![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
|
![]()
No to jeszcze raz podziękuję Wam za opinie
![]() Minęło kilka cichych dni w związku Raya i Chandy. Nasz koniarz wychodził codziennie do stadniny, gdzie prowadził lekcje. Spędzał czas z Mariselą i końmi. Ami stała się jego najlepszą przyjaciółką. Niekiedy Ray myślał, że zwierzę naprawdę go rozumie i dokładnie wie, co on przeżywa. ![]() Za to od czasu ostatniej kłótni każdy dzień Chandy wyglądał podobnie. Wstawała po dziesiątej, jadła lody albo inne, nie nadające się na pożywne śniadanie rzeczy. Potem szła do łazienki i przez resztę dnia drzemała smutno na kanapie albo oglądała telewizję. Bardzo cierpiała w ostatnim czasie. Z jednej strony kochała swego chłopaka i chciała go przytulić, pocałować, ale z drugiej była na to zbyt dumna. ![]() Pewnego dnia Ray jak zwykle wyszedł do pracy. Na początku zajął się czyszczeniem jednego z koni, gdy nagle podeszła do niego Brandie. - Ray, chciałabym coś ci powiedzieć- zwróciła się do niego, gestykulując zamaszyście- czekam na ciebie w biurze. http://img16.imageshack.us/img16/426...enshot9483.jpg Szczerze powiedziawszy, Ray obawiał się nieco rozmowy z Brandie. Choć z drugiej strony w jego karierze na razie wszystko odbywało się pomyślnie - Marisela bardzo go chwaliła, on sam miał podejście do koni, a u swych uczniów jeździectwa wzbudzał sympatię. Mimo to dość niepewnie poszedł do biura. ![]() Za biurkiem siedziała Brandie. Pisała coś w paru notatnikach, liczyła pieniądze. Lecz, gdy zobaczyła, że wszedł tu jej pracownik, odłożyła długopis i kazała chłopakowi usiąść na fotelu. - Ray, chodzi o to, że ten twój okres próbny już minął. – powiedziała poważnie - I co?- spytał chłopak, kręcąc się nerwowo na fotelu. - Nie bój się!- zaśmiała się Brandie – Hahaha, widzę, że ciebie łatwo można przestraszyć, mięczaku, co nie? No, więc Marisela opowiadała mi o tobie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale...- w tym momencie zawiesiła tajemniczo głos. - Mogę wierzyć lub nie... i co?- powtórzył Ray. Rany, ta babka była na serio wkurzająca. - Baardzo cię chwaliła!- dokończyła triumfalnie Brandie- dlatego też... http://img43.imageshack.us/img43/175...enshot9490.jpg ![]() - ... jesteś przyjęty do nas na stałe, gratuluję, piąteczka! - Hurra!- Ray wrzasnął z radości. Przybił szefowej piątkę i zerwał się z krzesła. - To niesamowite, tak bardzo się cieszę, dziekuję pani- powiedział z niejakim wzruszeniem. Radość wypełniała go po brzegi. - Nie ma za co, jesteś bajerancki, Ray!- śmiała się przełożona- a tak w ogóle, mów do mnie na ty. Nie lubię oficjalnych zwrotów- wyjaśniła. - Mhm, dobrze. Po tej rozmowie chłopak wyszedł z pomieszczenia i przysiadł się do siedzącej na ławce Mariseli. http://img46.imageshack.us/img46/545...enshot9492.jpg - Hej, a co ty taki wesoły, co?- zaśmiała się blondynka. - Zostałem na stałe przyjęty do tej pracy, a więc mam powody do radości, nie?- krzyknął z entuzjazmem. - Wow, zostaniesz u nas?- Marisela szczerze się ucieszyła -To fantastycznie! - Dzięki, że mnie poleciłaś Brandie- uśmiechnął się Ray. - Nie ma za co, ja zawsze mówię szczerze i staram się dostrzec dobre rzeczy w nowych pracownikach, a jeszcze jak kogoś polubię to wiesz- mrugnęła do niego porozumiewawaczo. - Bardzo mi miło z tego powodu. - A wiesz, dobrze, że wreszcie się nieco rozchmurzyłeś...bo ostatnio byłeś jakiś taki, no... zmarnowany? Rozkojarzony? Co się działo?- Marisela odważyła się zadać to pytanie. ![]() - Co się stało? Właściwie to nic, człowiek ma gorsze lub lepsze dni- odparł wymijająco. Nie wiadomo dlaczego, wstydził się opowiadać przyjaciółce o kłótniach z dziewczyną. - Skoro dzisiaj jest ten lepszy, może wybierzemy się gdzieś po pracy, na jakąś konną przejażdżkę?- zaproponowała nieśmiało. ![]() - Jasne- odparł- tylko nie bezpośrednio po pracy, chciałbym wrócić do domu, przekąsić coś i powiedzieć o wszystkim mojej dziewczynie. - Okej, w takim razie przyjdź tak koło 18.00 do stadniny, weźmiemy konie i przejedziemy się. - Dobra, to jesteśmy umówieni- Ray pożegnał się z przyjaciółką i udał się w drogę powrotną do domu. Tymczasem Chanda postanowiła wyjść z domu i odbyć krótką drogę choćby do skrzynki na listy. Ku jej niezadowoleniu, właśnie przyszły rachunki, które trzeba było zapłacić. Natomiast na samym dnie leżała jakaś błyszcząca koperta. ![]() Chanda wyjęła ją i podekscytowana przeczytała, kto taki mógł ją wysłać. Gdy już się dowiedziała, mina jej zrzedła, a sama ona wręcz nie chciała otworzyć listu. Przemogła się jednak i zaczęła czytać. Już po pierwszych paru przeczytanych linijkach ze złością rzuciła kartkę gdzieś w dal. ![]() To tyle ![]() Ostatnio edytowane przez Kędziorek : 19.05.2014 - 17:04 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|