Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 17.05.2010, 20:53   #441
Sandy
 
Avatar Sandy
 
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Szansa

Pierwsza ;D
Chyba nie muszę mówić, że najpiękniejsza była scena powrotu Dustina? ^^
Ogólnie cudne zakończenie. Myślałam, że będzie mi smutno kiedy skończysz szansę (bo zawsze tak mam na końcu książek), ale w tym przypadku jest też jakoś tak... hm... przyjemnie? Nie wiem jak to opisać, z jednej strony mi szkoda, a z drugiej podoba mi się ten koniec, bo pokazuje, że mimo problemów i trudność można doczekać się happy endu. Nawet kiedy wydaje się to niemożliwe.
No i powiem ci Liv, że zaczynając czytać byłam w nie najlepszym nastroju, a teraz nawet mi wesoło Więc brawa dla ciebie za podniesienie na duchu czytelniczki i to bez wiedzy o jej nastroju ^^.

Cytat:
Wysoka, niebieskooka blondynka o pofalowanych włosach, ubrana w lekką, kwiatową sukienkę, podziwiała, oparta o balustradę, morze wczesnym rankiem.
Wiesz, dopiero tym fragmentem coś mi uświadomiłaś. Naprawdę nigdy nie myślałam o Lily jako pięknej, wysokiej blondynce o niebieskich oczach. To była po prostu Lily Lily - i wszystko jasne ;D

Szczerze mówiąc trochę mi głupio, że tak tylko wychwalam, ale oprócz zdjęć, których brak jeszcze nadrobisz, nie zauważyłam żadnych błędów, czy nieścisłości. Mam nadzieję, że zdecydujesz się na kolejną część szansy, lub na to coś wielkiego Bardziej przychylam się do tej drugiej opcji, bo chciałabym poznać twoje pomysły (może nawet z całkiem innej bajki) i zobaczyć jak sobie radzisz.
Pozdrawiam, Sandra
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks
Sandy jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 17.05.2010, 23:19   #442
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Szansa

Nareszcie doczekałam się odcinka, tylko szkoda, że to już koniec ...
Najbardziej podobała mi się scena powrotu Dustina, choć miałam nadzieję, że Lily w obronie dzieci wyskoczy z wałkiem na włamywacza , ale i tak bylo pięknie. Ta ostatnia scena również chwyta ze serce . Szkoda, że nie pokazałaś Tanii, bo ciekawa jestem, jak by wyglądała. Wiktor sporo urósł, już nawet sam chodzi.
Było kilka literówek i jedną, czy dwie rzeczy trochę inaczej bym ujęła, ale i tak mi się podobało i nie przejmuj się tym .
Z niecierpliwością czekam na Twoje kolejne dzieła. Chciałabym zobaczyć dalsze losy Wingów i ich pociech, ale interesują mnie też i inne Twoje pomysły, o których chętnie posłucham .

PS. A tym opisem rozpakowywania się Dustina przywołałaś pewne moje wspomnienia z dzieciństwa .
__________________

Ostatnio edytowane przez Libby : 17.05.2010 - 23:21
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 18.05.2010, 13:12   #443
Hnat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

Komentarz do odcinków XXIX-XXXII

Jak zwykle skupię się na postaci Dustina. On zresztą jest równoprawnym (jeśli nie głównym) bohaterem czterech wyżej wymienionych odcinków "Szansy".
O ile mnie pamięć nie myli, wyjazd pana Winga do Stanów Zjednoczonych odbierałem jako coś w rodzaju taktycznego odwrotu - owszem, chwilowo zaprzepaszczona została szansa na stworzenie porozumienia, lecz na dobrą sprawę czas miał wyleczyć rany i umożliwić pojednanie w przyszłości. Teraz jednak okazuje się, że albo coś nie wyszło, albo Dustinowi przyświecał inny cel. Z każdym dniem nienawiść bohatera ku żonie pogłębia się. Być może nawet przestaje ona być osobą z krwi i kości, przyjmując rolę symbolu. Tak, właśnie symbolu, ponieważ ten może mieć więcej niż jedno znaczenie. Warto bowiem zwrócić uwagę, że w wyobraźni Dustina partnerka ulega swoistemu rozdwojeniu. Z jednej bowiem strony mamy kobietę, z którą brał on ślub - teraz obcą, lecz nie wzbudzającą skrajnie negatywnych emocji. Ale jest też inna L.: nie żona, nie matka jego dwojga dzieci, lecz uosobienie grzechu, i to w małżeństwie chyba najgorszego z możliwych - zdrady. Wypełnia on każdy zakamarek duszy żony i każdy członek jej ciała, w niepamięć usuwając wiele dobrych wspomnień. "Jedna kropla zła nasącza jadem całe nasze dobro" - pisał Szekspir, a Dustin tylko to potwierdza. Przez tę zdradę "obecna" L. - podkreślam: "obecna"! - jest dla Winga zdyskwalifikowana.
Pozwolę sobie (po raz nie pierwszy i nie ostatni) przeanalizować charakter tego człowieka. Otóż poza zaciekłością posiada on cechę ciekawą, a niewątpliwie jej pokrewną: umiejętność wyciągania brutalnych, ale jednak w złośliwy sposób prawdziwych wniosków. Jednym z nich jest stosowany obecnie absolutny prymat stanu faktycznego. Nieważne, że Dustina i L. łączą więzy małżeństwa, że oboje są prawnymi opiekunami Tani i Wiktora (co związane jest przecież z obowiązkami wychowawczymi)... To tylko teoria. W praktyce przecież ona zachowała się jak panna, dając się uwieść Bartkowi. Zgodnie z przytoczoną tezą Dustin ma teraz prawo do postępowania analogicznego, co zresztą otwarcie deklaruje. Nie powinno więc dziwić porzucenie rodzinnych zdjęć w starym mieszkaniu. One symbolizowały przecież nie tylko stare życie, od którego bohater pragnął się odciąć, lecz również tę nic nie znaczącą "teorię".
Idąc dalej tym tokiem myślenia, można od biedy zrozumieć podejście Dustina do własnych dzieci. Jego ojcostwo w praktyce ograniczało się do przysyłania pieniędzy na ich utrzymanie (później tylko kartek z życzeniami) i okazyjnych wizyt w domu. Patrząc na to od strony dzieci, on był postacią daleką i prawie nieznaną; można by rzec - na wpół mityczną. Trudno więc się dziwić, że Dustinowi tak łatwo przychodzi myśl, by dzieciom ogłosić jego śmierć - to znowu tylko odrzucenie zbędnej "teorii". Zresztą podobno mężczyźni nie mają tak silnie rozwiniętego instynktu rodzicielskiego jak kobiety; łatwiej przychodzi im ponoć nieprzyznawanie się do swoich dzieci lub wręcz ich porzucanie.
Wizyta L. jest swoistym katalizatorem, a jednocześnie pewnego rodzaju kluczem do prawdy o Wingu. Z jednej bowiem strony ujście znajdują jego (starannie pielęgnowane?) urazy; dochodzi zresztą do pozornego "triumfu" bohatera nad "ponownie urealnioną" małżonką. Ale też pod wpływem tej scysji Dustin zaczyna zdawać sobie sprawę z destrukcyjnego charakteru swojej postawy. Ma ona wyraźny posmak sadomasochizmu; kaleczy bowiem nie tylko samego bohatera, ale i chyba wszystkich w jego otoczeniu. Dlatego też prawdopodobnie mąż L. zaczyna rozumieć, że należy się wznieść ponad własny egoizm, ponad tę urażoną dumę, by odnieść wspólne zwycięstwo zamiast jeszcze bardziej pogrążyć się samotną klęską. Nie oszukujmy się bowiem: znając bohaterkę, to w chwili ostatecznej utraty złudzeń znajdzie ona nowego partnera - kto wie, czy nie lepszego ojca (tak, zgodnie z logiką Dustina to ojca) dla Tani i Wiktora; ojca, który będzie przyjeżdżał do domu codziennie po pracy, a nie raz na kilka miesięcy. W takim układzie pan Wing już nie będzie w tej rodzinie do niczego potrzebny. Zostanie sam ze swoją goryczą, podczas gdy jego żona wyjdzie na prostą.

Ogólnie odcinki XXIX-XXXII uważam za raczej udane, choć miałem problemy z ustaleniem daty ślubu L. i Dustina (w tekście można znaleźć sprzeczne na ten temat wskazówki), no i nie podobało mi się słowo "odpokutowywał" - chyba raczej "pokutował"?
Zakończenia nie czytałem, by nie mącić stanu moich przemyśleń z wyżej wymienionych części.

Wrócę - jak sądzę - pojutrze. Napiszę wtedy komentarz do odcinka XXXIII, jak i takie podsumowanie refleksji odnośnie całego FS.

Pozdrawiam.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 18.05.2010, 14:45   #444
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,847
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Szansa

TO JUŻ KONIEC? Szkoda, bo teraz chyba już naprawdę nie będę miał dużo do czytania . Mam nadzieję, że jednak dasz radę zrobić kontynuację .
pozdr. chrupek

PS. Sorki że mój komentarz jest taki krótki, ale naprawdę nie wiem co mam napisać.
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 18.05.2010, 15:14   #445
Charionette
Admin Emeryt
Admin Kumpel
 
Avatar Charionette
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
Domyślnie Odp: Szansa

Szkoda, że to już koniec...
Bo piszesz bardzo interesująco

Nie rozpiszę się za bardzo, gdyż nie mam dziś natchnienia.

Pozostaje czekać na twoje dzieła w dziale FS

Pozdrawiam

PS. I oczywiście 10/10 za całość
Charionette jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 18.05.2010, 17:05   #446
Sherlock
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

No i jestem

Niestety nie uraczę cię jakimś długim i "wymyślastym" komentarzem, tak jak ty to robisz u mnie, bo - 'tradycyjnie' - nie wiem co napisać.

Jest godzina 18.00 [czasu forumowego], więc za 5 minut kliknę 'Wyślij odpowiedź'

A międzyczasie:

- bardzo chciałbym zobaczyć coś "NieSzansowego" w twoim wykonaniu Może skusisz się na to wielkie dzieło, o którym wspomniałaś ;> [ja mam taką nadzieję, oczywiście ^^]

- Za całą "Szansę" daję 10/10; krytykował nie będę na zakończenie, bo chcę, żebyś mnie w tym temacie zapamiętała jako czytelnika pod wielkim wrażeniem

- Ogólnie ocena za cały AND: 11/10

I jeszcze dwie minutki ;D

Hm, no to może jeszcze tak:

~ fajnie znów (xD) zobaczyć twoje pismo ;D
~ no i w ogóle ten mini-bonus mi się spodobał. Taki... pierwowzór, oryginał

Minutka xD

to może jeszcze podziękuję za tę obyczajówkę, bo czytanie tego było czystą przyjemnością!
pozdrawiam serdecznie!

18:05!


EDIT: Nieeeeeeeeeee...! teraz mam 1,001 postów (na śmierć zapomniałem! ) Muszę teraz napisać 2,000 ;(
Hahaha. Chyba zrealizuję to co powiedziałam xD

Ostatnio edytowane przez Liv : 19.05.2010 - 14:47
  Odpowiedź z Cytatem
stare 19.05.2010, 09:28   #447
Ellie
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

no i teraz ja! nie zagladalam tu kilka dni i prosze, ile sie wydarzylo!
przede wszystkim wieeeelki szacun () dla ciebie, ze zdolalas w mistrzowskim (o tak) stylu doprowadzic to wszystko do konca! dla mnie cudem bylo napisanie 8 odcinkow FS, a i tak pod koniec wymiekalam i mialam ochote wszystko skonczyc jednym zdaniem. ty sie nie poddalas, choc bywaly ciezkie chwile. (dobra, to bylo takie bla bla bla, przechodzimy do konkretow)
i happy end! moze i nieco oklepany, latwy do przewidzenia, ale chyba nie znieslibysmy innego, smutnego zakonczenia - takze to zdecydowanie plus! hmm nie wiem co jeszcze moge napisac, oprocz tego, ze bardzo mi sie podobalo (zarowno tekst jak i zdjecia) i czekam na kolejne twoje dzielo (nie masz wyjscia - teraz juz musisz napisac cos jeszcze ;p)
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.05.2010, 23:21   #448
Hnat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

Prawdopodobnie w tej atmosferze happyendowego triumfalizmu zbrodnią będzie prozaiczne wytknięcie błędów, lecz ja mimo wszystko nie przepuszczę okazji, by to zrobić.
Cytat:
Napisał Liv
I w którejś sekundzie pojawiła się myśl. Jedne, jedyna, krótka.
Jedna...
Cytat:
Napisał Liv
Najlepiej przez gonienie starszej siostry, której ta forma zabawa bardzo się podobała.
1. "Gonienie starszej siostry"? Nie lepiej brzmiałoby "gonitwę za starszą siostrą"?
2. "Forma zabawy".
Cytat:
Napisał Liv
...była jeszcze jakby w drugim świecie, w którym niemniej wrzało.
"Nie mniej".
Cytat:
Napisał Liv
Po skończeniu studiów miał wrócić do Polski i tym samym zapoczątkować sielanką zwaną pożyciem małżeńskim.
"Sielankę". Chociaż... Jeśli chodzi o rzeczowniki, to "ą" w zakończeniu biernika jest formą dopuszczalną, lecz archaiczną.
Cytat:
Napisał Liv
Wysoka, niebieskooka blondynka o pofalowanych włosach, ubrana w lekką, kwiatową sukienkę, podziwiała, oparta o balustradę, morze wczesnym rankiem.
Ten szyk niezbyt mi odpowiada. Nie lepiej by to brzmiało "Oparta o balustradę wysoka, niebieskooka blondynka (...) podziwiała morze wczesnym rankiem"?
Cytat:
Napisał Liv
W sumie nie dziwić się, że go nie poznała
Chyba raczej "nie dziw, że..."?

A teraz uwagi właściwe.
W poprzednim komentarzu pisałem, że Dustin ma do wyboru wspólne zwycięstwo lub indywidualną klęskę. Początek odcinka XXXIII zdaje się jednak sugerować, że porażka - przynajmniej przez pierwszych kilka miesięcy po ostatnim spotkaniu - jest obustronna. Okres to zbyt krótki, by L. mogła przejść nad sprawą do porządku dziennego i poszukać nowego faceta (trauma po minionych przeżyciach jest zbyt świeża; znajduje to zresztą odbicie w deklaracjach samotności - na dłuższą metę, przynajmniej moim zdaniem, tracących znaczenie), a jednocześnie zbyt długi i naznaczony udręką pani Wing, by faktyczny niemal rozpad małżeństwa uznawać za wyłączną sprawę Dustina. Znajduje więc potwierdzenie teza pozornie przeciwstawna do poprzedniej, a mianowicie że postawa Amerykanina szkodzi nie tylko jemu, ale i osobom mu bliskim. Dodam jeszcze jedno - możliwe, że to cierpienie innych odbija się rykoszetem. Zresztą poniższe zdanie mówi samo za siebie:
Cytat:
Napisał Liv
Wyrządziłem krzywdę nie tylko tobie i dzieciom, ale wydając wyrok na nas, kara i mnie nie ominęła.
Ostatecznie jednak Dustin przyjeżdża do Polski. Przychodzi do domu w nocy - sam nie wiem, czy robi tak, aby uzyskać efekt zaskoczenia, czy też chce się odpłacić pięknym za nadobne żonie, która w Los Angeles też odwiedziła go w godzinie duchów. :-) W każdym razie w tym momencie wypadki zaczynają się dziać niezwykle szybko - a może takie wrażenie wywołują ascetyczne opisy tej sytuacji.
Po dłuższym namyśle sądzę, że nawet potrafię zrozumieć zachowanie L. Ona w sumie "i chciałaby, i boi się" - dlatego też najpierw pragnie wyrzucić Dustina (żywe jest bowiem wspomnienie brutala, który ją spoliczkował w Los Angeles), jednakże deklaracja poprawy postępowania diamentralnie zmienia sytuację. Oczywiście same słowa "Nie zrobię tego więcej" nie mają jakiejś zbawczej mocy; działają tu czynniki bardziej rozłożone w czasie - ta tęsknota, ta (jeszcze?) nie wygasła miłość, ten ból (a może raczej niszczące zobojętnienie) samotności. One w tej chwili znajdują ujście, otwierając szansę na naprawę relacji z mężem. O dziwo, przez uczucia dochodzimy do zdroworozsądkowej kalkulacji - L. nie do końca wie, czy pragnie pojednania, ale rozumie, iż trzeba chociaż spróbować. Wszak nie wiadomo, ile by mógł potrwać dalszy marazm - możliwe, że zanim blondynka doszłaby do "normalności" (moim zdaniem jednak nieuchronnej), upłynęłyby lata.

[edycja: 25.05.2010]
O ile teza o indywidualności klęski Dustina wydaje się nieco dyskusyjna, przynajmniej w świetle powyższych wywodów, to mogę się pocieszyć, że chociaż paplanina o wspólnym zwycięstwie się choć trochę sprawdziła. Cóż by tu rzec o scenie pojednania małżonków? Do dialogów raczej przyczepić się nie mogę; jakkolwiek brzmią dość tradycyjnie (zresztą po co komu ekstrawagancje w kluczowym momencie życia), to jednak nie ześlizgują się na poziom banału. Zresztą nie ukrywajmy - masz u mnie wielkiego plusa za niedopowiedzenie przy wyznaniu miłosnym L. i Dustina. Tak na dobrą sprawę nie dziwi nawet stosunkowa oszczędność opisów. Kto wie - może pisząc o tak wzruszających momentach, należy stosować dyplomatyczną zasadę, iż lepiej nie mówić nic, niż powiedzieć o jedno słowo za dużo.
[ed. 6.06.2010]
Jeśli chodzi o spotkanie Dustina z dziećmi, to da się tu zauważyć pewną paralelę:
Cytat:
Napisał Liv
Ale nie trzeba było większych słów, by przywrócić mu należyte miejsce w jej maleńkim, kochającym serduszku. Miejsce taty – kochającego i wymarzonego, bohatera z dzieciństwa i wzoru mężczyzny na całe życie.
Cytat:
Napisał Liv
Później bywało jeszcze wiele podobnych sytuacji, ale tylko ta jedna sprawiła, że tata stał się dla Wiktorka prawdziwym bohaterem, uwielbianym i będącym wzorem do naśladowania, nie tylko w dzieciństwie, ale i w dorosłym życiu ***.
Przesadą byłoby nazwać to efektem motyla (choć doszukiwanie się tego zjawiska jest wręcz moją obsesją), lecz warto zwrócić uwagę, że tutaj akurat drobne czyny (gesty?) są niejako potwierdzeniem ojcostwa - przynajmniej w myśl dotychczasowej doktryny pana Winga o absolutnym prymacie stanu faktycznego. W tym momencie - jak można przypuszczać po (moim zdaniem nieco lukrowanych) ostatnich słowach - "mityczny" tata się materializuje, podobnie jak niegdyś L. Wniosek jest prosty - odległość i czas niejako usuwają rzeczywiste osoby z naszych dusz, serc i tak dalej. Pozostaje tylko wątpliwość, czy ten opiekuńczy ojciec, przytulający dzieci i opatrujący rany, nie zmieni się ponownie w "rodzinnego Wuja Sama"; inaczej rzecz ujmując - czy nie grozi powrót status quo ante (konkretnie: sprzed porwania Tani).
Cytat:
Napisał Liv
To cud, że tej nocy w ogóle udało jej się zasnąć!
Nie wiem czemu, ale w pierwszej chwili pomyślałem, że chodzi o noc po pojednaniu z Dustinem. Może to zdanie faktycznie miało pełnić rolę spoiwa między stanem obecnym a aktem zawarcia związku? Wszak płynne przejście z jednej sceny w drugą nie byłoby pozbawione sensu, gdyby założyć, że mogło Ci chodzić o doniosłość tego nieformalnego, nocnego odnowienia przysięgi. W świetle tej interpretacji nie byłoby to ratowanie starego małżeństwa, lecz wręcz tworzenie związku na nowo - tym razem bez zdrad, chorobliwej zazdrości i innych toksycznych relacji. Wpisuje się to bowiem w główną tezę Dustina. (Chyba popadłem w obsesję na tym punkcie. :-] )
Co zaś się tyczy ślubu - no cóż, wydaje mi się, że jest to jeden z lepszych opisów w całej "Szansie". Nie będę się nad nim zbytnio rozwodził, albowiem - szczerze powiedziawszy - nie mam się do czego przyczepić. No, może tylko jedno zdanie trochę mi nie podchodzi (to tak jeszcze a propos uwag formalnych):
Cytat:
Napisał Liv
Wraz z dźwiękiem wybijanych dzwonów, inny rytm...
Może lepiej brzmiałoby ono: "Wraz z biciem dzwonów, inny rytm..."?
Całość jest natomiast rozbudowana, lecz bez wdawania się w zbędne szczegóły. Nie chodzi tu bowiem o dokładny opis strojów i dekoracji, lecz o przypomnienie nastroju w tak szczególnej chwili. Jakkolwiek może to zostać odebrane jako "dobra rada" literackiego "wujka" (a moja intencja jest inna), to przyznam się, że na Twoim miejscu akcenty rozłożyłbym podobnie.
[ed. 18.07.2010]
No i naturalnie cieszy wzmianka o państwie Stewart. To takie oczko puszczone do czytelników "Powrotu do przeszłości".

W ostatnich dwóch fragmentach (ślub i scena końcowa) pada pytanie, czy nie można było rozegrać tego wszystkiego inaczej, prościej - by nie powiedzieć, że iść na łatwiznę. Faktycznie bowiem, życie L. i Dustina to trochę taka droga z Łodzi do Warszawy przez Rzeszów (a może raczej z Los Angeles do Warszawy przez Kapsztad?). I w tym miejscu odwołam się do słów głównej bohaterki - być może na świecie istnieje pewien porządek, pewna sprawiedliwość, która wyznacza każdemu z nas pewną ustaloną ilość (a może raczej ustalony ciężar?) problemów. Sporą część tego limitu państwo Wing wykorzystali, nie decydując się na wspólne życie w Stanach.
Cytat:
Napisał Liv
- Wiesz, że mogliśmy wybrać prostsze drogi...
- Dzięki którym życie byłoby łatwe i nazbyt sielskie? Ale pomyśl – gdyby nie było problemów, sami byśmy je sobie stworzyli i może nie byłoby nas dzisiaj razem w tym miejscu.
W nawiązaniu do tego cytatu stwierdzę, iż L. i jej małżonek problemy stworzyli sobie i tak. Ale jednocześnie stawiając sobie tak wysoko poprzeczkę, łatwiej było im przetrwać ciosy zgotowane przez los, jak choćby porwanie Tani czy kryzys małżeństwa.
Sytuacja ta podobna jest zresztą do obozu przetrwania. Można wzdychać, jacy to ci uczestnicy głupi, że wybierają się na wyjazd, na którym nie tylko nie odpoczną, ale i nadwerężą swe nerwy do granic możliwości. Lecz jeśli ci uczestnicy zaliczą próbę, będzie to oznaczało, że poradzą sobie w niejednej kryzysowej sytuacji.

[z wersji pierwotnej]
Cytat:
Napisał Liv
Odkąd to zrozumiałem, każdy dzień bez przebaczenia wydawał się być kolejnym dniem spędzonym w piekle.
Kiedyś wspominałem o powieści Milana Kundery pod tytułem "Żart". Zawarte jest tam bardzo podobne zdanie (w każdym razie identyczne znaczeniowo).

Z tym fragmentem zmieściłem się jeszcze w starym tygodniu. :-) Ciąg dalszy nastąpi jutro w drodze edycji.

Ostatnio edytowane przez Hnat : 18.07.2010 - 17:18
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.05.2010, 15:04   #449
Searle
 
Avatar Searle
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 40
Płeć: Kobieta
Postów: 4,172
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Szansa

Droga Liv ( kurcze, brzmi to trochę jak list )Muszę przyznać się bez bicia, że kiedyś zaczęłam czytać Szansę. Przeczytałam chyba z 3 lub 4 odcinki i dałam sobie spokój twierdząc, że skoro jest to kontynuacja poprzedniego FS, którego nie czytałam, to nie ma sensu, bym starała się zrozumieć kto jest kim itd. Pomyślałam, że morzę kiedyś wrócę do tego.

Na dniach zobaczyłam, że zakończyłaś już to FS, więc nabrałam ochoty, by je przeczytać i jeszcze, o ile czas przed zamknięciem pozwoli, skomentować.

Na początku jakoś mozolnie przychodziło mi czytanie, przypominanie sobie wcześniejszej akcji, ale na szczęście piszesz tak, że wplatasz wątki z przeszłości i objaśniasz niektóre sprawy, które dla takich jak ja osób, czyli nowych czytelników, mogły by być niezrozumiałe.
Trochę nudziło mnie to opowiadanie na samym początku, ale gdy doszłam do momentu podjęcia przez Lily nowej pracy i wątku Bartka wciągnęłam się na maksa i zaczęłam czytać w zawrotnym dla mnie tempie

Bardzo mi się to podobało. Piszesz fajnie, zaskakująco, robisz świetne zdjęcia. Chyba jesteś mistrzynią w opisywaniu uczuć postaci
Czasami zdarzały Ci się literówki czy pozjadane słowa, ale ogólnie tekst nie zawierał jakichś większych błędów.

Były pewne elementu fabuły, które mi nie pasowały, czy też nie zrozumiałam ich w pełni. Nie czytałam wszystkich komentarzy, więc nie wiem, czy je już wyjaśniłaś, ale:
Lily okazała się lekkomyślna wyjawiając wszystko Szymonowi. Wiem, że się tłumaczyłaś tym, że nie miała nic do stracenia, ale ja uważam, iż nie pomyślała o tym, że gdyby ją zabił, mógłby potem skrzywdzić jej dzieci i rodzinę. Bardzo dokładnie opisała swoje dzieci (wiek) i tylko brakowało mi tego, że poda adres ich pobytu. Bardzo nie ładnie postąpiła <nono>

Intryguje mnie jeszcze sprawa tych zdjęć, przez które małżeństwo Lily i Dustina zawisło na włosku. Jeśli dobrze przeczytałam przedstawiały one moment pocałunku na przyjęciu. Jeśli tak, to Dustin jest strasznie obrażalski, bo to był tylko pocałunek i nawet nie pomyślał, że mogła to być prowokacja ze strony Bartka. Wyłachał obrażony bez próby wyjaśnienia tej sytuacji - to mnie się nie podobało ( ale z kolei gdyby nie to, nie było by takiej zawirowanej akcji pod koniec FS ).

I jeszcze zapytam o tą zdradę w mieszkaniu Bartka, bo nie opisujesz co się dokładnie stało, czy skończyło się tylko na pocałunkach, czy może Lily jednak za bardzo dała się ponieść

Podsumowując: nie byłam na początku przekonana do Twojego FS (a może przerażała mnie ilość tekstu? ), ale potem zmieniłam je diametralnie. Jedno z lepszych FS na tym forum (w zasadzie to czytam tylko na tym) jakie przeczytałam

Życzę Ci weny do Tworzenia kolejnych tak wspaniałych opowiadań. I czekam na kolejne
__________________
Searle jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.05.2010, 16:46   #450
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Szansa

To może tym razem na początku podziękuję za wszystkie Wasze komentarze
@Hnat: już tak dokładnie przeczesywałam tekst, a tu jeszcze te błędy. One zawsze psują najlepsze odcinki, ehh (nie tylko w moim FS). Ale do poprawiania nie mam weny. Przynajmniej na razie.

@Searle:
taaak, przy końcówce witam nową czytelniczkę
Masz wątpliwości? Masz wyjaśnienia!
Nie wiem, czy o tym wspominałam, ale Szymon dostał wyrok (za porwanie; na jednym ze zdjęć widzieliśmy go przecież w więzieniu, rozmawiającego z Bartkiem). Potem dożywocie za zabicie Bartka... Co prawda ja, pisząc ten dialog, raczej skupiałam się na tym, że Lily było wszystko jedno w trakcie opowiadania o sobie (a tu konkretnie o dzieciach), ale ostatecznie mogę się wytłumaczyć tym, że Szymon za zabójstwo (i być może za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu Lily- tego już sobie nie dopowiedziałam, bo nie jest takie istotne) dostał dożywocie. To chyba realnie przekreśla jego szanse na zemszczenie się na rodzinie Wingów. Poza tym kto wie, czy nie wpakowali go do psychiatryka (zabił Bartka tak naprawdę w szale- to podejrzane).

Co do zdjęć: faktycznie mogłam je dać, nikt nie miałby wątpliwości.
A czy doszło do czegoś większego... Nie, w łóżku nie wylądowali Ale jak to się ostatecznie skończyło (wieczór u Bartka) szczerze mówiąc, też nie wiem o_O Nie zdołałam tego ustalić podczas moich rozmyślań.
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 04:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023