![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Kilka słów wstępu:
To moje pierwsze fotostory i nie liczę na szczególne zainteresowanie. Pierwszy odcinek to dopiero początek i nie zawiera tyle akcji co następne, więc nie musi szczególnie ciekawić. Mimo wszystko zachęcam do czytania. Plakaty Kroniki Cienia: Odc.I Odc.II - Część1 Część 2 Odc. III Odc. IV Odc. V FS już skończone, ale to jeszcze nie koniec... Jeśli tylko chcecie, kroniki powrócą... "Kroniki Cienia : Nie do końca obecni" Coming soon? A tymczasem zapraszam do mojego drugiego FS - zupełnie innego niż "Kroniki" PrologBon Voyage! -A więc tu jesteś, nędzna panienko. Wiedziałem, że cię odnajdę. Dlaczego nic nie mówisz? Shelly stała wpatrzona w tajemniczą postać. Zupełnie nie miała pojęcia o co jej chodzi. -Widzę, że się mnie boisz. Co powiesz na mały układ? Jeśli się do nas przyłączysz, już nigdy nie będziesz musiała się niczego bać, tak jak teraz mnie. Dziewczyna zmrużyła oczy. Skąd on wiedział, że jest śmiertelnie przerażona? Odc.I Jedyną rzeczą, jaką mogę teraz zrobić to was ostrzec. Może powinnam to zrobić wcześniej. Pewnie jest już za późno. Moja historia zaczęła się w starej uniwersyteckiej bibliotece. Przypadek sprowadził mnie tam, gdzie nigdy nie powinnam była zawitać. Czasami myślę, że wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Gdybyśmy nie zostali w czytelni do późna, gdyby nas tu nie zamknięto… To nie był przypadek. Ale zacznijmy od początku. Od ciepłego popołudnia tuż przed egzaminami. Było nas czworo: ja, Ling-Su, Charles i Mike. Fanatycy zjawisk niewyjaśnionych i herpetologii. Wesołe duszyczki z zapałem uczące się do egzaminów, które z chęcią pomogły domniemanej pani bibliotekarce stemplować książki. Przynajmniej dopóki ona nie zniknęła zostawiając nas w ciemnej i pustej bibliotece. W dziale ksiąg zakazanych. Pamiętam dobrze, o czym wtedy rozmawialiśmy. -Poczytamy sobie horrory na dobranoc? – zapytała wesoło Ling-Su -Lepiej nie. Ktoś zobaczy, że nas nie ma i będziemy mieli kłopoty. -Już mamy. Siedzimy po uszy w księgach, które z jakichś tak powodów zostały usunięte z publicznego księgozbioru bez opieki nauczyciela, bez przepustki i do tego po ciemku. Wtedy jeszcze mieliśmy pewność, że ktoś po nas przyjdzie. Przecież są kontrole w internacie i ktoś w końcu musiał zauważyć nasze zniknięcie. Ale pomoc nie przychodziła. Zaczęliśmy przeglądać księgi. Nie powinniśmy tego robić, ale zrozumcie. Trzy godziny siedzenia w zimnej bibliotece przy świetle tylko jednej starej lampy oliwnej. Wyciągnęłam pierwszą, jaka rzuciła mi się w oczy w tej ciemności. Miała tytuł „Quilfiav”. Nie miałam pojęcia co to znaczy. Szybko ją kartkując zauważyłam, że jest zapisana tylko w połowie. Otworzyłam na jednej z zapisanych stron i przeczytałam: „To ich powinno uratować. Niech przemówi im do głów. Niech wiedzą, że każda rzecz, której zrobić nie powinni, obróci się przeciwko nim. Niech zgaszą jedyne światło i jakby ich nie było, niech będą. Niech natychmiast przestaną ( ... ) ” Brzmiało to jak jakaś konstytucja. Ale przyznaję, mogłam się zastanowić nad sensem tych słów. Biorąc do rąk następną księgę, byłam już porządnie znużona. Tym razem przeczytałam tylko kilka wersów. „- Jeśli widzisz dwie dżdżownice, zmierzające do jabłka, którą wybierzesz? -Mniejszą. Zawsze mi powtarzasz, że trzeba wybierać mniejsze zło. -Więc, którą drogą się udasz?” Były to strzępy rozmowy jakichś małolatów. „Czy nigdzie już nie ma normalnych książek?” – pomyślałam sobie. -Może spróbujemy się stąd wydostać? – zaproponował wtedy Charlie. Spróbowaliśmy. Nie było to jednak takie łatwe. Wiernie podążając za sędziwą bibliotekarką, nie zwróciliśmy uwagi na to gdzie idziemy. Biblioteka była tak wielka, że okazała się dla nas pułapką bez wyjścia. -Fajnie. Napiszę horror „Zamknięci w bibliotece” -Ty napiszesz? Ty robisz błędy w wyrazie „pomarańcza”! -Kto tu studiuje na filologii, hę? -A, kto ma największe stopy, co? Sztucznie nadąsani, strojąc do siebie dziwaczne miny, maszerowaliśmy przez pustą i ciemną bibliotekę. -Mike, ty małpo. Wydepiluj sobie łapy, już nie mogę patrzeć. -Och, Ling. Wiesz, że nie mam na to czasu. Ale jeśli ty masz choć trochę to możesz mi wydepilować, skoro jesteś taka miła. -Zaraz zwrócę śniadanie. – szepnęłam Charliemu, który tylko wzruszył ramionami. Uciszyłam ich gestem. Zamarli z palcami na ustach i zaczęli na paluszkach sunąc obok nas. -Słyszysz ją, Mike? – spytała Ling-Su -Jakiś następny zagubiony orangutan na linii? -Myślałam, że surykatka, ale skoro twierdzisz, że orangutan… -Tam jest światło! – krzyknął w pewnym momencie Mike. -Co? – Ling-Su przez dłuższą chwilę nie wiedziała o co mu chodzi. -Jest tam kto? – zawołała po chwili kierując wzrok ku blademu płomykowi lampy oliwnej wydobywającego się spomiędzy półek. Nikt nam nie odpowiedział, więc udaliśmy się w tamtą stronę. W pewnym momencie zatrzymałam się. Stałam przed półką na brzegu której stała „Quilfiav”. Zdziwiona sięgnęłam po książkę, nie zważając na oddalających się przyjaciół. -To studnia – usłyszałam zdziwioną Ling-Su. -Po co komu studnia w środku biblioteki? –zapytał Charlie. Ciszę która zapadła po jego słowach przerywały tylko nasze miarowe oddechy. -Charlie? Czytałeś starą bajeczkę o serze w studni? – odezwał się w końcu Mike – sprawdźmy ile w tym prawdy. Wyjrzałam wtedy zaciekawiona zza półki z książkami. Mike pochylał się nad taflą wody. Miał coraz bardziej przerażoną minę. Ruszyłam szybko w ich stronę. -Wszystko w porządku? – zapytała Ling-Su -Tam – szeptał powoli Mike – coś… - cokolwiek chciał powiedzieć, nie zdążył. Nagle coś wciągnęło go do studni. Ostatnio edytowane przez Aprille : 06.02.2006 - 12:08 |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|