Ekhm. :>
Byłam dziś pół dnia w ogródku wyrywać chwasty z warzywek, smażąc się w upalnym słońcu jak skwarka na patelni. I gdzieś tak między marchewką a cebulą kolejny raz doszłam do wniosku, ze nienawidzę lata, słońca, upału, owadów, krótkich spódniczek, odkrytych brzuchów... i całej tej letniej otoczki. No, prawie całej. Bo na przykład kocham wodę. Nad życie. A najlepiej duuużo wody. I tak zrodził się pomysł na prezentację Simki, która powstała już jakiś czas temu jako towarzyszka życia dla pewnego bladego mega ciacha. Poprawiana w Warsztacie dwa razy, wczorajszej nocy po raz ostatni. Miałam ją pokazać trochę później, ale co tam, daję.