Temat: Miasteczko
View Single Post
stare 14.08.2016, 14:28   #461
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,603
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Lenna - witam w temacie i dziękuję za długi, budujący komentarz
Miałam coś naskrobać na "dzień dobry", ale że nie bardzo wiem, co by to mogło być, dlatego ograniczę się do życzenia Wam miłej lektury Kolejna część pojawi się raczej na pewno szybciej niż ta xD Nawet jeśli rzadko kiedy ostatnio gram, to materiału na odcinki mi nie brakuje I tyle.

...

Aleksandra
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Jak każdy ambitny, młody człowiek, Józef Inek większość swojego czasu spędzał w pracy, którą lubił. Jeśli w czasie wolnym nie bawił się z synkiem, to szedł na siłownię, spotykał się z przyjaciółmi przy piwie, brzdękał na gitarze jak za starych dobrych czasów albo czytał książki, głównie medyczne. Na rozrywki, którym najczęściej oddawali się jego schorowani podopieczni, on zazwyczaj nie miał czasu. Co się dzieje w świecie wiedział z radia, którego słuchał w drodze do pracy czy podczas przerw w szpitalu. Nie dziwić się, że pewnego dnia z ciekawości sięgnął po gazetę.



Szybko wertował kartki, bo mało który nagłówek wyglądał zachęcająco. Stałą rubrykę poświęconą plotkom na temat gwiazd już-już miał miał ominąć wzrokiem, gdy nagle zobaczył...



JĄ.
Nie chodziło nawet o to, że była w towarzystwie innego, starszego zresztą faceta. Ten zaś, jak wyczytał Józio, był producentem, w którego ostatnim filmie zabłysła rolą niejaka Aleksandra Stanek, nowa twarz showbusinessu.
Aleksandra Stanek, dobre sobie!, pomyślał rozgoryczony, po czym rzucił gazetę z powrotem na stół.



Tyle myśli kłębiło się w jego głowie, że potrzebował dłuższej chwili, żeby się uspokoić.
Więc tym zajmowała się matka jego syna!
Nie, nie zamierzał o niej myśleć jako o żonie. Zresztą, czy ona na tym zdjęciu miała obrączkę? Czy nie posługiwała się swoim panieńskim nazwiskiem?
No ale niby dlaczego miała to robić? W końcu go zostawiła, no nie? Poszła za swoimi marzeniami i na pewno była szczęśliwa.



Bez nich.

Czarno-białe zdjęcie nie dawało mu spokoju. Wieczorem odpalił przeglądarkę.
Aleksandra Stanek zdawała się być na językach wszystkich. Jej kolorowe, pozowane zdjęcia były na wyciągnięcie ręki. Nie było portalu, który w swojej "rozrywkowej" części nie wspominał o niej.



Zdrowy rozsądek przegrał z uczuciami i tak powoli młody lekarz poznawał na nowo życiorys swojej pierwszej miłości. Na szczęście w internecie go jak na lekarstwo, ale kto wie, czy za jakiś czas Aleksandra nie zostanie główną bohaterką jakiegoś skandalu...?
Czara goryczy ostatecznie się przelała, gdy trafił na jej najnowsze zdjęcia, na których reklamowała ekskluzywną bieliznę.
Jeszcze do niedawna takie widoki były zarezerwowane wyłącznie dla niego! Ilu facetów ściągnie sobie to zdjęcie na komputer czy telefon i będzie marzyć o jego żonie?
Jak mało była warta, skoro tak szybko i łatwo sprzedała swoje ciało, uśmiech i być może, serce! To wszystko, co on tak w niej kochał i co przez tyle lat zdobywał, dzień po dniu...
Wszystko na nic.



Nie, nie będzie o niej więcej myśleć, nie zasłużyła na to; on zaś się otrząśnie i będzie nadal żyć swoim życiem. Pozna kogoś, zakocha się i też w końcu będzie szczęśliwy.
Nawet bardziej, niż ona teraz.

Mały Jonatan to sama radość dla jego dziadków i taty







Zdawało się jednak, że będzie musiał ustąpić kawałek miejsca dla kogoś innego w sercu tego ostatniego.
Tak, Józio się zakochał!



Julianna to jego nowa koleżanka z pracy - lekarz pediatra - ale i sąsiadka z ulicy. Znalazła zatrudnienie w tutejszym szpitalu i postanowiła się przeprowadzić do Nieznanowa, żeby nie tracić tyle czasu na dojazdy ze swojego rodzinnego miasteczka. Szybko okazało się, że ją i jej sąsiada nie tylko łączy to samo wykształcenie. Szybko zostali przyjaciółmi, ale wszystko wskazywało na to, że taka relacja nie do końca ich zadowala i trzeba przejść na wyższy poziom...
Zaprosiła go do domu na obiad. Naleśniki to jej popisowe danie, co zresztą zauważył jej gość





To było bardzo miłe popołudnie.



Józio, chcąc się jej odwdzięczyć za gościnę, zasugerował, że koniecznie muszą się wybrać do tej nowo otwartej restauracji, Widokovej, najlepiej wieczorową porą



Julianna nie miała nic przeciwko, dlatego też ustalili termin na najbliższy im pasujący.
A potem się pożegnali...





... wiele sobie obiecując.

Dni do spotkania zdawały się ciągnąc bez końca. Młodemu mężczyźnie przypomniało się, jakie to fajne uczucie te całe "motyle w brzuchu", choć z nerwów uleciało mu z pamięci, jak to się fachowo nazywa.
Randka zdecydowanie się udała.







Ale Józef nie odprowadził przyjaciółki do domu. Przynajmniej nie od razu.



Zrobił to nad ranem.

Skoro sprawy zaszły już tak daleko, wypadało zapoznać resztę domowników z jego ukochaną. Rodzinny, niedzielny obiad był świetną okazją do tego. Iwetta i Kuba byli bardzo ciekawi dziewczyny, o której tyle dobrego słyszeli, a która zapewne wkrótce miała przestać być wyłącznie gościem w ich domu.
Synku, dzisiaj będziemy mieć bardzo specjalnego gościa na obiedzie - na pewno ci się spodoba!, oznajmił chłopcu jego ojciec z rana.



Pani domu chciała jak najlepiej powitać wybrankę syna w progach ich domu, a, jak wszyscy wiemy, przez żołądek do serca



No i zawsze to porcja zdrowych kwasów tłuszczowych
The time Julianna has come.



Najpierw miała poznać syna swojego chłopaka.
Ciekawe, co go tak zdziwiło...?



Ale ciocia Jula szybko zdobyła serce najmłodszego Inka





Józefowi już dawno nie było tak dobrze na sercu. Bardziej niż partnerki dla siebie pragnął tylko kochającej mamy dla Jonatana.



Ale reszta rodziny też czekała, żeby ją poznać.











Sądząc po minach rodziców i przebiegu rozmowy podczas jedzenia, Julianna została zaakceptowana w gronie rodzinnym. Ale i ona sama poczuła się jak w domu - zniknęły początkowa rezerwa i nieśmiałość. Okazało się, że młoda pani doktor jest bardzo interesującą rozmówczynią.



I najlepszym możliwym materiałem na żonę, matkę i synową.

Ciąg dalszy nastąpi, ale nie w następnym odcinku.


Michaś i Iza
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Tę część rozpoczynamy od migawek studenckiego życia głównych bohaterów - przyszłej dziennikarki i komika.



(Iza)Bel(l)a.



Należy też wspomnieć, że na trzecim roku młodzi postanowili zamieszkać razem.





Randka w domowym zaciszu - czemu nie?













Niestety, często się kłócili. Mieli ku temu mnóstwo okazji i powodów.



Iza zarzucała swojemu chłopakowi, że niemal cały swój czas poświęca na przygotowywanie się do występów w klubie studenckim i przez to zaniedbuje obowiązki domowe, ale i nią samą.



Adam był jednak zupełnie innego zdania. Bynajmniej nie zamierzał niczego zmieniać, bo jemu takie życie odpowiadało. Do czasu.

Zmiana, jakiej wkrótce zamierzał dokonać w swoim życiu, bardzo zaskoczyła jego dziewczynę.
To była ostatnia rzecz, jakiej mogła się po nim spodziewać.



Zabolało. Bardzo. Po tylu latach usłyszeć, że lepiej będzie, jeśli dadzą sobie spokój!



On jednak po raz kolejny pozostał niewzruszony. "Znajdź sobie kogoś, kto marzy o tym samym, co ty", usłyszała. W domyśle miała to potraktować jaką dobrą radę i życzenia wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Bez niego.



Spakowała swoje rzeczy.



A przynajmniej próbowała to zrobić, bo łzy, wspomnienia i ból w sercu skutecznie utrudniały jej sprawę.



Może i on z łatwością pogodził się z jej nieobecnością w swoim życiu, ale ona nie potrafiła wyrzucić go z serca.
A przynajmniej nie od razu.

Studia to doskonały czas na weryfikację swoje dotychczasowych znajomości - kto powiedział, że znajomy z podstawówki - jeden z wielu - nie może po latach awansować do rangi najlepszego przyjaciela?

Poznajcie Wernera.



Może i to wygląda tak, że główkuje nad jakąś głupią pracą pisemną, ale tak naprawdę w tamtym momencie próbował... zrozumieć kobietę.

Ową kobietą była Loretta Szopen, która jakiś czas temu wpadła mu w oko.
Bardzo chciał rozwinąć tę znajomość.



Nie zawsze jednak wystarczało mu odwagi, żeby przerwać interesująca rozmowę z nią i zaprosić ją na randkę. Rękę zaś w ostatnim momencie udawało mu się cofać.
Pewnego razu oboje - przez przypadek - spotkali się w klubie.



Pewien ubytek komórek nerwowych wskutek spożycia etanolu miał zbawienny wpływ na samopoczucie nie tylko Wernera, ale i obiektu jego westchnień.



Że też Lorci było wygodnie pląsać w tym blezerku!
Na tańcu w kółeczku się jednak nie skończyło - młody człowiek postanowił powiedzieć jej wprost, co o niej myśli.



Potem poszło już z górki.





Nie zrobili jednak niczego głupiego.
Werner nie miał pojęcia, że ktoś inny także stara się o względy pięknej skrzypaczki.



Zdziwił się, gdy pojawiła się w jego akademiku następnego dnia i wypytywała o Olivera, jego współlokatora. Nie domyślił się, że między nimi może być "coś", a mając w pamięci wczorajszy wieczór, zebrał się na odwagę i chciał zaprosić ją na randkę.
Odmówiła bez zastanowienia, ale nie podobała powodu.





Niestety, niedługo później było mu dane dowiedzieć się, co mogło być przyczyną takiego jej zachowania.



A on tylko przyszedł coś przekąsić!
No i najadł się... Wstydu.



Zakochani jednak zdawali się nie zwracać na niego uwagi.
Z początku nie mógł odżałować, że tak się ociągał i pozwolił ją sobie odbić. Obwinianie się i ciągłe analizowanie sprawy jednak nie pomagało mu w nauce, dlatego postanowił przerzucić winę na nią - jakby nie patrzeć jechała na dwa fronty, czyż nie? Całowała się z nim mimo że "na poważnie" myślała o kimś innym. A fałszywymi dziewczynami przecież nie warto zawracać sobie głowy.
A na głowie przecież miał obronę pracy dyplomowej! Poważna sprawa, mówię Wam.
No i nagle w jego życiu na znaczeniu zyskała dawna znajoma - Iza Kerner. Oboje zastanawiali się, jak to się stało, że wcześniej jakoś nigdy nie zwrócili na siebie uwagi...

Po odebraniu dyplomów młodzi wrócili do Nieznanowa.
Werner wynajął kawalerkę (podobnie jak widoczny na tym zdjęciu Rupert, jego przyjaciel).



Był także częstym gościem u swojej siostry, która niedawno została mamą.



Siostrzenica skradła jego serce.



Nie tylko bawił się z nią, ale i karmił, kąpał, przebierał...
I wiedział, że chciałby kiedyś robić to samo, ale ze swoim własnym dzieckiem. Najpierw jednak wypadałoby znaleźć sobie dziewczynę.

Mały pokoik w niebieskim domku ponownie powitał jego właścicielkę. Nie tylko on zresztą - jej rodzice bardzo ucieszyli się, że ich jedyne dziecko postanowiło do nich wrócić. Chociaż - Iza odniosła takie wrażenie - we dwójkę było im zupełnie dobrze.







Patrząc na nich nieraz nie mogła się nadziwić, że taka miłość może istnieć - od zawsze i na zawsze. Przecież jeszcze jakiś czas temu była pewna, że jej i Adasiowi też się to przytrafi, że będą dla siebie "tymi jednymi"!
Ale to nie były chłopak najczęściej wtedy zaprzątał jej myśli.





Werner zaś odważył się po raz drugi otworzyć swoje serce...



Ciąg dlaszy nastąpi.



Oh Lilian
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Odkąd Lidka pojawiła się na świecie, nic nie było takie samo. Nawet czas płynął inaczej, jakoś tak... szybciej. Wkrótce Liliana wyprawiła córeczce pierwsze przyjęcie urodzinowe.
Zaczęła też odliczać dni do przyjazdu taty solenizantki.



Dzisiaj ktoś nas odwiedzi na dłużej, kochanie, oznajmiła jej z uśmiechem.



Gość nie kazał na siebie długo czekać.





- No, nareszcie... - powiedział, gdy w końcu otworzyły się przed nim drzwi.
- No, nareszcie! - powtórzyła po nim, choć zupełnie innym tonem, jego żona.
Po takim powitaniu w końcu mogli paść sobie w ramiona.



Nie było czasu na zbędne gadanie - w końcu ktoś jeszcze czekał na Lucka.
- Lidka, zobacz, kto przyjechał! - powiedziała mama dziewczynki, otwierając drzwi sypialni.



- Bogowie, jak ona urosła... - powiedział do siebie Lucek z lekkim niedowierzaniem.



- Kochanie, chyba zawstydziłaś swojego tatę, bo zapomniał języka w gębie - stwierdziła z przekąsem Liliana.
Maleńka, jak na swój wiek, wykazała się niebywałym wyczuciem i wybuchła śmiechem wbijając wzrok prosto w swojego tatę.



- Jaka matka, taka córka - podsumował je Lucjusz, po czym wziął córeczkę na ręce. - Ty mały potworku, ładnie to tak śmiać się z taty? Dostajesz szlaban na przytulanie!



- Zrozumiano?!



- Albo nie. Tym razem ci to wybaczę, ale nie rób tego więcej, bo wcale nie chcę się na ciebie gniewać!




Po południu, gdy Mała poszła spać, jej rodzice postanowili zająć się sobą.



- Doczekaliśmy się - powiedział, biorąc ją w ramiona.
- Lucek... - chciała mu wejść w słowo jego żona.
- Nic nie mów. Mam dla ciebie prezent.
- Prezent? Jakbyś ty nie był wystarczającym prezentem...
- Daj spokój. Za jakiś czas będziesz chciała mnie wyrzucić za drzwi, zobaczysz.
- Niby dlaczego?
- Lilka, jak by ci to powiedzieć...



- ... spełniłem twoją prośbę.
- To tak, przyjechałeś na roczek swojej córki.
- Nie o to chodzi. Możesz poprosić kogoś, żeby na chwilę zajął się Lidką?
- Już?
- Tak. Chcę ci coś pokazać.
- Lucek, nie możesz mi po prostu powiedzieć, o co chodzi?
- Nie. TO musisz zobaczyć na własne oczy.
- No dobra, myślę, że Marcysia już skończyła lekcje...


- Jesteśmy na miejscu. Jak ci się podoba?



- Z zewnątrz bardzo ładny - zaczęła ostrożnie Liliana, przyglądając się nowo wybudowanemu parterowemu domowi. - Ale... Co to ma wspólnego z nami?
- To jest właśnie mój prezent dla ciebie. Ślubny, można powiedzieć.
- Lucek! Żartujesz sobie ze mnie! - powiedziała z wyrzutem.



- Nie, Lilka. Obiecałem ci dawno temu ślub kościelny i chcę spełnić tę obietnicę. A to... To jest mój prezent dla ciebie - dom, o którym zawsze marzyłaś. Wystarczy go urządzić i możemy się wprowadzać.
- Dziękuję, ale... Po co mi ślub i dom, skoro mój mąż będzie gdzieś daleko?
- A kto powiedział, że będzie daleko?
- Taką masz pracę, nie?
- Już nie.
- "Już nie"?!
- Rzuciłem to w cholerę - tak jak chciałaś - i znalazłem sobie nową fuchę tu, na miejscu.
- Lucek, ty coś kręcisz! - w jego stronę poleciało ostrzegawcze spojrzenie. - I w dodatku nie wiem, po co.
- Po to, żebyśmy nareszcie byli razem, po to, żeby Lidki nie wychowywała tylko jej mama, po to, żeby nasza rodzina była taka, jaka od zawsze miała być... Mam wymieniać dalej?
- Czy to w ogóle jest możliwe po tym wszystkim, co przeszliśmy?
- Tak, Lilka. Nareszcie będziemy szczęśliwi. Obiecuję ci to.



Kolejne dni rzeczywiście utwierdzały panią Seppi w tym, że plany jej męża miały wkrótce zostać zrealizowane. Nie tylko krzątali się przy nowym domu, ale i zaczęli uczęszczać na obowiązkowe nauki przedmałżeńskie i organizować swój "wielki dzień".
Kilka dni przed planowanym weselem zamknęli stare mieszkanie Liliany na cztery spusty.



Został im do urządzenia tylko pokój Lidki i ogródek. Ale na razie mieli ważniejsze rzeczy na głowie.

Świadkami tego wielkiego wydarzenia mieli być między innymi:



1 - Damazy Szelma (był też świadkiem na ich ślubie cywilnym),
2 - Laurenty i Jacqueline Seppi - brat i bratowa Lucka,
3 - (L>P) Sebastian Wintowicz, mąż świadkowej, Fryda (Ławecka) Szelma, żona Damazego, i Sergiusz Sowa;



1 - Antosia (Dziekan-Zdrójkowska) Wintowicz,
2 - Anastazja, Leon i Marcysia Jaskierczykowie - mama, ojczym i siostra Liliany,
3 - Ada (Roklin) i Paskal Graczykowie oraz Elina (Graczyk) Wolff.



Lucjusz Seppi + Liliana (Jaskierczyk) Seppi
21 II 2016





Zachwyt nad panną młodą ;]



















Zdjęcia z wesela w następnym odcinku.



Ostatnio edytowane przez Liv : 15.08.2016 - 10:35
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.