Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 02.12.2004, 21:54   #1
jutta
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Maleńki człowiek

Żeby nie było, że tylko krytykuję, a sama nic nie piszę:
Przedstawiam: fotostory na motywach opowiadania Fiodora Sołoguba "Malieńkij cziełowiek".
"Na motywach" oznacza, że opieram się na pomyśle, ale nie przepisuję tekstu, co więcej wiele wątków zmieniłam, wiele scen usunęłam a inne dopisałam, zmieniłam charaktery bohaterów, bo oryginalne koszmarnie mnie irytowały. No i dodałam zupełnie inne zakończenie...
Zresztą po co to piszę, założę się, że nikt nawet o tym opowiadaniu ani choćby autorze nigdy nie słyszał
Zaczynam:


Jakub i Agłaja byli kochającym się małżeństwem. Mieli piękny dom, Jakub dobrze zarabiał a Agłaja nie musiała nawet pracować.
Był tylko jeden mały problem...



Agłaja była prawie o głowę wyższa od Jakuba! I nie tylko wyższa, ale też potężniejsza i dość pulchna, podczas gdy Jakub był raczej chuderlawy. Niby nic takiego, ale Jakuba wprawiało to w zakłopotanie.



Zwłaszcza w miejscach publicznych czuł się bardzo zażenowany. Na ulicy starał się iść w pewnej odległości od Agłai - nie tak daleko, żeby pomyślała, że ma do niej jakąś urazę - ale na tyle daleko, żeby napotkani przechodnie mogli pomyśleć, że tylko przypadkiem idą obok siebie i że wcale nie są małżeństwem.



Jakub próbował też przekonać Agłaję, żeby jadła trochę mniej. Myślał sobie "Gdyby chociaż była chuda, nie wyglądalibyśmy razem aż tak dziwacznie. A co będzie, jeżeli z czasem jeszcze bardziej utyje? Olbrzymka i karzełek. Moglibyśmy w cyrku występować". Oczywiście nie powiedział tego głośno, próbował tylko delikatnie zwrócić uwagę, że trzecia porcja lodów nie jest najlepszym pomysłem... Ale Agłaja obraziła się tylko i zrobiła mu straszną awanturę. Popłakała się nawet, twierdząc, że Jakub pewnie już jej nie kocha, bo jest za gruba.


Jakub stawał się coraz bardziej spięty i nerwowy. W końcu którejś nocy przyśnił mu się koszmarny sen, w którym Agłaja stawała się coraz większa i większa, wypełniała swoim ciałem cały dom. Jakub, uwięziony w domu i przyduszony przez wielkie cielsko Agłai do ściany, nie mógł złapać tchu. Próbował krzyczeć, ale z jego gardła wydobywał się tylko cichy, niemal bezgłośny skrzek. Ogromna Agłaja powiedziała romantycznym i aksamitnym basem "Kocham cię, nigdy nie pozwolę ci odejść", a wtedy Jakub wrzasnął i...



...obudził się cały mokry od potu i zadyszany. "Jak mogło mi się coś takiego przyśnić, przecież naprawdę ją kocham" - jęknął w duchu, spoglądająć na żonę z czułością i troską. - "Nie wiem, co mam robić, ale coś z tym zrobić trzeba, inaczej skończę w domu wariatów". Spojrzał na zegarek - była dokładnie północ. "Godzina duchów" - pomyślał. Zupełnie nie myśląc o tym, co robi, ubrał się...



...i wyszedł z domu.




Szedł bezmyślnie ulicą, gdy jego uwagę zwrócił dziwnie ubrany mężczyzna, który stał przed bramą, jakby kogoś wypatrywał.



Mężczyzna zastąpił drogę Jakubowi i zapytał:
- Czego pan tak szuka po nocy? Może jakich ślicznotek? Może zaprowadzić?
"To przecież zwykły alfons" - pomyślał z niesmakiem Jakub i odpowiedział:
- Nie trzeba mi tego. Wystarczy mi kłopotów z jedną ślicznotką, którą mam w domu.
- O, czyżby jakieś problemy z żoną? - zainteresował się mężczyzna, a oczka zaświeciły mu się chytrze.
- Doprawdy, nie mam ochoty o tym rozmawiać... w każdym razie nie z panem - odparł szorstko Jakub.
- Proszę mi wierzyć, nie pytam z głupiej ciekawości - zastrzegł się mężczyzna. - Znam różne sposoby i środki na zaradzenie problemom, mogę panu pomóc...
Jakub wahał się, mężczyzna nie budził bowiem bynajmiej jego zaufania, z drugiej strony miał straszną ochotę opowiedzieć komukolwiek o swoim kłopocie... w końcu nie wytrzymał i zwierzył się nieznajomemu.



Mężczyzna najpierw roześmiał się
- Ajajaj, niedobrze, żona wielka a mąż maleńki. Do całowania trzeba drabinę przystawiać! Ale niech się pan nie martwi, mam rozwiązanie dla pana!



Poprowadził Jakuba w głąb bramy. Weszli na ciemne podwórko, gdzie świeciły się tylko okna małego sklepiku. Mężczyzna zaprosił Jakuba do środka...
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 04.12.2004, 22:21   #2
jutta
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Jej. Nie liczyłam na _aż taki_ odzew Dziękuję

Sołogub jest Rosjaninem, ale przyznam się, że nic więcej o nim nie wiem. No może tylko tyle, że umarł dawno i nie grożą mi żadne procesy o naruszenie praw autorskich :grin:
Imię Agłaja ogromnie mi się podoba, pochodzi faktycznie z greckiego, ale nie od Agaue, tylko od Aglai, jednej z trzech charyt (Eufrozyne, Aglaja, Thalia), oznacza "blask, piękno".
Faktycznie na pierwszym zdjęciu Agłaja siedzi, jakby była w ciąży Może to przez tę różnicę wzrostu? Musiała się trochę "przykurczyć", żeby Jakub mógł ją objąć

A teraz - ciąg dalszy. Jakie kropelki zaoferuje Jakubowi tajemniczy mężczyzna?



Sklepik wydał się Jakubowi dość niezwykły - stały tam i antyczne meble, i egzotyczne ozdoby, a w szafkach kryło się pełno tajemniczych buteleczek i szkatułek. Mężczyzna natychmiast zaczął szperać po szufladach, jednocześnie mówiąc do Jakuba:
- Tu mam eliksir w sam raz dla pana! Wystarczy wypić... i już się nigdy człowiek nie obudzi. No i po kłopocie, weźmie pan sobie nową żonkę, odpowiedniego wzrostu.
- Chyba pan oszalał! - obruszył się Jakub. - Czy ja wyglądam na mordercę?! Dziękuję bardzo za takie rozwiązania.
I już chwycił za klamkę, ale mężczyzna zawołał:
- Proszę jeszcze chwileczkę poczekać! Mam też inne krople, ale one są bardzo drogie...





- Ten eliksir zmniejsza człowieka. Jedna kropla - dwa kilogramy mniej. I co pan na to?
Jakub aż wstrzymał oddech z wrażenia, ale starał się nie dać tego poznać po sobie.
- No, nie wiem... A ile ten "cudowny" eliksir kosztuje?
- O, to drogie lekarstwo... jedna kropelka - 100 simoleonów.
Jakub zaczął szybko rachować w duchu. "Agłaja waży z 90 kilo, to gdyby tak zrzuciła 50, byłaby drobniutka kobietka, w sam raz dla mnie... czyli 25 kropelek, czyli 2500... uch, miesięczna pensja na to pójdzie. A co tam."
- Proszę dać 25 kropli.
- Dużo pan chce, źle będzie - pokręcił głową mężczyzna.
- To już chyba moja sprawa - prychnął niechętnie Jakub.
- No, jak pan chce.
- A co pan myśli, ja płacę, jak wymagam - Jakub już wyjął pieniądze, gdy nagle coś go tknęło. - A skąd ja właściwie mam wiedzieć, czy te kropelki to nie jakieś oszustwo?
- Nie no, oczywiście - roześmiał się mężczyzna. - Nikt nie chce kupować kota w worku.
I zadzwonił małym srebrnym dzwoneczkiem.





Natychmiast otworzyły się boczne drzwiczki i stanął w nich chłopiec lat około 10, o niezwykle jasnych oczach i dziwnym, lekko złośliwym uśmiechu. Mężczyzna odmierzył do kubka 5 kropli i podał chłopcu do wypicia.





Nie minęła nawet minuta i chłopiec zaczął się zmniejszać. W krótkim czasie mierzył nieco ponad pół metra - i wtedy zmniejszanie się zatrzymało.
- Czy to panu wystarczy? - zapytał mężczyzna.
- Tak, oczywiście - przyznał wstrząśnięty Jakub i zaczął przeliczać pieniądze.
- Doskonale - ucieszył się mężczyzna. Podał zmniejszonemu chłopcu jakąś buteleczkę i kazał wypić jeden łyk. Chłopiec natychmiast powrócił do dawnego wzrostu i opuścił pokój. Mężczyzna natomiast zwrócił się do Jakuba i powiedział:
- Jak się weźmie te krople bez niczego, to się człowiek zmniejsza natychmiast. Można też rozpuścić w herbacie, kawie albo soku i wtedy się powolutku zmniejsza, co dzień po troszku. Tylko z alkoholem nie mieszać, bo wyłysieje.





Następnego dnia po obiedzie Jakub zaproponował Agłai kawę - sam poszedł do kuchni i przygotował dwa kubki. Do kubka Agłai wlał tajemnicze kropelki.





- Oto twoja kawa, kochanie.
- Dziękuję - Agłaja była zachwycona, Jakub do tej pory nie wykazywał się aż taką troską.





- Och, ale zajęłam twoje ulubione miejsce na kanapie - zauważyła nagle Agłaja i przesunęła się na miejsce obok.
Jakub wzdrygnął się i błyskawicznie rzucił się zamienić kubki miejscami.
- Co ci się stało? - zdziwiła się Agłaja. - Przecież te kubki są jednakowe, co za różnica, z którego wypijesz?
- Aaa... no wiesz, kochanie... jak niosłem swój kubek z kuchni, to już trochę z niego upiłem... zostawiłem moje zarazki, hehe - zaśmiał się Jakub, w duchu mając nadzieję, że zabrzmiało to szczerze. Chyba tak, bo Agłaja powiedziała tylko:
- Aha - i roześmiała się wesoło.





Jednak kiedy tylko Jakub usiadł koło niej, zaczęła się rozglądać niespokojnie, po czym powiedziała:
- Zdaje mi się, że ktoś się kręci po naszym ogródku... Może to włamywacz? Bardzo cię proszę, sprawdź, czy ktoś tam jest!
- Ależ oczywiście, kochanie - Jakub był gotów spełnić każdą jej prośbę, byle tylko wypiła wreszcie tę kawę. Obiegł dom dookoła, ale nie dostrzegł nawet śladu włamywacza. To uspokoiło Agłaję, która (wreszcie!) wypiła swoją kawę.
Ale kiedy kubki były już puste, Agłaja zaczęła chichotać jak szalona.
- O co chodzi, złotko? - zapytał zdezorientowany Jakub.
- Zamieniłam nasze kubki - chichotała Agłaja. - Dobrze wiem, że nie lubisz, jak dużo jem. Pewnie za dużo na obiad zjadłam, co? I wsypałeś mi tam coś na wymioty albo na przeczyszczenie? No to teraz ciebie przeczyści - i zaśmiewała się do rozpuku.
Jakubowi aż się słabo zrobiło ze strachu. "Co robić, co robić?" Wybiegł do toalety i próbował wymusić wymioty (co utwierdziło Agłaję w jej domysłach), ale nic z tego! Nagle przypomniał sobie, że tajemniczy mężczyzna miał przecież odtrutkę. "Pewnie drogo sobie za nią policzy. Ale co tam pieniądze, byle tylko zapobiec działaniu leku!". I wybiegł z domu.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 08.12.2004, 19:25   #3
jutta
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Nie no, Misery to trochę za mocno... ale każda żona, której mąż daje do zrozumienia, że jest za gruba, może się zmienić w psychopatyczną bestię
Ciąg dalszy:



Sklepik był zamknięty na głucho, a gdy Jakub zajrzał do środka, zobaczył gołe ściany


- Czego pan tu szuka? - usłyszał za plecami. Obejrzał się i zobaczył dozorcę.
- Tutaj był taki mały sklepik. Byłem tu jeszcze wczoraj.
- Chyba pomylił pan ulice - pokręcił głową dozorca. - Tutaj co prawda był sklep, ale 10 lat temu go zamknęli i od tamtego czasu nic tu nie ma. Właściwie nie wiem, czemu - podobno jakieś miejsce przeklęte, czy coś takiego.
- Ale... ale ja tutaj wczoraj coś kupowałem... ja koniecznie muszę znaleźć tego sprzedawcę...
- "Coś"? - dozorca spojrzał podejrzliwie na Jakuba - Co pan tu kupował?
- Nieważne co! - wykrzyknął zdenerwowany Jakub - Po prostu muszę go znaleźć!
- Mówię panu, musiał pan pomylić ulice. Niech pan poszuka gdzie indziej.
Jakub machnął ręką i wybiegł z podwórka. Dozorca popatrzył za nim i potrząsnął głową ze zrezygnowaniem "Taki stary i narkoman... świat schodzi na psy..."

*****

Sklepu nie udało się znaleźć. Jakub zaczął się zmniejszać i nie mógł nic na to poradzić. Agłaja strasznie się przejęła, że to może zanik mięśni albo jaki nowotwór. Zaprowadziła go do kilku lekarzy, ale jedyne co u niego wykryli, to przemęczenie i stres. Odwiedzili nawet mnicha tybetańskiego, dwóch bioenergoterapeutów, jednego znachora z Filipin oraz wróżkę Samanthę, ale nic z tego nie wynikło.




Najgorzej było w pracy. Koledzy zaczęli plotkować za jego plecami, nawet nie troszcząc się specjalnie o to, czy ich słyszy.




Pani Zosia niby to troskliwie dopytywała się:
- Pani Jakubie, pan to chyba niedługo będzie mniejszy od mojego synka. Co sie panu stało? To od jakichś leków?




Pan Zbyszek był bardziej bezpośredni.
- A zna pan ten dowcip? Przychodzi Jakub... eee, znaczy się krasnoludek do apteki i mówi "Poproszę aspirynę" "Zapakować?" "Nie, poturlam". Dobre, nie? Haahaahaaahaaahaha...




Ale najgorsze nadeszło później, gdy plotki rozsiewane przez kolegów dotarły wyżej. Jakub został wezwany do gabinetu dyrektora. Wszedł, wdrapał się na krzesło i zacisnął dłonie na jego krawędzi. Dyrektor gniewnie spojrzał na majtające w powietrzu nogi Jakuba i powiedział:
- Panie Jakubie, zapewne zdaje pan sobie sprawę, jak dużą wagę nasza firma przykłada do wizerunku. Nasze hasło to "niezawodni, otwarci, komunikatywni". Pracownicy naszej firmy muszą być sprawiać miłe wrażenie, nie możemy dopuścić do tego, żeby którykolwiek z naszych klientów poczuł się niekomfortowo czy nieswojo w kontakcie z reprezentatem naszej firmy. A niestety, panie Jakubie, otrzymaliśmy właśnie takie skargi - klienci czują się niepewnie, nie wiedzą, jak zareagować...
- Panie dyrektorze, przecież nie robie tego specjalnie - usiłował się bronić Jakub.



- Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, czy ta zmiana wzrostu wynikła z pana winy, czy też jest to od pana niezależne. Muszę dbać o interesy firmy - odparł surowo dyrektor. - Zwalniam pana.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.12.2004, 21:44   #4
jutta
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Thnx ssparrow Chyba wyczerpałaś temat.

A teraz obiecana część ostatnia:




Agłaja była zrozpaczona.
- Boże, co my teraz zrobimy! Jak my będziemy żyć! Gdzie ty znajdziesz pracę z takim wzrostem!




Jakub chciał ją objąć i pocieszyć, ale Agłaja wyszarpnęła się ze złością.
- Daj mi spokój! To wszystko twoja wina!
I wybiegła z pokoju. Przez następne dni przestała w ogóle odzywać się do Jakuba, siedziała ciągle z gazetą, zakreślała ogłoszenia, dzwoniła i wysyłała zgłoszenia. Najwyraźniej nie wierzyła w to, że Jakub jest w stanie sam znaleźć sobie pracę, a on też nie czuł się wcale najlepiej, pogrążony w depresji. Z jednej strony bolało go, że Agłaja nie traktuje go poważnie, ale z drugiej strony cieszył się, że zajmuje się tymi sprawami.




Wreszcie któregoś dnia zjawił się u nich w domu młodzieniec niezwykle ułożony i przyczesany gładko aż do połysku. Agłaja zaprosiła go do salonu. Młody człowiek zaczął mówić:
- Szanowna Pani. Reprezentuję firmę Strigal & Co. Pierwszorzędny sklep w najruchliwszym punkcie miasta. Posiadamy mnóstwo klientów w najwyższych sferach - młody człowiek zwracał się wyłącznie do Agłai. Jakub kręcił się dookoła, starając się zwrócić na siebie uwagę, ale bezowocnie.
- Dowiedzieliśmy się - ciągnął dalej młodzieniec, - że małżonek pani raczy się wyróżniać oryginalnie miniaturowym wzrostem. Dlatego też firma ma zaszczyt zaproponować pani, wyłącznie dla reklamy, bezpłatne szycie małżonkowi garniturów według najlepszego paryskiego żurnala.
- Za darmo? - zapytała Agłaja.
- Nie tylko za darmo, lecz nawet z dopłatą na rzecz szanownej pani, jednak pod jednym warunkiem - jeśli pan raczy siedzieć w witrynie naszego sklepu w charakterze żywej reklamy.
- Hmmm, no cóż, doprawdy nie wiem. A jakie wynagrodzenie Państwo proponują?




- 3000 simoleonów miesięcznie. Netto.
Agłaja aż klasnęła w ręce.
- Oczywiście, że się zgadzamy! - krzyknęła uradowana. Jakub natychmiast wykrzyknął przenikliwie:
- Ja się nie zgadzam!
Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Agłaja pożegnała się uprzejmie z młodzieńcem i zapewniła, że następnego dnia Jakub stawi się w pracy.




Jakub był wściekły
- Co ty sobie w ogóle myślisz! Czy ja jestem jakimś klaunem?! Przecież mogą mnie zobaczyć nasi znajomi, czy ty się nie wstydzisz?!
- Ty chyba niczego nie rozumiesz - zdenerwowała się Agłaja. - Pewnie że się ciebie wstydzę, a jak ci się wydaje, dlaczego od miesiąca nikogo nie odwiedzaliśmy ani nie zapraszaliśmy?! Ale jeszcze bardziej się będe wstydzić, jak nie będziemy mieli z czego żyć! Czy może zaczniesz żebrać?! Jak ty to sobie wyobrażasz?!
- Nie! Znajdę inną pracę! Nie zgadzam się i już!




Agłaja zapieniła się ze złości, poczerwieniała jak burak... i uderzyła Jakuba w twarz. Jakub zachwiał się i upadł do tyłu.
- Musisz robić, co ci każę - powiedziała cicho. - Inaczej zamienię twoje życie w piekło. Wybacz, ale nie mam wyboru.




I tak Jakub rozpoczął pracę w sklepie Strigal & Co. Siedział w oknie wystawowym ubrany w smoking uszyty według najnowszej mody specjalnie dla niego. Jego łzy, smutek i depresja nie obchodziły nikogo. Zapłacili - mają do niego prawo.




Musiał znosić nachalny wzrok prechodniów, śmiechy dzieci i podlotków. Nie mógł im nawet odpłacić pięknym za nadobne, bo natychmiast do kierownictwa trafiało zażalenie od klientów. Znosił wszystkie drwiny i dowcipy bez słowa skargi. To wpędzało go w coraz gorszą depresję i kurczył się coraz bardziej.




Któregoś dnia, kiedy wracał z pracy, zobaczył przed sklepem pęk baloników. Długo patrzył na nie, myśląc o wszystkim, co mu się przydarzyło. O tym, jak traktowano go w pracy. Jak patrzyli na niego ludzie na ulicy. Jak strasznie obeszła się z nim Agłaja. W końcu podjął decyzję.




Wziął pęk baloników do ręki i zaczął się unosić nad ulicą. Kiedy się unosił, miał wrażenie, że cały smutek, przygnębienie, depresja... że wszystkie jego uczucia pozostały na dole. Był zupełnie pusty i spokojny, jak obłok, który omija każdą przeszkodę.




Unosił się coraz wyżej, a wiatr popychał baloniki. Przefrunął nad własnym domem, żegnając się z nim... pozostawiając wszystkie problemy za sobą...




Aż w końcu stał się kropką na niebie... i ślad po nim zaginął...
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 16:17.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023