|
|
Zobacz wyniki ankiety: Ocena fotostory | |||
1 |
![]() ![]() ![]() ![]() |
2 | 7.14% |
2 |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 3.57% |
3 |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 3.57% |
4 |
![]() ![]() ![]() ![]() |
13 | 46.43% |
5 |
![]() ![]() ![]() ![]() |
11 | 39.29% |
Głosujących: 28. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dla dobra tego opowiadania postanowiłam zmienić narratora
![]() Od tego odcinka widzicie już świat fotostory w oczach Róży. Aha i przepraszam za mało , małych zdjęć xD Że tak powiem jakością też nie grzeszą Wiedziałam że Abel zaprosi tą swoją pomarszczoną Edytkę na bankiet. Ale zastanawiałam się ... dlaczego ? Czy pociąga go zołzowaty charakter czy wygląd starej tlenionej panny. W każdym razie nie ważne . Podczas gdy przechodziłam koło sali zauważyłam ich oboje. Ona wyglądała na szczęśliwą , a on nie za bardzo. Albo próbuje sobie to wmówić, choć nie , nie .. nie mam powodu sobie wmawiać że ten bezczelny gbur nie lubi swojej Edysi. Dobrali się. Moje przypuszczenia były jednak trafne, to prawdziwy mężczyzna - otworzył jej drzwi od samochodu i wyprowadził za rękę. ![]() Śmiałam nawet pomyśleć przez chwilę że on może być dla mnie.. ale nie. Szybko mi przeszły te myśli gdy usłyszałam ich rozmowę : - Chodź ślicznotko , bo już się spóźniamy - jak zwykle uśmiechał się głupkowato - Już ide mój Ablu- a , ta miała jeszcze większą radochę Chciałam mu powiedzieć jak... jak ładnie wygląda i pochwalić jego auto. Ale on na to nie zasługuje, przecież uroda nie będzie nadrabiać jego braku rozumu i arogancji ? Objął ją w talii , ha , chyba mniej delikatnie nie mógł... - Cześć Różyczko ! - rzucił do mnie olewającym tonem - Cześć - odpowiedziałam twardo . Na drugiej stronie zauważyłam Aleksandrę i Johna , dołączyłam do nich. Przecież nie będę sie szlajać z tymi arogantami ... tylko nie wiem dlaczego chciałabym być na miejscu takiej jednej zadufanej w sobie arogantki... Znów te chore myśli. - Zobacz Aleksandra, chyba sie lubią.... - Ty chyba też go lubisz .. - wtrącił John - No lubią się lubią , a może nawet kochają... to znaczy kto kogo kocha ten kocha - puściła do mnie oczko To jakieś aluzje ? - pomyślałam.... nie , nie . Przecież nic nie czuje to skąd by się wzięły.... Weszłam do sali - wszędzie tłok, alkohol , muzyka , papierosy. Zgłodniałam odrobinkę i poszłam do bufetu. Razem z Aleksandrą i Johnem. Znów go spotkałam ze swoją damą.... bo ją tak traktował. Delikatnie zawsze jej odgarniał włosy kiedy jej opadały na czoło , całował w rękę, płacił za drinki i jedzenie, dotrzymywał towarzystwa . Głupek . Ona jest nie warta tej uwagi. No i stało się . Zostałam sama jak ten palec. Ze smętną miną siedziałam w rogu na krześle ![]() Patrząc jak parka durniów bawi się w najlepsze. Miałam ich dosyć, dosyć tego bankietu. Nie miałam nawet do kogo się odezwać bo Aleksandra i John poszli.. Wolałam już wyjść i poszukać jakiegoś spokojnego miejsca dla mojej osoby. Na ślicznej ławeczce do prawdy było romantycznie. W około rozsypane kwiatki , śliczne lampki i ten nastrój który panował... ... jakieś kroki ... o nie, ktoś zepsuje taki klimat. No i nie myliłam się.. - Co tu robisz tak samotnie? - usłyszałam męski głos Abla - Siedzę i myślę - odpowiedziałam wpatrując się w oczko wodne - Myślisz o mnie ? - zaśmiał się - Nie - spojrzałam ironicznie na jego twarz , skłamałam. Myślałam właśnie o nim. Spojrzałam mu prosto w oczy. Były podkrążone prawie jak u narkomana ale dodawało mu tylko to uroku. - Nie zmarzłaś tu za bardzo ? - powiedział dotykając moje ramie rozgrzaną dłonią i głaskając je delikatnie - Zmarzłam - odpowiedziałam - Więc chyba czas jechać do domu.. - Właśnie miałam taki zamiar - rzuciłam w jego stronę srogie spojrzenie wybijając na klawiszach telefonu numer taksówki lecz szybko odłożyłam go. ![]() On odszedł do swojej Edysi . Jest na prawdę zdesperowana. Upiła się niemiłosiernie... pieprzyła zupełnie bez sensu ... - Róża zaczekaj ! - podbiegł do mnie. - pomóż mi proszę . Musze ją zawieść do domu , jest w fatalnym stanie. - W porządku - od razu przyjęłam propozycje , chciałam tak bardzo widzieć jak Edytka robi z siebie szaleńca w oczach Abla. Abel wziął ją na ręce ,a ja otworzyłam im tylne drzwi samochodu. - Poczekaj chwile - poprosiłam mojego szefunia i pobiegłam do łazienki namoczyć papierowe ręczniki. Przeszłam na chwilę na tylną kanapę i położyłam je na czole pijanej , rozłożonej Edytki - taki gest litości wobec niej. - Siadaj z przodu ! - krzyknął do mnie. Posłuchałam go i odjechaliśmy. - Dziękuje Ci za pomoc , szkoda że tak krótko Cie widziałem. Pasuje Ci ta sukienka , wiesz ? - Wiem, ty też.. ty też wyglądasz niczego sobie - wtrąciłam szeptem - Abelku , Abelku zatrzymaj się u mnie na kawkę - smęciła pijana Edytka , wtrącając się w naszą rozmowę. Zastanawiałam się czemu próbuje tak szybko wyciągnąć go do łóżka, 40 latka i 29 letni Abel... Ciekawe połączenie, wetkniecie jeszcze między siebie 27 letnią Róże ? - pomyślałam Spojrzałam się w tył , pod kanapą leżała gitara ... - Grasz ? - spytałam - Tylko dla wyjątkowych osób- uśmiechnął się. To mogę wybić sobie to z głowy... Czy przypadkiem twoje mieszkanie nie znajduję się tutaj - szturchnął mnie - Tak to tutaj - odpowiedziałam - Dobranoc.Jadę odwieźć moją Edytę - Dobranoc . ......................... Nie wiedziałam co myśleć o wczoraj . Ale przyjechałam do pracy widząc rozradowaną mine Sary. ![]() dzwoni do mnie , to ona , dzwoni ! - widziałam uśmiech na jej twarzy - To odbierz kochana - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi lecz i tak słyszałam rozmowę miedzy Sarą a ja jej córką... w końcu rozmawiają ze sobą " - Cześć córeczko, jak dawno sie nie odzywałaś - Witaj mamo, możemy do Ciebie przyjechać z Julką ? - Oooo , tak jak dawno nie widziałam mojej wnuczusi ! - mówiła z wielkim entuzjazmem - Mamo , będziemy o 16 , do zobaczenia.. - Papa ! "- uśmiechnęła się szeroko" W końcu , w końcu będzie szczęśliwa . Już nie mogę doczekać gdy się zobaczą. Tego południa chodziłam z uśmiechem od ucha do ucha do póki nie usłyszałam bardzo ciężkiego oddechu Sary stojąc pod jej drzwiami... a później jego braku. Wbiegłam natychmiast do pokoju , i włączyłam alarmujący guziczek. Wszyscy lekarze zbiegli do sali , wykonywali reanimacje , elektrowstrząsy... lecz to wszystko zupełnie na nic. Nie było czuć tętna .. ani bicia serca. - Sara nie żyje ... - usłyszałam chłodny głos, choć nie wiedziałam do kogo należał. Popłakałam się. Wiedziałam już że nie usłyszę jej ciepłego głosu ani mądrych wskazówek prosto z serca... już nie zatrzymam się na krótką rozmowe , nie wypije z nią jej pysznej herbaty ani nie pociesze. Odeszła tak szybko . Już odczuwałam jej brak... Kilka godzin później pojechałam z Johnem do krematorium . Przenieśliśmy urnę z prochami pod nagrobek już wcześniej przygotowany dla Sary. ... ona sama go zamówiła dla siebie i sama chciała aby nie urządzać szumu w okół jej śmierci jakim jest pogrzeb. Bolała mnie głowa od płaczu , zbierało mi się na wymioty a , mój nastrój psychiczny... cóż wole go nie opisywać. Usiadłam na ławeczce obok nagrobka, wszystko zaczęło mi sie dwoić w oczach, nagle przestałam cokolwiek słyszeć oprócz uciążliwego pisku w uszach. Chyba zemdlałam. Ktoś podniósł mnie na nogi i oparł o swoje ramię. ![]() Już Ci lepiej trochę? - powiedział obejmując czule mnie dalej - Przez cały dzień prawie nic nie jadłaś... - A skąd ty to wiesz ? - odpowiedziałam spokojna w stosunku do niego jak nigdy - Bo mam na Ciebie oko , Róża - pogłaskał mnie po głowie. - Nie mam ochoty na nic - rzuciłam smutno - Ale i tak nie zostawię Cie tu , takiej przygnębionej . Deszcz zaczął padać niemiłosiernie gasząc zapalone świeczki na grobie.. wypłukiwał brudne , lekko zardzewiałe ogrodzenie. Ziemia była nasiąknięta . Błoto wchodziło w buty. Mój makijaż doszczętnie się rozmazał. Czarne kropelki spływaly po mojej cerze , włosy zmoczyły się . Abel milczał jak nigdy. Wytarł krople z mojej twarzy , odgarnął włosy i jeszcze raz mocno uścisnął...i spoglądał w moje oczy |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|