Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 07.08.2007, 22:09   #1
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie "Martwi ludzie"

Fotostory „Spojrzenie jednym okiem …” – to luźna relacja z mojej gry, którą zamierzam kontynuować.
To nie jest prawdziwe fotostory, a raczej zlepek zdjęć z opisami.
Wygląda ono tak jak wygląda, czyli raz lepiej raz gorzej.
Dlatego, że jak gram, to też raz lepiej raz gorzej.

Prawdziwe fotostory to „Martwi ludzie”.
Raczej może nawet opowiadanie, bo ono powstało pierwsze, później dopiero dodałam zdjęcia.

Od razu przepraszam za błędy, jakiekolwiek.
Jednak nie zawsze burzliwe myśli, łatwo przelewa się na papier.

Ci co tego chcą, mogą tą opowieść traktować jako kontynuację opowiadanka pt Wakacje Mojego Życia
, jednak nie jest to konieczne aby historia miała sens.
Nie mniej, taki wstęp ułatwi Wam, zrozumienie poniższej historii.
Nie powiem Wam, o czym to jest.
Co chcę napisać. Co chcę Wam powiedzieć.
Powiem Wam to na koniec.
Wtedy, jeszcze raz będziecie mogli przeczytać tą historię i zrozumieć więcej.

Uprzedzam, że fotostory nie jest dla każdego.
Nie każdy jest wstanie je zrozumieć.
Moja rada, proszę czytać i mieć dystans.
Oczywiście dystans jest wskazany, ale do pewnego momentu.
Zresztą sami zdecydujecie, co chcecie myśleć.


Zaczynam opowiadać.


Martwi ludzie.

Zima, jest zimno. Nie czuję chłodu, czuję się samotna.
Pada śnieg.
Idealny, czysty pokrywa wszystko. Drzewa, trawę, śmieci, moje kości.
Żałuję, że nie mogę go poczuć na policzkach, jak opada delikatnie dotykając mojej skóry.
Jak chłodzi, i roztapia się w nicość taką samą, w jaką ja się zmieniam.

Nagle nadchodzi sen, a może wspomnienie. Leżę w rowie sama.
Jest zima. Gęsty las, w którym tkwię, nagle zamienia się w wielkie miasto.
Leżę martwa, a jednak coś czuję. Widzę i słyszę, ale nic nie mogę zrobić, jestem jakby uwięziona we własnym ciele, martwym ciele.
Nagle słyszę głos małej dziewczynki.
Biegnie do mnie i krzyczy:
- Tato, tato patrz, człowiek. Co on robi? – pyta się naiwnie mała jasnowłosa dziewczynka w ciepłym kożuszku.
- To martwy człowiek, kochanie.
- Ale tato, patrz to nie człowiek, to dziewczyna, zobacz jaka ładna – dziewczynka podbiega do mnie i chce mnie dotknąć, w tym momencie ojciec surowo i zdecydowanie szarpie ją za kaptur kożuszka, i odciąga w bezpieczną odległość.
- Zostaw – karci córkę – To nie jest dziewczyna. To ścierwo, śmieć. To jest nikt, rozumiesz? – potrząsa małą dziewczynką za ramiona – Nigdy nie dotykaj martwych ludzi, słyszysz – mocno przytula dziecko i szepce – Chcesz się zarazić i umrzeć. Mamusi pękło by serduszko, a tatuś by płakał, że stracił was obie.
Mała dziewczynka się popłakała, sama pewnie nie wie dlaczego. Może ze strachu.
Mężczyzna wstał, podszedł do mnie i kopnął w żebra.
- Powinno was się wytruć w komorach gazowych, tak jak to robił Hitler z żydami.
Splunął i odszedł.
Sen, a może wspomnienie odeszło.
Znów wielkie miasto zamieniło się w gęsty las, a ja ponownie znalazłam się w rowie.
Patrzę na siebie, jak w nim leżę i już sama nie wiem co czuję. Przywykłam do tego widoku.

Czas mijał, a ja powoli znikałam, zapominając o bólu, o łzach, cierpieniu, o życiu które było przedtem.
Jestem martwa, a moja świadomość egzystuje gdzieś niby daleko, a zarazem tak blisko moich szczątków jakie zostały z mych zwłok.
Zupełnie tak, jakbym nie mogła się uwolnić, jakbym była na nie skazana.
Czy jesteśmy całością?

Nagle, kogoś widzę, wyczuwam inną istotę.
Widzę jak powoli nadchodzi, jego zarys wyłania się z mlecznobiałej mgły.
Kto to jest? Dziwie wygląda.
To wysoki i silny mężczyzna w szaroczarnym płaszczu z głęboko naciągniętym kapturem.
Tak, że nie widać jego twarzy.

Zaczęłam się bać. Nie czuję już bólu. Nie mam siły płakać, ale czuję strach.
Strach przed nadchodzącą zmianą, kiedy już przywykłam do tego co się ze mną dzieje.

Kiedy podszedł bliżej pomyślałam, że naprawdę mam wyjątkowego pecha.
Idzie jakiś maniak, monstrum, chory kolekcjoner kości, zaraz pozbiera mój szkielet i zawlecze do domu.
Zrobi sobie z niego naszyjnik, z czaszki kielich i zbezcześci do reszty to co ze mnie zostało.
A ja na to wszystko będę musiała patrzeć, na jego chore praktyki.
Czy on nie zdaje sobie z sprawy z tego, że zabierając ze sobą moje szczątki zabierze
i moją świadomość, podświadomość, nad świadomość, całą mnie.

Kiedy stanął tuż obok mnie, naprawdę blisko, wyczułam, że nie jest do końca zły.
Wyczuwałam energię podobną do swojej.
Tak długo tkwiłam tutaj sama, że zaczęłam panikować.
Mężczyzna wyciągnął jakąś książkę, długo stał, patrzył się na mnie i coś czytał.

Podszedł bliżej, poczułam jego moc, niewyjaśnioną, nieodgadnioną siłę umysłu i ducha.
Poczułam uchwyt, złapał mnie. Jakim cudem czuję jego dotyk?

Znów światło, okrążyło mnie dobre światło, to ja jestem tym światłem.
Jakim światłem?

Światłem nadziei – usłyszałam.

Ale czyim? Moim czy jego?

On trzymał to światło którym byłam ja, podniósł moje kości, to co ze mnie zostało i zaczął składać.

Czy to jest możliwe, że będę żyć, ale jak? Jak ja wyglądam, wyniszczona, same resztki.
Boję się. Wewnętrznie buntuję.

Wiem, że się lękasz – powiedział – Nawet wiem czego, boisz się życia, umarłaś, przywykłaś do tego a teraz ja będę kazał Ci żyć.

Jakie życie? Co to za życie? Jak ja wyglądam? Kim jestem?
Nikim, słyszysz, po prostu nikim.

Milczał, nic nie mówił tylko odprawiał tą swoją ceremonię.
Czarował mnie, hipnotyzował, nie broniłam się przed jego mocną magią.
Co miałam do stracenia? Ten rów w którym tkwiłam odkąd pamiętam.

- Będziesz żyć dla mnie. Nauczę Cię jak – odparł.
Wtedy nie wiedziałam co to znaczy.

Stałam na własnych nogach, mogłam poruszyć ręką.
Moje ciało, a raczej to co z niego zostało, nagle zaczęło mnie słuchać.

Chodź za mną – odparł głosem który spowodował, że za nim poszłam.
Wyczłapałam się z rowu i szłam za nim.

Droga była długa, a ja nie wprawiona do sprawnego poruszania się.
Powlekałam jedną nogą, moja głowa dziwnie się wykrzywiała, uciekała z kręgów.
Raz nawet spadła, podniosłam ją szybko, aby on nie zauważył.
Teraz wiem, że widział i wiedział wszystko. I był dumny, że byłam taka dzielna.

Głęboki i zimny śnieg, znów zaczęłam go czuć. Marzły mi kości.
Czasami traciłam go z oczu, ale on nie czekał. To ja musiałam za nim nadążyć.

Czy on ma serce z lodu? Nie mam już siły, mógłby chociaż trochę mnie ponieść.

-To jest Twoja droga, nikt oprócz ciebie samej, nie przejdzie jej dla ciebie – odparł.

No tak, nie jest łatwo, pomyślałam. A jak zabłądzę? Stracę go z oczu i znów zostanę sama?
To wrócę po własnych śladach do tego przeklętego rowu. Idę dalej, nic nie tracę.

-To Twoje odkupienie – dodał po chwili.

Koleś to już bredzi pomyślałam, nic z tego nie rozumiem.
Idę, idę za nim dalej, ciekawe dokąd dotrę.

Wtedy byłam ciekawa i jednocześnie bałam się go, bałam się tego co nastąpi.
Teraz już wiem, że poszłabym za nim na koniec świata, wystarczyłby tylko jeden gest.
c.d.n

Jeżeli będziecie oceniać, to raczej proszę skupić się na opisaniu swoich wrażeń, po przeczytaniu tego fragmentu, a nie na poprawianiu błędów.

Opisując uczucie towarzyszące Wam przy czytaniu, o wiele bardziej mi pomagacie niż poprawiając błędy.

Proszę też nie spekulować, ponieważ opowiadanie ma już swój koniec, więc sugerując cokolwiek tracicie tylko czas.

Poza tym pisać mi o własnych odczuciach, odważnie.

Zobaczymy jak to przełkniecie.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023