![]() |
#291 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Nareszcie...
Nie wyszło do końca tak jak chciałam. Prawdopodobnie odcinek byłby szybciej gdybym się prędzej skapnęła, że pomyliłam sceny ![]() ![]() Może 7 stron tekstu Was zadowoli ![]() Odcinek dedykowany najwierniejszej fance Bartka- Czarnulce aka Volturii. XXI Zabawa… 3 II Początek drugiego miesiąca roku przyniósł mieszkańcom Polski odwilż i przerwę w dostawach śniegu. Jak na tą porę roku było dość ciepło- za dnia temperatura sięgała nawet 10 stopni, jednak noce bywały- jak zawsze- zimne. Taka sama, zimna noc zapowiadała się i tego dnia. Był to wszakże dzień, w którym miała się odbyć długo oczekiwana przez wszystkich zabawa karnawałowa. Około trzydziestu minut po godzinie siedemnastej można było w parterowym domku na Polnej 28 usłyszeć zdenerwowane kroki krzątającej tu i ówdzie właścicielki owego domu. Owa właścicielka przygotowała się na wieczorny wypad z kolegą, który to miał zjawić się pod jej „gniazdkiem” już dwa kwadranse po godzinie szóstej wieczorem. Została jej tylko godzina. Piękna, czarna sukienka do kolan z fantazyjnym, różowym, kwiatowym wzorem ciągnącym się z góry w dół sukienki na razie wisiała jeszcze w szafie. Pod nią, zapakowane w pudełku ukrywały się czarne szpilki, które pomimo częstotliwości użytkowania nadal pięknie się prezentowały na nogach noszącej je kobiety. Ogólnemu wyglądowi po założeniu obojga tych elementów blasku miały jeszcze dodać eleganckie kolczyki z kokardką, na które to podczas ubiegłego wypadu za poszukiwaniem sukienki namówiła ją Julka (która chciała nakłonić ją także na zakup nowych butów, jednak namawiana bardzo rozsądnie odmówiła). Wkrótce i jej blond czupryna, obecnie jeszcze susząca się, miała zmienić swój image- tak, na ten wieczór Lily zdecydowała się na zmianę fryzury. Jej wiecznie rozwiane włosy miała zastąpić elegancka, gładka fryzura, z grzywką zaczesaną na prawą stronę przedziałka, który był natomiast zrobiony na lewej stronie głowy. A żeby kolczyki były widoczne włosy da się za uszy- bardzo wygodne a i ładnie wygląda. Całość po pierwszej wstępnej próbie wyglądała świetne. Tak samo, a nawet lepiej miało być za te kilkanaście minut, kiedy to nasza balowiczka będzie ubierała płaszczyk w przekonaniu, że jest gotowa i może pozwolić wprowadzić się w tę noc, która w istocie miała obfitować we wrażenia, a szczególnie w dobrą zabawę. W końcu, wszyscy się tego spodziewali. Ba, byli pewni. W końcu, dlaczego miałoby być inaczej? *** - Mamusiu, jak ty ślicnie wyglądaś!- powiedziała z zachwytem Tania Tereska, śląc swojej mamie uśmiech, który niewątpliwie wyrażał wszystko co ta Mała ujęła zaledwie w kilku słowach. Była wręcz dumna z tego, że jej mama tak pięknie wygląda tego wieczoru. Takiej jej nie znała, dlatego też jej podziw i ekscytacja były jak najbardziej uzasadnione. - Ty też kiedyś taka będziesz- powiedziała z uśmiechem Lily, po czym przed oczami stanął jej obraz jakby za 20 lat. ![]() Tania Teresa Wing, śliczna dwudziestolatka o pięknych, gęstych, ciemnych włosach, które figlarnie poskręcane opadają na ramiączka czarno-szarej, modnej i wyjątkowo ślicznej sukienki stojąca przed swoją mamą i pięknie się uśmiechająca. - I jak, mamuś, może być?- pyta - Wyglądasz ślicznie, Malutka- czuje, że nazbyt się rozczuliła- Jak ja przed dwudziestoma laty… Jej maleństwo uśmiecha się czule, po czym zakłada kurtkę i wychodzi. - Baw się dobrze!- życzy jej matka - Dzięki!- córka odpowiada jej ze śmiechem… Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek. Spojrzała na zegarek- nie, to jeszcze nie była ta pora. Więc to pewnie Ania z Mareczkiem. Nie myliła się- po rozwarciu się szklanych wrót na korytarz wkroczyły dwie postacie tak różne od siebie. Matka z dzieckiem, dla Lily ciotka z kuzynem, który był niewiele starszy od Tanii Tereski. Pierwsze słowa, jakie blondynka po przywitaniu skierowała do bratanicy, brzmiały: - Lilka, wyglądasz szałowo! Zaraz po tym ciotka wybuchła śmiechem. Bardzo szczerym. Może widok jedynej oprócz niej samej blondynki w rodzinie pociągnął za sobą wspomnienia jej własnej młodości? - Szkoda, że Dustin cię nie widzi- dodała jeszcze smutno. Lily przytaknęła. Ile to ona by dała, by to jej ukochany mógł jej towarzyszyć. Wiedziała, że choćby nie wiadomo jak Bartek się starał umilić jej czas, to nie będzie to samo. Z resztą, nie miało prawa być! Chociażby dlatego, że między nimi jest spora różnica. Nie tylko pod względem charakteru, ale także stosunku do niej samej. Przykładowo Bartek choćby nawet bardzo chciał nie będzie mógł jej niedyskretnie pocałować w czasie tańca. Niechby tylko spróbował! ( ![]() - O której wracasz?- zapytała Ania zmieniając temat. - Sama nie wiem… Przed 23 na pewno będę- zapewniła - Hmmm, to może lepiej byłoby gdybym wzięła dzieciaki do siebie? Zamyśliła się na chwilę. Tak byłoby najlepiej… - Nie będzie to dla ciebie problem?- upewniła się - A, coś ty!- zaprzeczyła ciotka- Miejsce do spania na pewno się dla nich znajdzie, a rano ich sobie odbierzesz, bo po tych hulankach na pewno będziesz zmęczona. Więc jak- stoi? - Stoi!- Lily uśmiechnęła się - Ja idę zawiadomić dzieciaki, a ty je wyszykuj. Kilkanaście minut później torba z ciuszkami, jedzonkiem i „dziecięcą chemią” spokojnie spoczęła w pojemnym bagażniku auta pani Wrony*, a trójka brzdąców w swoich fotelikach. ![]() - Baw się dobrze!- życzyła jej ciocia, sama sadowiąc się za kierownicą - Właśnie!- dodały umiejące mówić dzieci Pożegnała ich machaniem, po czym udała się kontynuować przygotowania. *** Nikt nie wie jak to się stało, ale na tej wizycie zleciało prawie pół godziny! Blondynka była tym bardziej zszokowana, gdyż zostało jej niewiele czasu! A trzeba było jeszcze tyle zrobić! Makijaż, poprawa fryzury, założenie kolczyków, wypastowanie butów… Ostatecznie musiała zrezygnować z ostatniej czynności, gdyż podejrzewała, że się nie wyrobi. I słusznie. Właśnie próbowała wcisnąć w czarne szpilki swoje stópki, kiedy w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Zdenerwowana, pognała przywitać gościa. *** ![]() Tym razem ujrzała Bartka w zgoła odmiennym stanie: „podrasował” sobie fryzurę, nawet załatwił skądś elegancki płaszcz! A garnitur? Chyba nikt nie będzie miał takiego jak on! Zapowiadało się po prostu, że jej partner będzie gwiazdą wieczora. A ona- czy powinna mu w tym towarzyszyć? W końcu gwiazda wieczoru będzie głównie tańczyć z nią. To na nich będą padały zazdrosne spojrzenia innych, szarych, zwykłych par… Na nią. - Gotowa?- zapytał po krótkim przywitaniu- Chociaż… po co ja pytam?! Przecież widać, że jesteś. - Em, można tak powiedzieć- wyjaśniła- Daj mi minutę, muszę coś na siebie narzucić. Z garderoby zdjęła swój odwieczny czarny płaszczyk, który parę sekund później całkowicie zakrył czarną sukienkę. Następnie to samo uczyniła z torebką. W końcu ostanie spojrzenie w swoje odbicie… I stwierdziła z zadowoleniem, że mogą jechać. *** No tak- mogli się tego spodziewać. Spóźnią się jeszcze bardziej, bo parking bezpośrednio przy lokalu jest zapełniony po brzegi. Trudno, przespacerujemy się- pomyśleli oboje. Co tam jakieś 300 metrów- w końcu ciepło jest… Na razie tylko 2 stopnie na plusie. Bywało gorzej. - Z powrotem też mnie podwieziesz?- zapytała, stawiając kolejne kroki na niekończącym się chodniku. - Myślałem, że to oczywiste- uśmiechnął się - Tylko… Ja nie chcę być długo. - Mogę cię przecież odwieźć do domu, a potem wrócić. - Szkoda paliwa. - Czasami trzeba… Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Takiej odpowiedzi by się po nim w życiu nie spodziewała. „To pewnie z nadmiaru sympatii do mnie”- zakończyła temat. Do końca drogi już więcej się nie odzywali. Po kilku minutach ku ich szczęściu ukazała im się kamieniczka, w której na parterze znajdowała się znana w tej dzielnicy restauracja „Bella”. To tam miała się odbyć zabawa. Jak się okazało restauracja nie byle z jakiego powodu nazywała się tak a nie inaczej. Nie da się zaprzeczyć, że ta nazwa idealnie do niej pasowała. Przy wejściu powitały ich odnowione, dwuskrzydłowe drewniane drzwi, które zachęcały do rozchylenia ich i wkroczenia dalej. Następnym punktem była szatnia. W niej na szczęście znalazło się miejsce na kolejne dwa płaszcze nowo przybyłych gości. I w końcu… sala. *** Jeśli organizator umyślnie posadził pracowników firmy tłumaczeniowej Rudolfa Rozmowy koło siebie, to niewątpliwie powziął słuszną decyzję. W towarzystwie znanych jej osób (no, może oprócz sympatycznego Grzesia Sochackiego, którego jak dotąd znała tylko ze słyszenia) było jej dużo raźniej. I jakoś weselej. Jedyną rzeczą, której żałowała było to, że Julka większość czasu trzymała się przy mężu. Lily nie wiedziała, czy przyjaciółka robi to specjalnie czy po prostu jest do niego tak przywiązana. Teoretycznie dla niej powinna to być normalna sprawa. Ale jakoś nie była. A może to ona sama przed czymś się kryła? Może to był jakiś podświadomy strach przed bezpośrednim towarzystwem Bartka, który po części zastępował jej męża? Czy da się to jakoś inaczej wytłumaczyć…? Dobrze, że zorientowała się w porę. Wolała uniknąć zbędnych pytań czy podejrzeń ze strony kogokolwiek. Zdawała sobie sprawę, że jej myślenie nie jest normalne i postanowiła coś z tym zrobić. Na jej szczęście (?) nadarzyła się okazja. *** Właśnie na sali rozległy się pierwsze nuty rozpoczynającej się piosenki. Była to melodia wolna, słodka i zapadająca w pamięć. Jakby kompozytor napisał ją specjalnie z myślą o tych, którzy nie tylko będą jej słuchać, ale przede wszystkim bawić się przy niej. Taniec. Na parkiecie z każdą chwilą robiło się coraz ciaśniej pod wpływem ciągłego napływu ludzi kołyszących się w ryt muzyki. Wydawało się, że wszyscy goście spotkali się na środku sali, a jeśli już tam nie byli, to mieli się pojawić za chwilę. Mężowie z żonami, zakochani, którzy jeszcze nie zalegalizowali swojego związku… I oni. Zaledwie przyjaciele. Ale nie dający tego po sobie poznać. Gdy znaleźli sobie kawałek podłogi dla siebie, właśnie zaczął się kolejny, wyraźnie zaznaczony przez muzyków takt wygrywanej melodii. Bartek ujął za rękę swoją partnerkę, a chwilę później, podobnie jak reszta gości, zaczęli obracać się w rytm muzyki. ![]() *** - Kiedy ostatnio tańczyłaś?- zapytał - Ostatnio… Chyba na swoim weselu. - Kiedy to było? Zamyśliła się na chwilę. - Cztery lata temu. - W życiu bym na to nie wpadł- zaśmiał się- Tańczysz jak profesjonalistka. - Eh, dzięki- uśmiechnęła się - Chyba ci tego jeszcze nie mówiłem, ale… Ślicznie wyglądasz. Nawet ten makijaż zrobiony „na szybko” ci się udał. Zaskoczyło ją to. - Skąd wiesz, że był robiony „na szybko”?- zapytała podejrzliwie - Potrafię to rozróżnić- wyjaśnił- Moja mama często się malowała. Czasami przyglądałem się gdy to robiła. Często jej mówiłem, że ślicznie wygląda. Ona zazwyczaj odburknęła- „To makijaż robiony „na szybko”, nic specjalnego.” - I tak nauczyłeś się rozróżniać? - To zabawne, ale tak- cały czas, gdy mówił, uśmiech nie schodził mu z ust- Wiesz, Lilka, często mam wrażenie, że jesteś taka podobna do mojej mamy… - Bardzo kochasz swoją mamę, prawda? - Tak- odparł, i nagle posmutniał- Mogę ją w każdej chwili stracić. I tego się najbardziej boję. Spuścił głowę, a łza spłynęła mu po policzku. Zrobiło się jej przykro. Nie znała tego uczucia, ale próbowała sobie wyobrazić co on teraz przeżywa. Jedyne co wiedziała, to jak się żyje nie mając przy sobie mamy. Jak to czasami ciężko jest znaleźć kogoś, przy kim można by się wypłakać i kto zawsze się będzie o ciebie troszczył. Jej ojciec dobrze spisywał się w swojej roli, ale nie zawsze potrafił zastąpić jej matkę. Nie mogła dłużej patrzeć na to. Przytuliła go. Jakoś zrobiło jej się lżej. Może to przez świadomość, że przez taki prosty gest bardzo komuś pomogła? Tylko to było wtedy w jej głowie. Tylko… I nagle stało się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć. Pocałował ją. - Bartek, co robisz?!- krzyknęła wściekła, próbując się wyrwać z objęcia. Miała wielką ochotę mu przyłożyć, ale powstrzymała się. ![]() - Przepraszam… Ja…- chciał się wytłumaczyć, ale ona jak porażona prądem pognała w stronę wyjścia. *** ![]() Musiała ochłonąć. Przede wszystkim. I spróbować odpowiedzieć na pytanie: DLACZEGO to zrobił? Jakim prawem w ogóle się odważył?! Chyba nie myślał, że skoro jego koleżanka jest „bez opieki”, może zrobić z nią co mu się żyw nie podoba? Była zadowolona ze swojego czynu, wręcz trzeba powiedzieć: dumna. Nie miała sobie nic do zarzucenia, i to się w tym momencie liczyło. Bo chyba ten przyjacielski gest już się do tego nie zaliczał? Przecież nie to go sprowokowało… Był czysto przyjacielski. Czyżby Bartek odczytał go inaczej? Powoli zaczął jej się nasuwać wniosek- Dustin miał po części rację. Chociaż wątpiła w to, że mówiąc to miał na myśli romans swojej żony. A z resztą- ufał jej i wierzył, że ona go posłucha. Postanowiła naprawić swój błąd. Jej komórka wskazywała dopiero 34 minuty po godzinie dziewiątej. Trochę za wcześnie na wyjście… Z drugiej strony zawsze mogła skłamać, że boli ją brzuch, czy coś. Szkoda tylko, że nie lubiła kłamać… Już chciała wracać na salę, gdy do łazienki nagle wkroczyła ledwo trzymająca się na nogach Julka. - Bartek cię szuka- oznajmiła pokrótce, po czym zniknęła za drzwiami kabiny. „No i ciekawe, czego ode mnie chce”- pomyślała z niechęcią zamykając drzwi toalety. *** - Widziałeś gdzieś Bartka?- zapytała popijającego sok Grzesia. - Kręcił się tu przed chwilą- odparł- Może wyszedł na dwór się przewietrzyć? Popatrzyła na niego zdziwiona. - Wielu gości już tam było- wyjaśnił jej z uśmiechem- Nie ma przymusu siedzenia przez 4 godziny na sali. - Dzięki za info- powiedziała, a chwilę później udała się w stronę wieszaka ze swoim płaszczykiem. *** Na dworze było zimno. Żałowała, że nie wzięła ze sobą chociaż rękawiczek. Przed wejściem do kamienicy zrobiony był mały kwietniczek, a przy nim poustawiano ławki. Na żadnej nie zauważyła Bartka. Zrezygnowana usiadła na zimnych deskach. Teraz dopiero poczuła prawdziwy chłód. Wiadomo- podczas ruchu wytwarza się ciepło**, a tymczasowo ona tego ruchu zaniechała. Złapała się rękoma za ramiona, żeby chociaż troszkę było jej cieplej. Postanowiła poczekać chwilkę. Nie zjawi się- wraca na salę. Nie miała najmniejszej ochoty przyprawiać się o chorobę przez tego dupka. - Lilka- usłyszała szept. Nawet nie musiała odwracać głowy by domyślić się, że to on. *** Przysiadł się koło niej. Wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście. Domyśliła się, że powodem musi być coś poważniejszego aniżeli incydent na sali. Coś na miarę śmierci bliskiej osoby… Na tą myśl przeszły ją ciarki. Czyżby…? - Co się stało?- zapytała z przejęciem Zamiast odpowiedzieć, rozpłakał się. ![]() Mimo, iż bardzo było jej go żal nie odważyła się powtórzyć swojego pocieszającego gestu. - Wtedy, kiedy ja się bawiłem- wybełkotał przez łzy- moja mama walczyła o życie. I przegrała… Zrobiło jej się strasznie przykro. Jeszcze godzinę temu Bartek miał mamę, a obecnie był tak jak ona- półsierotą, która pomimo swojego wieku nadal potrzebowała troski i kochającego serca matki. - Teraz już będzie tylko gorzej- zabrzmiało to jak straszna przepowiednia, która kryła za sobą nieodgadnięte przesłanie - Śmierć matki to jeszcze nie koniec świata- próbowała go pocieszyć - Skąd ty to możesz wiedzieć?!- krzyknął, zły, jednak po chwili się opanował. - Przepraszam za to… Ja… - Nie przepraszaj. Wiem, że to dla ciebie trudne… Przykro mi z powodu twojej mamy. Na chwilę spuścił głowę. *** - Gniewasz się jeszcze na mnie?- zapytał chwilę później - Nie, już nie- odparła szczerze. Widząc czyjś smutek potrafiła od razu wybaczyć. Z resztą, wiedziała, że żałował tego co zrobił. Jej dalszy gniew nie miał sensu. - Nie wiem, dlaczego tak się stało- mówił- Przez własną bezmyślność zraziłem cię do mnie. A tak bardzo tego nie chciałem… - Bartek, zapomnijmy o tym, dobrze? Przecież to się już więcej nie zdarzy, a my nadal możemy być…- nie wiedziała jak dokończyć. - Przyjaciółmi- skończył, bardziej pogodnym tonem, po czym zmienił temat- Robi się coraz zimniej, chodźmy do środka. Zawahała się chwilę. - Mógłbyś mnie odwieźć do domu?- poprosiła- Nogi zaczęły mnie boleć. - Jak chcesz- zdobył się na uśmiech. Zmarła mu mama a on się uśmiecha… Czy tą zasługę mogła przypisać sobie? Bo jeśli tak… Nie, lepiej o tym nie myśleć… *** Po relaksującej, długiej kąpieli (dzięki której nogi przestały ją boleć) postanowiła jeszcze napisać SMS-a do cioci. Jego treść była krótka, ale mówiła wszystko: „Zabawę uważam za udaną. Po dzieciaki wpadnę po 9. Do zobaczenia rano!” Schowała telefon do szuflady w stoliku nocnym, a myśl o pełnych dziewięciu godzinach drzemki, bez pobudek spowodowanych jej najmłodszym dzieckiem, utuliła ją do snu. * nazwisko Ani po drugim mężu **Fizyko, miłości moja ![]() I coś w rodzaju bonusiku ![]() Tania Tereska w kolorze ;] ![]() ![]() Bartkowe marzenia? ![]() ![]() Reakcja Dustina na to: ![]() Aż go ramię rozbolało... ![]() Eh, ten Bartek ![]() czemu tak znacząco się patrzy na jego żonę? ![]() W końcu sobie poszedł i było dobrze ![]() ![]() Z racji tego, że tak długo musieliście czekać, cofam moją ostatnią zapowiedź odnośnie komentarzy. |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#292 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Podziwiam, że chciało ci się tyle pisać- szacun
![]() Tekstu dużo, błędów zero- to się nazywa fs na wysokim poziomie Szkoda, że zdjęcia 1-3 są ciemne, ale reszta jak zwykle zachwyca ![]() 10/10 Pozdrawiam |
![]() |
![]() |
![]() |
#293 |
Zarejestrowany: 02.01.2009
Skąd: Poland
Płeć: Kobieta
Postów: 17
Reputacja: 10
|
![]()
Super
![]() ![]() 10/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#294 | ||||
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Czekaliśmy, czekaliśmy, no i żeśmy się doczekali.
Zacznę może w sposób wysoce formalny - od błędów, bo niestety się ich nie ustrzegłaś. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
"Żywnie" i "zresztą" pisze się łącznie, a nie wiem, czy "wieczora" to poprawna forma dopełniacza słowa "wieczór". A teraz przejdę do tego, co mnie bardziej rajcuje, czyli babrania się w treści. Julka staje się jeszcze bardziej podejrzana niż poprzednio. Wtedy tak namawiała L. do pójścia z Bartkiem, jakieś dziwne sugestie czyniła, a na samej zabawie nagle rżnie głupa. Przecież przed mężem nie ma co ukrywać - te swaty bowiem w żaden sposób jego ani jej nie dotykają. Chyba że on nie znosi intrygantek... A i do Dustina można mieć pretensje. Przez cztery lata małżeństwa prawdopodobnie ani razu nie zabrał żony na jakąś potańcówę? Rozumiem, że dużo pracował, rozumiem, że potem były dzieci, ale no przecież... Chyba że on po prostu nie lubi tańczyć, bo w sumie już w "Powrocie do przeszłości" widać było, że nie pasowałaby do niego rola Johna Travolty nieustannie śmigającego po parkiecie. O ile dobrze pamiętam, na początku "Szansy" L. była trochę ironiczna, może nawet cięta. Ale przy Bartku staje się czuła, niemal matkująca. Tu go przytula, tu pociesza, nawet po tym niefortunnym pocałunku zdobywa się na wspaniałomyślność. W takim razie musi do niego czuć jakąś bardzo specyficzną sympatię, być może wynikającą ze wspólnoty doświadczeń (tak a propos, moja rodzicielka twierdzi, że dziecko bez ojca to półsierota, ale bez matki to już naprawdę sierota - taka mała polemika z poglądem zawartym w odcinku). Kto wie, czy to nie jest nawet jakieś głębsze uczucie, którego jednak L. nie ujawni z racji małżeńskiej cnoty wierności? Zresztą miłość (a może zauroczenie?) Bartka jest na swój sposób ciekawa. Dla niego L. z racji swojego wieku (przecież jest odrobinę odeń starsza, no nie?) i podobieństw fizycznych i psychicznych to trochę taka "zastępcza mamuśka". Dlatego też nie wiem, czy on rzeczywiście pragnąłby z nią jakiegoś partnerskiego związku - i czy byłby do takowego w ogóle zdolny. Na razie zachowanie Bartka sugeruje, że on szuka w niej obrazu swojej rodzicielki ("maciory" - chciałoby się ze staropolska powiedzieć, ale wiem, że dzisiaj to słowo ma węższe znaczenie), swoistej podpory życiowej. Na pewno wykluczam pogląd, jakoby ten pocałunek i to ciągłe przystawianie się do głównej postaci były tylko cyniczną grą. Jakoś zbyt szczerze brzmią te wszystkie emocje na balu. A dodam coś jeszcze - sprawdziły się obawy Dustina i przypuszczenia Szymona. Ciekawe, jak ten ostatni zruga brata za to zachowanie na imprezie. Bo raczej wątpię w wersję, że nie będzie go obwiniał za śmierć matki. Trochę ciężkie życie ma ten Bartek... I to by było na tyle. Pozdrawiam, zachęcając do dalszego pisania. |
||||
![]() |
![]() |
#295 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Nareszcie!
![]() Fajny odcinek ![]() ![]() ![]() Podobała mi się ta wstawka ze starszą Tanią ![]() Bartek sobie na sporo pozwolił, ale wiedziałam, że tak będzie... Szkoda mi jednak, że stracił mamę. Fajny bonusik ![]() Czekam z niecierpliwością na nowy odcinek i mam nadzieję, że będzie szybciej niż ten ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#296 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
@up: Myślałam, że to oczywiste, że po babci
![]() Dzięki za wszystkie komentarze. Aha, jeszcze tak na marginesie: zostało jeszcze 11 odcinków i epilog. |
![]() |
![]() |
![]() |
#297 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
hm... A myślałam, że na koniec Lilka powie do niego ' nie możemy się już przyjaźnić' xd
Równie dobrze, można by pozamieniać fotki z ostatnich odcinków naszych FS i by się trudno było zorientować, że coś nie pasuje xD Bartek płacze - Ian płacze. Lilka nosi małe czarne - Emma nosi małe czarne. Tylko Ian aż tak się nie narzucał, no i nie są na ty ![]() A właśnie - fotki - oj... Livka - coś kiepsko - bo mało! ( natomiast ) Bonusiki bardzo w porządku. Gdyby nie one, to graficznie miałabyś na minusie. Szczerze powiedziawszy - raju! Ile tego bogatego tekstu! ; o nieźle. Ogólnie chciałam więcej - no ale cóż. ![]() ![]() ![]()
__________________
Well well well...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#298 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
ja to bym Tanii nie poznała
![]() ![]() ![]() trochę mało zdjęć ale tekst po prostu cudowny xD 1o/1o ![]() i szkoda że już tak mało odcinków zostało |
![]() |
![]() |
#299 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
@up: następnej części nie będzie, a ja się bardzo cieszę, że tak mało mi zostało do końca "Szansy"
![]() Może kiedyś napiszę osobne FS o Wiktorze i Tanii- pomysł jest i to już od bardzo dawna. Jeżeli kiedykolwiek miałoby dojść do realizacji, to nie prędzej, jak w przyszłym roku, najlepiej w wakacje. Dziękuję za wszystkie komentarze. Odcinek powinien się pojawić do końca przyszłego tygodnia chyba, że coś mi przeszkodzi (brak weny, czasu, ochoty itd.) Niestety, nie nacieszycie swoich oczu tekstem równie długim jak w tym odcinku xp |
![]() |
![]() |
![]() |
#300 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dobra, nie napiszę, zbyt wiele. (głowa boli, ale nie od czytania
![]() W końcu przeczytałam wszystkie części i muszę powiedzieć, że bardzo mi się spodobały. Czekam na dalsze losy... |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|