Jak każdy ambitny, młody człowiek, Józef Inek większość swojego czasu spędzał w pracy, którą lubił. Jeśli w czasie wolnym nie bawił się z synkiem, to szedł na siłownię, spotykał się z przyjaciółmi przy piwie, brzdękał na gitarze jak za starych dobrych czasów albo czytał książki, głównie medyczne. Na rozrywki, którym najczęściej oddawali się jego schorowani podopieczni, on zazwyczaj nie miał czasu. Co się dzieje w świecie wiedział z radia, którego słuchał w drodze do pracy czy podczas przerw w szpitalu. Nie dziwić się, że pewnego dnia z ciekawości sięgnął po gazetę.
Szybko wertował kartki, bo mało który nagłówek wyglądał zachęcająco. Stałą rubrykę poświęconą plotkom na temat gwiazd już-już miał miał ominąć wzrokiem, gdy nagle zobaczył...
JĄ.
Nie chodziło nawet o to, że była w towarzystwie innego, starszego zresztą faceta. Ten zaś, jak wyczytał Józio, był producentem, w którego ostatnim filmie zabłysła rolą niejaka Aleksandra Stanek, nowa twarz showbusinessu.
Aleksandra Stanek, dobre sobie!, pomyślał rozgoryczony, po czym rzucił gazetę z powrotem na stół.
Tyle myśli kłębiło się w jego głowie, że potrzebował dłuższej chwili, żeby się uspokoić.
Więc tym zajmowała się matka jego syna!
Nie, nie zamierzał o niej myśleć jako o żonie. Zresztą, czy ona na tym zdjęciu miała obrączkę? Czy nie posługiwała się swoim panieńskim nazwiskiem?
No ale niby dlaczego miała to robić? W końcu go zostawiła, no nie? Poszła za swoimi marzeniami i na pewno była szczęśliwa.
Bez nich.
Czarno-białe zdjęcie nie dawało mu spokoju. Wieczorem odpalił przeglądarkę.
Aleksandra Stanek zdawała się być na językach wszystkich. Jej kolorowe, pozowane
zdjęcia były na wyciągnięcie ręki. Nie było portalu, który w swojej "rozrywkowej" części nie wspominał o niej.
Zdrowy rozsądek przegrał z uczuciami i tak powoli młody lekarz poznawał na nowo życiorys swojej pierwszej miłości. Na szczęście w internecie go jak na lekarstwo, ale kto wie, czy za jakiś czas Aleksandra nie zostanie główną bohaterką jakiegoś skandalu...?
Czara goryczy ostatecznie się przelała, gdy trafił na jej
najnowsze zdjęcia, na których reklamowała ekskluzywną bieliznę.
Jeszcze do niedawna takie widoki były zarezerwowane wyłącznie dla niego! Ilu facetów ściągnie sobie to zdjęcie na komputer czy telefon i będzie marzyć o jego żonie?
Jak mało była warta, skoro tak szybko i łatwo sprzedała swoje ciało, uśmiech i być może, serce! To wszystko, co on tak w niej kochał i co przez tyle lat zdobywał, dzień po dniu...
Wszystko na nic.
Nie, nie będzie o niej więcej myśleć, nie zasłużyła na to; on zaś się otrząśnie i będzie nadal żyć swoim życiem. Pozna kogoś, zakocha się i też w końcu będzie szczęśliwy.
Nawet bardziej, niż ona teraz.
Mały Jonatan to sama radość dla jego dziadków i taty
Zdawało się jednak, że będzie musiał ustąpić kawałek miejsca dla kogoś innego w sercu tego ostatniego.
Tak, Józio się zakochał!
Julianna to jego nowa koleżanka z pracy - lekarz pediatra - ale i sąsiadka z ulicy. Znalazła zatrudnienie w tutejszym szpitalu i postanowiła się przeprowadzić do Nieznanowa, żeby nie tracić tyle czasu na dojazdy ze swojego rodzinnego miasteczka. Szybko okazało się, że ją i jej sąsiada nie tylko łączy to samo wykształcenie. Szybko zostali przyjaciółmi, ale wszystko wskazywało na to, że taka relacja nie do końca ich zadowala i trzeba przejść na wyższy poziom...
Zaprosiła go do domu na obiad. Naleśniki to jej popisowe danie, co zresztą zauważył jej gość
To było bardzo miłe popołudnie.
Józio, chcąc się jej odwdzięczyć za gościnę, zasugerował, że koniecznie muszą się wybrać do tej nowo otwartej restauracji,
Widokovej, najlepiej wieczorową porą
Julianna nie miała nic przeciwko, dlatego też ustalili termin na najbliższy im pasujący.
A potem się pożegnali...
... wiele sobie obiecując.
Dni do spotkania zdawały się ciągnąc bez końca. Młodemu mężczyźnie przypomniało się, jakie to fajne uczucie te całe "motyle w brzuchu", choć z nerwów uleciało mu z pamięci, jak to się fachowo nazywa.
Randka zdecydowanie się udała.
Ale Józef nie odprowadził przyjaciółki do domu. Przynajmniej nie od razu.
Zrobił to nad ranem.
Skoro sprawy zaszły już tak daleko, wypadało zapoznać resztę domowników z jego ukochaną. Rodzinny, niedzielny obiad był świetną okazją do tego. Iwetta i Kuba byli bardzo ciekawi dziewczyny, o której tyle dobrego słyszeli, a która zapewne wkrótce miała przestać być wyłącznie gościem w ich domu.
Synku, dzisiaj będziemy mieć bardzo specjalnego gościa na obiedzie - na pewno ci się spodoba!, oznajmił chłopcu jego ojciec z rana.
Pani domu chciała jak najlepiej powitać wybrankę syna w progach ich domu, a, jak wszyscy wiemy,
przez żołądek do serca
No i zawsze to porcja zdrowych kwasów tłuszczowych
The time Julianna has come.
Najpierw miała poznać syna swojego chłopaka.
Ciekawe, co go tak zdziwiło...?
Ale ciocia Jula szybko zdobyła serce najmłodszego Inka
Józefowi już dawno nie było tak dobrze na sercu. Bardziej niż partnerki dla siebie pragnął tylko kochającej mamy dla Jonatana.
Ale reszta rodziny też czekała, żeby ją poznać.
Sądząc po minach rodziców i przebiegu rozmowy podczas jedzenia, Julianna została zaakceptowana w gronie rodzinnym. Ale i ona sama poczuła się jak w domu - zniknęły początkowa rezerwa i nieśmiałość. Okazało się, że młoda pani doktor jest bardzo interesującą rozmówczynią.
I najlepszym możliwym materiałem na żonę, matkę i synową.
Ciąg dalszy nastąpi, ale nie w następnym odcinku.