![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Nie magi nie mozesz tego zrobic!!]
odc. 6 - Gdzie jest pacjentka? - stanowczo spytał lejkarz. - Leży na schodach. Bałam się jej dotykać.- stwierdziłam trochę na luzie trochę na serio i poszłam sobie zrobić herbatki. - Boli panią tutaj? - zapytał. - Tak, tu o tu... - Krwawi. Zawołaj sanitariuszkę młoda panno. - wychylił się do kuchni facet. - Ok....wyluzuj...- rzuciłam mu na schodach i minęłam go obojętnie choć mój wzrok przyklejony był do matki. Co się stanie jak ją zabiorą do szpitala? Myślałam po drodze, dopóki tak bardzo zamyślona nie spadłam z kilku schodków z ganku. Na szczęście upadłam zaledwie na gips i lekko go pokruszyłam. - Lekarz mnie woła? - zapytała z nadzieją młoda dziewczyna. - No. - odparłam niegrzecznie i poszłam za nią jak cień, po czym zamknęłam starannie drzwi. - Możesz mi pokazać gdzie twoja mama ma sypialnie? Spakuj ją, musimy jechać do szpitala. - Ok. - powiedziałam lekko przerażona. Podał mi karteczkę a ja miałam spakować do dużej miękkiej otrby wszystko co potrzebne. Biegałam ciągle między łazienką, kuchnią i sypialnia, a kiedy już spakowałam wszystko zobaczyłam moją matkę, która miała jakąś zieloną maskę na nosie i na ustach i ciężko oddychała. - Trzymaj się mamuś...- szepnęlam patrząc jak karetka odjeżdża. Usiadłam bezsilnie na krześle w kuchni i ryknęłam płaczem. Moja matka która zwija się z bółu> Chorobliwie ciężka pani biznesmen>> - Halo? - krzyknęłam do komórki która od dłuższego czasu dzwoniła w moim pokoju. - Pakuj sie Sarah w kilka pięknych ciuszków i spotykamy sie na przystanku przy 132!! - rzuciła mi tylko przyjaciółka i odłożyła słuchawkę. Ubrałam się w najładniejszą długą czarną spódnicę i tęczową bluzkę. Narzuciłam na to oszerny czarny sweterek i poszłam na szpilach pod przystanek. - Jesteś wreszcie. Bogu dzięki że się tak odwaliłaś. - powiedziała i pociągnęła mnie do autobusu. - Mogę chociaż wiedzieć gdzie jedziemy/ - zapytałam niepwnie. - Uhm. Do dzielnicy showbiznessu. - Nie wiem po co szczerze mówiąc!! - krzyknęłam na cały przedział. - Spoko...zaraz się doweisz. - ale zanim dojechałyśmy chyba wiedziałam.Mnóstwo fotoreporterów czekało na nnie. - O ja ciapa mam dzisiaj urodziny!! - szepnęłam... - No to otwórz oczy. - powiedziała wyciągając mnie z a utobusu. Na samym środku placu stał helikopter. - Sarah? - zapytał pilot. - Tak. - odparłam. A on poklepał miejsce koło siebie. - Gdzie jedziemY? - zapytała Lana z tylnego miejsca. - Lecimy. Zaraz się dowiesz. - odparła ona. Leciałyśmy bardzo długo. Może cztery godziny. I nagle zobaczyłam olbrzymią tamę. Ktoś mnie ubrał w dziwaczny srebrny kombinezon. - Masz..tamtam!! - krzyknęła lana podniecona i wskazała na grubaśną linę. Bungee!! Zawsze o tym marzyłam!! Bosz.... - Dzięki...- szepnęłam i stanęłam na specjalnym wysięgniku. - Skaczemy. Policzę do trzech i krzyknę: Bungee! - wtedy miałam skoczyć,. Tłumaczył mi instruktor. - Dobra. - powiedziałam i poprawiłam kask. - r - Raz...dwa...trzy...BUNGEE! - krzyknęła mocno babka a ja odbiłam się nogami od platformy i poszybowałam w dół. Leciałam leciałam...kiedy poczułam mocne szarpnięcie. Mocniejsze od tego jakie zawsze czułam w naszym klubie. I w chwilę potem moje ciało ponosiła rwąca rzeka. |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 8 (0 użytkownik(ów) i 8 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|