Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 09.03.2005, 09:19   #1
Małgo$
Guest
 
Postów: n/a
Grin O jeden krok za daleko.

Moje pierwsze fotostory i mój pierwszy post tutaj Liczę na łaskawość i wyrozumiałość Pierwszy odcinek trochę nudny, ale to wprowadzenie.

Odcinek I


Oto Gina Hazel. Ma 29 lat i pracuje (hmm) w jednej z popularnych w mieście agencji reklamowych. Mieszka w jednym z bloków w Sim City. Nie jest to apartament, ale Gina włożyła w swoje mieszkanie bardzo dużo pracy.


-Dupek! – wrzasnęła Gina i trzasnęła drzwiami – Dupek! Dupek! Dupek! – powtórzyła kilka razy. Była bliska płaczu.

Wyjęła z lodówki butelkę jej ulubionego wina i postawiła na stole. Otarła mokre oczy i nalała czerwony trunek do kieliszka. Ręce Giny były jednak zbyt rozedrgane, by robić cokolwiek. Kieliszek okazał się zbyt mały i spora jego zawartość polała się na dywan.

Grunt to się nie załamywać – powiedziała do siebie Gina i niemal jednoczenie wybuchnęła potwornym płaczem. Teraz już cała butelka znalazła się na podłodze. Czerwona plama robiła się coraz większa i większa, a Gina szlochała głośniej niż kiedykolwiek.
-Uspokój się głupia – starała się opanować. Mimo, że oczy nadal wylewały litry łez, Gina wstała i wzięła słuchawkę od telefonu. Szybkim ruchem wystukała numer i mocno zacisnęła powieki. Nie chciała znowu wpaść w histerię.

Halo? – zapytał ciepły głos w słuchawce. Ginia nie potrafiła się opanować. Znowu w całym bloku słychać było wycie lokatorki z drugiego piętra.
-Gina to ty kochanie? – Gina zadzwoniła do Helen, swojej najlepszej ( i szczerze mówiąc jedynej) przyjaciółki – co się stało??
-Helen proszę cię, przyjedź do mnie, bo za chwilę zwariuję! – Gina ledwo wykrztusiła te słowa
-Jestem teraz w pracy Gina, nie uda mi się wyrwać przed 9. Muszę skończyć artykuł, inaczej Bob mnie zabije – wydusiła jednym tchem Helen – Obiecuję, że przyjadę jak najszybciej...
Gina nic nie odpowiedziała tylko odłożyła słuchawkę. Szybko przebrała się w luźniejsze ciuchy i zmyła kompletnie rozmazany makijaż.

Wyjęła kolejną butelkę wina i położyła się na kanapie. Sączyła jeden kieliszek za drugim i zastanawiała się dlaczego jej życie jest pasmem pomyłek. I Dave....jemu tak bardzo ufała.
-Mężczyźni psia krew – powiedziała pod nosem i otworzyła drugą butelkę.
Pół godziny później odezwał się dzwonek do drzwi. Gina nie miała siły wstać. Nie miała ochoty na wizyty i nie pamiętała już o telefonie do Helen.
Drzwi otworzyły się z hukiem i wpadła zdezorientowana przyjaciółka.

Tu jesteś! –krzyknęła – dlaczego nie otwierasz?? Myślałam, że coś się stało
-Bo się stało – Gina z trudem podniosła się z kanapy
-No to mów – Helen usiadła i pełnym obaw wzrokiem wpatrywała się w przyjaciółkę
-Olał mnie...
-Kto cię olał?? – Helen nie miała pojęcia o co chodzi

Dave...powiedział żebym zabierała swoje klamoty, bo do 7 biurko ma być wolne...- Gina znowu zalała się łzami
-Wywalił cię?? – Helen nie mogła uwierzyć w to co usłyszała – tak po prostu ??
-Jego sekretarka powiedziała mi, że na moje miejsce zatrudnił jaką laskę po studiach. Jestem już taka stara...- Gina co chwilę sięgała po chusteczki
-Przestań gadać głupoty. A ten Dave nie podobał mi się od początku. Jakiś taki lalusiowaty -Helen pierwszy raz nie wiedziała jak pocieszyć przyjaciółkę
-I co ja teraz zrobię?? Nie mam jak opłacić mieszkania, a do domu nie wrócę, przecież wiesz.. jestem już za daleko by wracać.... – jej głos się załamał – chcesz kawy? – zapytała szeptem


-Pewnie. Gina nie możesz się teraz załamać. Coś wymyślimy – Helen uśmiechnęła się – za dużo pracy włożyłaś w to mieszkanie, żeby teraz z niego rezygnować.
Wypiły kawę w milczeniu, aż w końcy odezwała się Helen.
-Jest już późno. Z ciężką głową nic nie wymyślimy. Wpadnę jutro –uścisnęła serdecznie Ginę i zniknęła za drzwiami.

Gina przebrała się w piżamę i wlazła do łóżka. Myśli o przyszłości nie dawały jej zasnąć. Co chwilę przewracała się na bok, lub siadała.

Zmęczenie wzięło górę dopiero nad ranem, gdy zaczynało być już jasno. Ginie nie dane było się jednak wyspać, gdyż o 10 wpadła uradowana Helen.
-Śpiochu wstawaj. Mam dobre wieści – powiedziała

Gina ledwo wygrzebała się spod kołdry i powędrowała zaparzyć sobie kawę
-Chcesz? – zapytała

-Nie teraz –Helen wyraźnie przynosiła dobre wieści. Cała aż trzęsła się z radości – siadaj i słuchaj
Gina wzięła kubek z kawą i zaspana usiadła przy stole.
-Jesteś gotowa na wszystko żeby tu zostać?? – zapytała Helen z charakterystycznym dla siebie akcentem. Zawsze tak robiła, gdy miała jakiś pomysł.

Na wszystko – odpowiedziała Gina i głośno przełknęła łyk kawy
-Rozmawiałam z Bobem, wiesz moim szefem. Jego przyjaciel na gwałt szuka żony...

Jak zareaguje Gina?
Czy rzeczywiście jest gotowa na wszystko?
O tym i jeszcze więcej w następnym odcinku.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 10.03.2005, 10:14   #2
Małgo$
Guest
 
Postów: n/a
Grin

Ten odcinek może być lekko nudnawy. Miałam zamieśić tu dużo więcej, ale wiem po sobie, że nikomu się nie chce czytać za długiego fs. Dlatego bardziej ekscytująca trzecia część już jutro


Odcinek II



Gina wypluła do kubka część napoju, który miała w ustach i popatrzyła z przerażeniem na przyjaciółkę.
-Chyba żartujesz – powiedziała

-Oj Gina! Nie o to mi chodzi głuptasie – zaśmiała się Helen – ten facet jest bardzo bogaty. Babka zapisała mu jakiś spadek, ale warunkiem, żeby go otrzymać jest małżeństwo. Gość chce też mieć z kim chodzić na przyjęcia i bankiety. Jest podobno wielu biznesmenów, którzy wolą robić interesy z ustatkowanymi facetami. Oczywiście nie ma tu mowy o uczuciach i „bliższej” znajomości. Przyznaję, że to trochę absurdalne, ale mogłoby rozwiązać twoje problemy.
-Chyba żartujesz – powtórzyła Gina – nie wyjdę z jakiegoś pierwszego lepszego faceta tylko dla kasy. Może nie wyglądam, ale mam jakieś zasady. I ty to mi proponujesz?
-Po prostu widzę jak się męczysz. A każdy sposób jest dobry. Jesteś z nim umówiona na dzisiejszy wieczór w Cafe Florian.
- Nigdzie nie idę. Muszę odpocząć – kobieta szła w zaparte
- Ależ ty jesteś uparta! Ale ja ci nie dam zmarnować takiej szansy. Będę u ciebie o 18, ubierz się ładnie, zrób makijaż, bo teraz wyglądasz potwornie – Helen wstała, uściskała rozbudzoną już Ginę i wyszła.
Nasza bohaterka nie miała najmniejszego zamiaru ruszać się z domu. Przeleżała cały dzień oglądając serial „Serce do wzięcia”, który kilka lat temu nagrała na wideo. Wybiła punkt 18, kiedy do domu wparowała Helen
-Jeszcze nie gotowa?? – Gina chciała odpowiedzieć, że nie idzie, ale Helen nie dała jej dojść do słowa.

Pogrzebała chwilę w szafie i wyciągnęła czarną sukienkę.
-Wkładaj natychmiast – powiedziała.
-Masz ogromną siłę przekonywania – powiedziała Gina, a na jej twarzy wreszcie zagościł uśmiech
-To po mamusi – wyszczerzyła zęby Helen
Gina szybko się przebrała, a przyjaciółka zajęła się jej makijażem.
-No i jak? - zapytała

-Dziewczyno, marnujesz się w tej gazecie – zaśmiała się Gina
Zamknęła drzwi od mieszkania i obie ruszyły w stronę restauracji.
-Wiesz, może to nie jest taki poroniony pomysł. To tylko świstek przecież. – powiedziała Gina
-No nareszcie gadasz jak człowiek – ucieszyła się Helen –przy okazji poznasz masę wpływowych ludzi.
-Racja.
-To tutaj– Cafe Florian- jedno z najdroższych miejsc w Sim City
-Jak ja go poznam?? – zapytała Gina
-Ma siedzieć po prawej stronie od wejścia....patrz tam jest – pokazała Helen
Przy stoliku siedział czarny mężczyzna z dredami. Co chwilę stukał palcami w blat stolika i spoglądał na komórkę.
-Wiesz Helen, trochę inaczej go sobie wyobrażałam....
-Ja też, ale jest słodziutki....mniam –zaczerwieniła się Helen
Gina zaśmiała się i uścisnęła na pożegnanie przyjaciółkę

-Będę czekać u ciebie w domu. Trzymaj się – powiedziała brunetka

Gina wzięła głęboki oddech. Chciała wyglądać na pewną siebie, ale w środku trzęsła się ze strachu. Opanowała się jednak i pewnym ruchem ręki otworzyła drzwi do restauracji.

W środku nie było wielu gości. Spojrzała się na siedzącego do niej tyłem mężczyznę i desperackim krokiem podeszła do niego.
-To ja – powiedziała – przejdźmy może do rzeczy....
-Słucham? – zapytał zdziwiony mężczyzna

-Nie tak sobie pan wyobrażał przyszłą żonę? – zapytała zadziornie Gina. Powoli nabierała śmiałości.
-To ciekawy sposób na podryw, ale...-zaczął mężczyzna – jestem gejem...
Ginę zatkało, a mężczyzna uśmiechał się niepewnie.
Cichutkie „przepraszam” wyrwało się z ust dziewczyny. Już chciała uciekać, kiedy zobaczyła siedzącego naprzeciwko mężczyznę, który zanosił się śmiechem. Zaryzykowała i bez słowa usiadła przy jego stoliku.
- Bardzo śmieszne – powiedziała pod nosem

- Bardzo -odpowiedział nie przestając się śmiać – jaką masz pewność, że ja jestem tym kogo szukasz...
- Nie denerwuj mnie, miałam ciężki dzień...-Gina była już na 100% pewna, że oto przed nią siedzi jej przyszły mąż.
- Nie złość się księżniczko – mężczyzna zmienił ton – Więc to ty jesteś Gina Hazel. Alec Foretell – mężczyzna wyciągnął dłoń.
Gina niepewnie ją uścisnęła, a potem szybko cofnęła.
- Nie bój się – powiedział Alec – ja nie gryzę...
Dziewczyna zmusiła się do sztucznego uśmiechu.
-Jak sądzę, jesteś już wprowadzona w temat. Skoro przyszłaś, to znaczy, że jesteś już zdecydowana.
Gina wahała się przez chwilę, ale ostateczna odpowiedź brzmiała: „tak”.
Świetnie, co do formalności to zadzwonię do ciebie w najbliższym czasie. Obiecuję żadnych uczuć – zastrzegł Alec – tobie zależy na kasie, a mi na spadku i interesach. Ja pomagam tobie, a ty mnie.
- Cieszę się, że tak mówisz. Wierz mi to nie była dla mnie łatwa decyzja.
- Wierzę. Napijesz się czegoś? Chyba powinniśmy się lepiej poznać -zaproponował.
- Przepraszam. Wolałabym już pójść. Muszę pomyśleć w spokoju.
- Jak chcesz. W takim razie zdzwonimy się –to mówiąc, Alec chciał pocałować Ginę w policzek, ale ta zręcznie mu się wywinęła.

Wyszła z restauracji cała spocona. Nie była pewna czy dobrze robi, ale nie miała wyjścia. Było już całkiem ciemno, a ona mijała po drodze tłum ludzi. Co chwilę na kogoś wpadała. W końcu doszła do swojego mieszkania. Otworzyła drzwi i usłyszała jedynie:
- A to chamidło – Helen musiała znaleźć kasetę z nagranym serialem.

Dziewczyna zobaczyła stojącą Ginę i zapytała z całkowitą powagą – Wiedziałaś, że Johny jest naprawdę kobieta?
- Tak – zaśmiała się Gina –to się wyjaśnia w 124 odcinku...
- No mniejsza, ale jak tam spotkanie?
- Miałaś rację – kobieta była już pewna, że dobrze robi – Alec jest całkiem w porządku, no i całkiem przystojny..

- Wiem, widziałam – w oczach Helen znowu dało się zauważyć dziwny błysk.
- To nie tamten. Nawet nie wiesz jaką kretynkę z siebie zrobiłam. Ten czarny okazał się gejem...Alec siedział po drugiej stronie.
- Takie moje szczęście – zasmuciła się Helen – w każdym razie cieszę się, że się zdecydowałaś. W takim razie jutro idziemy na zakupy, musisz przecież jakoś wyglądać na własnym ślubie.
- Dzięki Helen – Gina pocałowała przyjaciółkę i odprowadziła ją do drzwi.

Tej nocy Gina śniła o swoim ślubie. Rano wiedziała, że będzie wyglądał całkiem inaczej, to przecież tylko ślub cywilny, ale pomarzyć zawsze wolno. Wstała o 9, szybko się ubrała i zjadła śniadanie. Helen bardzo to zaskoczyło.
-No no –powiedziała – jakie postępy...

Jak przebiegną zakupy?
Jak bardzo zmienią życie Giny?
Czy dojdzie do ślubu?
O tym już jutro
  Odpowiedź z Cytatem
stare 11.03.2005, 10:26   #3
Małgo$
Guest
 
Postów: n/a
Grin

No to już go daję

Odcinek III


Dobre trzy godziny odwiedzały wszystkie sklepy, aż w końcu wyczerpane zdecydowały się na chwilę przerwy przy kawie. Szły alejką,

kiedy Gina nie zauważyła mężczyzny idącego naprzeciwko niej i mocno się z nim zderzyła.

-Przepraszam – powiedział lekko zamroczony –moja wina
Gina podniosła głowę i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Patrzyła się przez chwilę na zmęczoną, ale wciąż przystojną twarz.
Szybkim ruchem ręki spoliczkowała mężczyznę. Helen odskoczyła gwałtownie i wstrzymała oddech.

-Znienawidziłam cię przez te pięć lat – wydyszała Gina.
Mężczyzna „poprawił” sobie szczękę i uśmiechnął się zawadiacko.

- Też się cieszę, że cię widzę Gina – powiedział – chyba jedyne co mogę teraz powiedzieć, to przepraszam.
- No to powiedz –wrzasnęła blondynka.
- Przepraszam......
- Drań! – Gina pociągnęła Helen za rękę i szybkim krokiem udały się do jednego z pobliskich ogródków piwnych.
- Możesz mnie oświecić?! Kim był ten facet? – zapytała Helen.

- Stare dzieje.. Przez niego miałam spore kłopoty...Ale nie chce mi się o tym gadać – Gina spuściła głowę.
- Jak chcesz...

Letnie słońce przygrzewało coraz mocniej. Przyjaciółki siedziały w milczeniu, powoli sącząc wodę mineralną.
- Kochałam go...-wyrwało się Ginie
- Zdarza się – powiedziała Helen jednocześnie głośno wciągając napój przez słomkę.
- Był moim wykładowcą na studiach. Wiele razem przeszliśmy...
- Nie wygląda na nauczyciela. Ile ma lat? – Helen miała swoje swoje wyobrażenia na temat każdego zawodu.
- Jest niewiele starszy ode mnie. Był wtedy zaraz po studiach. Ale jest facetem...musiał wszystko rozwalić.. – Gina przymknęła oczy.
- Miał kogoś?
- Nie wiem, chyba nie...Musiał wracać do Nowego Jorku, jego ojciec umierał.
- I masz do niego o to pretensje?! Zrobił to co powinien – Helen uderzyła pięścią w stół.
- Oczywiście, że nie! Też bym tak zrobiła. Chodzi tylko o to, że nie zadzwonił, nie napisał...żadnych oznak życia. Potem okazało się, że zrezygnował z pracy. A teraz co? Pojawia się na ulicy i wracają wszystkie wspomnienia...
- Nie myśl o tym. Jutro zmieni się całe twoje życie. Nie ma co pamiętać o takim łajdaku. – brunetka uśmiechnęła się promiennie.
Gina zapłaciła rachunek i obie ruszyły w stronę przejścia dla pieszych.
-Kurcze –krzyknęła Helen – zapomniałam torebki! Słuchaj, leć do domu i spotkamy się jutro wieczorem w urzędzie. Cmoknęła Ginę w policzek i pognała do kawiarni.

Przyszła pani Foretell spojrzała jeszcze raz na zakupy i z szerokim uśmiechem ruszyła do domu. Gorąc przestał być już taki uciążliwy. Szła dumnie przez ulicę, myśląc jaka teraz będzie szczęśliwa. W gruncie rzeczy Alec wydawał się być wspaniałą partią na męża. Może z czasem zaiskrzy coś między nimi.

Gina nawet nie zauważyła kiedy znalazła się przed domem. Wyjęła klucze, ale te jakby na złość wyśliznęły jej się z ręki i wylądowały na chodniku. Schyliła się po nie, ale ktoś był pierwszy.

- Nie dziękuj – zabrzmiał głos, który tak dobrze znała.
- Brian – powiedziała sama do siebie – Dlaczego zawsze kiedy uda mi się o tobie zapomnieć, to się zjawiasz? – wykrzyknęła Gina.
- Przeznaczenie?
- Och przestań –warknęła – Daj mi święty spokój.

Gina weszła po schodach i zaczęła otwierać zamek w drzwiach.
-Może powinniśmy pogadać? – zapytał Brian
-Chcesz gadać?? –dziewczyna była na skraju furii – o czym? O tym, że się zakochałam, a ty mnie wystawiłeś? O tym, że byłam głupia i nadal jestem, bo z tobą rozmawiam?
-Hej nie podniecaj się tak! Nic nie wiesz. Daj mi pięć minut, a wszystko ci wyjaśnię.
-Miałeś je pięć lat temu – powiedziała Gina i zamknęła za sobą drzwi.
Brian postał jeszcze chwilę przed domem, po czym zrezygnował i ruszył w stronę parkingu dla samochodów.
Gina przez chwilę stała wpatrując się w lustro. W głowie miała potworny natłok myśli, ale na żadnej nie mogła się skupić. Ciszę przerwał głośny dźwięk telefonu. Dzwonił Alec. Chciał się upewnić, czy z jego przyszłą żoną wszystko w porządku i obgadać najważniejsze sprawy dotyczące ich ślubu.
Dziewczyna szybko zakończyła rozmowę i zajęła się mierzeniem nowych ciuchów. Posprzątała mieszkanie i zadowolona spoczęła na kanapie. Do późna oglądała filmy i kompletnie nie myślała o jutrzejszym dniu.
Obudziła się o 13 następnego dnia.
-Cholera – pomyślała – musiałam zasnąć.
Prędko wstała i zajęła się wszystkimi „porannymi” czynnościami. Zjadła śniadanio-obiad i już właściwie była gotowa.
-Jeszcze tyle czasu....
Zadzwonił telefon. Znowu Alec.
-Słuchaj małe komplikacje, ale mam nadzieje, że wszystko się uda – powiedział.
-Jakie komplikacje?
-Termin ślubu. Musimy przełożyć....
-Dlaczego? – w głosie Giny dało się słyszeć zawód.
-Nieistotne. Najbliższy wolny termin jest za.....godzinę, albo za miesiąc.....
-Będę w urzędzie za godzinę. Pa. – Gina odłożyła słuchawkę i popędziła się przebrać. W międzyczasie zadzwoniła do Helen, która była jej świadkiem.

Równą godzinie po telefonie Alec’a wszyscy czworo stali w Urzędzie Stanu Cywilnego. Alec, Gina, Helen i Bob –przyjaciel pana młodego i szef Helen. Powagę ceremonii wciąż zakłócał chichot brunetki. Powodem był człowiek udzielający ślubu...Był to ten sam czarny mężczyzna, którego Gina wzięła z Alec’a, i który okazał się gejem. Gdy człowiek ten zadał pytanie, czy Gina chce wstąpić w związek małżeński, ta odpowiedziała........

Co powiedziała Gina?
Jak zareaguje Alec?
Wszystko w następnym odcinku

Przepraszam, że przy końcu jest tak mało zdjęć, ale musiałam odinstalować SImsy (dziś kupuję dodatek ) i tylko te mi zostały. W następnych odcinkach to się nie powtórzy Pozdrowienia,
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.03.2005, 09:35   #4
Małgo$
Guest
 
Postów: n/a
Blush

Uff no i jest z lekkim opóźnieniem, ale jest :] Wybaczcie jak będzie coś nie tak, ale musze od nowa wdrożyć się w pisanie fs

Odcinek IV


Zabrzmiało cichutkie „tak”.
-Słucham? – zapytał czarny mężczyzna.

-Tak – powiedziała śmielej Gina i dumnie podniosła głowę.
Wszyscy czworo złożyli podpisy i wznieśli toast szampanem, który standardowo serwował udzielający ślubu.

-Nie było chyba tak strasznie? – zapytał Alec, kiedy wszyscy wyszli na zewnątrz urzędu.
-Chyba muszę się przyzwyczaić do Giny Foretell – uśmiechnęła się blondynka.
-No to my już lecimy – zaczęła Helen i zwróciła się do przyjaciółki – bardzo cię przepraszam, ale jeśli nie skończę na jutro artykułu, to padnie cały numer, a Bob wyleje mnie z roboty.
-Racja...wyleję – zaśmiał się świadek Alec’a i oboje ruszyli w stronę parkingu.
-Ale ty mi chyba nie uciekniesz....-Alec delikatnie wziął Ginę pod ramię – powinniśmy trochę pogadać, ustalić pewne sprawy.
-Co proponujesz? – dziewczyna zalotnie zatrzepotała rzęsami.
-Mam wynajęte mieszkanie niedaleko. Napijemy się czegoś, a potem odwiozę cię do domu.
Po kilku minutach znaleźli się przed niedużym, ładnym budynkiem.

-I jak ci się podoba? – zapytał Foretell.
-No wiesz, gdybyś zobaczył moje mizerne mieszkanie, to wydałoby ci się pałacem.
-Może kiedyś zobaczę – uśmiechnął się mężczyzna – Nie jest duże, ale przyjemne. Czasem się tu kryję przed problemami.
-Taki facet jak ty ma problemy?
-Całą masę – Alec otworzył drzwi od mieszkania na pierwszym piętrze. Zapalił światło, a oczom Giny ukazało się świetnie urządzone i przestronne wnętrze.

-Nie wierzę, że sam to urządziłeś – zaśmiała się – Wyraźnie widać tu kobiecą rękę.
Alec nalał szampana do kieliszków i gestem zaprosił Ginę na kanapę. Wznieśli toast i przez jakiś czas rozmawiali o wszystkim, co im ślina na język przyniosła. Wypili kilka butelek wina, ale wciąż byli w pełni sił.


-Zapomniałem ci powiedzieć – zaczął Alec pociągając kolejny łyk z kieliszka – Jutro wieczorem jest przyjęcie w ambasadzie, na którym musimy być. Będzie tam jeden z japońskich inwestorów, na którym bardzo mi zależy. Interes z nim przyniesie ogromnie zyski – jego oczy mocno zaiskrzyły – przyślę po ciebie samochód.
-W porządku – Gina czuła, że oczy same jej się zamykają. Nie wiedziała, czy jej mąż stoi, czy siedzi tuż obok niej.
Alec przysunął się bliżej i objął ją swoim ramieniem. Coś szepnął, ale Gina nie wiedziała co. Poczuła z bliska jego zapach...w końcu jego usta na swoich...
Obudziła się w południe następnego dnia.

W sypialni panował jeszcze półmrok. Gina z trudem wstała z łóżka i spróbowała odsłonić zasłony. Bezskutecznie. Najmniejszy promień sprawiał, że głowę przeszywał potworny ból.
-Nigdy – powiedziała kobieta –Nigdy więcej kropli alkoholu.
Wyszła z pokoju i stanęła jak wryta.
-Dlaczego obudziłam się w łóżku?! –wykrzyknęła –półnaga....?
Spojrzała na stolik gdzie leżała mała, zielona karteczka i resztki wczorajszego wina. „Kochanie, było cudownie. Mam nadzieję, że podoba ci się twoje nowe mieszkanie. Pamiętaj, że o 8 przyjęcie. Całuję, twój mąż”. Dopiero teraz Gina zwróciła uwagę na swoje rzeczy.

-Nowe mieszkanie?- pomyślała i pociągnęła soczysty łyk z butelki – No tak! I przyrzeczenia szlag trafił!
Szybko zadzwoniła do Helen i podała jej nowy adres. Gina jadła właśnie śniadanie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Proszę – zawołała dziewczyna przeżuwając właśnie kawałek sera.
Do mieszkania wpadła Helen. W ciągu kilku sekund obleciała każdy zakątek domu, aż w końcu usiadła przy zdziwionej przyjaciółce.

-A to ja mogłam za niego wyjść – wydyszała
-Helen! Daj spokój.
-Taka chata! Za 50 lat się takiej nie dorobię.
-Na górze jest taras i jacuzzi.....-Gina uśmiechnęła się i poczęstowała gościa kanapką. – To jeszcze nic, Helen. Miało nie być żadnych uczuć....
- No i? – Helen wciąż rozglądała się po kuchni.
- Chyba się z nim przespałam – dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem pełnym obaw.
- W końcu to twój mąż. Co się przejmujesz. Bob mówił, że dzisiaj jest jakaś impreza w ambasadzie. On też tam będzie – Helen szybko zmieniła temat. – No muszę lecieć do pracy, ale jeszcze tu wrócę.
Ucałowała Ginę i wybiegła na klatkę schodową. Z oddali dało się słyszeć „Taka chata. No ja nie mogę”.
Gina spędziła całe popołudnie wybierając sukienkę na przyjęcie, dobierając odpowiedni makijaż i uczesanie. Chciała zrobić oszałamiające wrażenie jako pani Foretell.
O wpół do 8 pod dom podjechał samochód przysłany przez Alec’a. W kilka minut znaleźli się pod ambasadą, gdzie mąż Giny już na nią czekał. Budynek był imponujący. Stara, XVII-wieczna posiadłość robiła wrażenie. Wspaniały ogród i wieża na długi czas przyciągnęły uwagę Giny.

-Gotowa? –zapytał. Ona tylko kiwnęła głową i weszli do środka. Wnętrze było bardzo bogato i gustownie urządzone. Wszędzie kelnerzy roznoszący przystawki i alkohole. Z boku bufet i barek, jak zwykle oblegany przez tłum ludzi.

. Wszystko uświetniała grająca w tle muzyka klasyczna, do której tańczyło już kilka par.

Gina i Alec podeszli do jednego ze stolików, gdzie było jeszcze kilka wolnych miejsc.
-Wspaniale pana widzieć – Alec uścisnął dłoń japońskiego inwestora – to moja żona, Gina.

Kobieta uśmiechnęła się najpiękniej jak umiała i podała mężczyźnie rękę do ucałowania.

W tym samym momencie ktoś z tyłu głośno się zakrztusił. Gina obejrzała się za siebie i już wiedziała, że ten wieczór nie będzie należał do udanych...

Co przeraziło Ginę?
Jakie będą tego konsekwencje?
CO JEST PRAWDĄ?

Kolejny odcinek...wkrótce
  Odpowiedź z Cytatem
stare 18.03.2005, 11:33   #5
Małgo$
Guest
 
Postów: n/a
Blush

Odcinek jest dość długi, ale komputer wędruje na jakiś czas do serwisu i wolałam dać na zapas Mam nadzieję, że to Was nie zniechęca

Odcinek V

-Żona? – wykrztusił mężczyzna.
-Przepraszam? –Alec był nieco zdezorientowany. Obok niego stał schludnie ubrany mężczyzna ze szklanką whiskey i świdrującym wzrokiem wpatrywał się w jego żonę. – Gina wszystko w porządku? – zapytał w końcu.
-Kochanie..- Gina mocno zaakcentowała to słowo – pozwól, że ci przedstawię Briana Russela.

Alec uścisnął dłoń mężczyzny, z którego ust ledwo dało słyszeć się słowa: „Russel”.

-Kochanie – dziewczyna przyłapała się, że sprawia jej to przyjemność – usiądź, ja chwilkę porozmawiam i zaraz przyjdę.
Foretell posłusznie wrócił do stolika i zajął się rozmową z japońskim inwestorem – Youkim Isako.
Gina odciągnęła Briana i ze sztyletami w oczach zapytała:
-Co ty do diabła wyprawiasz?! Śledzisz mnie? Jesteś jakimś cholernym psycholem?!

-Hej, chyba za bardzo się cenisz – Russel przyjął luzacki ton, który Gina bardzo dobrze znała – myślisz, że nie mam nic do roboty, tylko łazić za jakąś panienką? Jeśli już musisz wiedzieć, to jestem w pracy.

-Oooo, może jesteś kelnerem co??
-Jak zwykle dowcipna. Dla twojej wiadomości..- zdanie przerwało wołanie Japończyka. Zaprosił Ginę i Briana do stolika. Kobieta usiadła naprzeciwko Russela, którego wyraźnie zaczynała bawić ta sytuacja. Pani Foretell ze sztucznym uśmiechem co chwilę popijała wodę i mierzyła przybysza wzrokiem.

Alec wdał się z Isako w dyskusję na temat samochodów i nie zwracał na nic uwagi. Brian wyraźnie czymś poruszony skorzystał z okazji i poprosił Ginę do tańca.
-Kochanie – blondynka zwróciła się do męża z nadzieją iż nie pozwoli jej zatańczyć z obcym mężczyzną. Przeliczyła się, gdyż Alec niechętnie wyrywając się z rozmowy, opowiedział że oczywiście może iść. Brian pociągnął Ginę na parkiet i mocno objął. W tle leciała jedna z tych wolnych piosenek, przy których tuliły się wszystkie pary.

-Słuchaj, ja wcale nie chcę z tobą tańczyć! Możemy już wracać? – Gina traciła cierpliwość.
-A myślisz, że tańczenie z rozkapryszoną księżniczką to przyjemność?
Tego było już za wiele. Dziewczyna mocnym ruchem wyrwała się z objęć Briana, ale ten pośpiesznie znów ją złapał.
-Przestań histeryzować – powiedział – Musimy wyjaśnić sobie parę rzeczy. Teraz! – dodał widząc, że Gina już otwiera usta by protestować.
Wyszli do słabo oświetlonego ogrodu i ruszyli w stronę fontanny.
-Będziesz tak milczał cały spacer? – Gina powoli traciła bojowe nastawienie.
-Musisz wiedzieć, że nie jestem takim gnojem za jakiego mnie masz....
-Wiem...jesteś jeszcze większym gnojem, który nie odzywa się przez kilka lat....

-Dasz mi dokończyć?! – Brian włożył ręce do kieszeni. Zawsze tak robił, gdy się denerwował. – Nie odzywałem się bo nie mogłem. Po tej aferze z systemem..
- Po tej, po której wywalili mnie z uczelni – wtrąciła Gina
- Właśnie...dostałem propozycję pracy...w FBI...
Dziewczyna zatrzymała się i po krótkiej chwili wybuchnęła śmiechem.
-Brian, takie kity to mogłeś wstawiać tym ciołkom z policji, ale nie mnie.

-Mówię poważnie.. nieistotne co to za praca, ale niestety wymagała kompletnego odizolowania się od wszystkiego...
-A ojciec?
-Przykrywka. Miewa się całkiem nieźle odkąd wróciłem do Stanów. Zresztą ta cała akcja z FBI była jego pomysłem. Pracował tam przez 40 lat, a teraz ja kontynuuję jego dzieło.
Gina uwierzyła w słowa Briana. Sama dziwiła się, że tak łatwo. Odkąd pamiętała miał dar przekonywania..
-Dlaczego mam ci wierzyć? Może po prostu miałeś tam kogoś?
-Boję się, że będziesz musiała mi uwierzyć...i to chyba szybciej niż mi się wydawało..- Brian dostrzegł jak Alec i Isako kierują się w stronę wyjścia i szybko pociągnął Ginę za rękę.

-Gina biegnij! – krzyknął.
-Co się dzieje??! –blondynka biegła za mężczyzną.
Po kilku chwilach znaleźli się w dużym pomieszczeniu, wyglądającym jak biuro.

-To gabinet Isako – powiedział Brian. – Teraz dowiesz się wszystkiego.
-Jakiego wszystkiego?! O co chodzi?! – Gina straciła panowanie. Nie wiedziała co się dzieje.

-Ten twój Alec to morderca – Brian złapał dziewczynę za ramiona, jakby bał się, że zaraz mu ucieknie.- Ma swoją prywatną armię i wierz mi jest gotowy na wszystko.
-Po to tu jesteś?! Żeby go dorwać? Nie wierzę ci! Znowu kłamiesz! Znowu ! –Gina nie umiała, nie chciała kontrolować swoich emocji.
-Uspokój się! Jeśli mi nie wierzysz to chodź! – mężczyzna wziął Ginę za rękę i przeszli przez stare drzwi znajdujące się w gabinecie.

Minęli mały, ciemny korytarzyk, aż znaleźli się w wieży.

Przez kilka minut wchodzili krętymi schodami na samą górę, aż w końcu poczuli świeży powiew wiatru. Byli wysoko. Wystarczająco wysoko, by widzieć całą okolicę.
-Czy to jest odpowiednie miejsce, żeby mi wyjaśnić o co chodzi?! – krzyknęła Gina
-Bądź cicho i patrz – Brian skrzyżował ręce na piersi i wpatrywał się w stronę fontanny.

Obok niej stało już dwóch mężczyzn: Alec Foretell i Youki Isako i zawzięcie o czymś dyskutowali. Co chwilę Japończyk wymachiwał rękami. Gina z zaciekawieniem patrzyła to na swojego męża, to na Briana z kamienną twarzą.
Nie minęło 5 minut, kiedy do mężczyzn dołączył Bob – szef Helen i idący parę kroków za nim człowiek wcześniej grający na pianinie.

Gina i Brian byli za daleko, by słyszeć o czym ta czwórka rozmawia.

W pewnym momencie Alec wyciągnął pistolet i zastrzelił swojego ślubnego świadka. Bob natychmiast upadł na ziemię jak kłoda, a Foretell z uśmiechem coś szepnął do mężczyzny w białym garniturze.

Gina chciała krzyknąć, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. Skuliła się na posadzce i zaczęła się trząść. Brian szybko do niej podskoczył i mocno ją przytulił.

. Dziewczyna jednak stanowczo go odepchnęła i wykrzyczała:
-Po co mi to pokazałeś?! Mało już mi krzywd wyrządziłeś?!
-Musiałaś wiedzieć. Przez ten ślub wplątałaś się w śmierdzącą historię – Brian starał się nie panikować. Nim też wstrząsnęło zabójstwo Bob’a. Nie tego się spodziewał zabierając Giną na szczyt wieży.
Russel próbował właśnie uspokoić roztrzęsioną kobietę, kiedy z dołu dało się słyszeć krzyki.
-Szefie! – zawołał pianista – Tam na wieży! Niech szef patrzy!
-Szlag! – wrzasnął Alec – Gina....Znajdźcie ją i przyprowadźcie do mnie.
-Szybko!!- krzyknął Brian i pociągnął kobietę za sobą....

Co zrobią Gina i Brian?
Jak zachowa się Alec?
Kolejny odcinek w bliżej nieokreślonej przyszłości
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum

Podobne wątki
Temat Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatnia wiadomość
Sposób cornelia The Sims 1: Poradniki 113 02.06.2007 15:22


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:30.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023