![]() |
#31 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Fajny bonusik, ale mógł mieć większe przesłanie.... Co do odcinka... Ja nie wiem co wszyscy mają z tymi szpitalami
![]() 9/10 za całość (bonus+odcinek) |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#32 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
Dzięki Nysia.
A ten bonusik wstawiłam, bo jakoś zachciało mi się robić zdjęcia. I raczej nie miały mieć jakiegoś głębszego przesłania ![]() A może ktoś jeszcze skomentuje? Bo trzy osoby to trochę mało ![]() A dla tych, którzy czytają mam dobrą wiadomość: Napisałam już połowę next odcinka ![]()
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. |
![]() |
![]() |
![]() |
#33 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
Miłego czytania i liczę na dużo komentarzy
![]() Rozdział 4: Wyruszyliśmy wczesnym rankiem, luksusowym samochodem Toma. Jechaliśmy cały dzień bez przerw, nawet na siusiu, ale to dlatego, że nikomu się nie chciało. Przejeżdżaliśmy przez kilka państw, stref czasowych i granic. Wreszcie nastała noc, jechaliśmy bardzo szybko po mało uczęszczanej drodze. Nagle jakby znikąd na drodze pojawiło się przewrócone drzewo. Tom zahamował w ostatniej chwili, ale prawie doszło do zderzenia, ponieważ tir, jadący za nami prawie nas rozjechał. We dwójkę wysiedliśmy z samochodu i wzięliśmy się za usuwanie drzewa z drogi, a ten mężczyzna z ciężarówki nawet się nie ruszył, tylko patrzył, jak się męczymy. Gdy w końcu udało nam się usunąć przeszkodę, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Mężczyzna z tira zaraz zaczął na nas trąbić i oślepiać nas długimi światłami. Przyśpieszyliśmy, ale on też, jechaliśmy zygzakiem, on też. Na szczęście zauważyłam stację benzynową obok drogi i kazałam Tomowi na nią wjechać. Gdy tylko stanęliśmy, wyskoczyłam z auta i podeszłam do stojącego tam policjanta. - Jakiś pijany mężczyzna prowadzący tira goni mój samochód! – krzyknęłam. Właśnie wtedy na stację wjechał on – kierowca ciężarówki. – To ten typek! – wskazałam na niego palcem, ale on nie zwrócił na to uwagi, tylko przerażony wysiadł z auta i zaczął mówić: - Przepraszam panienko. – prychnęłam nie dając tym samym dokończyć mężczyźnie zdania. On się tym nie przejął, tylko mówił dalej – Kiedy usuwała pani gałąź z drogi ktoś… - Dobra daruj sobie. Po co próbowałeś mnie zatrzymać? O ile to właśnie chciałeś zrobić? – zapytałam z pogardą w głosie. - Naprawdę chciałem pani pomóc, ponieważ… - znowu nie dałam mu dokończyć, tylko powiedziałam: - Pomóc! Chyba nie zauważył pan mężczyzny siedzącego obok mnie! W końcu to on prowadził auto, więc nie mógł go pan nie zauważyć. - Tak! Zauważyłem go! – teraz mój rozmówca był naprawdę zdenerwowany. – Czy pani nie rozumie, że ktoś wszedł do bagażnika, a pani tego nie zauważyła! – teraz przestraszyłam się nie na żarty. Chociaż od początku nie miałam zaufania do tego człowieka, teraz mu uwierzyłam. Nie lubiłam żartować o takich sprawach. - A.. ale to… sprawdźmy czy nadal tam siedzi – zaproponowałam. Policjant, jak i kierowca tira (dowiedziałam się, że miał na imię Carlo, a jego tata był Hiszpanem, dlatego ma takie imię), ale i też Tom, który wysiadł z samochodu dopiero, kiedy postanowiliśmy zajrzeć do auta. ![]() Zdziwieni stwierdziliśmy, że nikogo tam nie było. Carlo nie chciał odpuścić i zmuszał policjanta o udostępnienie nam obejrzenia taśm z kamer przemysłowych, a policjant w końcu ustąpił. Tak więc zaczęliśmy oglądanie bardzo nudnych, ciemnych filmów. Aż w końcu coś zaczęło się dziać. Nasze auto wjechało na „plan filmowy”, potem stanęło. Wtedy wyskoczyłam z auta, a za mną… O Boże! Z bagażnika wyszła jakaś postać. Jedyne co zauważyłam to pistolet w jej rękach i jej oczy. Fioletowe i pełne nienawiści. Było za ciemno bym mogła określić jakiej była budowy ciała. Nieźle się przestraszyłam, ktoś najprawdopodobniej próbował mnie zabić! Przeprosiłam Carla i podziękowałam, bo gdyby nie on, to pewnie już by mnie tu nie było, bo nie zjechałabym na stację benzynową i nie zrobiłabym tego całego zamieszania. Chciałam jak najszybciej stamtąd odjechać, więc wsiedliśmy z Tomem do auta i odjechaliśmy w siną dal. Mijały dnie i noce, aż w końcu dojechaliśmy do portu. - Dobra Tom. Po co mnie tu przywiozłeś? – zapytałam - To jeszcze nie koniec naszej podróży, a przecież sama zgodziłaś się ze mną jechać i mówiłaś, że nie masz nic do stracenia blah, blah, blah... - Dobra przestań Tom. – przerwałam trochę rozdrażniona. Potem go trochę zagadałam, żeby nieprzyjemna atmosfera się rozładowała. Wjechaliśmy autem na prom, był on naprawdę ogromny. Sześć pięter, w czym dwa ze sklepami i basenem, a cztery z apartamentami. Oczywiście Tom, ceniący sobie wygodę wynajął jeden z nich, byśmy mieli gdzie spać. Cały czas przypominał jaka to będzie długa podróż. No może nie cały czas, ponieważ po około godzinie zasnął, ale ja nie. Nie mogłam spać, nie po tym co się wydarzyło tamtej nocy, kiedy Carlo mnie ocalił. Wybrałam się więc na basen. Zapakowałam do torby ręcznik i kilka innych niezbędnych rzeczy. Błądziłam po całym okręcie, ale z pomącą kilku marynarzy wreszcie udało mi się dotrzeć do basenu. Przez szklane drzwi zobaczyłam nienaruszoną taflę wody i światło załamujące się w niej tworząc przepiękną tęczę. Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Ciepło bijące od basenu ogarnęło całe moje ciało. Jak najszybciej chciałam zanurzyć się w przyjemnie letniej wodzie. Zdjęłam klapki, rozpuściłam włosy i wkroczyłam do basenu. Długo rozkoszowałam się pływaniem, w końcu postanowiłam zanurkować. Nabrałam w płuca dużo powietrza, zamknęłam oczy i zanurkowałam. Nie widziałam nic, tylko czułam jak woda przemyka się pomiędzy moimi palcami. ![]() Nagle poczułam jakby coś mnie chwyciło za kostkę, otworzyłam oczy by zobaczyć co się dzieje. Jakiś mężczyzna ubrany na czarno trzymał mnie za nogę! A przecież nikogo tu nie było. Przerażona chciałam krzyczeć, ale pod wodą z moich ust wydobywały się tylko bąbelki. Próbowałam kopnąć tego człowieka, ale on nawet nie reagował. Kątem oka zauważyłam, że postać ma filetowe oczy! O mój Boże! Czy wszyscy ludzie o fioletowych oczach chcieli mnie zabić, o ile rzeczywiście chcieli to zrobić? Czemu ja? Może dlatego, że jestem inna? Nie dane mi było dokończyć tej myśli, ponieważ napastnik kopnął mnie tak mocno, że straciłam przytomność... Ocknęłam się już sucha, w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Było ciemno, a naokoło mnie leżało dużo pudeł i rupieci. Byłam pewnie w magazynie. Próbowałam się poruszyć, ale każdy ruch sprawiał mi ból. Spojrzałam na swoją rękę i zobaczyłam bardzo dużo przewodów wbitych pod moją skórę. Bałam się. Nie wiedziałam co mam robić, czy krzyczeć, czy nie. Nagle podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Nie widziałam go dokładnie w takich ciemnościach, on mnie pewnie też. - Powiedz co wiesz o Projekcie „Camelot”! – zażądał mężczyzna - Co? Nie wiem o czym mówisz. – odpowiedziałam trzęsącym się głosem - Mów, albo zginiesz. - Ciekawe jak. – próbowałam udawać twardą, może ten człowiek tylko udawał? - Widzisz te przewody podłączone do twojego ciała? W każdej chwili mogę sprawić, że przepłynie przez nie śmiertelna dla ciebie dawka prądu, więc mów, co wiesz o Projekcie „Camelot”. - Ale skąd myśl, że coś o tym wiem? - My znamy twoją tajemnicę, My wiemy kim jesteś, My wiemy wszystko oprócz tajemnicy… - Chwila, jacy „My”? – zapytałam łamiącym się głosem ze strachu. W każdej chwili mogłam stracić życie… - My… - Nie dokończył zdania. Z jego ust popłynęła krew, nie wiedziałam dlaczego, ale z przerażeniem stwierdziłam, że z jego brzucha wystaje jakiś ostry, okrwawiony przedmiot. Człowiek osunął się bezwładnie na ziemię a moim oczom ukazał się Tom nadal trzymający w rękach owe ostre coś, czym zabił mojego ‘rozmówcę’. Nigdy wcześniej nie widziałam jak ktoś zostaje zamordowany na moich oczach. Byłam w szoku, nie odpowiadałam Tomowi na żadne z jego pytań. Nawet nie wydałam żadnej oznaki bólu, kiedy wyjmował przewody z mojego ciała. Teraz uważałam Toma za mordercę, lecz byłam mu także wdzięczna, że uratował moje życie. Nie wiedziałam czy mu ufać, czy nie. ![]() Bez słowa udaliśmy się do naszego apartamentu. Tym razem zasnęłam od razu. Obudziłam się wczesnym rankiem, kiedy Tom jeszcze spał. Postanowiłam mu wybaczyć, w końcu uratował moje życie. Lecz chciałam zadać mu jeszcze kilka pytań… Weszłam pod prysznic i przekręciłam kran. Poleciał na mnie kojąco chłodny strumień wody. Rozkoszowałam się nim bardzo długo, lecz usłyszałam czyjeś kroki w sąsiednim pokoju. Najwyraźniej Tom już wstał. Szybko umyłam włosy i całe ciało, wysuszyłam się i zaraz byłam gotowa. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z zaparowanej łazienki, by się ubrać. Miałam rację, Tom już wstał i właśnie jadł śniadanie. Miał pełne usta, więc zaprosił mnie do jedzenia gestem dłoni. Chętnie usiadłam obok niego i zaczęłam konsumować moją porcję jajecznicy, ponieważ po wczorajszym wieczorze byłam głodna jak wilk. - Dziękuję ci Tom, że uratowałeś moje życie. – zagadałam - Nie ma za co. I przepraszam, że zamordowałem tamtego mężczyznę, ale nie miałem wyboru, musiałem to zrobić. Wiem, że się na mnie złościsz ale wolę, żebyś ty żyła, a nie jakiś obcy dziad próbujący Cię zabić. - Wiem, już się nie złoszczę. Przemyślałam to i chcę ci podziękować za uratowanie mi życia. Po prostu nigdy nie widziałam czegoś takiego… Nie wracajmy już do tego, okej? - Okej. – zgodził się Tom i trochę pogodniał. – I szykuj się szybko, ponieważ już niedługo dopłyniemy na miejsce. – Tak więc zaczęłam się pakować i robić różne niezbędne rzeczy, jak mycie zębów. Wreszcie prom dobił do brzegu. Nie chciałam jeszcze się dowiedzieć, gdzie dopłynęliśmy. Wolałam mieć niespodziankę. Byłam bardzo szczęśliwa, nigdy jeszcze nie byłam za granicą, nie wiedziałam jak wygląda świat. No może wiedziałam, ale tylko ze zdjęć. Wsiedliśmy z Tomem do auta i czekaliśmy, aż otworzą bramę. Przypomniało mi się, że chciałam zadać Tomowi ważne pytanie. - Em.. Tomie czy wiesz coś może o Projekcie „Camelot”? – Tom nie wiedział co powiedzieć, zawahał się, ale dzięki temu zrozumiałam, że jednak cos wie. - To dlatego on cię porwał… - wyszeptał. – Na razie nie możesz wiedzieć nic a nic o Projekcie „Camelot”. ![]() Dowiesz się w swoim czasie. – odpowiedział. Domyśliłam się, że nie ma zamiaru na razie nic mówić, więc go z tym nie męczyłam. Zaczęliśmy rozmawiać o pogodzie. Naszą rozmowę przerwał huk i brama się otworzyłam. Wtedy zobaczyłam przed sobą pustynie, a na linii horyzontu malutkie, trójkątne punkciki. - Egipt?! Zabrałeś mnie do Egiptu? A tutaj takie fajne zdjęcie. Ostatnio znalazłam takie fajne pudło z pozami i jedna z nich spodobała mi się najbardziej, a oto ona: ![]() ![]()
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. |
![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
Zarejestrowany: 05.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 441
Reputacja: 10
|
![]()
no no
akcja się rozkreca... ostatnio coś duzo tych fioletookich, a to jest fajne bo oni wszyscy chcą zabić Laure tylko się zastanawiam DLACZEGO? przecierz ona jest jedną z nich !!! ogólnie jest swietni , nie ma żadnych błędów 10/10 ;] +10 ZA TO SUPER ZDJĘCIe NA KOŃCU |
![]() |
![]() |
![]() |
#35 | |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
Wszystko w swoim czasie ![]() Dzięki za komentarz, może ktoś jeszcze, proszę ![]()
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#36 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To może jeszcze ja, bardzo podoba mi się to FS, skąd masz dodatki do tego? Fajne ciuszki8 bardzo, umiesz ściągać ciuchy na Lazurowej Promenadzie? Jeżeli tak, to powiesz mi jak? bARDZO FAJNE fs I W OGóLE 1O/1O
PS. 1O za bonusik |
![]() |
![]() |
#37 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
Dzięki Julo881
![]() A w sprawie dodatków mogę Ci napisać na PM. Napisałam takie opowiadanie, ale ni chcę zakładać dla niego osobnego tematu, ponieważ jest baaardzo krótkie. Wiem, że jest bez zdjęć, ale ten tekst to tylko taki bonusik ![]() Idę. Idę przed siebie ścieżką zwaną przeznaczeniem. Słyszę, jak biegniesz by mnie dogonić. Teraz czuję Twój zimny oddech na moim karku. Boję się. Nie chcę, nie chcę dalej grać w tę grę, która zwana była miłością. Już za wiele cierpień dogoniło mnie, by zranić w środek serca, a potem rozrywać je powolutku od środka. Boję się, że tych cierpień będzie jeszcze więcej, kiedy mnie dogonisz. Nie chcę, nie mogę… Bo tak jak Ty teraz umieram, Ty uciekłeś przed przeznaczeniem, ja nie ucieknę, nie chcę. Nie mam po co uciekać. Śmierć i tak mnie dogoni, tak jak i Ciebie miała dogonić, lecz Ty uciekałeś aż w końcu dobiegłeś do mety, gdzie byłeś bezpieczny. To był cud, lecz teraz boję się więcej cierpieć. Jednak opuszczenie Ciebie będzie bardziej bolesne niż patrzenie jak cierpisz. Przeze mnie. Bo ja umieram… Zostanę. Lecz obiecaj, że nie przestaniesz mnie kochać, kiedy… kiedy to się stanie. Wspominanie o tym jest jeszcze bardziej bolesne. Jest coraz mniej czasu. Chcę zostać, lecz nie mogę, jeszcze tylko kilka dni razem. Cieszmy się z tego, co otrzymaliśmy. Nie martwmy się niczym. Mamy czas, niewiele, ale mamy. W końcu nastąpiła ta chwila, umarłam. Patrzę stamtąd nawoje oczy pełne rozpaczy. Chcę pocieszyć, ukochać, lecz nie mogę. Smutek mnie ogarnia, kiedy widzę, że płaczesz za mną. To wszystko przeze mnie. Chcę pomóc, ni mogę, nie uchroniłam się przed rakiem. I Ty teraz do mnie dołączyłeś, wreszcie możemy się weselić. Opuściłeś tamten świat, bez cienia nawet smutku. Dołączyłeś do mnie. Po tylu latach samotności. Choć ty o mnie nie zapomniałeś zwiędło uczucie, lecz na nowo odrodziło się. Zapomniałam, jak było dobrze z Tobą. Jak Cię kochałam, lecz teraz jesteśmy razem, tam, w górze i nie cieszymy się życiem, pieniądzem. Tylko miłością… Wiem, ze rózni się to trochę stylem od FS, ale miałam jakieś natchnienie podczas burzy ![]() Proszę o szczere komentarze
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. |
![]() |
![]() |
![]() |
#38 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Fajny odcinek i bonusik... Masz dar do tego
![]() ![]() 10/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#39 |
Zarejestrowany: 05.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 441
Reputacja: 10
|
![]()
fajne tylko troszkę dziwny temat
rak... no ale napisane przepięknie, jak prawdziwy poeta BRAWO 10/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#40 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
Sory, że tak długo nie dodawałam kolejnego odcinka, ale jakoś nie mogłam zabrać się za zdjęcia
![]() Rozdział 5: - Tak, zabrałem Cię do Egiptu. Zdziwiona? – zapytał z uśmiechem. - Nie, tylko podniecona. Nigdy jeszcze nie byłam za granicą. - Nie żartuj sobie. - Mówię serio! Nie byłam nigdy za granicą. Jak nie chcesz, nie musisz mi wierzyć. - Nie no wierzę. Może pójdziemy na kawę. – zaproponował Tom. - A widzisz tu gdzieś jakąś knajpkę? – zapytałam z drwiącym uśmieszkiem. - O to się nie martw. Znam przecudne miejsce. – dałam się przekonać, więc wyruszyliśmy w poszukiwaniu knajpki. Nie musieliśmy długo szukać, ponieważ Tom rzeczywiście, jak mnie zapewniał, znał piękny lokal, jeżeli to w ogóle można by uznać za budynek. ![]() Usiedliśmy przy stole, po chwili podszedł do nas jakiś Egipcjanin, pewnie kelner, ponieważ Tom zaczął coś do niego mówić. On odszedł, ale zaraz przyniósł nam dwie czarne kawy i miskę z jakimś mleczkiem do kawy, jakiego nigdy nie widziałam. Było bardzo gęste i było takie smaczne mmm… Nagle jakiś mężczyzna, z pewnością nie Egipcjanin podszedł do naszego stolika. Był strasznie wysoki, a ubrany był w czarny garnitur. Trzymał ręce w kieszeniach, a na jego nosie były wielkie, czarne okulary przeciwsłoneczne. ![]() Twarz mojego przyjaciela w jednej chwili przybrała biały odcień. - No, no. Znów się spotykamy Toto. – powiedział mężczyzna. - Tak Big Joe. Czego chcesz? – odparł Tom. -Em, przepraszam, że się wtrącam, ale wy się znacie? – zapytałam. – Kim pan jest? – teraz zwróciłam się do mężczyzny zwanego Big Joe. - Tak, ja i Toto znamy się od dawna. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. – Tom prychnął, ale ja i tak nadal nie rozumiałam przezwiska Toto. Tom szepnął mi do ucha, żebyśmy szybko się stąd wynosili. Rzucił niedbale pieniądze na stół i szybko wybiegliśmy z kawiarenki. Nie zdążyliśmy uciec. ![]() Big Joe wybiegł za nami i zaczął strzelać z rewolweru, który wcześniej wyjął z torby. Toto też zaczął strzelać, miał szczęście, że zaopatrzył się w broń. Byłam przerażona, ale ostatnio bardzo często się tak czułam. Schowałam się za najbliższym głazem. Byłam bezpieczna, ale Tom nie. ![]() Cały czas słyszałam strzały i jęki bólu. Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak. Nagle usłyszałam huk. Wyjrzałam zza kamienia i ujrzałam Toma leżącego na ziemi, a nad nim stał Big Joe. - Nareszcie się zemszczę! Teraz ty poznasz jak to jest być na skraju śmierci. Żegnaj się z życiem! – krzyczał Joe. Chciałam panikować, krzyczeć, wołać o pomoc, ale z przerażeniem stwierdziłam, że dookoła nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc. Chciałam coś zrobić, nagle przyszedł mi do głowy pomysł. Pomyślałam : „Raz się żyje.” I weszłam dzielnym krokiem na pole bity. Obaj mężczyźni zauważyli to. Tom pół przytomny ruszał ustami, jakby chciał powiedzieć : Uciekaj, a Big Joe uśmiechnął się drwiąco. Skierował rewolwer w moją stronę i strzelił… Zamknęłam oczy i oczekiwałam aż to się stanie. Zostanę postrzelona. Czułam, że mój plan nie wypali, byłam za bardzo sparaliżowana strachem. Co ja sobie myślałam? Że wyjdę i wszystkich ocalę? Czekałam i czekałam, słyszałam strzały, lecz nic mnie nie nawet nie musnęło. Otworzyłam oczy, zobaczyłam Joe'go patrzącego na mnie w zdumieniu. Próbował strzelić we mnie jeszcze raz i jeszcze, ale każdy pocisk odskakiwał ode mnie, jakbym była otoczona jakąś niewidzialną powłoką. I rzeczywiście, byłam. Mój plan jednak wypalił, panowałam nad swoimi mocami. Szybko podbiegłam do Toma, by go uratować. Stworzyłam naokoło niego kulę, którą przeniosłam razem z nim za kamień, który niegdyś mnie osłaniał. Patrzyłam złoczyńcy prosto w oczy. Na jego twarzy wymalowane było zdezorientowanie i strach. Widziałam ogień płonący w jego oczach, lecz gasł powoli. Wyciągnęłam rękę przed siebie, na końcu moich palców pojawiły się czerwone punkciki. Teraz byłam wściekła, nie bałam się już ani trochę. Skupiłam się jak najmocniej umiałam i wycelowałam w Joe. Z końca moich palców wystrzeliły czerwone pioruny i trafiły prosto w pierś Big Joe. Padł na ziemię nie przytomny. Nie spodziewałam się czegoś takiego, myślałam, że pojawi się świetlista, czerwona kula, którą kiedyś powaliłam Whitney. Miałam nieodkryte talenty. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale uśmiech zniknął z mojej twarzy kiedy zobaczyłam okrwawioną twarz Toto. ![]() Na szczęście miał on telefon w kieszeni, więc chciałam zadzwonić po karetkę. Przypomniałam sobie, że byłam na środku pustyni, gdzie nie było dróg, ani zasięgu. Znowu otoczyłam Toma kulą, by móc go przenieść do tamtej kawiarni. Dobrze, że kelner mówił w moim języku, ponieważ zawołał szamana, który po 3- godzinnym seansie przywoływania duchów (nie mam pojęcia po co robił) zabrał się za opatrywanie rannego. Kazał mu leżeć przez kilka dni, a ja w zniecierpliwieniu czekałam, aż mój przyjaciel wyzdrowieje. Dręczyły mnie pytania, które chciałam zadać Tomowi. Wreszcie Tom nabrał sił i był gotowy do dalszej podróży. Ubrał się i wsiadł do samochodu. Ja zaś najpierw podziękowałam przemiłym Egipcjanom, oczywiście oczekującym hojnego wynagrodzenia. Pozwoliłam sobie wziąć trochę pieniędzy Toma i dałam im. Potem wsiadłam do samochodu. - Dziękuję ci bardzo Lauro. Bez ciebie pewnie by mnie już tu nie było. - No tak, ale gdybyś ty nie wytłumaczył mi o co chodzi z moimi mocami, nie pomogłabym - Też fakt. W każdym razie dziękuję. – Tom dziękował mi jeszcze wiele razy i za każdym razem, gdy pytałam o Big Joe, on znowu dziękował. Więc wymyśliłam coś innego. - Dlaczego tamten mężczyzna nazwał cię Toto? – zapytałam. - Em, mówiłem ci, że byłem mafioso, a to był mój pseudonim zawodowy. - Tak, a skąd znasz Big Joe? – widać było, że Tom był trochę zmieszany, ale w końcu zdecydował się powiedzieć. - Taaak. Więc Big Joe był kiedyś moim przyjacielem po fachu. Pracowaliśmy razem. Mieliśmy tyle pieniędzy, że mogliśmy kupić pokaźnych rozmiarów rezydencję nad morzem z plażą na Majorce. Mogliśmy mieć wszystko. Nie liczyliśmy się z niczym, ani z nikim, nawet z rodziną. Jakże ja teraz tego żałuję! On też… Rodzina nam zazdrościła. Chcieli zdobyć nasz majątek, nie ufali nam. Pewnej nocy jakieś starsze małżeństwo próbowało się włamać do naszego wspólnej rezydencji. Okno mojego pokoju wychodziło na północną część ogrodu, a akurat tam było wyjście na balkon, To właśnie tym wejściem próbowali się włamać ludzie do naszego domu. Obudziłem się, słysząc trzaskania i huki. Wziąłem rewolwer do ręki, wychyliłem się przez okno i zastrzeliłem dwójkę ludzi, gdyż nie liczyłem się z niczym i nikim, jak to już mówiłem. Zbiegłem na dół, by zobaczyć kto to był. Z niezadowoleniem stwierdziłem, że byli to rodzice Big Joe. Od tej pory staliśmy się śmiertelnymi wrogami. On nigdy nie wybaczył mi tego co się stało. - A kto by ci wybaczył!? – krzyknęłam z pogardą w głosie. - Uspokój się! Też tego żałuję. Od tamtej pory nigdy nie wróciłem do brudnych interesów. – Nie wiem czemu, ale jego słowa przekonały mnie. Wybaczyłam mu. - Dobra, ale mam jeszcze jedno pytanie. - Okej. Mów. – powiedział niepewnie - Mogę mówić do ciebie Toto? – Tom westchnął z ulgą i powiedział z uśmiechem : - Ależ oczywiście! – nagle samochód stanął. - No nie! Zapomniałem, że jesteśmy na pustyni! Zakopaliśmy się! Ale patrz! Tam stoją trzy wielbłądy. Jeździłaś kiedyś na takim? - Nie. - No to teraz pojedziesz. – powiedział Toto z uśmiechem. Wysiedliśmy z auta, ale on zapewniał mnie, że kiedy będziemy stąd wyjeżdżać wrócimy do samochodu, więc nie musimy nic ze sobą brać. Prawie się zabiłam wsiadając na wielbłąda, ale dzięki Toto nic mi się nie stało. Kiedy tak jechałam na tym dziwnym zwierzęciu robiło mi się tak niedobrze. Trzęsło na wszystkie strony i było strasznie gorąco. Na horyzoncie dostrzegłam kilka trójkątów. Zgadłam, ze były to piramidy. Wśród nich wyróżniała się największa – piramida Cheopsa. Była ogromna, w życiu nie widziałam czegoś tak wielkiego! Kiedy podjechaliśmy jeszcze bliżej piramidy wydawały się jeszcze większe. Kiedy podjechaliśmy wystarczająco blisko zauważyłam małe wejście, które Toto wskazał. - Mamy tam wejść? – zapytałam - Oczywiście. - Ale to za wysoko. – jęknęłam - Nie dla ciebie. – powiedział Toto. - Co masz na myśli? – zapytałam ze zdziwieniem. - Zobaczysz. – odpowiedział i zaraz się zaśmiał. Tym razem liczę na trochę więcej komentarzy ![]()
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. Ostatnio edytowane przez Red Trumpet : 31.05.2009 - 15:55 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|