Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 05.05.2013, 15:16   #11
M3Lcik
 
Avatar M3Lcik
 
Zarejestrowany: 19.11.2011
Skąd: zTęCzOwEjDoLiNy
Płeć: Kobieta
Postów: 288
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

@ Mile - Emili jako jedynaczka i do tego córka policjanta od dziecka była wprowadzana w męski świat, dlatego tak łatwo sobie poradziła z rowerem. Fakt, że rodzice pracowali skłniło ją też do samodzielności i radzenia sobie w kuchni.

@Katherine- wiesz,że sama się poplątała z wiekiem moich simów? Teoretycznie Emili ma 18 lat. Albert Floo zaraz po ukończeniu liceum ożenił się i spłodził córkę (czyli miał tak 19-20 lat), zmarł w wieku 38. Z racji tego, że Miles jest młodszym kuzynem Alberta (róznica więku miedzy nimi to 3 lata) to obecnie ma 35 lat. Troszkę to naciągane,ale nie chciałam robić z Emili dziecka a z Milesa dojrzałego faceta.


Edit:


Odc. 3

Minęły dwa tygodnie zanim Miles'owi udało się umówić z Tobiasem Hopkinsem - adwokatem zmarłego Alberta. Nakazując Emili zostanie w domu sam wsiadł w samochód i pojechał do odległego Sunset Vell na spotkanie.
Tobias Hopkins okazał się dobrze zbudowanym mężczyzną około pięćdziesiątki z niemodnymi bakami i wielkimi okularami wciśniętymi na nos.
-Pan Miles Cooper, jak mniemam? - wyciągnął rękę do chłopaka, który wszedł do gabinetu wpuszczony przez sekretarkę ( trzeba przyznać, że nawet niczego sobie) - Tobias Hopkis. Byłem adwokatem pana krewnego, Alberta Floo.


-Wiem. Emili mi powiedziała- odparł Miles siadając na fotelu wcześniej wskazanym przez Tobiasa.
-Właśnie, jak miewa się Emili? Muszę przyznać, że jak tamten mężczyzna powiedział, że jest ona u pana z jednej strony byłem zaskoczony a z drugiej odetchnąłem z ulgą. Albert był moim dobrym znajomym. Jego śmierć a potem zniknięcie córki były dla mnie niemiłymi przeżyciami.


- Z Emili wszystko w porządku. Panie Hopkins...
-Proszę mówić mi po imieniu. Herbaty?
-Ee...podziękuję...Więc...Tobias'ie....Chciałem na własne oczy zobaczyć ten testament. Mężczyzna, którym rozmawiałeś był detektywem, znajomym mojego znajomego. Wiem, że mu pokazałeś dokumenty, wiem że ostatnią wolą Alberta było by Emili trafiła do mnie. Chce jednak przeczytać to sam.

Hopkins skinął głową i podniósł się z miękkiego fotela. Podszedł do półki z książkami, wyjął dwie najgrubsze tomy i zaczął coś majstrować. Jak się okazało, za książkami ukryty był mały sejf. Tobias wyjął z niego szarą kopertę i podał ją Miles'owi. Chłopak wyjął z niej cienką teczuszkę i zajrzał do środka. Chowała kilka kartek zapisanych niezbyt starannym pismem -Albert pisał jak kura pazurem. Testament, badania psychiatryczne, metryki urodzenia, akt zgonu... Zagłębi się w lekturę. Z każdą linijką czuł jak coś z niego ucieka. Dopiero teraz docierało do niego, że jego kuzyn zginął osieracając jedyną córkę. Jak na zawołanie przed jego oczyma stanęły obrazy z przeszłości. Albert broniący go przed starszymi chłopcami, kupujący mu słodycze, uczący jazdy na rowerze i biwakowania, zapoznający go z pierwszą dziewczyną...Można powiedzieć, że byli jak bracia. Czemu potem kontakt się urwał? Czemu przez 18 lat ze sobą nie rozmawiali? Owszem dostawał czasem kartki świąteczne lub widokówki, ale to było wszystko. Miles mógł winić tylko siebie. Po stracie rodziców odseparował się od reszty rodziny. Interesowała go tylko sztuka, dobre knajpy, wernisaże, łatwe panny...Teraz przyszedł czas spłacenia długów. Musiał zająć się Emili.
-Wszystko w porządku?- głos Hopkinsa wyrwał go ze wspomnień.
Spojrzał na niego nieprzytomnie i pokiwał energicznie głową.
-Tak...zamyśliłem się...Cóż, widzę że nie zostaję mi nić innego jak przyjąć ostatnią wolę Alberta i adoptować Emili.
-Może się pan zrzec praw, wtedy zostanie odesłana do rodziny...
-Wykluczone. Słyszałem co nie co o tej rodzinie. Adoptuję Emili.
-Dobrze. Czy ma pan warunki by utrzymywać dziewczynę?

Miles podrapał się w głowę.
-W sumie to nie...Planowałem porozmawiać ze znajomymi, może ktoś ją przygarnie...Można tak?


-Cóz, musze przyznać, że nie słyszałem o czymś takim, ale sądzę że nie będzie problemu. Jeżeli tylko Emili będzie kontynuowała szkołę i będzie miała zapewnione warunki to nie widzę przeszkód. Rozumiem, że jako artysta ma pan niewiele miejsca dla nastoletniej dziewczyny a i pewnie doświadczenie znikome.
-Trafił pan w dziesiątkę. Mam kilka zaprzyjaźnionych rodzin, które może zechcą mi pomóc.
-W takim razie postaram się jak najszybciej załatwić dokumenty adopcyjne i w najbliższym czasie ponownie się spotkamy. Chce zobaczyć jak miewa się Emili.

-Zapraszam - powiedział Miles i pożegnał się z adwokatem. Wracając do domu robił w głowie przegląd znajomych, którzy mogliby zająć się Emili. W pierwszej kolejności przychodziła mu Nikki Roses - jego bliska znajoma, singielka, właścicielka popularnego klubu w mieście. Może załatwiłaby Emili prace u siebie w klubie wieczorami?
Zrobił po drodze jakieś drobne zakupy. Przydałoby się coś zjeść w domu, jakiś obiad. Nie miał zdolności kucharskich więc pierwsze co mu wpadło na myśl to zwykłe hot dogi. Zdziwiłby się jakby Emili ich nie lubiła.
-Wróciłem -krzyknął wchodząc do domu.
Cisza. O dziwo ta cisza zmartwiła Miles'a mimo, że tyle lat był do niej przyzwyczajony. Zostawił zakupy w kuchni i wszedł na patio. Emili tam też nie było. Podrapał się w głowę. Gdzie ona mogła pójść? Chyba sama by nie wyszła z domu, albo zostawiłaby przynajmniej kartkę. Przeszukał szafki, stoliki. Nic.
Wyszedł na dwór, zajrzał do garażu. Rower stał. Wtedy kontem oka ją dostrzegł. Pluskała się w morzu. Odetchnął z ulgą.
-A co to za syrenka mi się na plaży zalęgła? -krzyknął dochodząc na brzeg.
Odwróciła się i pomachała mu. Podpłynęła do brzegu.
-Już wróciłeś? I jak poszło?
-Całkiem nieźle. Hopkins przyjedzie za jakiś czas z dokumentami. Zostanę twoim prawnym opiekunem. Uważaj bo mnie udusisz!-
zanim skończył Emili wisiała już na jego szyi obcałowując go po policzkach.
-Dziękuje! -piszczała zachwycona
-No już już, opanuj się bo mi chęci narobisz- zachichotał.
Odsunęła się od niego i ponownie skoczyła do wody.
-Wskakuj Miles, chyba że się boisz- zaśmiała się i popłynęła na głębszą wodę.
Zachwiał się przez chwile, ale zaraz szybko zrzucił ciuchy i w samych slipkach wszedł do wody. Była przyjemnie ciepła. Emili podpłynęła do niego i znienacka go ochlapała.


-Berek- krzyknęła odpływając jak najszybciej umiała
Miles zaśmiał się i dołączył do zabawy. Zaczęło zmierzchać gdy zmęczeni wrócili do domu. Emili poszła się wykąpać a Miles przypomniawszy sobie o zakupach wziął się za robienie hot dogów.


~Marl
__________________
Relax, it's just the game!♛


MOJE SIMY


Ostatnio edytowane przez M3Lcik : 05.05.2013 - 21:01
M3Lcik jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023