![]() |
#81 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
bardzo klimatyczne i już miałam nadzieję, że zobaczę trupa
![]() "Kilka lat później pojawił się Kronos i za pomocą alchemii, rozbudował miasto i otoczył je kopułą, która chroniła je przed szaleńczymi żywiołami." - od razu moje skojarzenie z Gothic, przypadkowe czy nie? :] wg. mnie niepotrzebnie wprowadzony opis wyglądu Kawira...przecież i tak go zaraz zobaczę! przez co nie chciało mi się go jakoś czytać, ani wyobrażać ![]() no,czekam na następny |
![]() |
|
![]() |
#82 |
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
|
![]()
Wcześniej napisałam, że polubiłam Kawira - już go nie lubię.
Ojejej, ale się porobiło! Ciekawe czy uda mu się zabić Nancy...hm...czekam na następny odcinek ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#83 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]() Cytat:
![]() Swoją drogą ciekawe teorie mi tutaj snujecie, muszę przyznać, że jedna osoba wysuneła nawet jedną słuszną. Ale nie powiem kto ![]() |
|
![]() |
![]() |
#84 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Czyżbym trafiła z moimi przypuszczeniami :>? Kiedy kolejny odcinek?
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#85 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Po prostu brak mi słów... Piszesz bardzo ciekawym językiem, który bardzo wciąga. No i pomysł. Powinnaś zostać reżyserem- zbiłabyś fortunę... Naprawdę jestem pod wrażeniem!!
|
![]() |
![]() |
#86 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() |
![]() |
![]() |
#87 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Nancy czekała. Na co? Tego sama dokładnie nie wiedziała. Na oślepiające światło, długi tunel, palące ognie Tartaru, na cokolwiek. Jednak nic nie nadeszło, nic się nie stało. Więc tak wygląda ta druga strona, ta tajemnicza kraina z której nikt jeszcze nigdy nie wrócił? Nie, śmierć jeszcze nie nadeszła. Nabrała powietrza w płuca. Żyła.
Otworzyła oczy. Wciąż była w swojej łazience. Spojrzała w dół. Przebiegła drżącymi dłońmi po swoim ciele. Nie było żadnej dziury po kuli, a ręcznik, który miała na sobie, był biały, tak jak zawsze, bez żadnych śladów krwi. Nic. Wiec jednak żyła. Ale jakim cudem? Podniosła wzrok. W miejscu w którym jeszcze kilka chwil temu był Kawir, stał teraz wysoki młody mężczyzna. Oddychając ciężko, opuścił dłoń w której kurczowo zaciskał pistolet. Nancy poruszyła ustami starając się coś powiedzieć, o coś zapytać, ale z jej gardła wydobył się tylko niezrozumiały bełkot. Rozejrzała się po łazience. Dopiero wtedy go zobaczyła. Kawir leżał nieruchomo na podłodze. Kula wystrzelona z pistoletu wyżłobiła w jego czaszce niewielką dziurę, z której wyciekał biały gęsty płyn. Nancy zszokowana patrzała na sieć poszarpanych kabelków i rozszarpanych procesorów, wystających z czaszki Kawira. Dobrze wiedziała, że Kawir nie był człowiekiem, że skonstruowano go z płytek, metalu i procesorów. Jednak widok tego co się kryło pod jego sztuczną skórą, wywołał w Nancy mieszane uczucia. Zawsze miała świadomość, że Kawir był androidem, ale to w jaki sposób mówił, uśmiechał się, a nawet żartował, sprawiało... że czasem w jej oczach stawał się prawdziwą, żywą istotą zbudowaną z tkanek i krwi. Nancy wpatrywała się w Kawira oniemiała i przez krótką chwilę zapomniała o obecności nieznajomego mężczyzny w swojej łazience. - Nic ci nie jest?- zapytał z troską. ![]() Nancy podniosła na niego spojrzenie, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że ten człowiek uratował jej życie. Niepewna jego zamiarów oceniła odległość jaka dzieliła ją z pistoletem kurczowo zaciśniętym w dłoni Kawira. - Kim jesteś?- zapytała stanowczym, drżącym głosem. - Nazywam się Siwan. Jestem...- przerwał na chwilę- przyjacielem Any Norton. Wyraz zaskoczenia wciąż nie zniknął z twarzy Nancy, nadal nic nie rozumiała. - Ale...ale co ty tu robisz? - Nie czas na wyjaśnienia. Ubieraj się, musimy stąd uciekać. Siwan przesuną się odsłaniając Nancy drogę do drzwi. Ona nawet nie drgnęła. - Nigdzie się stąd nie ruszę póki nie wyjaśnisz mi co się tu dzieje- powiedziała stanowczo i skrzyżowała ręce na piersi. - Nie ma na to czasu! Za chwilę zaroi się tu od żołnierzy świątyni. Jak tylko dowiedzą się, że on...- tu wskazał podbródkiem na nieruchomego Kawira- nie wykonał zadania... - Jakiego zadania?- przerwała mu Nancy. Siwan westchnął ciężko. Otarł twarz dłońmi jakby chciał zdjąć z niej maskę zmęczenia. - Miał cię zabić. Kapłani wydali na ciebie wyrok- powiedział niechętnie, uciekając od niej spojrzeniem. Nancy wstrzymała oddech. Wyrok kapłanów, oznaczał śmierć, w bardzo rzadkich przypadkach wygnanie z miasta. Ale wydawany był tylko na najcięższych przestępców, morderców i heretyków, a ona ... ona przecież nic nie zrobiła! - Musimy uciekać- powtórzył prośbę Siwan, przestępując nerwowo z nogi na nogę. Nancy z grymasem obrzydzenia jednym, dużym krokiem ominęła rozpłaszczone na ziemi ciało Kawira i stanęła przed Siwanem. Spojrzała mu głęboko w oczy. - Skąd mam wiedzieć, że mogę ci ufać?- zapytała. Siwan przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. - W tej sytuacji, chyba nie masz wyboru. Nancy minęła go bez słowa. ![]() Wiedziała, że Siwan ma rację. Nie miała wyboru, musiała mu zaufać. W sypialni naciągnęła na siebie szary golf i dżinsy. Związała niedbale mokre jeszcze włosy. Klnąc pod nosem penetrowała najgłębsze odmęty szafy w poszukiwaniu walizki. Nie używała jej przez lata. Wrzuciła do niej kilka koszulek, dwie pary spodni i bieliznę. Przez chwilę gorączkowo rozglądała się po pokoju zastanawiając się co jeszcze mogłaby ze sobą wziąć. Jej spojrzenie zatrzymało się na do połowy opróżnionej butelce whisky, stojącej na nocnej szafce. Drżącymi palcami odkręciła nakrętkę i zachłannie upiła kilka dużych łyków. Rozpalająca ciecz wlała się do jej gardła. Ocierając usta rękawem wrzuciła butelkę do walizki. Z szuflady komody wyciągnęła naładowaną broń i dwa ostatnie kartoniki z nabojami. Nie było tego wiele, będzie musiała oszczędzać kule. Wciąż czuła pulsującą w jej żyłach adrenalinę. Jednak chłód pistoletu ciasno przylegającego do jej bioder, dał jej poczucie bezpieczeństwa. Tak zapakowana wyszła z sypialni. - Gotowa?- upewnił się Siwan, wstając z ulubionego fotela Kawira. Nancy musiała wytężyć wszystkie siły by nie spojrzeć w stronę łazienki. - Tak- mruknęła. - Pomóc ci?- zapytał Siwan wyciągając rękę po walizkę. Nancy zatrzymała się na chwilę by rzucić mu pogardliwe spojrzenie i szybkim krokiem wyszła z mieszkania. Roni biegł najszybciej jak potrafił. Oddychał coraz ciężej, z większym trudem. Dwa dni bez jedzenia, bardzo go osłabiły. Ogromne łzy bólu i zmęczenia ściekały po jego twarzy. ![]() Rozejrzał się po brudnych ścianach kanału, nie miał pojęcia dokąd biegnie. Wiedział tylko jedno, że musi znaleźć drogę na powierzchnię. Odwrócił się. W tunelu było zbyt ciemno żeby by cokolwiek zobaczyć, ale słyszał ich. Półkolista kopuła ścieków niosła ich syk i przyspieszone kroki. Wiedział, że są blisko i za chwilę go dopadną. Powoli opadał z sił, nie miał już siły biec. Chłopcy w jego wieku nie wierzą w śmierć. Naiwnie sądzą, że są nieśmiertelni. Myślą, że mogą swobodnie chodzić po najwyższych drzewach i że nigdy nie spadną i nie skręcą sobie karku. Roni też tak myślał. Aż do tej chwili, kiedy poczuł chłód ich oddechu na swoim karku. Wtedy uwierzył, że może umrzeć. Roni odwrócił się jeszcze raz. W ciemnościach dostrzegł parę świecących oczu. Byli coraz bliżej. Roni potknął się na śliskiej podłodze kanału. Płacząc podniósł się z ziemi i biegł dalej. Coraz wyraźniej słyszał ich syk. Bał się ponownie odwrócić, by nie zobaczyć szarej ręki sięgającej ku jego szyi. Wtedy zobaczył niewielki zakratkowany odpływ kanalizacyjny. Chłopiec dopadł do niego i wplótł palce między metalowe druty. Pociągną z całej siły. Na szczęście krata była stara i Roni poczuł jak powoli wygina się w jego stronę. Dysząc ciężko spojrzał w stronę nadbiegających potworów. Dzieliło ich już tylko kilkanaście metrów, a kratka wciąż nie ustępowała. Z gardła Roniego wydał się okrzyk przerażenia. Kiedy tracił już ostatnie siły i wolę walki, krata oderwała się od ściany. Roni odrzucił ją i szybko wpełzł do dziury. Odpływ był niewielki, musiał się czołgać by się przez niego przecisnąć. Ściany i tak napierały na jego ramiona i musiał przytrzymywać brodę przy ziemi, by nie uderzyć głową o sklepienie. Przesuwał się do przodu z ogromną prędkością, chcąc jak najszybciej oddalić się od goniących go potworów. Dobrze wiedział, że nie przecisną się przez tak wąski odpływ. Po chwili przy wlocie odpływu rozległ się donośny ryk niezadowolenia, który bardziej przypominał odgłos zwierzęcia niż człowieka. PS Masakra idealnie trafiłaś ze swoimi przypuszczeniami ![]() Ostatnio edytowane przez Fobika : 21.06.2008 - 19:23 |
![]() |
![]() |
#88 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Trochę krótki ten odcinek, ale suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper!!!!
|
![]() |
![]() |
#89 |
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
|
![]()
No super, tylko jednego nie kapuję, dlaczego chcieli zabić też Dana? Czyżby on również za dużo wiedział? Ocena: 10/10
|
![]() |
![]() |
![]() |
#90 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Świetny odcinek.
![]() Moje przypuszczenia się sprawdziły: Kawir nie był człowiekiem a na Nancy poluje Orion... Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|