![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 11.02.2011
Skąd: Over The Hills And Far Away
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 11
|
![]()
Dziękuję wam za wszystkie komentarze
![]() Mam nadzieję, że chociaż troszkę się poprawiłam ale dość gadania: Amarantowa róża Rozdział 2: Koniec Była godzina 6:15. Żółta kula leniwie wspinała się po różowawym niebie. W jednym z domów przy Morrow Street rozległo się pukanie. - Kto tam? – zapytała młoda dziewczyna siedząca na kanapie. - Listonosz! Kobieta zmarszczyła brwi i podeszła do drzwi, aby je otworzyć. - Witaj Scarlett! - mężczyzna wyszczerzył do niej zęby. - Ile razy mam ci powtarzać, że szósta do trochę za wcześnie! Przecież ja śpię! - Kochana, przecież obydwoje dobrze wiemy, że nie spałaś. ![]() - Ale mogłam! – krzyknęła dziewczyna całkowicie już wytrącona z równowagi. - Uspokój się! Przyszedłem zapytać tylko gdzie są klucze do skrzynki. - Tam gdzie zwykle – powiedziała – Pod śmietnikiem. - Okej, okej, ale chciałem się tylko upewnić. Przecież… Scarlett nie chcąc słuchać dalej jego wynurzeń, zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Usiadła przy stole by dokończyć jedzenie płatków z mlekiem. Kiedy skończyła ubrała się i wsiadła w najbliższą taksówkę jadąca do szpitala. *** Stała pod salą numer 14 czekając aż doktor Holly Lorgan z niej wyjdzie.W końcu, po piętnastu minutach, kobieta wyszła i zapytała:- Pani nazywa się Scarlett Richardsoon tak? Kobieta, do, której pytanie było skierowane pokiwała głową, po czym dodała: - I jak jest z nią? - Gorzej niż dotychczas…, Ale proszę nie tracić nadziei. Kobieta poszła w kierunku bufetu a Scarlett weszła do sali. Było to nie za duże pomieszczenie, którego ściany i podłoga były wykonane z dużych, białych kafli. Znajdowały się w nim dwa łóżka: jedno pod oknem, to, na, którym leżała Katy i drugie nad drzwiami, puste. Białe szafki nocne stykały się za sobą. Na każdej z nich stała lampka, a przy łóżku matki Scarlett były jeszcze jakieś tabletki. Dziewczyna usiadła na białym stołku stojącym przy łóżku. - I jak się mamo czujesz? ![]() Kobieta leżąca w łóżku wyglądała marnie. Jej siwe włosy były oklapłe a ona sama zdawała się być jeszcze chudsza niż dotychczas. - Przecież wiesz skarbie… - Napijesz się soku? - Tak kochanie. Scarlett wlała do szklanki matki żółty płyn i podała go jej. - Dziękuję – kobieta pochwyciła szklankę i zaczęła pić – Dziecko? - Tak mamo? - Więc przepisałam ci w spadku cały dom i majątek. Aha i jak chcesz możesz wszystkie moje rzeczy sprzedać. - Nie możesz tak mówić rozumiesz?! Ty przecież żyjesz! - Jeszcze… Dziewczynie łzy nabiegły do oczu, ale udało się jej je powstrzymać. *** - PUK, PUK - Kto tam? - To ja, Lisa! Scarlett otworzyła drzwi. Stała w nich wysoka dziewczyna o długich, ognisto rudych włosach i brązowych oczach. Ubrana była w czarne dżinsy i tego samego koloru kurtkę, spod której wystawała różowa bluzka. Na nogach miała baleriny. - Cześć! - przywitała się. - Siemka, choć do dużego pokoju. - Słyszałam o twojej matce – zaczęła – współczuję ci. - Wiesz byłam dzisiaj u niej. Takie głupoty ci gada… I opowiedziała Lisie o dzisiejszej wizycie. - A co u ciebie? – spytała na zakończenie opowieści. ![]() - Nic ciekawego - odpowiedziała obojętnym tonem, w którym czuć było jednak nutkę rozpaczy. - Ale jesteś jakaś przygnębiona. - Scarlett obrzuciła swoją przyjaciółkę badawczym spojrzeniem. - Dobrze powiem ci… Alex mnie rzucił. - powiedziała Lisa smutnym głosem - Ale jak to się stało? Przecież byliście taką piękną parą. Nagle zadzwonił telefon. Dziewczyny wymieniły zaskoczone spojrzenia po czym Scarlett ostrożnie podniosła słuchawkę. - Halo? – zapytała. - Dzień dobry, dzwonię ze szpitala – kobieta miała spokojny, ale stanowczy głos – nie mam dla pani dobrych wiadomości... Komentujcie~
__________________
Forever and ever.
Ostatnio edytowane przez Aperlaxive : 13.08.2011 - 10:45 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|