Jak ja się cieszę, że ta historia powróciła. <3
Co prawda potrzebuję odświeżenia pamięci, i chyba przeczytam sobie całość od początku, ale odcinek był raczej zrozumiały, nawet po tak długiej przerwie.
Coraz mniej lubię Ritę, chociaż rozumiem ją, może czuć się przez Barneya oszukana. Jest zawiedziona, w końcu w jej życiu nic ciekawego się nie dzieje, nie widzi w niczym sensu, jedyne, co robi, to sprząta i gotuje. Chyba żadna kobieta nie chciałaby, by jej życie opierało się wyłącznie na tym.
Barney też jest coraz bardziej zagubiony, sprawia wrażenie nieszczęśliwego, ale dobrze, że patrzy z optymizmem w przyszłość, może to coś da.
W sumie nawet lepiej, że pomiędzy nim a Ritą nie doszło do zbliżenia, pamiętajmy o Ginie, gdyby Barney się odnalazł i był w związku z Ritą, sprawa skomplikowałaby się o wiele bardziej.
No cóż, Gina teraz bardzo wszystko przeżywa, mam nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego i wytrzyma ten ciężki czas. Najważniejsze, że Barni żyje - ona jeszcze tego nie wie, więc trzymajmy kciuki, żeby zaraz się dowiedziała.
Noah dzięki tej dziewczynie może wyjść na prostą, kibicuję im.
A co do Penelopy... nie spodziewałam się, że okaże się nią ta gosposia.
Chociaż... w momencie, gdy zniknęła już się domyślałam.
Ciekawe, czy jej rewelacje są prawdziwe.
A na końcu Asha nasza, no proszę... radzi sobie dziewczyna, jak widać.
Ciekawe, jak to się dalej potoczy...
Odcinek świetny (jak zwykle
) i czekam na kolejny.