Od 5 minut siedzę i zaczynam od nowa pierwsze zdanie. Dawno mnie tu nie było. Nie tylko w "Szansie" ale i na forum, toteż wyszłam nieco z wprawy i komentarz nie przychodzi mi już tak łatwo jak to kiedyś bywało. Przechodząc do sedna sprawy, wreszcie się zebrałam i nadrobiłam moje zaległości za jednym zamachem. Wiesz, że od samego początku bardzo kibicowałam Dastusiowi, ba, wręcz zostałam nawet okrzyknięta "Dastusiomaniaczką". Kibicowałam, również miłości Dastusia i Lilly. Powiem Ci, że srodze się na naszej blondi zawiodłam i nawet nie chodzi mi tutaj o tę zdradę. Wszak miłość, związek, małżeństwo to nie tylko dobre chwile, uniesienia itp., to także wszelkie zawirowania, kłopoty, codzienność, problemy, zwątpienie. Jak sama powiedziałaś, Dastuś był nieco odsunięty na bok w tej części. Rozumując prosto, bez zagłębiania się, kiedy przestał być potrzebny, kiedy to jego trzeba wspierać i trwać przy nim w potrzebie, został odsunięty, zastąpiony przez będącego zawsze we właściwym miejscu i o właściwej porze Bartka. Nie przeczę, to, że był zawsze pod ręką kiedy go potrzebowała było bardzo wygodne i mogło ją nieco zafascynować, odurzyć na chwilę. Nie podobało mi się jednak, to że Lilly pozwoliła mówić Bartkowi źle o Dastusiu. Wszak jego jedyną winą w tym wszystkim było to, że mocno kochał swoje dziecko i był nieco zbyt porywczy. Miłość wg mnie to przede wszystkim lojalność wobec tej drugiej osoby, trwanie przy niej bez względu na wszystko. Wierzę jednak, że to wszystko było po to by budować napięcie i dramatyzm, a Lilly i Dastuś wyjdą z tej próby zwycięsko. Wszak Lilly już zrozumiała swój błąd. W sumie nikt nie jest idealny i każdego mogą dopaść zwątpienie i bezradność, byleby nie trwały zbyt długo

A co do samej zdrady hmm tutaj nie byłabym dla Lilly aż taka surowa. Bartek sprytnie wykorzystał jej chwilę słabości, trwające mgnienie oka wahanie, potrzebę bliskości i bezradność. Myślę że w tych sprawach najważniejsza jest szczerość. "Miłość Ci wszystko wybaczy"
Jeszcze jedno: co do wybuchu zazdrości Dastusia. Zaufanie zaufaniem, ale odrobina zdrowej zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A ten okrzyk "Kochasz go prawda?" -> czy wy nie widzicie że to okrzyk desperacji? Nie wyczuwacie w tym lęku, że straci swoją ukochaną? Każdy kochający mężczyzna zachowałby się tak samo, a nie spokojnie patrzył jak obok jego żony kręci się, nie oszukujmy się, dość przystojny i szarmancki mężczyzna. Dastuś ufa Lilly ale nie ufa Bartkowi. Zresztą jak się okazało słusznie. Dobra kończę bo się rozpisałam.