawiałam się co robi Morice, gdyż nie widziałam go od naszej ostatniej rozmowy w holu. W momencie kiedy o tym pomyślałam, usłyszałam stukot butów na schodach, i zaraz w drzwiach stanął młody. Odruchowo spojrzałam na Setha. Zatrzymał się kilka metrów od chłopaka i spojrzał na niego badawczo, pociągając nosem.
-Seth...- syknęłam, widząc jego minę. Nie chciałam aby doszło między nimi to jakiejś sprzeczki.
Na dźwięk mojego głosu, odwrócił się szybko i usiadł na sofie, obok.
-ej ty, mały... siadaj..- powiedział, wskazując ręką miejsce przy mnie. Morice spojrzał na niego z obrzydzeniem, jednak wykonał polecenie.
-Więc... przemyślałem sytuację, i doszedłem do wniosku, że nie możecie tutaj zostać.- powiedział, opierając łokcie na kolanach.- to nie jest już bezpieczne miejsce.
-Dobrze, ale gdzie mamy się wynieść?- zapytałam po chwili milczenia.
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. Najlepiej na jakieś odludzie... będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że ktokolwiek was wytropi.
-Seth... ta kobieta...- wymamrotałam- znała cię. Możesz powiedzieć mi, skąd?
Nic nie odpowiedział. Przez jakiś czas wpatrywał się w swoje dłonie ze zdenerwowaną miną. Nie ukrywam, że zaczęłam się niepokoić. Kim ona jest?
-Ona razem z nim...- odezwał się Morice, wskazując głową na Setha- kołowali reszcie szamkę...
-Co takiego? -zapytałam, spoglądając na chłopca ze zdziwieniem.
-Wypuszczali się na miasto, oczarowywali mieszkańców... a później zabierali ich do swojej kwatery i mordowali.
-Skąd to wiesz?

-Kilka lat temu, widziałem taką akcję. Wtedy właśnie zginęli moi rodzice, próbując ratować ludzi.
-Seth, czy to prawda?- zapytałam, odwracając się w jego stronę. Siedział nieruchomo, z twarzą zakrytą dłońmi. Miałam wielką nadzieję, że jednak zaprzeczy. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że mógłby zrobić coś takiego. Chociaż...
-Niestety tak...- powiedział w końcu, podchodząc do okna.- kiedyś byłem inny. Mordowałem z zimną krwią, mając z tego wielką satysfakcję. Obchodziła mnie jedynie siła, i władza nad innymi wampirami. Na szczęście zmieniłam się... nie chcę wracać do tego co było.
-Nie mogę w to uwierzyć... przecież ty też byłeś kiedyś człowiekiem, jak mogłeś ich...- powiedziałam zdziwiona, zauważyłam, że zaczęłam nawet nerwowo gestykulować. Cały czas stał tyłem do mnie, wpatrując się na opustoszałą ulicę. Dlaczego dopiero teraz mówi mi to wszystko? Czyżby mi nie ufał?
-Nigdy nie byłem człowiekiem.- powiedział w końcu, odwracając się.- jestem wampirem od zawsze.
-Przestań sobie ze mnie żartować...
-Przykro mi, ale nie żartuję. Kilka lat temu, kiedy nie byłem jeszcze na „diecie”...mieszkałem w Glasgow. Kira...to była moja narzeczona, którą zostawiłem wtedy, kiedy postanowiłem przerzucić się na krew zwierzęcą. Oczywiście reszta wampirów, nawet nie przyjmowała tego do wiadomości. Miałem wszystkiego dość, więc opuściłem Glasgow i zamieszkałem w Londynie, zostawiając wszystko za sobą. Chciałem zacząć żyć w inny sposób. Niedługo później dołączyła do mnie Wiki. Przez długi okres czasu miałem spokój... aż do teraz.- obszedł sofę dookoła i przykucnął przy oparciu, spoglądając mi w oczy. –Kira, to doświadczona i bardzo silna wampirzyca, tak jak większość tych, których znam. Niestety jest jeszcze jedna osoba, z którą będzie największy problem. Vincent...najstarszy i najsilniejszy wampir, który trzyma za wszystkie sznurki... nikt mu jeszcze nie podskoczył. Jeśli dowie się, że jestem w to zamieszany, lub o twojej zdolności... będziemy mieć naprawdę poważne kłopoty. Dlatego nie możecie tu zostać...
Po tych słowach wyciągnął z kieszeni telefon i stanął przy oknie.

Ja tym czasem siedziałam zdumiona na sofie i wpatrywałam się beznamiętnie w ścianę naprzeciw. Wszystko to, czego się dowiedziałam od Setha, wydawało mi się takie niewiarygodne. Nie mogłam w to uwierzyć!
Dlaczego nic mi nie powiedział? Przecież byliśmy ze sobą tak blisko...dlaczego ukrywał przede mną swoją przeszłość?
Zastanawiałam się nad tym jakiś czas. Może Seth po prostu mi nie ufał, lub bał się wyjawić mi prawdę... nie wiedział jak zareaguję na tę wiadomość. Wiem, że mimo wszystko zależy mu na mnie i nie chce mnie stracić... możliwe, że to właśnie był powód. Przeczesałam włosy palcami, po czym spojrzałam na niego ze smutkiem. W mojej głowie panował straszny mętlik i nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć.
Kiedy poznałam Setha...był moim ideałem, pod każdym względem. Byłam nim po prostu oczarowana! Był taki dobry i troskliwy... a kiedy byłam z nim...czułam się wspaniale. Teraz jednak zdaję sobie sprawę, że nic o nim nie wiedziałam...nic mi nie opowiadał... może dlatego, że nie pytałam. Boże... przecież nie mogę mieć mu tego wszystkiego za złe! Zmienił się.

Nic chciał dłużej tak żyć, więc dlaczego mam mu wypominać jego przeszłość? Powinnam żyć teraźniejszością. Dla mnie Seth zawsze będzie najwspanialszym mężczyzną pod słońcem, moim ideałem...Kocham go, i nic tego nie zmieni. Nic.
...
Kilkanaście minut później, siedzieliśmy już wszyscy w samochodzie. Seth po odbytej rozmowie telefonicznej z Akirą, oznajmił nam, że znalazł dla nas świetne miejsce na kryjówkę. Tak więc, zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyliśmy w drogę. Na zewnątrz było już bardzo ciemno, a deszcz nie przestawał padać.
Jechaliśmy opustoszałymi ulicami, nieznanej mi dotąd dzielnicy. Wyjechaliśmy na jakieś totalne odludzie. Miejsce gdzie wydawało się, że nie istnieje życie. Ostatni dom widziałam kilka kilometrów za nami, a od tamtej pory dookoła można było zauważyć tylko las, po obu stronach szosy. Spojrzałam na tylne siedzenie. Morice siedział przy oknie, z nosem rozpłaszczonym na szybie, spoglądając na spływające po niej krople wody. Uśmiechnęłam się w duchy, po czym zerknęłam na kierowcę. Siedział wyprostowany niczym struna od skrzypiec, i w skupieniu wpatrywał się na drogę.
-Tak właściwie to... gdzie znajduje się ta kryjówka?- zapytałam po chwili.
-W lesie... już niedaleko.- odpowiedział Seth, nie odrywając wzroku od przedniej szyby. Od jakiegoś czasu starał się na mnie nie patrzeć. Mruknęłam coś w stylu „mhm” i odwróciłam głowę, spoglądając przez okno.
Po niedługim czasie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy przed dużym, iglastym lasem i ruszyliśmy w jego głąb.
Mknęliśmy szybko, zwinnie omijając wszystkie napotkane przeszkody. Przez całą drogę Seth nawet nie spojrzał za siebie. Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje...czy zrobiłam coś nie tak? Westchnęłam głośno, przyśpieszając tempo biegu.
Zatrzymaliśmy się w samym środku lasu, na niewielkiej polanie, na której stał mały, drewniany domek. Był naprawdę śliczny! Weszliśmy po schodkach do środka i rozejrzeliśmy się dookoła.
-Wszystkie sprzętu jakie się tutaj znajdują, są do waszej dyspozycji. Mam nadzieję, że nas tu nie wytropią.- powiedział Seth, wprowadzając nas do salonu.- rozgośćcie się, a ja pójdę sprawdzić teren.
Po tych słowach wyszedł z domu, zostawiając mnie i Morice w pokoju. Stałam chwilę wpatrując się ze smutkiem w drzwi. Nie mogłam zrozumieć dlaczego on się tak zachowuje! Czemu mi to robi?
-Idź...- powiedział młody, stając obok mnie.

-Co?- zapytałam odrywając wzrok od drzwi.
-Porozmawiaj z nim. Na pewno czuje się głupio z tą całą sytuacją, dlatego unika twojego spojrzenia.
Spojrzałam na małego ze zdziwieniem. Jak mogłam nie na to nie wpaść?! W tym momencie cieszyłam się ze spostrzegawczości wilkołaka. Uściskałam do w podziękowaniu, po czym wybiegłam z domu, na zalaną światłem księżyca, polanę. Stanęłam na schodach i rozejrzałam się dookoła, lecz nigdzie nie widziałam Setha. Zeszłam na trawę i powoli obeszłam całą polanę.
-Seth...- bąknęłam, znajdując go siedzącego na dużym kamieniu, za domem.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi cudownymi pomarańczowymi oczami.
-Proszę cię... uśmiechnij się.- powiedziałam podchodząc bliżej.
-Nie mogę. Czuje się jak ostatni dupek.- oparł łokcie na kolanach i zakrył twarz dłońmi.- przepraszam cię, że nic ci nie powiedziałem. Bałem się...
-Rozumiem i nie mam żalu.
-Nie chce cię stracić.- ciągnął dalej.- przez moją głupotę mogłem wszystko stracić...
-Nigdy mnie nie stracisz. Będę z tobą na zawsze!
-Kocham cię.- wstał, po czym mocno mnie uściskał.
-Ja ciebie bardziej. Wracajmy.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem