![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
|
![]()
Dziękuje za komentarze. Tym razem było ich naprawdę dużo.
Rodzina Johnson, Odcinek 19 Nawet zabawa z Toto mi nie pomagała. Myślałam o wszystkim na raz. Pani Joanna dała mi niecodzienne uczucie. Czemu to akurat ona wyróżnia się od innych moich ofiar? Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk Debbie. - Sam choć tu szybko zanim stracę równowagę! - Już!- odkrzyknęłam. ![]() - Gdzieś ty była?- powiedziała oschle. - Ja... poszłam coś... wypić.- jąkałam się. Nie wiem co Debbie miała takiego w sobie, ale w momentach, gdy była zła, strasznie się jej bałam. - Nie mów mi tylko, że człowieka... - Tak człowieka. - Sam! - Co?! - Miałaś żywić się tylko i wyłącznie zwierzętami! - Próbowałam, ale one są takie słodkie... - Nie! Od teraz tylko nimi, albo twój sekret powędruje do Charlie. Nie chcę mieć kłopotów. - Dobrze... postaram się...- powiedziałam. - I o to mi chodziło. - Może, się postaram- wyszeptałam i wyszłam. ![]() Poszłam do pokoju. Chciałam zostać sama. W ostatnim czasie praktycznie cały czas chciałam być sama, ale jak na złość do pokoju wszedł Rocki. Chciałam się go jak najszybciej pozbyć z mojego pokoju. - Rocki mógłbyś wyjść? Chciałabym zostać sama. ![]() - Hmmm... Nie.- powiedział złośliwie. - Ostrzegam cię... - Nie. ![]() Coś we mnie wybuchnęło. Nie zdawałam sobie sprawy co robię. Złapałam Rocka i wyrzuciłam za drzwi. To nie było zwyczajne popchnięcie. Poleciał z 3metry i upadł. ![]() Podbiegłam do niego, aby sprawdzić czy nic mu się nie stało. Tym razem wiedziałam, że przesadziłam. Wstał, i powiedział. - Ty jesteś normalna?! Wiem, że jesteś wampirką i masz dużą siłę, ale nie musisz jej używać w taki sposób! - Przepraszam, aż tak cię boli?- spytałam z lekką troską o niego. - Nie łaskocze.- mruknął z sarkazmem w głosie. ![]() Po tym poszedł korytarzem do swojego pokoju i trzasnął drzwiami. Próbowałam usprawiedliwić się myślą, że to on mnie sprowokował, ale nawet w takiej sytuacji nie powinnam nim rzucać po domu. To tylko i wyłącznie moja wina. Miałam za dużo rzeczy na głowie i to mnie do tego doprowadziło. Muszę się pilnować, ale muszę też go przeprosić. Stanęłam przez drzwiami do jego pokoju. Nawet kilka razy dotknęłam klamki, ale nie otworzyłam. Bałam się. Po prostu się bałam. Nie wiedziałam jak zareaguje na mój widok. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Weszłam do pokoju. W końcu raz się żyje. ![]() Wow! Ostatni raz tam byłam parę lat temu, kiedy jeszcze byłam dziewczynką chodzącą do podstawówki. Od tamtego czasu w ogóle tam nie wchodziłam. Do tego czasu wiele się tam zmieniło. Jest o wiele mniej dziecinnie. Zniknęły misie, lampy które wyglądały jak sygnalizacje świetlne na ulicy, zniknął bujany konik... i wiele innych. Było "poważniej". Nie wiedziałam, że mój własny siostrzeniec ma taki gust. Rock kazał mi usiąść na skórzanej kanapie. - Przepraszam. Źle się zachowałam. - Nie! To przeze mnie tak wyszło. Gdybym cię posłuchał i wyszedł do niczego by nie doszło.- tak słodko to mówił, że, aż mi ciężko było zaprzeczyć. - Przestań.... widzę, że masz konsolę... zagramy tak na zgodę?-zaproponowałam. - Możemy. ![]() ![]() - No to gramy.- powiedział i zaczęliśmy wspólną grę. Nie wiedziałam bardzo co miałam robić. Z czasem zaczęłam nabierać doświadczenia, jednak Rocki ciągle był lepszy. Mnie takie rzeczy nie interesowały. Może dlatego gorzej mi szło. Wolałam zajmować się innym rzeczami... lub sprawami. ![]() Po zabawie. Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam odpocząć na łóżku. To był ciężki dzień. Tyle się dzisiaj stało... choćby zabójstwo Joanny. Powieki same mi opadały z wielką siłą, a ja się im poddawałam. ![]() Obudziłam się o 5:00. Umyłam się i ubrałam. Nie wiedziałam co robić. Zjadłam coś i obudziłam Toto. Wzięłam go na spacer. ![]() W drodze do parku usłyszałam kobiecy głos mówiący. - O dzień dobry. Bardzo ładny piesek. Mogę obejrzeć? Odwróciłam się. Obejrzałam uważnie kobietę i powiedziałam. - Oczywiście. Niech pani podejdzie. Kobieta wystawiła rękę w kierunku Toto. Totuś ją powąchał i zaczął na nią warczeć. ![]() ![]() I załatwił się na panią. Nie zdążyłam temu zapobiec. To było takie szybkie, a ja nigdy nie widziałam, żeby Toto się tak zachowywał. ![]() - Bardzo panią przepraszam. On nigdy się tak nie zachowywał. Jest pani bardzo zła?- ciężko mi było nie śmiać się. Choć nie wiem co jest takie śmiesznego w tym co się stało. ![]() - Niewychowany pies. Nie ma co. Może wynagrodzisz mi to pójściem do mnie na kawkę?- powiedziała kusząco. ![]() - No dobrze. To chodźmy. Nagle moją dłoń złapała zimna ręka. Pociągnęła mnie i poprowadziła za salon mody w którym pracowała Charlie. Zobaczyłam biegnącą kobietę z którą byłam umówiona. Chciałam krzyczeć, jednak chłopak w kapturze zamknął mi buzie. Ugryzłam go w rękę. - Czego ode mnie chcesz?! I kim do cholery jesteś?!- krzyczałam. Chłopak ściągnął kaptur i powiedział.- nie wiesz z kim zadzierasz. O mało, a nie poszłabyś z tą babą do jej mieszkania! Uwierz mi to niebezpieczna osoba i należy do interesującej grupy. Ja z nimi zadarłem i nie ja na tym ucierpiałem tylko moi rodzice. ![]() - Niech zgadnę.... hmm... bractwo- powiedziałam. - Tak. Skąd wiesz kim są? - Długa historia. Nie ma co opowiadać. Ważne jest to, że nie wiem co im zrobiłam. - Nie martw się. Jestem Beck. - Ja Sam. - Pójdziemy gdzieś? Strasznie tu zimno. Niedaleko jest jakaś budka/sklep nie wiem co, ale jest tam spoko. ![]() - Dobrze chodźmy.- zgodziłam się i pobiegliśmy. Choć byłam wampirzycą i mogłam biegnąć trochę szybciej to nie robiłam tego. Chciałam, żeby poznał mnie jako normalną dziewczynę, a nie potwora. Był bardzo szybki. Szybszy od mnie i Toto. Myślałam, że męki biegania za nim będą trwały wiecznie. Zauważyłam, że wolne bieganie jest męczące. Mogłam biec trochę szybciej, ale jeszcze nie opanowałam wampirzego biegania. Nie chciałam ryzykować. ![]() Dobiegł do ulicy i zatrzymał się. Złapał taksówkę. Już się bałam, że będziemy tak biec w nieskończoność. Otworzył drzwi i powiedział. - Panie przodem. - Jaki dżentelmen.- zaśmiałam się. Po tym pobiegł z drugiej strony samochody i usiadł. Kierowca był bardzo miły. Nawet pozwolił, aby Toto jechał z nami. ![]() ![]() Dojechaliśmy na miejsce, śmiejąc się. Świetnie się rozumieliśmy. Beck był fajnym facetem. Choć tak krótko się znaliśmy... Usiedliśmy na starej kanapie. Patrzyliśmy sobie w oczy po czym się roześmialiśmy. Jego twarz była tak beznadziejna, że, aż śmieszna. ![]() Zobaczyłam na stole gazetę. Chciałam się zasłonić, aby nie było widać jak się śmieje. Zobaczyłam okładkę i krzyknęłam. - O f*ck! ![]() C.D.N Dziękuje za przeczytanie i zapraszam do komentowania. Ostatnio edytowane przez Słodki Pan Ciastek : 07.03.2013 - 16:52 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|