![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Witam!! Chyba jestem za stara na takie zabawy.. Ale ta gra mnie wciągnęła troszkę więc sobie popiszę moje historię...
odcinek 1. odcinek2 ![]() Błysk, który spowił twarz kobiety oraz jej małej towarzyszki obudził koleiny raz Biankę ze snu.. Uniosła delikatnie głowę i zerknęła na zegarek, dochodziła północ. Za oknem noc owijała płachtą całe wzgórze. Patrzyła jak pod czarnym płaszczem nocy wszystko jeszcze śpi tylko ona jedna nie mogła. Krople potu pokazały się na jej delikatnej twarzy. Starała sobie przypomnieć i poukładać w głowie co ją ciągle budzi. Każdy szczegół snu analizowała ale nie do końca precyzowała wnioski, które ją tak nurtowały.. Cofniemy się troszeczkę w przeszłość a dokładniej do godziny 20. O tej porze Bianka kładła się zawsze spać.... ![]() Granatowa czerń rozprzestrzeniała swe ramiona nad całym wzgórzem Montsere. Jednak pobliski las owijała nutka tajemnicy i strachu. Biała dama gnała jak wicher nie zważając na trud, który ją witał z szyderczym uśmiechem. Biegła nie odwracając się do tyłu nie mogła, to by jej misję zmieniło w istny koszmar. Gra z czasem rozpoczęła się wstępując w granice lasu. Śpieszyła się bardzo, w ramionach ściskała niemowlę wyraźnie przerażone. Musiała przedostać się na druga stronę wzgórza tam będzie bezpieczne. Nie jej życie teraz było najważniejsze te maleństwo odgrywało główny cel w tej wędrówce. ![]() --Nie martw się jeszcze chwilka i będziesz u mamusi na rączkach.. Tylko nie płacz!! --A gdzie mama??(Odpowiedziało dziecko) --Właśnie do niej biegniemy.. Czeka na nas już tutaj za zakrętem. Starała się uspokoić nerwy dziecka, i pocieszać je jak najbardziej umiała. Czas ją gonił nie ubłaga lnie, wiedziała, iż to jest ostania szansa na wyniesienie dziecięcia z tego przeklętego miejsca.. Musiała powrócić po jeszcze jedno zawiniątko, dlatego starała się jak najszybciej. W pewnej chwili stanęła i na jakieś dziesięć sekund zamarła bez ruchu. ![]() --Ashnachta ashta luna wyszeptała do uszka dziecka.. I w tej samej chwili cały las spowiła taka jasność, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie było, nawet za dnia. Dziecko rozpłynęło się jak sopel lodu. Nie było po nim ani śladu. Ciemność powróciła równie szybko jak i się pojawiła. Na ustach kobiety zawitał delikatny uśmiech, nie zważając na nic obróciła się i w chwilę potem biegła z kolejnym zawiniątkiem. ![]() Biała dama kącikiem swojego błękitnego oka zerknęła za siebie. Jej oczom ukazało się tysiąc rydwanów zaprzężonych w ogniste konie świtu pędzące wprost na nich. Nie mogła zwlekać czas deptał jej po piętach, wszystko może zostać stracone przez sekundę zwłoki. Wiatr z północy unosił za sobą zapach poranka, ale to nie to goniło kobietę. Oprócz zapachu delikatnej woni rosy i nadchodzących promyków słonecznych, wiatr przynosił zło, ciemność, zapach rozkładających się zwłok. Już wbiegła na ścieżkę, która prowadziła ją do celu. ![]() Promyki słońca doganiały już jej białej sukni.. Kiedy wyszeptała –Ashnata ashta ijuna.. I błysk trafił delikatną twarzyczkę dziecięcia. W tym momencie Bianka zerwała się z krzykiem, nie wie, co ją przeraziło, bo dobrotliwa twarz kobiety nie mogła tego zrobić. Jednak było coś, co od prawie roku budziło ją w tym samym momencie.. Biała dama nie mogła dobiec do celu.. Resztę nocy Bianka raczej przeleżała wpatrując się w głębię, która pomału zanikała tworząc na horyzoncie jasną poświatę, jednak blask księżyca odbijał swój cień jeszcze na twarzy dziewczyny. Gdy nastał tylko świt odgarnęła swoją długą blond grzywkę przeciągnęła się i zeszła na dół. Wszyscy już na nią czekali. Ostatnio edytowane przez Easster : 26.04.2005 - 12:56 |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|