Lubie, ja tu muszę wziąć w obronę Meggie. Wyobraź sobie, że kupiłeś symulator lotu samolotem i okazuje się, że w grze zamiast silników są skrzaty, przywiązane do skrzydeł samolotu i machające pawimi piórami...

No nie wiem jak Ty, ale ja bym zażądała zwrotu pieniędzy... Nie po to nazywa się Simsy "symulatorem życia", żeby były w nich takie udziwnienia... Ja też grałam w jedynkę i w dwójkę. Uwierz mi, że w jedynce nie było absolutnie nic magicznego, do wydania Abrakadabra (którego nie kupiłam), a gra była ciekawa i wciągająca. W Dwójce doszły wampy, w którymś tam dodatku, ale ani jednego nie widziałam, bo nie szukałam, a mimo to połowa miasta nie była wampami, i całe szczęście. Miałam też ten ostatni dodatek o apartamentach, i też jakoś nie widziałam wiedźm, bo nie miałam ochoty.
Dlaczego o tym mówię? Bo i w jedynce, i w dwójce, to gra dopasowywała się do nas, a w trójce to my musimy dopasować się do niej. Chcę mieć Po Zmroku, ale nie chcę wampirów, więc muszę korzystać z modów. W każdym dodatku cudak i jeszcze wydają dodatek z samymi cudakami... To już nie jest symulator życia tylko jakaś jego kiczowata namiastka... Całe szczęście, że nie tylko ja tak myślę i są ludzie, którzy piszą mody na unormalnienie rozgrywki.