![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ta chwila w której dowiedziałam się, że moje dziecko może nieprzeżyć albo może być chore powaliła mnie totalnie z nóg.Do tego nic nie mogłam zrobić wszystko zależało od Boga.Franciszek mnie mocno przytulił i zabrał ze szpitala do domu.W czasie powrotu do domu nie odezwałam się ani słowa.Pogrążyłam się w zamyśleniu i spekulacji i rozważaniem nad wyjściem z tej sytuacji.
Dotarliśmy wkońcu, byłam troszkę głodna więc Franciszek mnie wyręczył i zrobił podwieczorek. ![]() Wydusiłam wtedy swoje pierwsze słowa.Rozmowa toczyła się spokojnie i wręcz "delikatnie" żeby mnie nie zranić albo nie przenieść mnie w świat myśli o dziecku. Franek zaczął opowiadać mi dowcipy abym nie była już taka smutna.Wcześnie poszłam spać, te wszystkie emocje w dzisiejszym dniu mnie przerosły.Długo nie mogłam usnąć, rozmyślałam. Gdy rano się obudziłam Franka nie było już w domu.Coś mnie tknęło i rozczuliłam się.Płakałam jak mała dziewczynka gdy odebrano jej ulubioną lalke lub misia. ![]() Usiadłam w pokoiku dla dziecka i wpatrywałam się cały dzień w kołyske.Zaprzestałam dopiero wteyd kiedy Franek powrócił z pracy. - Wróciłem kochanie, Marianna co Ty tu robisz, jadłaś wogóle coś dzisiaj...? - O tak hej hej ... co mówiłeś? Przepraszam nie jestem dzisiaj do życia ani przedewszystkim do rozmowy. - Chodź zrobie szybko obiad, no chodź zrobie twoje ulubione danie, a pozatym musimy porozmawiać. Zabrzmiało to trochę groźnie, ale nic do mnie nie docierało więc można poprostu powiedzieć, żę to "olałam". Faktycznie obiad był przepyszny, Chilli Con Carne to coś co lubiałam, ale nie chciał zjeść tej super potrawy ze względu na dziecko, musiałam się zadowolić zupą serową.Teraz właśnie miała zacząć się ta poważna rozmowa na której Frankowi tak bardzo zależało. - Mari, nie możesz się tak zamartwiać.Gdy Ty jesteś smutna, dziecko też jest smutne musisz się cieszyć Tym co daje Ci los.Możliwe, że przez to zamartwianie ... - No dokończ. - Nie w Tym sens chodzi mi o to, że musisz cieszyć życiem i tym pięknym okresem który cię czeka, trwa.Gdy ty jesteś szczęśliwa dziecko też.Więc pysiolek do góry, otrzyj łzy i czas się bawić, dizecko potrzebuje troszkę ruchu. - Hmm ... co masz na myśli? - Haha, pamiętasz jak byliśmy jeszcze szczeniakami skakaliśmy na sofie u Ciebie w domu, wtedy twoja mama tak się na nas złościła.Czemu nie możemy tego powtórzyć? - Chyba to co mówisz ma sens, tak tak złościła, a ja ciągle miałam kary na wyjścia z Tobą, a więc musiałam wychodzić przez okno z 2 pięra po zasłonie to były czasy. Naszej zabawy nie było końca, przypomniały mi się dawne "miodowe lata". Odprężyłam się i zapomniałam o wszystkim, popadłam w świat zabawy, marzeń. ![]() Każda zabaw się kiedyś musi skończyć, nawet ta beztroska.Siedzieliśmy długo i wspominaliśmy dawne młodzieńcze lata. Miałam dziwne odczucia, jakby niepewność lub właśnie właśnie, gdy miałam otrzymać jakiś prezent, tak jakby zaraz miała zdarzyć się jakaś niespodzianka. Właśnie tak się stało.Odczułam kopnięcia i wiercenie w moim brzuchu.Franuś zerwał się z łóżka.Tak teraz byłam pewna, że to co mówił to była prawda.Teraz mogłam spokojnie powiedzieć, cuda się zdarzają .... ![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|