![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Korzystając z faktu, iż mi sie nudzi, a czasu mam wiele, piszę owe fotostory. Jako, historyjka i obrazki powstały w bardzo krótkim czasie (mniej niż dwie godziny
![]() Historyjka zawiera tylko jeden rozdział, raczej nie będzie kontynuowana ![]() 1994 Niecały tydzień minął od czasu, gdy Magda opuściła szpital psychiatryczny imienia Świętego Wacława w Budziszynie. Chorowała na bliżej nieokreśloną odmianę schizofrenii maniakalnej. Teraz, gdy ćpała potężne leki, w dawkach, które powaliłyby nawet konia, nie raczyła nawet spojrzeć na zewnętrzny świat. W psychiatryku znalazła się - jak to mówią niektórzy - przez przypadek. Głosy w jej schorowanej główce prosiły - ba! kazały, - zamordować swoich rodziców - Jolantę i Ebenezera. Co prawda - słyszała je już od dziecka, jednakże tego dnia, nabrały wyjątkowo stanowczego tonu. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami swojego niecnego czynu, czmychnęła po siekierę. Gdy jej rodzice słodko spali, przywaliła im z całej petardy. Ojciec oberwał w łeb, zaś matka w podbrzusze. Nawet długo nie cierpieli - podobno stara wykrwawiła sie już po pierwszej godzinie męki. Facet padł jeszcze szybciej - po paru sekundach już widział się z Świętym Piotrem. Magda, nie zważając na bolesne jęki z sypiali rodziców, ułożyła się na swoim posłaniu i w parę chwil przeniosła się do krainy wiecznych łowów. Teraz, w opuszczonym domu, przy ulicy Wymarłych Dinozaurów, czekał na nią tylko kot. Nie miał imienia. Jako, że Magda słynęła z dość krótkiej pamięć, nadawała mu codziennie nową ksywę. Tego dnia - z powodu zbliżającej się wigilia - określiła go miałem Rudolfa Ciemności. Cóż za mroczna i jakże przerażająca nazwa, sami przyznacie. Dziewczyna nie przywiązywała przesadnej wagi do Świąt. Cały dzień spędziła siedząc na czatach z gorącymi kamerkami - szukała swojej drugiej połówki. Jako, że wszyscy kandydaci okazali się - mniej lub bardziej - zwyrodniali, nieco sfrustrowana Magda, zajrzała na skrzynkę meilową. Wśród setek listów spamu, znalazła jeden, który nieco ją zaintrygował. Niepozorny tytuł wskazywał na reklamę, jednakże kobietka, jako istota ciekawska, postanowiła oblukać, co znajduje się w środku. Dwuklikiem otworzyła "List od Santy Klausa". Droga Magdo! Wiem, że ostanie Święta spędziłaś na pędzeniu bimbru na Sylwestra z koleżankami, przedostanie na wybijaniu szyb z okolicznych aut, zaś wcześniejszych nawet nie pamiętasz, ponieważ zawsze byłaś zalana w trupa - z wyjątkiem wigilii 1988, kiedy to- pod wpływem środków odurzających - ugrilowałaś i zjadłaś swojego psa - suczkę Bunię. Teraz daję Ci szansę, by Twój los się odmienił. Wyślij tego meila do co najmniej 10 osób, a odwiedzą Cię duchy bożonarodzeniowe. Wesołych Świąt Santy Klaus -Wal się - stęknęła Magadena, po czym dziesięciokrotnie skopiowała list i odesłała do adresata. - Bunia była samcem, debilu. Zdenerwowana położyła sie na łóżku i zapaliła papierosa. Nieco się krztusząc (ech, od miesięcy nie miała fajki w ustach), zaciągała sie raz po raz cuchnącym dymem. Jej rozmyślenia płynęły w kierunku Świąt. Myślała, czy Rudolf Ciemności zasłużył w tym roku na prezent. Koniec końców uznała, iż - jako, że on jej nic nie kupił - ona także niczego mu nie sprezentuje. No, może za wyjątkiem lampki szampana, którego - o północy - zamierzała mu dodać do karmy. Nagle w pomieszczeniu zapanował arktyczny chłód i począł wiać zimny, skandynawski wiatr. Magda przetarła oczy, rozglądać się po pokoju. Całe lokum pokryte było niegrubą warstwą szronu, zaś świeczki - które zwykły tlić sie na biało - zaiskrzyły jasnoczerwonym płomieniem. Obok łóżka pojawił się wielkim Murzyn. Jego łepetynę zdobiło nieziemskie afro, zaś klatę - paskowana koszulka. -Kim jesteś i co u robisz, do cholery ?! - zapytała zatrwożona Magda. -Yo, men! Jestem nigga, duch przyszłości. - Odrzekł, nucąc pod nosem najlepsze kawałki 50 Centa. -Yyyy....czemu jesteś czarny? Duchy zazwyczaj są jakieś...bledsze. - Magda zbadała wzrokiem swojego gościa. - Możesz mi wyjaśnić o co biega? -Masz coś do czarnych, hę? Yo, sis, madafaka! W przyszłości wszyscy będziemy brązowi jak kakao, a ja jestem duchem przyszłości, men. Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem irokezem. Uśmiechając się nieśmiało, pokazał facetowi środkowym palcem drzwi. -Madefakuj se gdzie indziej. - Warknęła. - Znam moją przyszłość, przed wyjściem ze szpitala zajrzałam do znajomej wróżki, Gryzeldy, nic mnie nie zaskoczy! -Czyżby, sis? - Murzyn nie wyglądał na speszonego. - Czekarap! Patrzaj to, nigga! 1998 W ułamku sekundy nasi bohaterowie znaleźli się w mauzoleum. Magda nader boleśnie odczuła skutki astralnej podróży, spadając na pysk z łóżka. Gdy tylko otrzepała się ze śnieżnego kurzu, rozejrzała się po grobowcu. -Ale wypas! - Rzekła, podziwiając ręcznie wykonaną trumnę z malachitowego drewna. - Gdzie to dorwałeś, stary? -Jesteśmy przy twoim grobie, zachowuj się należycie, *****! -Chcesz powiedzieć, że to moje? Ale czadzior, normalnie - inne gothy umrą z zazdrości, jak zobaczą moja wyczesaną trumnę. - To mówiąc, weszła na podest i zaczęła obmacywać wieko. - Cudeńko, moja ty skrzyneczko. Nigga popukał się w głowę, rozmazując na czole niedorozwiniętą muchę. -Fak, nie boisz się, sis? - ryknął wreszcie. -Ani trochę. 1994 Zrozpaczony duch znikł z horyzontu, zaś Magda - dziwnym zrządzeniem mocy (zapewne jakieś przepięcie) - znalazła się w swoim pokoju. Zegar wybijał godzinę pierwszą w nocy. Nieco zszokowana dziewczyna weszła do kuchni, by - w ramach uspokojenia - napić się zimnego piwa. Gdy tylko usiadła przy wigilijnym stole (a wierzcie mi lub nie - nie był to przesadnie bogaty stół), obok niej pojawiła sie sinobroda postać. -A któż ty? - zapytała, bacznie przyglądając sie sinej brodzie. Postać uśmiechnęła się tajemniczo, po czym równie tajemniczo beknęła. -Zdravutwcie! Jestem Mróz. Dziadek Mróz. - Rzecze, bondowsko akcentując literę Z. "Kolejny porąbaniec" - uznała, a swoje zmieszanie ukryła większym łykiem piwa.- A czego ty chcesz? -Pragnę pokazać ci teraźniejszość. - zagroził z rosyjskim akcentem - Miał to co prawda zrobić Santy Klaus, znaczy mój kapitalistyczny brat, zwany przez was Mikołajem, ale cóż...ma teraz małe kłopoty z głową...Strasznie mu napierd... Nie dokończył. Magda wybuchnęła śmiechem. -Mów po polsku - jeszcze ma kaca po zeszłorocznej libacji? - Kpiła, bawiąc się niewielkim widelcem. -Jestem tu tylko w zastępstwie, nie jestem upoważniony do odpowiadania na takie pytania. - Powiedział wymijająco. Z niedowierzaniem spojrzał na okno, przez które próbował wygramolić się Santy. -Ho-Ho-Ho - ryknął Mikuś, nieco przepitym głosem. Rumieńce na twarzy i zbite okulary mówiły o wszystkim - Gwiazdorek jeszcze nie wytrzeźwiał. Liczne siniaki świadczyły o dość wyboistej drodze do domu przy ulicy Wymarłych Dinozaurów. -Braciaru! Wracaj do łóżka! - Zakrzyknął Mróz. -Spasiba, Spasiba. - Stęknął kapitalista, opuszczając swój obleśny bebzon obok wystrojonej choinki. - Ja...teraz..chcę pokaz...tej małej dziewczyneczce przeszłość...- jęczał, jakby wypowiedzenie każdego słowa sprawiało mu niebywała trudność. ![]() -Najpierw wytrzeźwiej- ryknęła Madzia, uderzając starego dziada balonikiem z arktyczną wodą. Stary, dobry trick, który poznała jeszcze na studiach, przydał się w tym momencie niezmiernie. Mikołaj, nieco ochłonąwszy z emocji, począł gadać bardziej od rzeczy. -Przenieśmy się przed staw, gdzie twój ojciec, Ebenezer, zwykł łowić ryby. 1981 Zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować, znajdowała się wśród drzew otaczających staw. Żaby, skute pod lodem, czekały na nadejście wiosny, pokumkujać nieznacznie. Pijany bocian, który nie odleciał na zimę, uwił sobie gwiazdko w koronie świerku i bezskutecznie próbował znieść jajo. Magda stała przed stawem, obserwując bacznie swojego ojca łowiącego karpia na wigilię. Wiekowy, poczciwy Ebenezer Scrooge, w powycieranej marynarce, śpiewał rybką staropolską pastorałkę, popłakują przy tym z cicha: -"Last Christmas, I gave my heart, but the very next day, you gava it away... " To takie smutne - jęknął. Magda zaśmiała się w duchu. -Lol - wystękała. -Twojemu ojcu bardzo zależało na kultywowaniu prastarych tradycji. Teraz byłby z pewnością szczęśliwy, gdyby widział, że przy wigilii nucisz jego ukochane przyśpiewki. - Gadał Santy Klaus, co nuż przestępując z nogi na nogę. - Pomyśl o tym, gdy będziesz zasiadać przy świątecznym stole. 1994 Po tych słowach, Mikołaj znikł, zostawiając po sobie odór kuchennego sherry. -Szczytem niefrasobliwości byłoby cię posłuchać. - Rzekła dziewczyna, krocząc ku domostwu. Zmęczona usiadła przy zielonym stole, po czym rozejrzała się, w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. W zasięgu jej wzroku znajdował sie tylko Rudolf Ciemności... -Mniam, koty są przepyszne - rzekła, obgryzając mu nogę. W duchu żałowała, iż te Święta, spędzi bez rodziców, nawet przyszło jej do głowy, by ich odkopać (w końcu doskonale pamiętała, gdzie ich pogrzebała) jednakże koniec końców zaniechała tego pomysłu. Zgodnie z wolą ojca, zanuciła "Last Christmas", po czym upiła się do nieprzytomności. Tak, tak, wiem , wiem.. głupie. Ale i prawie świąteczne. Smacznego ko..znaczy karpia. A tak w ogóle to Wesołych Świąt! Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem tym tekstem. Jakby co, to sorry... Ostatnio edytowane przez Caesum : 01.01.2025 - 11:43 |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ciekawe.
Bardzo fajne. Świetny pomysł. |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jestem pod wrażeniem. Ładnie Ci się nudziło. Zdjęcia dopracowane.
Tekst, hmm ostry, ciekawy, czyta się szybko, całość bulwersuje. Podoba mi się. To zawsze coś innego. Moim zdaniem świetne to jest. hmmm, zatkało mnie troszkę edit współczuję tej Magdzie |
![]() |
![]() |
#4 |
Zarejestrowany: 27.07.2007
Skąd: Łódź
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 114
Reputacja: 10
|
![]()
Ja współczuję kotu.Żeby jeść żywcem!!!Masakraa!!!
__________________
"It was an April morning when they told us we should go As I turn to you, you smiled at me How could we say no?" |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 17.09.2007
Skąd: z umieralni.
Płeć: Kobieta
Postów: 264
Reputacja: 10
|
![]()
Hahahaha to jest cudne
![]() 'Nigga, duch przyszłości' ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: 31.05.2006
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 82
Reputacja: 10
|
![]()
Mnie osobiście do gustu nie przypadło, ale to dlatego, że ja jestem realistką i twardo trzymam się reguł. Nigdy nie lubiłam fantastyki i rzeczy super niemożliwych (typu UFO :wacko: ). Dlatego nie podobają mi się te duchy, jedzenie kota żywcem i inne "mroczne" rzeczy z tego fs.
![]() ![]() Pozdrawiam |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dobre pod względem językowym,ale fabuła nie dla mnie.
Nie lubię takich mrocznych fs , w których są takie okropieństwa jak chociażby jedzenie kotów czy psów... |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
-Mniam, koty są przepyszne - rzekła, obgryzając mu nogę. W duchu żałowała, iż te Święta, spędzi bez rodziców, nawet przyszło jej do głowy, by ich odkopać (w końcu doskonale pamiętała, gdzie ich pogrzebała) jednakże koniec końców zaniechała tego pomysłu. Zgodnie z wolą ojca, zanuciła "Last Christmas", po czym upiła się do nieprzytomności.
ha ha ha :laugh: :laugh: :laugh: lepszego nie mogło być 10/10 . |
![]() |
![]() |
#9 |
Zarejestrowany: 15.07.2007
Skąd: Zabrze
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,069
Reputacja: 10
|
![]()
Bardzo fajne ;D
Zdięcia mają fajny efekt. Naprawde super ;D
__________________
I've been burning in water and drowning in flame |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ciekawe
Pozdr. ![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|