Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 01.05.2010, 19:41   #11
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,847
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Zemsta

Mam nadzieję, że się spodoba. Znów trochę pomieszam gatunki, jak zwykle. Ten odcinek dedykuję Caro, dzięki której w ogóle coś piszę. Zapraszam!

Odcinek III

Noc. Nowy Jork tętni życiem, tylko w nielicznych ciemnych zakamarkach jest cicho. W jednym z nich rozgrywa się właśnie przerażająca scena. Dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn walczy ze sobą, tłum dookoła dopinguje jednego z nich: „Nie daj się, McDran! Zabij gnoja!”.
Całemu zdarzeniu z daleka przypatrują się dwie dziewczyny. Jedna, starsza, wyciąga z torby dziwne urządzenie. Niezauważalnie podchodzi do krzyczącego tłumu i kieruje swą broń na bijących się ludzi. Maszyna wysysa duszę jednego z nich. Ten pada na ziemię w bezdechu. Nie żyje. „O nie! Co ja zrobiłam!” kobieta jest przerażona. Młodsza z dziewcząt przygląda się całemu zdarzeniu jak zahipnotyzowana. Starsza szybko ucieka, zapominając towarzyszce. Czarnowłosa nastolatka zostaje zatrzymana, podobnie jak mężczyzna, który bił się z denatem...


Laura obudziła się zlana potem. Odetchnęła, po czym podeszła do biurka. Usiadła na krześle i sięgnęła po chusteczkę. W jej oczach pojawiły się łzy.


- Dlaczego to zrobiłaś?! – czarnowłosa nie mogła opanować emocji – Czemu nie pozwoliłaś mi wtedy wykonać misji? Ja na pewno bym nie zawaliła! – Była na nią wściekła. Gdyby wtedy siostra dała jej dokończyć zadanie, to nie doszłoby do tej tragedii. Jej ukochany nadal by żył. Gdyby mogła, cofnęłaby czas, ale to było niemożliwe...

***

- Obrus, świece, wino... – wyliczał wszystko chyba setny raz, żeby o niczym nie zapomnieć. – Kieliszki! – krzyknął, po czym pognał do kuchni. Przebiegając przez korytarz zerknął jeszcze raz na zegarek, który cały czas, jak na złość pokazywał godzinę siedemnastą trzydzieści. To go zdenerwowało. Nawet zegarek się na niego uwziął i zatrzymał czas! W końcu znalazł najładniejsze kieliszki jakie miał i wytarł je do połysku. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.
- To na pewno ona! – uśmiechnął się. Otworzył drzwi. – Kochanie, mam dla ciebie coś...
- Ziemniaczki pan kupi? - przerwał mu obcy głos. Dopiero teraz spojrzał przed siebie. Zamiast swojej ukochanej zobaczył starszą kobietę. „Ch****a! Dobrze, że nie usłyszała”*
- To kupuje, czy nie? Bo mam jeszcze dużo roboty!
- Odczep się, babo!
- O nie! – kobieta rzuciła worek i rzuciła się na biednego Glena.
- Ała! Zostaw mnie!
- Nie będzie mnie jakiś łach obrażał!
W tym momencie przyjechała Emily i natychmiast ruszyła z pomocą mężczyźnie. Złapała kobietę za ubranie i odciągnęła. Glen na jej widok jeszcze bardziej się speszył. On, siłacz, który powalił już tysiące silniejszych, przegrał z jakąś staruszką! Nieznajoma odeszła, odgrażając się, że jeszcze tu wróci.
- To... to... specjalnie było... – próbował się wytłumaczyć.
- Jasne! – odrzekła z ironią.
- To była naprawdę silna staruszka! Poza tym zastosowała atak z zaskoczenia!
- Dobra, dobra! Ja tam swoje wiem – Emily nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Nic nie wiesz! – Wiedział, że ten incydent pozostawi plamę na jego honorze.

***

Pluton przeglądał stary album ze zdjęciami. Fotografie przywoływały wspomnienia.
- Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi! Dlaczego to zepsuła?! – mężczyzna wciąż nie mógł uwierzyć. W tym momencie po jego policzku spłynęła łza. Czy to możliwe? On płakał!
Twardy, podły, despotyczny Pluton rozryczał się jak bóbr! Gdyby któryś z jego pracowników zobaczył go teraz, z pewnością roześmiałby się i rozpowiedział wśród kolegów, że jego szef to mięczak.

***

- Trzeba przyznać, że się postarałeś! – Emily z zachwytem spojrzała na przygotowaną przez Glena kolację. Rzeczywiście, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Świece, wino, kieliszki, czego więcej trzeba? Randka idealna!
- Muszę ci coś powiedzieć – zaczął, usiadłszy** przy stole.
- Nie jesteś słaby, to był atak z zaskoczenia i ...
- Zabiłem człowieka – przerwał jej.
- Słucham?! – krzyknęła z niedowierzaniem.
- Zabiłem człowieka – powtórzył z nadludzkim spokojem.
- A-ale jak?
- To było jeszcze w Nowym Jorku. Sobotni wieczór standardowo spędzałem w barze. Kiedy już miałem iść do domu, jakiś gówniarz zaczął się do mnie rzucać. Odepchnąłem go, ale nadal nie odpuszczał. Wyszliśmy na zewnątrz. Rozpoczęła się bójka. Nie miał najmniejszych szans, dostał wiele ciosów w głowę i w brzuch. Zginął na miejscu. Dostałem15 lat więzienia, ale wyszedłem za kaucją. Gdy to się skończyło, przeprowadziłem się tutaj. Pewnie teraz nie będziesz chciała mnie znać. Kto by chciał kryminalistę?
- Nie mów tak! Nie liczy się przeszłość, tylko teraźniejszość! Bez względu na to, jaki byłeś kiedyś, będę cię kochać tak samo!
- Naprawdę?
- Pewnie!
- Tak się cieszę!**

***

Czarnowłosa w końcu postanowiła napełnić żołądek, bo od dłuższego czasu głód dawał o sobie znać. Z trudem wcisnęła w siebie kanapkę z szynką. Myślała, że ten okres ma już za sobą, ale po wczorajszym spotkaniu z Plutonem wróciły wspomnienia. On nie żyje. Już nigdy go nie zobaczy, nie poczuje jego zapachu.


Ta świadomość sprawiała, że depresja, z którą zmagała się dłuższy czas, powróciła, i to ze zdwojoną siłą. Miała ochotę położyć się i umrzeć, jednak przedtem chciała, żeby jej siostra też poczuła ten ból. Żeby też straciła kogoś najbliższego, kogoś, kogo kochała. Niestety, Emily nie miała kogoś takiego. Pozostało jej tylko jedno wyjście. Nie mogła już żyć.

***

Emily z trudem doczołgała się do kanapy. Ten dzień mogła zaliczyć do najbardziej męczących w jej życiu. Niedługo nacieszyła się błogim odpoczynkiem.
- Hej, masz chwilę? – do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Od razu rozpoznała ten głos.
- Tata? Co tu robisz? – kobieta rzuciła się ojcu w ramiona. Była pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewała się wizyty ojca, którego nie widziała już od dwóch lat.
- Tak dawno cię nie widziałem! Chwila. Laury nie ma? – zapytał zdziwiony.
- Nie mieszka ze mną – powiedziała, wiedząc, że to bardzo zasmuci tatę.
- No tak! To ten Arthur znów ją namówił na jakieś głupstwo!
- On... Oni już nie są ze sobą – powiedziała z trudem.
- Rozstali się! – mężczyzna krzyknął z wrażenia.
- Arthur nie żyje – odpowiedziała. – Został zamordowany.
- Co?! – jego radość zmieniła się, nie tyle w smutek, co we współczucie. – Ale z Laurą wszystko w porządku? – wydusił z siebie. Całe jego ciało trzęsło się jak galaretka. Nogi miał jak z waty.


- Tak, Laura żyje. – uspokoiła go. Odetchnął z ulgą. – Chyba żyje – dodała cicho.
- Gdzie ona mieszka? – wyciągnął kartkę i długopis, żeby zapisać sobie adres.
- Nie wiem. – odrzekła.
- Ale mieszka w MoonVillage?
- Nie mam pojęcia. Nie widziałam jej już pół roku. Pewnie wyjechała daleko stąd. Nie kontaktuję się z nią. Nie wiem, co się z nią dzieje.
- Nie wierzę! Pokłóciłyście się? O co? – dopytywał zdenerwowany ojciec.
- Tak. – odpowiedziała po krótkim namyśle. – Laura nie chciała mieszkać z kosmitką. Uważała, że jest „normalniejsza” ode mnie, bo ma ludzki kolor skóry. Pewnego dnia powiedziała, że się wyprowadza. Od tamtego dnia nie mam z nią żadnego kontaktu.
- Przykre – rzekł ze smutną miną. - A teraz powiedz prawdę.
- Dlaczego myślisz, że kłamię?
- Znam cię. Wiem, kiedy mówisz prawdę, a kiedy kłamiesz.
- Kochasz mnie i Laurę? – nieoczekiwanie zmieniła temat.
- Oczywiście, że tak.
- Gdyby tak było, to nie zostawiłbyś nas! – krzyknęła z wyrzutem. – Wynoś się stąd!
Mężczyzna wyszedł z pokoju bez słowa. Emily odetchnęła z ulgą, lecz jednocześnie zachciało jej się płakać. To już zaszło za daleko. Dla dobra misji musiała znienawidzić własnego ojca! Wiedziała jednak, że musi tę sprawę dociągnąć do końca. Nawet po trupach.

***

- A jednak mnie kocha. Teraz wiem to na pewno – w kółko powtarzał sobie dokładnie to samo zdanie. Był szczęśliwy, jak nigdy. Zegar naścienny pokazywał godzinę dziewiątą rano. Słońce znajdowało się już wysoko nad widnokręgiem, na ulicach panował duży, jak na tę okolicę, ruch. Młody gazeciarz przechodził właśnie obok domu o numerze 39. Glen wyjrzał przez okno.


- Hej, mały, chodź tutaj. – zawołał chłopca. Dzieciak trochę się zdziwił, bo dostał wyraźne polecenie omijania szerokim łukiem tej posesji. Niepewnie podszedł do okna.
- Czy mogę prosić o gazetę? – zapytał grzecznie. Chłopak pokiwał twierdząco głową, po czym wyciągnął z torby jeden egzemplarz dziennika „New York news” i podał go mężczyźnie. W zamian otrzymał paczkę cukierków. Zadowolone dziecko podziękowało i poszło dalej wykonywać swoją pracę.

***

- Halo? – Laura, podnosząc słuchawkę, bardziej spodziewała się hipopotama, niż jego.
- Laura? – spytał z lekkim niedowierzaniem głos w słuchawce.
- Evan? – czarnowłosa była równie zaskoczona.
- Nie mów do mnie po imieniu – skarcił ją ojciec. – Wszystko z tobą w porządku?
- A co by miało być nie w porządku? – zapytała.
- Nie udawaj. Byłem u Emily – odpowiedział.
- Nie wymawiaj przy mnie jej imienia. Nie chcę jej znać – jej głos znów o mały włos się nie załamał.


- Powiedz mi, gdzie mieszkasz?
- Nieważne, nie szukaj mnie. I radzę ci, nie wtrącaj się do jej życia, bo ciebie też skrzywdzi – powiedziała szeptem i szybko rozłączyła się, żeby nie zdążył usłyszeć jej płaczu. Jeszcze on musiał się w to wmieszać! Dlaczego ta sprawa nie daje jej spokoju? Dlaczego nie może sobie ułożyć życia na nowo? Te pytania towarzyszyły jej cały czas, już od niespełna roku.
- Moje życie już nigdy nie będzie takie, jak kiedyś...

***

- Dlaczego tak późno? – Pluton był spokojny, a nie wściekły, jak zwykle.
- Ojciec mnie odwiedził – powiedziała bez większych emocji.
- Jak to? Przecież zostawił was dwa lata temu.
- Wrócił. W ogóle się nie zmienił. Jak zawsze udawał, że się nami interesuje.
- „Nami”, czyli?
- Mną i Laurą.
- Aha. Właściwie, to dlaczego ona się wyprowadziła?
- Była załamana po tym jak Arthur... no wiesz.
- Wiem. Ale powinnaś się nią wtedy zaopiekować, wyciągnąć z depresji.
- Nie chciała mnie znać. Obwiniała mnie o wszystko.


- Ale nie przez ciebie zginął! – powiedział, nie pokazując po sobie, że wie. Długo oczekiwał odpowiedzi, jednak jej nie usłyszał. – To nie twoja wina, prawda? – zapytał raz jeszcze. W dalszym ciągu milczała. Teraz był już pewien, że Laura mówiła prawdę. Mógł ją od razu zabić, ale chciał, żeby ona też cierpiała. W jego głowie zaświtał nowy pomysł.

***

- Dziwne, że lekarz zapisał pani tyle leków na raz – powiedziała zdziwiona aptekarka Cóż mogła zrobić. „Nasz klient, nasz pan”. – Proszę bardzo – powiedziała, podając dziewczynie foliową reklamówkę z lekami w środku.
- Dziękuję – odpowiedziała, zachowując pozory zadowolenia.
Po pięciu minutach dotarła do domu. Wyjęła wszystkie zakupy z torby, a następnie położyła je na stole. Wzięła do ręki zdjęcie, na którym była ona i jakiś chłopak w jej wieku. Chciała po raz ostatni na nie spojrzeć.


Otworzyła tabletki nasenne, po czym połknęła całe opakowanie****. Chciała jeszcze popić wodą, ale nie zdążyła. Jej ciało bezwładnie osunęło się na ziemię...

***

*w tym miejscu miało być zdjęcie, ale je gdzieś wcięło, a nowego nie robię, bo i tak tyle mi się osób kręci po planie J
**kocham tę reklamę
***drętwy fragment, ale musiałem zapchać czymś miejsce
****oczywiście nie opakowanie, tylko wszystkie tabletki w opakowaniu

Ostatnio edytowane przez Mroczny Pan Skromności : 04.05.2010 - 18:08
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:37.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023