![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 29.11.2005
Skąd: Chełm
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,140
Reputacja: 10
|
![]() ![]() Mary dłuższy czas jeszcze siedziała w poczekalni. Później już nie płakała, ale nieprzytomnie patrzyła się w ścianę. -Co pani tu jeszcze robi?- zapytał lekarz, który akurat dyżurował na korytarzu- Jest już jedenasta w nocy panno Keen. Natychmiast do łóżka- powiedział i zaprowadził Mary do sali. Dziewczyna położyła się na łóżku. Leżała szepcząc sobie coś pod nosem. -Tak to wszystko stało się przeze mnie, przeze mnie!- szept powoli zamieniał się w krzyk. ~~~~ W gabinecie lekarza… ![]() -Kotku zajrzyj co tam się znowu dzieje. Już nie mam do niej sił- powiedział pieszczotliwie lekarz do pielęgniarki. -Już idę- odpowiedziała krótko i poszła w stronę sali Mary Keen. Kiedy już doszła na miejsce ujrzała 20-latkę wtuloną w poduszkę i głośno szlochającą. -Proszę uspokój się, pobudzisz innych pacjentów- mówiła sympatycznym głosem pielęgniarka. -Ale ja już nie mogę! Nie mogę! Bez mamy to nie to samo! -Rozumiem Cię… -Nie, ty nic nie rozumiesz!- nie dała skończyć jej Mary. -Rozumiem. Może nie odczułam tego tak jak ty ale rozumiem i wiem jak to boli. Może przejdziemy na ty. Jestem Lucy McCavery. -Moje imię jest ci bardzo znane. -No tak...Mary nie prawdaż? -Niby tak, ale nie powinnam tak się nazywać. Mary oznacza święta, pobożna, a ja wcale taka nie jestem! Zabiłam własną matkę! -To nie ty ją zabiłaś ale śpij już- otuliła ją kołdrą i wróciła do gabinetu. ~~~~ Nazajutrz rano… Dziewczyna obudziła się ze snu, w troszeczkę lepszym nastroju. Usłyszała znajome głosy w korytarzu. Wyszła z sali w celu ujrzenia rozmówców. ![]() -Lucy powiedz mi gdzie jest Mary. Wiem że miała wypadek. -Skąd ty j znasz?- rozmowa toczyła się między Lucy i Patrickiem. -To.. No ten moja koleżanka. Poznaliśmy się- Lucy spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem. -Jest za tobą- powiedziała po ujrzeniu szukanej osoby, odwróciła się na pięcie i poszła. -Cześć Mary! Jak się czujesz? -Co ty tu robisz?- zdziwiła się dziewczyna. ![]() -Powiem Ci wszystko potem- w tej chwili nadszedł lekarz. -Jak się pani czuje? Dziś pani jedzie do domu- powiedział krótko i odszedł, bo przyjechała karetka na sygnale. Dziewczyna już nie odzywała się ani słowem do Patricka, wróciła do sali, spakowała rzeczy które miała ze sobą, a było ich niewiele. Wzięła malutką torbę w rękę i wyszła ze szpitala. Stojąc pod budynkiem, wzrokiem poszukiwała swojego samochodu. -No tak! Jak zwykle zapomniałam, że mój samochód jest na złomowisku, a moja matka w trumnie!- rzuciła torbę na chodnik. Usiadła na krawężniku płacząc. Mężczyzna wybiegł za nią. -Hej, maleńka. Nie płacz- przykucnął przy niej- Nie będzie tak źle. Ułożysz sobie życie, zobaczysz. Chodź podwiozę Cię do domu- pomógł jej wstać poczym wsiedli do samochodu i odjechali. Na miejscu Patrick wszedł z nią do domu. ![]() -Nie wolno ci dłużej płakać- skarcił ją, ale zaraz po tym uśmiechnął się i spojrzał jej głęboko w oczy. Mary również zaczęła się uśmiechać. -Odpocznij, ja już muszę jechać- szepnął jej do ucha i wyszedł z domu. -Dziękuje- powiedziała Mary i położyła się do łóżka. Była bardzo wyczerpana. ~~~~ Przepraszam że ten odcinek taki krótki ale tak jakoś wyszło.
__________________
Looks like a girl, but she's a flame.
So bright, she can burn your eyes... Better look the other way. Ostatnio edytowane przez Meggie : 26.09.2006 - 18:01 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|