View Single Post
stare 06.08.2008, 19:12   #30
Chryzantem Złocisty
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Miłość w japońskim stylu ^^

A wszystko zaczęło się od tego,że...



Wanilia Orzech (jej zdjęcia umieściłam w temacie "Nasze simy są piękne"),zmęczona pracą i tajemnicami Dziwnowa których wciąż nie potrafiła rozwikłać,na początku zimy postanowiła odpocząć na Wyspie Twikki.



Wyjechała na swoją działkę,z ogrodem i stawem,na której relaksowała się łowiąc ryby,sadząc roślinki czy pielęgnując drzewa.I od czasu do czasu bijąc się z tubylcami,którzy zbyt długo stali obok jej domu(jak już mówiłam,nerwowa z niej istotka).Jednak wciąż jej czegoś brakowało.I nie chodziło o kolejną wygraną walkę z innym Simem.



Pewnego słonecznego dnia (na Wyspie Twikki to norma) opalając się,Wanilia zauważyła jakiegoś nie-tubylca,kręcącego się wokół jej domu w samych kąpielówkach.
"Co to za kretyn,kierunek na plażę pomylił czy co?"-niewiele myśląc ruszyła ku furtce,chcąc pokazać owemu natrętowi gdzie raki zimują.
Jednak Wiktor Kasztan,bo tak ów sim się nazywał,nie uciekł w popłochu kiedy wściekła Wanilia do niego podeszła.Zaczął z nią rozmawiać,jakby się znali od lat.Niestety,Wanilia nie miała ochoty na pogawędkę z "kretynami z plaży".



Jednak Wiktor okazał się stworzeniem tak samo upartym jak Wanilia.
Im bardziej ona go odpychała,tym bardziej on się do niej zbliżał.W końcu biedaczka skapitulowała,pogodziła się z jego obecnością i zaczęła słuchać jednym uchem jego monologów,modląc się w myślach żeby w końcu sobie poszedł tam skąd przyszedł.



No i Wiktor poszedł.Ale wrócił następnego dnia,i następnego...W końcu,przycinając krzewy,Wanilia przyzwyczaiła się do jego gadania i jakoś zaczęła go tolerować na swoim terenie.A kiedy na powitanie ją przytulił,zawstydziła się i po chwili go odepchnęła.Jednak leżąc w łóżku wspominała tą chwilę, i poczuła że to było właśnie to coś,czego jej brakowało.Nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli...



...Ale musiała pogodzić się z tym,że zaczęła Wiktora po prostu lubić.Lubiła jego obecność,lubiła kiedy był obok,kiedy spędzali razem czas,zajmowali się ogrodem a nocami łowili ryby.A wiadomość,że niedługo będzie musiał się przeprowadzić do innego miasta,była dla niej ciosem.Zagniewana,zamknęła Wiktorowi drzwi przed nosem i zabroniła mu więcej do niej przychodzić.



Nadszedł dzień planowanej przeprowadzki Wiktora.Wanilia od rana chodziła niespokojna,chciała do niego zadzwonić,poszukać go w pobliskiej knajpie lub na plaży,ale jej duma nie pozwalała na to.Wyrywała chwasty z taką siłą,że jej ogórki skończyły jako suche badyle.Zrozumiała wtedy,że tak być dłużej nie może.Że po prostu zakochała się,wpadła po uszy,pierwszy raz w życiu.



Wieczorem kręciła się wokół swojej działki.Postanowiła wrócić do Dziwnowa i pogodzić się z tym,że straciła szansę na bycie z Wiktorem.W końcu tyle czasu przeżyła bez niego.Ze łzami w oczach wspominała wspólne chwile,zabawy,wygłupy,wspólne kolacje,rozmowy do rana...
Nagle zobaczyła znajomą sylwetkę przechodzącą przez furtkę.Podbiegła i przetarła oczy - to był Wiktor!Niewiele myśląc,rzuciła mu się na szyję i wyznała miłość.A on ją po prostu pocałował.
Z oczu Wanilii nie leciały już łzy smutku,tylko szczęścia.Chciała zatrzymać czas na zawsze.To było właśnie to,czego szukała w młodości,na studiach i w Dziwnowie,to co było oczywistością dla innych,a dla niej tajemnicą.Miłość właśnie



Nie potrafią już bez siebie żyć.Taka miłość zdarza się tylko raz w Simowym życiu ^^


Ech,robienie minifotostory z życia każdego mojego sima już mi chyba weszło w krew za dużo grałam Familiakami ^^
  Odpowiedź z Cytatem