View Single Post
stare 07.04.2009, 19:28   #38
Simona
 
Avatar Simona
 
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: "Spojrzenie na czas"

Wiem, wiem, wiem. Nie chcę się zbytnio rozpisywać i daję nowy odcinek. Jest znacznie dłuższy od poprzednich, więc już się zamykam i życzę udanej lekturki
PS. Niedługo koniec pierwszej części.

„Spojrzenie na czas”
Odc. 12 „Chłopaki”

Potem wróciła mama. Od razu pobiegłam i rzuciłam się na jej szyję, ze łzami w oczach. Długo jej nie puszczałam. W końcu z mamą.

[IMG]http://i41.************/dwdz55.jpg[/IMG]

- Córeczko, to ty? Niemożliwe! Ja śnię! – mówiła, sama zaczynając płakać.
- Tak mamusiu. To ja we własnej osobie.

[IMG]http://i44.************/24ql7rk.jpg[/IMG]

- Cieszę się, że nic ci nie jest. Tylko jak?
- Zaraz wszystko zrozumiesz. Usiądź.
Tak, opowiedziałam mamie, w miarę żeby zrozumiała. Nie mogła pojąć historyjki, jednak rzekła obojętnie: „Nieważne, co się stało. Ważne, że żyjesz i jesteś tu.”. Przez cały czas z jej policzków spływały łzy, a uśmiech długo nie znikał z jej twarzy. Cieszyłam się jak nigdy!

Smutna atmosfera trwała przez kilka dni. Ciągle myślałam o tacie. Odwiedziliśmy jego grób. Zapaliłam znicz.
„Żyj wiecznie. Kocham cię!” – pomyślałam.

[IMG]http://i40.************/24vi74j.jpg[/IMG]

Na mojej twarzy pojawiła się rysa uśmiechu, ale zaraz znów się rozpłakałam.
„Tato!” – mówiłam do niego w myślach. – „Dlaczego? Dlaczego zniknąłeś z mego życia? Kto ma mnie teraz pocieszać, kto się uśmiechnie, kto? Ja chcę Twój uśmiech, Twoją pomoc.”
Nie pomoże mi. To koniec. Wybiła jego godzina. Dlaczego? Po co w ogóle wchodziłam do tego pokoju Damy?! No po co? Nie załamałby się i nie zginąłby! To moja wina!
Mama natomiast była szczęśliwa jak nigdy. Szczęśliwa, bo mogła mnie zobaczyć, choć raz. Mimo to nadal w jej oczach widniało niedowierzanie i zdziwienie.
Minęły dwa i pół tygodnia, a rodzina musiała nas zapisać do szkoły. Moja mama zgodziła się okłamać dyrekcję, co do rodziców Stefani. Ona natomiast była niesamowicie szczęśliwa i niecierpliwa. Na samym początku nie mogła się przystosować do naszej współczesnej mody.
- Czy to dziwactwo musi być takie ciasne? – mówiła.

[IMG]http://i44.************/2rppco7.jpg[/IMG]

Potem trzeba było ją nauczyć kilka najważniejszych cech współczesnego człowieka. Pokazałam jak działa lodówka, prysznic czy lampy.

[IMG]http://i41.************/24ux836.jpg[/IMG]

„Patrz Lena! Otwieram, a w środku jest jedzenie!” – powiedziała.

[IMG]http://i41.************/29385tj.jpg[/IMG]

Zadziwiły ją ogromnie grające puszki, zwane radiem, wielkie, magiczne pudła z ludźmi, których nie można dotknąć, zwane telewizorami oraz dziwny system „kompatybilny”, w którym była ta sieć Internetu.

[IMG]http://i42.************/3446qky.jpg[/IMG]

To wszystko było aż za trudne dla niej. Mówiłam, że powinna się często myć, bo nie tolerujemy osób myjących się raz na rok (w średniowieczu nikt nie dbał o higienę osobistą i otoczenia). Najgorsze było to, że nie potrafiła pisać ani czytać. Umiała tylko najprostsze elementy matematyki. Musiała zapisać się ze mną w II gimnazjum (choć była o wiele starsza ode mnie), ale nawet w tej klasie wszystko będzie dla niej niezrozumiałe.
Pierwszy dzień w szkole był trudny i długi. Zobaczyłam dawne koleżanki, które nie dowierzały mojemu powrotowi. Na historyjki o wyjeździe za granicą nie dały się nabrać. Wszyscy przecież myśleli, że umarłam, a teraz cudownie się odnalazłam.
Stefania ledwo mogła uporządkować w głowie potęgi, rozmnażanie mchów, rządy średniowiecznych ludzi, działanie sił oraz reakcję chemiczną robioną na lekcji. Wszystko jej się mieszało, a nowe dziwne informacje były wprost nie do przyjęcia! Na wychowaniu fizycznym pierwszy raz w życiu zetknęła się z czymś takim jak skok przez kozła. W każdej klasie dokładnie oglądała wszystko, co się dało: gładkie ławki; niesamowite krzesła; smolista tablica; rośliny w prostych doniczkach; kosz na śmieci; duże, prostokątne okna; biórko nauczycielki; prostokątne lampy – mnóstwo bardzo jasnych świec na suficie; kolorowe jak tęcza plakaty; godło kraju oraz mały krzyżyk nad tablicą. Wszystko to było dziwne, nowe.

Nareszcie koniec lekcji. Niesamowitych lekcji. Wyszłyśmy na dwór. Po zajęciach podszedł do nas dobrze mi znany kolega Piotr.

[IMG]http://i42.************/2rek36q.jpg[/IMG]

- Hejka! Magda, może ty i twoja kuzynka przyjdziecie dzisiaj na kosza? – zapytał.
Spoglądał chyłkiem na pannę Hierfit i wracał wzrokiem na moją osobę.
- Że co…? – szepnęła ze zdziwieniem Stefania.
- Ćssiii… - rzekłam. – Pewnie Piotrek. O której?
- Może o szesnastej. Tak jak zwykle.
- Ok.
- To na razie.
- Pa.

[IMG]http://i42.************/2mmsi7p.jpg[/IMG]

Jeszcze zanim doszłyśmy do domu Stefania miała kolejne pytania i wątpliwości.
- Kosz? Co to za kosz?

[IMG]http://i40.************/33wbp7c.jpg[/IMG]

- Pokażę ci później. Taka zabawa… gra…
- No dobrze. Leno, … opowiedz mi proszę, jak tu jest z miłością? – zmieniła temat.
Nie sądziłam, że ona kiedyś o to zapyta. No właśnie – jak to jest z tą miłością? O co w niej tak naprawdę chodzi? Właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- Czemu milczysz? Tobie też szukają męża? – zapytała.
Nie odezwałam się. Po pięciu minutach jednak znalazłam język w gardle i po kolei zaczęłam tłumaczyć.
- Przez pięćset lat, licząc od twojego wieku, miłość miała wielką wartość w ludzkim życiu. To nieodłączna część nas. Istnieje miłość do bliźniego, miłość braterska, miłość matki,… Przez wiele lat była wewnętrznym uczuciem, które można opisywać bardzo długo. Zmieniła się jedynie postać okazywanego uczucia. Cóż, w twoich czasach ludzie krócej żyli, dlatego dziewczyny szybko wychodziły za mąż. „Technika poszła w górę” i ludzie żyją dłużej. Ze względu na lepsze lecznictwo, higienę i lepsze warunki życiowe mają to zapewnione. W moich czasach nie jest to konieczne i tu liczy się bardziej uczucie niż decyzja rodziny. Ale nie mogę już być pewna, co do owego uczucia wybranka. Jeśli okaże się, że któryś z chłopaków ci się spodoba lub się zauroczysz i nawiążesz z nim odpowiedni kontakt, są duże szanse, że poprosi cię o chodzenie. Wtedy on jest twoim chłopakiem, a ty jego dziewczyną. Rozumiesz coś z tego?
Stefania z lekko zdziwioną miną powiedziała:
- Szczerze mówiąc, nie.
- O rany! Trudno! Nie wiem jak to wyjaśnić! Tak naprawdę to ja się w tym gubię. Jeśli chcesz prawdziwej odpowiedzi to ci powiem.
Nabrałam powietrza i rzekłam:
- Stefania, samo przyjdzie. Wtedy dowiesz się wszystkiego.
Po chwili rzekła do mnie:
- Ale może w magiczne pudełko coś powie. Już się dowiedziałam, że jacyś złodzieje uciekli z więzienia i że „ceny akcji wzrosły”, cokolwiek by to znaczyło.
- Po co oglądasz tyle telewizji?
- Bo w magicznym pudełku też tak robią. Ach! I musimy kupić Red Bulla. Ponoć dodaje skrzydeł.
- Tak, doda ci skrzydeł do nauki – zażartowałam.

Później odrobiłam lekcje, – czego dawno nie robiłam – a potem długo pomagałam Stefani przy pracy domowej, – czego nigdy nie robiłam. Ale nabrałam wprawy po tylu jej pytaniach.

[IMG]http://i39.************/2wh3vuw.jpg[/IMG]

Nadeszła godzina za dziesięć szesnasta, więc wyszłyśmy na boisko do koszykówki. Panna Hierfit wyglądała na zdumioną i niepołapaną w tym chaosie gry.

[IMG]http://i41.************/1zx34ih.jpg[/IMG]

- Cześć wam! – przywitał nas Piotrek i rzucił niezręczne spojrzenie na Stefanię.
- Hej! – rzekłam.
- My się jeszcze nie znamy – powiedział do mojej przyjaciółki z przeszłości. – Jestem Piotr.
- Stefania – powiedziała.
Zacisnęli sobie dłonie.
- Nietypowe imię, ale ładne. Magda – zwrócił się do mnie. – pamiętasz innych? Karola? Wąsacza? Grubego? Albo Marskiego?
- Tylko Wąsacza i Grubego – rzekłam.
- Nie pamiętasz Marskiego ani Karola?! No… trudno. Grasz? – spytał.
- Przepraszam, Piotrek, ale nie – powiedziałam szorstko. – Jestem jeszcze wstrząśnięta śmiercią taty.
- Rozumiem. A ty? – spytał Stefanię.
- Ja…? – rzekła niepewnie. – Ja nie umiem. Nie znam zasad.
- Słuchaj, to proste – powiedział zabierając ją na osobność. – Są dwa kosze…
Uff! Choć raz jestem wolna od wyjaśnień. Stefania postanowiła spróbować, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Okazało się, że Piotrek naprawdę dobrze jej wytłumaczył, bo jak na osobę, która nigdy nie uprawiała sportów, szybko uczyła się tej gry. Widziałam błysk w jej oczach. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak szczęśliwym stanie.

[IMG]http://i44.************/1z5hs40.jpg[/IMG]

Mijały tygodnie. W szkole było naprawdę ciężko. Szczególnie, że Stefania nie umiała czytać ani pisać. Spróbowałam zasięgnąć po stary elementarz, bo nie mogłam znieść ciągłych prób odrobienia lekcji ze Stefanią. Zaczęłam, no cóż, niechętnie uczyć ją liter. Poza tym zaczęła śpiewać usłyszaną melodię w telewizji: „Biedronka. Codziennie niskie ceny!”. Na szczęście tylko przez jakiś czas. Po południu namawiała mnie na koszykówkę. Po pierwszym tygodniu i ja zaczęłam grać. Aż trudno uwierzyć jak dobra zrobiła się w tej grze panna Hierfit. Ciekawe, dlaczego? Coraz częściej na przerwy wychodziła sama, zapewne szukając nowych znajomości.
Pewnego dnia zadzwonił telefon. Dzwonił Wąsacz, ale nie do mnie tylko do Stefani.

[IMG]http://i41.************/25rozf7.jpg[/IMG]

Wróciłam do pokoju i czekałam na koniec rozmowy. Ale do końca było daleko, więc z nudów sięgnęłam po książkę. „Jeżeli chcemy obliczyć pole prostopadłościanu, musimy obrać sobie ten wzór: P = Pp x H; Pp = a x b”. Przewróciłam z dwadzieścia stron ziewając. „Jednomiany to iloczyny liczb i liter lub pojedyncze liczby lub litery”.

[IMG]http://i39.************/zlvig0.jpg[/IMG]

Minęło pół godziny. Co Wąsacz miał jej do przekazania? I czemu ich rozmowa tak jakby się kleiła? Dlaczego tak długo?
- Uczymy się dalej? – zapytała wchodząc do pokoju cała radosna i szczęśliwa.
- Stefania, koniec udawania – rzekłam. – Powiedz w końcu, o co chodzi? Z kim się spotykasz na przerwach? I co Wąsacz od ciebie chciał? Ostatnio zachowujesz się inaczej. Powiedz, o co chodzi?!

[IMG]http://i39.************/2j35qf9.jpg[/IMG]

- Ja… - zająkała się. – Ja… nie wiem. Dziwnie się czuję od jakiegoś czasu.
- Mnie możesz powiedzieć. Co cię dręczy?
- No… Kiedy przechodzę koło tylu chłopaków mam dziwne uczucie w brzuchu. Jakby ktoś mnie łaskotał.
Zrobiłam wielkie oczy.
- To… motyle. Pojawiają się kiedy… - bałam się dokończyć.
Wolałam żeby Stefania to powiedziała.
- Lena, lubię koszygłówkę, czy jak to się wymawia, ale wydaje mi się, że Wąsacz, czyli Kamil jest… Może,… może… to miłość?

[IMG]http://i41.************/200fzn8.jpg[/IMG]

A raczej zauroczenie. Mogłam się spodziewać. Ileż razy oglądałam te filmy, seriale czy kreskówki z podobnymi sytuacjami. Podobnie jak w życiu. Odwróciłam się i spuściłam wzrok.
- Leno, jest taki problem. On mnie poprosił o to czy chcę być jego dziewczyną i ja nie wiem, co powiedzieć.
- Jeśli tego chcesz to zgódź się – powiedziałam podnosząc wzrok. – Jedyne, co musisz wiedzieć to… czy tego naprawdę chcesz i czy jest ciebie wart…
------------

Mam nadzieję, że jest więcej czytelników niż to widać w ilości komentarzy.
Czy ilość zdjęć was nie zraziła? Wiem, że małe, ale mój komputer większych nie da rady, a przynajmniej na razie.
Simona jest offline   Odpowiedź z Cytatem