|
18.01.2015, 14:06 | #1 |
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
|
Side effects
Strugi deszczu spływały z dachu, wdzięcznie uderzając o rynnę. Rok 2098, Moskwa. Europa przestała być już źródłem dobrobytu, a większość miliarderów przeniosła się do Afryki, bądź do Australii. Wokół wszechobecna kontrola obywateli, mająca na celu ograniczyć ich wolną wolę. Może i podsłuch rozmów był kiedyś czymś niewyobrażalnie karygodnym, lecz teraz działo się to na porządku dziennym. Tłum ludzi udał się w stronę Placu Czerwonego. Nic jednak nie wskazywało na to, że kiedyś był to najbardziej znany plac Moskwy. Większość terenu zajmowały porozrzucane skrzynki, po dostawach, tudzież zardzewiałe wraki samochodów. Gdy znalazła się przy wejściu do metra, usłyszała charakterystyczny dźwięk, a raczej pisk. Czego się spodziewać po czymś, czego nie modernizowano od 50 lat? Nikt jednak w tej okolicy nie chce rozmawiać o tym co zdarzyło się w 2048, a nawet jeśli ma taką potrzebę to jest skutecznie uciszany przez Międzynarodowy Związek Bezpieczeństwa...
*** [IMG]http://oi58.************/2k10tx.jpg[/IMG] Młoda blondynka o szmaragdowych oczach badała właśnie probówkę. Obchodziła się z nią, delikatnie jak z jajkiem. Wszak było to coś więcej niż zwykła bakteria. - Johnson, podejdź na chwilę - zawołała. - Próbowałam ją uodpornić na czynniki zewnętrzne, ale to tylko ją osłabiło. Czuję, że coś jest nie tak... - Czy wszystko musi się sp*eprzyć akurat na miesiąc przed wydaniem tego cholerstwa?! - mężczyzna pogładził się po czole - To mi wygląda na wirusa. Jak Henderson dowie się, że dopuściliśmy do tego, to puści nas z torbami i do tego... - nagle przerwał mu dzwonek telefonu - Tak? - mężczyzna podniósł słuchawkę - Wszystko dobrze. Tak, zgłosimy się w ciągu tygodnia - na twarzy Johnsona pojawiło się zmartwienie - Musimy wszystko przyśpieszyć. *** [IMG]http://oi58.************/2h5icg1.jpg[/IMG] Usiadła na śnieżnobiałej ławce i wpatrywała się w blask lampy wiszącej nieopodal. Czekała tak dobre pół godziny, aż w końcu pojawił się on. - Spóźniłem się? - Zapytał z tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy. - Tak wiele chciałbym Ci powiedzieć, ale na razie nie mogę. Zajmuje się czymś tak wyjątkowym i wielkim, że jestem w stanie rzucić studia dla tej sprawy. Ile to się nie widzieliśmy? 2 miesiące? Niech cię przytulę - i tak też zrobił. - A to dla ciebie - wręczył dziewczynie książkę. - Ty i te twoje tajemnice... Dziękuję. Ale wystarczy to, że jesteś. Idziesz jutro ze mną, Nicolettą i Michaelem na pizzę? - Wiem, że przy Kremlu jest najlepsza w całej Moskwie, ale mam dużo roboty. Z drugiej strony zawsze możemy spotkać się pomiędzy wykładami - uśmiechnął się i położył rękę na ramieniu dziewczyny. - A teraz posłucham co się u ciebie działo przez ten czas. [IMG]http://oi59.************/mj6ctz.jpg[/IMG] [IMG]http://oi59.************/2nap2rq.jpg[/IMG] *** Weszła do budynku Wydziału Dziennikarstwa oraz Literatury i równocześnie dopijając ostatnie krople kawy udała się na drugą kondygnacje. Miał tam być. Mieli się spotkać. Wykręciła szybko jego numer i usiłowała się połączyć - bez skutku. [IMG]http://oi61.************/ndu3c1.jpg[/IMG] Wcisnęła numer 7 i kabina windy poszybowała do góry, popiskując przy tym jak wygłodniały szczur. Po chwili drzwi rozsunęły się, a ona udała się do mieszkania z numerem 47. Energicznie zapukała ale odpowiadało jej tylko echo. Przeraźliwa cisza. Nacisnęła na klamkę, ku jej zdziwieniu okazało się, że drzwi są otwarte. Mieszkanie było takie jak zawsze - wszędzie leżały puszki po piwie i opakowania po jedzeniu na wynos - typowy Luke. Coś jednak nie pasowało - jej zmysł węchu zarejestrował dziwny zapach, jakby krwi. Organizm się nie pomylił - sypialnia była cała w czerwonej cieczy, a na podłodze leżał pobrudzony dziennik z napisem 'Dla Ośmiornicy'. Wszystko wskazywało na śmierć Luke'a, chociaż nigdzie nie było jego ciała. Ciemnowłosa zabrała dziennik i czym prędzej wybiegła z budynku. [IMG]http://oi59.************/2hhk67s.jpg[/IMG] -Wszystkie głosy w mojej głowie zadają jedno pytanie - czemu? Do wieczora siedziałam w parku przy naszym ulubionym jeziorze, aż w końcu przyszłam do ciebie – ledwo mówiła, jednocześnie wycierając łzy spływające po bladym jak ściana policzku. On nie popełniłby zabójstwa, za dobrze go znam, żeby w to uwierzyć. - Domyślałam się, że coś jest nie tak Liliana. Jacyś goście ze służb bezpieczeństwa szukali cię, a nie wyglądali na takich nastawionych pokojowo. Może miał jakieś problemy, bo ja wiem, z mafią? - Mówił mi ostatniej nocy o jakiejś wielkiej sprawie, ale nie chciał zdradzić szczegółów. Kiedy byłam dziś w parku to z ciekawości otworzyłam ten dziennik dla jakiegoś Ośmiornicy. Niestety wszystko jest zapisane jakimś... Szyfrem? Nie mogę tego odczytać. - Wiem! - Blondynka krzyknęła i pokazała jej zdjęcie jasnowłosego chłopaka w okularach. - On nam pomoże na bank. - Jeremy? - Liliana wykrzywiła się i spojrzała na przyjaciółkę jak na idiotkę. ***[/CENTER] Mieszkanie było małe, ale za to czyste i w miarę gustownie urządzone. W środku unosił się zapach świeżo upieczonego kurczaka z ziołami oraz jakichś drogich perfum. Kto by pomyślał, że aspołeczny klasowy kujon będzie miał własne mieszkanie i pieniądze na swoje kaprysy? Ale tak właśnie się stało – pracował w domu poprzez tworzenie stron internetowych i zgarniał za to całkiem niezłą kasę. Liliana powoli zamknęła drzwi wejściowe i obróciła się, szukając właściciela tego przybytku. W jasnobeżowych drzwiach pojawiła się sylwetka blondyna, który okazał się nie tak okropny, jak sobie to wyobrażała. Od czasów liceum zamienił pomięte bluzy, na idealnie wyprasowane koszule, a bujne afro zastąpiła misternie ułożona fryzura.
[IMG]http://oi61.************/zjv81w.jpg[/IMG] - Bardzo się zmieniłeś – oznajmiła. - Ty też – zauważył bacznie obserwując swoją dawną koleżankę z klasy. – Kawy, herbaty? – zapytał. - Nie, dziękuję – odmówiła przecierając nadal kapiące z oczu łzy. Blondyn podszedł do niej i delikatnym ruchem wytarł mokre oznaki smutku bawełnianą chustką. Następnie zabrał z jej rąk dziennik zmarłego i udał się do swojego gabinetu. Wrócił po dwóch godzinach, ale zastał dziewczynę śpiącą na kanapie. Nie chciał jej budzić, ale nie miał zbyt dużego wyboru. [IMG]http://oi60.************/2ppm2ko.jpg[/IMG] - Hej, mała, obudź się – powiedział. Dziewczyna niechętnie wybudziła się i ciekawa tego co jej powie, usiadła w wygodnej pozycji i słuchała. – Jestem w szoku – rzekł przerażającym tonem. Jeśli dobrze wszystko rozszyfrowałem, to twój przyjaciel wpakował się w niezłe gówno. Generalnie wszystko kręci się wokół spisku wysoko postawionych osób z jakąś wielką znaną firmą, która zajmuje się elektroniką. Sprawa jest na tyle poważna, że myślę, że będą i ciebie szukać. - Mnie? Co? Po co? – zapytała zdziwiona. – Ja nie mam z tym nic wspólnego, no oprócz tego, że znalazłam to cholerstwo. [IMG]http://oi59.************/6zuckj.jpg[/IMG] [IMG]http://oi58.************/2ebxto0.jpg[/IMG] - Otóż to. Całkiem możliwe, że ktoś go sprzątnął, bo odkrył gruby spisek – blondyn przeczesał palcami swoje włosy i spojrzał prosto w oczy dziewczyny – słuchaj, musisz się gdzieś ukryć. Jeśli to prawda, że szukali cię w szkole funkcjonariusze Międzynarodowego Związku Bezpieczeństwa to jesteś na celowniku. W tych zapiskach pisze coś o urządzeniu, które ma kontrolować ludzi, tylko jeszcze nie wiem, w jaki sposób. - No jasne! Ja, przeciętna mieszkanka Rosji wpadam na trop krajowego przekrętu – logiczne! I takie prawdopodobne! - Nie ironizuj – spojrzał na nią surowym wzrokiem. – To nie żaden krajowy spisek, ale chyba międzynarodowy. Kojarzysz Naran Technologies? Te wszystkie sensacje dotyczą ich. To jest ogromna firma z USA, a nie sieć spożywczaków pana Mietka. Sprawa jest jasna – musimy skontaktować się z Ośmiornicą, kimkolwiek on jest. Ostatnio edytowane przez patrichorse : 12.02.2015 - 20:58 |
|
18.01.2015, 19:21 | #2 |
Moderator
Zarejestrowany: 22.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 1,333
Reputacja: 41
|
Odp: Side effects
Mam wrażenie, że akcja idzie za szybko. Na początku było w porządku, ale później rzuciłaś za dużo informacji na raz. No i niektóre sceny można było szerzej opisać, połowa tekstu to dialogi.
Plus za to, że fabuła wygląda na bardziej interesującą i mniej banalną niż historia z OJSG. Swoją drogą, zamierzasz kontynuować poprzednią opowieść? Na razie więcej nie oceniam, odcinek był krótki. Czekam na następną część.
__________________
|
12.02.2015, 20:57 | #3 |
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
W końcu wzięło mnie na kontynuację tej historii, także zapraszam Żeby nie było niedomówień - prolog w pierwszym poście jest snem czarnowłosej
Odcinek 1 - Co za cholerstwo – parsknęła. – Miało wytwarzać głębokie, niebanalne sny, a tymczasem otrzymałam papkę o dwójce gówniarzy grzebiących w systemie. Swoim monologiem zwróciła na siebie uwagę wiekowego mężczyzny. - A kto to widział, żeby do siebie mówić, kiedy w przedziale tyle ciekawych osób! – rzekł z uśmiechem, jednocześnie poprawiając swoje okulary. - Dla kogo ciekawych, dla tego ciekawych – skomentowała trywialnie. Kobieta podniosła się z dębowego siedzenia, obitego gustownym tworzywem, a następnie chwyciła swoją walizkę i ruszyła ku wyjściu. Według wcześniej założonego planu o 19:30 miał się po nią zjawić mężczyzna, który zawiózłby ją do nowego siedliska. Leniwym ruchem podciągnęła bawełniany rękaw, a potem zerknęła na pamiątkowy zegarek, który wskazywał, iż ma jeszcze 15 minut. Zrobiła kilka kroków i znalazła się przed wejściem do wiekowego dworca. Błyskawicznie skuliła się, czując lodowaty wiatr otulający jej ciało. Widocznie odzwyczaiłam się od Europejskiego klimatu. Wyciągnęła z kieszeni paczkę Marlboro Gold oraz zapalniczkę, aby za chwilę zaciągnąć się swoim ukochanym kopciuchem. Wokół niej roztaczała się drażniąca gardło woń, która skutecznie odstraszała od niej przechodniów. Petersburg jest niemal tak piękny jak Moskwa. Co prawda klimat w porównaniu do Kapsztadu jest surowy, ale to on dodaje Rosji tej wyjątkowości. Ciekawe, gdzie mnie zameldowali? – pytała samą siebie w myślach. Z rozmyśleń wyrwał ją donośny męski głos. - Fiedora Lebiediewa? – Dziewczyna skinęła głową. – Proszę wsiadać, zawiozę panią do apartamentu. Na przedmieściach Petersburga rozległo się głośne terkotanie wdzięcznego silnika elektrycznego. Kierowca odznaczał się specyficzną urodą - jasne włosy swobodnie opadały na nieskazitelną twarz o barwie lekko oliwkowej. - Owszem, to piękne miasto. Zastanawiam się tylko, jak wytrzymam w tej temperaturze – na samą myśl o chłodzie jaki panował w europejskich miastach jej ciało przeszedł dreszczyk. - Skąd pani pochodzi? Jeśli można wiedzieć oczywiście – zapytał zaciekawiony. - Właśnie z Rosji. Taki paradoks – uśmiechnęła się. – Przez ostatnie kilka lat mieszkałam w RPA, więc zdążyłam się odzwyczaić. - A, rozumiem. Dobrze, nie będę już paplał. Niech pani lepiej podziwia widoki – rzekł po czym stanowczo wcisnął gaz. Miasto otulał gwieździsty nieboskłon, który nadzwyczaj uroczyście komponował się z oknami mieszkań, w których powoli gasły światła. Właśnie mijali sławny Pałac Zimowy - barokową perełkę Petersburga. Co prawda konstrukcja była lekko obrośnięta mchem, ale nie ujmowało jej to zjawiskowości. *** Błękitna, nieco już wypłowiała farba pokrywała całe pomieszczenie, nadając mu melancholijny klimat. Aż trudno było uwierzyć, że w takim miejscu znajduje się królestwo Delmarów. W centralnej części izby stał regał z książkami, na którym przeważały dzieła Gilberta Chestertona. W tle ciche łkanie, przeraźliwe jednak jak sama wizja śmierci.- Czy widzisz co dzieje się przez twoje wybryki? Twoja dusza jest splamiona krwią wielu moich braci. Biorąc pod uwagę twoje pochodzenie, było to nieuniknione. Parszywa sz*ata! – dobrze zbudowany mężczyzna, o bardzo bladej skórze cisnął kielichem z mosiądzu o podłogę, z taką siłą, że huk był słyszalny w promieniu kilometra. Przed nim stała największa niegdyś nadzieja jego świata, teraz zaś - ogromna zguba. Jej blada skóra kontrastowała z jasnożółtymi oczami. - Czemu.. – przełknęła ślinę – Czemu oni nie mogą dowiedzieć się prawdy? - Oczywiste... Sprawiedliwości domaga się bestia, która oddała serce samemu wysłannikowi diabła. Jeśli chcesz żyć to musisz mnie teraz dokładnie ..– nie zdążył dokończyć. - Wysłuchać? Zabijając mnie zrobisz mi przysługę - przewróciła oczami. - Ah tak? – Białowłosy przycisnął ją do siebie. – Ciekawe czy miałabyś taki niewyparzony język, gdyby to dotyczyło twojego potępionego kochasia! To ja tchnąłem w ciebie życie, jestem twoim Stwórcą! Skoro więc zrobiłaś się taka czuła, a na dodatek przebiegła wobec mnie to znajdziesz kobietę, dzięki której przepowiednia się wypełni. – Jego wzrok znalazł się na delikatnych kobiecych policzkach, by zaraz uderzyć je pięścią. – Jeśli to spi**rzysz, to zabiję każdego, kogo darzysz choć trochę jakimkolwiek pozytywnym uczuciem. – Zabijesz siebie? – Zapytała, wiedząc jednak, że okłamywanie go mija się z celem. – Kochana Garnet Varnas... *** – Dobranoc - odpowiedziała, po czym wyjęła pęk kluczy i otworzyła drzwi. Mieszkanie było eleganckie i przytulne - kompletnie się tego nie spodziewała. Każde służbowe lokum kojarzyło jej się raczej z obdrapanymi ścianami, warstwą grzyba na ścianie, czy też zapachem stęchlizny wypełniającym całą powierzchnię mieszkalną. Tym razem było inaczej - wszystko pachniało nowością, czystością i nowoczesnością. Dopiero zaczynam tu pracę, a już traktują mnie jak księżniczkę. Cudownie. – Pomyślała. Z czeluści jej brzucha wydobył się niesamowicie donośny dźwięk - burczenie. Delikatnym ruchem otworzyła drzwi lodówki, która okazała się napełniona znakomitymi przysmakami - wódka Beluga, praliny belgijskie, różnorodne warzywa i owoce oraz inne rarytasy sprawiały, że z urządzenia wypływała niesamowita woń ekskluzywności. Wyjęła ze skórzanej torby monstrualny plik papierów, z którego wypadło zdjęcie. - Błagam, nie teraz – wyszeptała, wlepiając swój wzrok w fotografię. – To przeszłość – rzekła, po czym podarła zdjęcie i wyrzuciła do metalowego śmietnika umiejscowionego w kuchni. Jej twarz spochmurniała, ukazując wyraźne oznaki smutku, a może wewnętrznej rozpaczy? Fiedora wiedziała jednak, że jeśli nie pozostawi przeszłości gdzieś w tyle, to ona w końcu ją dogoni i ugodzi prosto w wysłużone serce, które nadal łaknęło uczucia. Rozejrzała się po pokoju; na stole leżała karteczka, która zawierała w sobie krótką informację: Mam nadzieję, że nasza firma sprostała pani wymaganiom. Zapraszam jutro o 9:00 na pierwsze piętro w naszym gmachu - wyjaśnię obowiązki jakie będą do pani należeć w ramach dołączenia do projektu Stargate. Budynek znajduje się przy stacji metra Prospiekt Proswieszczenija. Kasjan Petrov Ostatnio edytowane przez patrichorse : 12.02.2015 - 21:13 |
12.02.2015, 21:27 | #4 |
Moderator
Zarejestrowany: 22.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 1,333
Reputacja: 41
|
Odp: Side effects
Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl - łał, co za klasa! Naprawdę nie spodziewałam się czegoś takiego. Tekst, zdjęcia... żadnych zastrzeżeń nie mam.
Bardzo się cieszę, że zmieniłaś dalsze plany na tę opowieść. Gdybyś dalej pisała jak wcześniej, byłoby to kolejne niewyróżniające się opowiadanie, może nawet coś typu Twoje OJSG tylko o czym innym (zwłaszcza, że teraz się zorientowałam, że ten jakiś koleś z poprzedniego odcinka to Carlos! ). Ciekawa jestem, co sprawiło, że tak bardzo zmieniłaś scenariusz - zakładam, że poprzednia część miała być tą właściwą historią, bo wstawiłaś nawet zdjęcie tytułowe z tamtą bohaterką (którego już nie ma ) i w żaden sposób nie dałaś wyczuć, że to tylko sen. Może inspiracja Stargate Atlantis, o którym tu chyba będzie mowa? Znam ten serial tylko z pierwszej edycji Forumowej Mafii, hehehe Tylko taka drobna uwaga - słowa typu "och" czy pojawiające się w tekście "ach" piszemy przez ch, nie samo h (obie pisownie są poprawne chyba tylko w wypadku "ech" i "eh"). Czekam na następną część, bardzo mnie zaciekawiłaś.
__________________
|
12.02.2015, 21:34 | #5 |
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
Zdjęcie na początku usunęłam, bo stwierdziłam, że nie podoba mi się już. Jak będę mieć czas to zmienię na jakieś bardziej "oddające" duszę opowiadania. Wbrew pozorom prolog będzie miał wielkie znaczenie w całej opowieści. Żadnego serialu Stargate Atlantis nie znam, aczkolwiek cały projekt zostanie przedstawiony w następnym odcinku :>
|
22.02.2015, 14:02 | #6 |
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
Przeczytałam pierwszy i drugi odcinek - i muszę stwierdzić, że drugi mi się bardziej podoba. Co prawda, pierwszy również mnie zainteresował - i wydaje mi się, że to nie był zwykły sen - że pod tym kryje się coś więcej - tylko co. Swoją drogą - już lubię Garnet (zanim przeczytałam to obejrzałam zdjęcia - pomyślałam, że to jakaś postać "nadnaturalna") i "jej Stwórcę" (nawet mimo tego, że jest dupkiem, bo uderzył kobietę). Czekam na kolejny odcinek!
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce... |
28.02.2015, 17:27 | #7 |
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
Odcinek 2 Złocistą polanę otulały delikatne promienie słoneczne, nadając jej stoicki klimat. Seledynowy pukiel włosów smętnie zwisał nad taflą błękitnego zalewu tak, jakby zaraz miał się w nim zamoczyć. Kobieta przeglądając się w wodzie szukała fragmentu - fragmentu siebie, bo czuła, że coś nieodwracalnie straciła. Jej pamięć była jakby poszarpana, wymięta, spalona. Garstka wspomnień jaka pozostała w jej głowie, nie nadawała się do niczego - były to tylko bezwartościowe strzępki wydarzeń z przeszłości - męska zamazana sylwetka, smuga światła i... pustka. Czy naprawdę nic nie pamiętam? To niemożliwe. Proszę... Nie. Delikatny wicher musnął jej ramię, po czym od razu nałożyła na siebie kaptur. Kaptur? Jestem zabójcą? Kryje się?- Kim jesteś, damo w odbiciu? – zapytała sylwetkę odbijającą się w jeziorku, lecz nie otrzymała odpowiedzi. Dał mi misję. Ale... Ja nawet nie wiem kim on jest. Może to on uratował mnie z wypadku, w wyniku którego straciłam pamięć? To takie... Podejrzane. – Gdy będziesz blisko Przeznaczenia, to sama je wyczujesz – powtórzyła pod nosem słowa jasnowłosego. Wpiła się ustami w brunatny owoc i bezzwłocznie wskoczyła na beżowego rumaka. – Zobaczymy. *** W holu unosił się charakterystyczny zapach medykamentów, taki jak w aptece, czy u dentysty. Pomieszczenie również było sterylne i harmonijnie urządzone - widać było, że wszystko było idealnie zaplanowane i precyzyjnie wykonane. Rosjanka zajmująca miejsce przy szklanym stoliku przyglądała się zdjęciu, które trzymała w dłoni - wywoływało u niej uśmiech, ale i tęsknotę. Ciągle mi ciebie brakuje. Słysząc zbliżające się kroki, błyskawicznie wrzuciła zdjęcie na dno torebki. W progu drzwi ukazała jej się postać wysokiego bruneta, ubranego w elegancki garnitur. Rozejrzał się dokładnie po pokoju, aż wzrokiem natrafił na Fiedorę. - Panna Lebiediewa? Zapraszam – rzekł z uśmiechem, wskazując na drzwi po prawej. Kobieta odwróciła się, przeszła przez drzwi, a jej oczom ukazała się mała sala, służąca najprawdopodobniej do przyjmowania nowych pracowników. - Dzień dobry – odparła, ugniatając rękoma brzeg bluzki. – Nie będę ukrywał, że przyjęliśmy tu panią głównie ze względu na prestiżowe uczelnie. Biotechnologia, cybernetyka na Uniwersytecie Kapsztadzkim - to ma ogromne znaczenie – pochwalił Petrov. – Zasady są jasne - po zakończeniu pracy w naszej firmie, otrzymuje pani dożywotni zakaz pracowania w tej branży. Ale warto – dodał. - Tak, wiem. Czym będę się zajmować? – zapytała pełna nadziei. Jej pierwsza praca nie była satysfakcjonująca - pomimo ukończenia znamienitej uczelni zajmowała się konstruowaniem zabezpieczeń sklepowych, jednym słowa - nuda. - Projekt Stargate – powiedział dumnie brunet. – Już wyjaśniam – dodał widząc zagubienie na twarzy Fiedory. – Jak wszyscy wiemy, wyjście poza barierę może skończyć się dla każdego człowieka jedynie źle. Żądne krwi mutanty opanowały dużą część terenów, które kiedyś były naszą własnością. Tego już zapewne nie odzyskamy, ale możemy zadbać o nasz obecny dorobek – uśmiechnął się i uruchomił prezentację naścienną, wypełnioną ogromną ilością zdjęć dziwnych kreatur – Projekt Stargate uchroni każdego. Projekt Stargate to przyszłościowy system alarmów, połączonych między sobą, dzięki czemu uratują nas przed ewentualnym atakiem. Gdy jeden wykryje zbliżające się do domu niebezpieczeństwo, to automatycznie włączy resztę. Za jednym zamachem - uruchomienie metalowych rolet, zablokowanie dostępu do górnych kondygnacji miasta, wezwanie komandosów. Wydaje się proste, ale przez dziwne problemy z siecią występują czasem trudności. - Brzmi ciekawie, ale przecież oni nie wchodzą do miast. Bariera nas chroni – podchwyciła temat. – W niektórych państwach znane są przypadki, w których te cholerstwo wtargnęło do domu. No cóż, lepiej zabezpieczać się, niż zwalczać, czyż nie? - Być może – powiedziała niepewnie. - Właśnie dołączyłaś do grona ludzi tworzących doskonałe produkty. - Oj, nie takie doskonałe – rzekła uszczypliwie.– Kiedy ostatnio używałam tej maszyny generującej sny i wybrałam kategorię "przyroda" to ukazało mi się zupełnie coś innego. - Co? To niemożliwe - mężczyzna podszedł sceptycznie do słów Lebiediewy. *** 70 pięter w dół? Boże – dziewczyna spoglądała z niedowierzaniem na przyciski w windzie. Maszyna flegmatycznie zatrzymała się na poziomie -3, a metalowe drzwi nieśpiesznie się rozsunęły. Ukazało jej się nowoczesne laboratorium, w którym znajdowały się 2 osoby - najprawdopodobniej jej współpracownicy.- Cześć - donośnie krzyknęła, ale żadna z postaci jej nie odpowiedziała. Mruki – pomyślała rozdrażniona. – Jasne, przecież ja to wszystko sama sobie wytłumaczę, k*rwa – przeklęła pod nosem. *** - Jezu, Fiedora, co się stało? - Nie, w sumie nic. Chyba winda miała się zaraz zaciąć – skłamała. - O, to dobrze, że mi mówisz. Zadzwonię po konserwatora. A Ty... – zamilkł na chwilę – robisz coś dziś wieczorem? – zapytał. - Wątpię. - W takim razie, co powiesz na kolację w restauracji? – zaproponował pewny siebie, tak jakby nie przyjmował do wiadomości możliwości odmowy. – Niech ci będzie – zgodziła się niechętnie, a następnie opuściła budynek. *** - K*rwa, co się dzieje?! - miała zamiar biec jeszcze szybciej, lecz nagle upadła na ziemię, a wtedy agresywna wichura jakby ustała. Niespokojny podmuch opuścił ulicę, tak szybko, jakby na czyjeś polecenie. Wymęczone liście drzew opadły pośpiesznie na asfalt, tworząc pokaźny dywan. Kobieta strzepała z kolan warstwę śniegu wymieszanego z piaskiem, obróciła się w prawo i zauważyła kartkę z notatnika wraz z dołączonym zdjęciem. Nie było tego tutaj. Czy ktoś sobie żartuje? Chwyciła kawałek papieru i tym razem powoli udała się w stronę metra, jednocześnie badając znalezione zapiski. "Tutaj nawet słońce nie zagląda. Nie mam z kim się bawić, bo tutaj nie ma żadnych dzieci. Profesor Jenkins stara się jakoś mną zająć, ale ile można układać puzzle? Mówi, że bardzo chciałby mnie wypuścić do innych dzieci. Tylko to jest... zbyt niebezpieczne. Jest tu przynajmniej bardziej przytulnie niż tam... Pomijając tych dziwnych ludzi. Ostatnio jakiś pan rozmawiał z kwiatem, wyrzucił go przez okno, i chwilę później wyskoczył za nim. Umarł. O01" Czarnowłosa była zaniepokojona - słyszała jęki, została zaatakowana przez pogodę, a potem w jej ręce znikąd wpadła kartka z dołączonym zdjęciem małej dziewczynki. Sama zastanawiała się, czy może sobie ufać, czy może to po prostu jakieś przywidzenia. Omamy, halucynacje, cokolwiek... *** Farenfields było dość obszernym, gęsto zaludnionym miastem, które zaliczało się do najbardziej rozwiniętych obszarów. Starówka i rynek, były swego rodzaju sercem miasta - to tutaj handlarze sprzedawali rozmaite towary sprowadzane z różnych miejsc, zaś mieszkańcy po prostu wymieniali się lokalnymi plotkami. Handlarze byli inaczej traktowani - lepiej. Uważano ich, za kopalnię wiedzy, gdyż często przemierzali świat i dzielili się informacjami, takimi jak sytuacja w innych miastach. Okolicę wypełniały domy, które praktycznie niczym się od siebie nie różniły, więc nadawały temu miejscu pewien specyficzny klimat. Garnet oparła się łokciem o drewnianą beczkę i rozejrzała wokół, lecz nie zauważyła nic nadzwyczajnego, dopóki nie zobaczyła fasady świątyni Jasności. Przy tym budynku unosiło się coś dziwnego - coś co cholernie ją przyciągało. Dziewczyna przypomniała sobie po raz kolejny słowa swojego mentora i już nie opierała się dziwnej sile. Kroczyła przed siebie skupiając się na swoim celu, reszta była dla niej zamglona, niewyraźna, jak we śnie.- Przeznaczenie w krainie jakichś fanatyków religijnych? - szepnęła sama do siebie z pogardą. - Raz się żyje - po chwili dodała, a następnie wspięła się na szczyt budynku. *** - Ładnie wyglądasz – rzekł zajmując swoje miejsce. – Na co masz ochotę? – Wskazał ręką na menu. - Em, dzięki... – szepnęła – Spaghetti... Nie, mam dość makaronu... – pokiwała głową .– To ja poproszę indyka faszerowanego – zdecydowała. - Dla mnie to samo – powiedział z uśmiechem na twarzy do kelnera, a gdy ten odszedł skupił uwagę na dziewczynie. – Jak pierwszy dzień w pracy? Wtedy, gdy wychodziłaś z windy wyglądałaś na dość... Przestraszoną. - Nie, coś ty, jest w porządku. To tylko stres związany z nowym miejscem do życia. - Mam nadzieję, że z biegiem czasu uda ci się tutaj zaaklimatyzować. Co prawda to nie RPA, że mamy tutaj ciągle słońce, ale uwierz mi - deszczowa mroźna pogoda też ma swoje plusy. - Ciekawe jakie? – Gospodarka się kręci. Wiesz, ile pieniędzy ludzie wydają na węgiel i ogrzewanie? Tutaj, to prawdziwy biznes – przerwał, widząc jak kelner zbliża się do ich stolika. Wbił widelec w soczystego indyka i wpił się ustami w wyśmienite mięso. To samo zrobiła jego towarzyszka, której najwidoczniej też danie przypadło do gustu. – Słuchaj, zaciekawiłaś mnie. Opowiesz mi, o co chodziło z tą maszyną do snów? - Jeśli chcesz, ale to nic ciekawego – skwitowała. – Po prostu. Kiedy jechałam stalowym ekspresem do Petersburga, strasznie dłużyła mi się podróż. Wiesz, w okół mnie tylko jakieś dziadki, a zresztą - nie miałam ochoty na rozmowę. Podpięłam do siebie maszynę do snów i wybrałam kategorię, która miała mi zapewnić jakiś sen związany z przyrodą. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam, kiedy zamiast tego otrzymałam taki jakby... Film. Tak, film – powtórzyła. – Młodzi ludzie wpadli na trop firmy, która próbuje chyba zmanipulować ludzi. Gadali o jakiejś Ośmiornicy. Nie rozumiem z tego nic. Kasjan nagle zmieszał się nie wiadomo czemu. Wyciągnął z kieszeni telefon i szybko coś wystukał, a następnie powrócił do rozmowy: - To... Dziwne. Nie gadajmy o tym, w końcu jesteśmy już po pracy. Masz ochotę na spacer? - zapytał patrząc czarnowłosej prosto w oczy. |
28.02.2015, 18:48 | #8 | ||||||||
Moderator
Zarejestrowany: 22.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 1,333
Reputacja: 41
|
Odp: Side effects
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cały czas dużo się dzieje, ale nadal niewiele wiadomo. Nie wyjaśniło się nic odnośnie projektu Stargate... No i ta Garnet, straciła pamięć, ale poza tym także jest jedną wielką zagadką. Podoba mi się ten pomysł ze zdjęciem z wiadomością, kolejna zastanawiająca sprawa. Fajnie, że sen z prologu będzie miał jakieś znaczenie w opowieści, nie spodziewałam się tego. Zdjęcia ładne, tylko szkoda, że Garnet odcięła sobie nogę. D: Póki co nadal mi się podoba, czekam na moment, kiedy wyjaśni się więcej tajemnic. W ogóle to szkoda, że tak mało osób komentuje początkującym pisarzom na forum. Mam nadzieję, że zdobędziesz więcej czytelników!
__________________
|
||||||||
28.02.2015, 20:43 | #9 |
Zarejestrowany: 13.12.2014
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 14
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
Dziękuję za wyłapywanie błędów, bardzo mi to pomaga. Boże, hahaha, dopiero teraz zauważyłam, że ona przecięła swoją nogę
|
09.03.2015, 17:33 | #10 |
Zarejestrowany: 21.01.2013
Skąd: Escursione
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 108
Reputacja: 13
|
Odp: Side effects
W końcu się zebrałam, by przeczytać Kim jest ta Garnet? W każdym razie i tak ją lubię - wydaje mi się, że ma ona jakiś związek z Ośmiornicą. Czekam na następny odcinek - akcja zaczyna się rozkręcać
__________________
Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce... |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|