![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 25.07.2013
Płeć: Kobieta
Postów: 128
Reputacja: 11
|
![]()
Sobota, wieczór - czas na kolejną część losów Amy:
Wstałam z samego rana. Dobrze ze dziś wolne. Od razu zaczęłam sprzątać. Potem oczywiście przemeblowanie, zakupy - nowe meble, stół, krzesła - musi być nam wygodnie. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Jeszcze spożywczak i piekarnia. A tu spotkałam akurat jedną z modelek – Iridię, była na przyjęciu u Kevina, wtedy nie zwracała na mnie uwagi, dziś zachowywała się jak moja największa przyjaciółka. ![]() ![]() I tak właśnie w piekarni dowiedziałam się, że Dennis będzie ojcem, myślałam, że jestem w szoku, ale nie… w szoku byłam, gdy dowiedziałam się kto jest matką jego dziecka….Megan. Nie miałam czasu, na dłuższe analizy i dopytywania, pomimo tego, że byłam niesamowicie ciekawa , musiałam wracać do domu. Przecież muszę wypaść jak najlepiej się tylko da. ![]() ![]() ![]() ![]() Zbliżała się 16:00 byłam już gotowa. Jedzenie na stole, fryzura, strój. Czekaliśmy na naszych gości. ![]() ![]() ![]() W końcu się zjawili. U progu drzwi wejściowych ukazała się kobieta i mężczyzna w średnim wieku. ![]() Amy: Witam, miło mi Państwa poznać. Nazywam sie... Pani Peterson: Witam - przerwała mi mama Brada- doskonale wiem jak sie nazywasz. – i tak właśnie w tamtej sekundzie zrozumiałam, że to nie będzie łatwe popołudnie. ![]() ![]() Usiedliśmy przy stole. Brad: Jedzcie, Amy gotowała od rana.. Pani Peterson: … no tak zła organizacja ... Brad: Mamo, akurat Amy jest najlepiej zorganizowana osobą jaką znam. - nic nie mówiłam, po prostu zaczęłam jeść. Modląc sie w sercu aby ta wizyta sie juz skończyła. ![]() ![]() ![]() ![]() Ojciec Brada zaproponował toast Pan Peterson: Może napijmy się czegoś na przełamanie lodów? - Po chwili, wszyscy mieliśmy pełne kieliszki zaproponował toast.- napójmy sie za Was i Wasze uczucie. Wszyscy zaczęliśmy pić. Brad: mamo nie napijesz sie? Pani Peterson: nie, synku. Dziękuję. Jakoś nie mam ochoty. Brad zaczynał wiele tematów, które niestety sukcesywnie i skutecznie były ucinane przez jego mamę. Wydawało się, że gorzej być już nie może. W pewnym momencie naindorzona w całej swojej elegancji, Pani pod tytułem „moja przyszła teściowa”, zapytała mnie: Pani Peterson: Amy, może opowiesz nam coś o sobie? Brad w ogóle nie chce o Tobie opowiadać. ![]() Brad: Mamo, nieprawda… Amy: Oczywiście, a co Panią interesuje? Pani Peterson: …. mhmm no nie bądźmy śmieszni, a jak myślisz? - w ogóle jej nie zrozumiałam nie mam pojęcia co ta wredna baba miała na myśli. Zaczęłam opowiadać o sobie. Pani Peterson: A jak tam Twoja mama? - zapytała mnie. O matko ona zna moja matkę????? Jak to???? Co powinnam powiedzieć? Amy: moja mama mieszka w tej samej miejscowości, co Państwo. Co prawda zupełnie inna część miasta, ale jednak. Pracuje, nie narzeka, niestety rzadko się widujemy, częściej dzwonimy. Nagle pani Peterson wstała i krzyknęła na mnie: Pani Peterson: mam dosyć tych kłamstw, moja droga panno. Jak śmiesz, patrzysz mi prosto w oczy i tak kłamiesz ! ![]() ![]() Brad: mamo uspokój sie ! Pan Peterson: Kochanie opanuj się! Pani Peterson: nie, nie mogę. Nie uspokoję się! Brad, chcesz się ożenić z niewdzięczna gówniarą, i to jeszcze zakłamaną!!! Nie godzę sie na ten ślub.!!!absolutnie. ![]() Myślałam ze za chwile zemdleje. Nogi sie pode mną ugięły. Nie wierzyłam w to co tu sie dzieje? Brad: Mamo uspokój sie proszę Cię. O co ci chodzi.? Pani Peterson: Steven wychodzimy. Słabo mi. Brad: Mamo! ![]() Pani Peterson: Synu, od 20 lat jestem pielęgniarką w szpitalu w naszym mieście. Mama tej niewdzięcznicy, Tamara jest od 2 miesięcy u Nas w ośrodku. Jest w okropnym stanie. Jej organizm jest tak wyniszczony, ze prognozy są bardzo krótkotrwale. Ta kobieta codziennie płacze w glos wołając swoje córki, które odwróciły sie od niej. Nie chce takiej synowej. Co ? … Ciebie też zostawi jak Ci sie pogorszy? Ma się natychmiast wyprowadzić z tego domu. Przypominam Ci, że ten kupiliśmy Tobie. Nie pozwolę, że moje ciężko zarobione pieniądze były dla niej korzyścią! Nie zgadzam się. Brad: Mamo… - Brad krzyknął na swoją mamę. Wyraźnie się zdziwiła. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, a następnie powiedziała już spokojniejszym głosem. Pani Peterson: Wchodzę, ona ma 2 dni na wyprowadzkę, a Ty przemyśl swoje decyzje. Co ma mu sie pogorszyć? No i przecież miesiąc temu rozmawiam z mamą, nic nie mówiła. Boże co jej jest?!! Przecież muszę do niej pojechać! Powinnam.... Nagle przed oczami widziałam tylko czerń…. A chwilę potem leżałam juz na sofie a w około mnie widziałam tylko lekarza w fartuchu. ![]() ![]() ![]() Lekarz: Panno Tomson. – gdy to usłyszałam, od razu szerzej otworzyłam oczy, tylko Kevin do mnie tak mówi! - Już lepiej?- usłyszałam przyjemny niski, pogodny glos, a potem dotarło do mnie, że to nie Kevin, a lekarz. Rozejrzałam sie dookoła. Brad siedział koło mnie. Patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. Amy: już wszystko dobrze, bardzo dziękuję. Lekarz: na pewno? Amy: tak, na pewno. Lekarz: … dobrze zatem proszę o siebie dbać Panno Tomson. Dodatkowo ma Pani znacznie podwyższone tętno, sugerowałbym badania. Amy: tak oczywiście, zrobię badania. - byłam lekko skołowana, mówiłam powoli. ![]() ![]() ![]() ![]() Siedziałam na kanapie. Wtuliłam w ramiona Brada, moją pełną żalu i niepokoju głowę. ![]() ![]() ![]() Amy: kotku co z moja mama? Brad wzruszył ramionami. Brad: Amy przecież o niczym nie wiedziałaś. Amy: kochanie proszę Cię pojedzmy do niej. Brad: może odpoczniesz i jutro rano pojedziemy? Amy: nie, jedźmy teraz. Odpocznę w samochodzie. Brad: Amy wypiliśmy lampkę wina. Amy: to było dawno. I tylko jedna lampka. Proszę, błagam kochanie. Brad: a Kate? Może weźmy Kate. Zadzwonię do niej. I tak godzinę później siedziałam w samochodzie, jechaliśmy do Sunset Valley do mojej matki. ![]() ![]() Wiedziałam, że nie jestem gotowa na tą wizytę, ale wiedziałam też że. to nie czas na analizy, tylko na działanie. ![]() ![]() Po drodze zabraliśmy Kate. Spalam prawie cala drogę. Nie miałam sil. Kręciło mi sie w głowie. Przez sen słyszałam tylko kilka słów z rozmowy Kate i Brada. Kate: Brad kto tyle razy sie do Ciebie dobija? Brad: nic ważnego. Potem oddzwonię. Resztę podróży spędziliśmy wszyscy w ciszy. Było późno. Weszliśmy do poczekalni. Moja mama leżała w Sali numer 1. ![]() ![]() ![]() ![]() Poszliśmy do jej sali. Bałam się. Gdy ją zobaczyłam, od razu przed oczami zobaczyłam obrazy z dzieciństwa, te dobre i niestety te gorsze. Szybko wróciłam myślami o teraźniejszości. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Mama była cala opuchnięta. Ogromna. Spojrzałam na Brada i zrobiłam krok do przodu. Zaciskałam żeby. Nie chciałam płakać. Nie mogłam płakać, ale łzy płynęły mi same, z resztą tak samo jak Kate. Nagle moja mama lekko otworzyła oczy. Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła sie do mnie i ponownie je zamknęła. Pochyliłam się nad nią. Poczułam jak krople moich łez spływają na jej dłoń. Leżała taka spokojna. Jak jakby wiedziała co wydarzy sie za kilka chwil. Mama: Amy…. wiedziałam ze do mnie przyjedziesz. Wierzyłam codziennie. Amy: mamo dlaczego nam nic nie powiedziałaś?? Mama: bo nie ma o czym. Nie pamiętaj mnie takiej dziecko. Pamiętaj tylko to co dobre. Amy: mamo nie zegnaj sie ze mną!!! Mama: Amy, Kate - Kate szybko podeszła- dziewczynki wasza matka nie ma juz sił na walkę. Czekałam tylko na was. Tylko wy mi zostałyście. Amy: mamooo!!! ![]() Mama: Amy: takie jest życie. Ktoś przychodzi i ktoś odchodzi. Śmierć jest nieunikniona. To jedyna obietnica, jaka zostaje złożona każdemu z Nas przy narodzinach. Jednak zanim ta obietnica zostanie spełniona, mamy nadzieje, ze coś nas spotka, wielka namiętność, radość z wychowania dzieci. Każdy ma nadzieje, ze spotka go coś wyjątkowego, coś co sprawi, że nasze Zycie będzie miało znaczenie. Ja nie byłam idealna, wiem. Zawiodłam was wiele razy, ale co by się nie stało zawsze to Wy jesteście i będziecie sensem mojego życia. …. Pamiętajcie, że każdy robi w życiu straszne rzeczy, ale to nie znaczy, że jest strasznym człowiekiem. … Bardzo mnie bolą plecy. Chciałabym sie zdrzemnąć. Dziewczynki wszystko będzie ok. Nagle do sali weszła pielęgniarka - Pani Tea czas na kroplówkę - powiedziała myjąc ręce. Mama: Idźcie juz dziewczynki. ![]() Wyszliśmy z sali, na korytarzu czekała na Nas Lisa. ![]() ![]() Kate natychmiast rzuciła się w jej objęcia. Ja podeszłam do Brada, spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Pocałował mnie w czoło. Nie trzeba nam było żadnych słów. Wiedziałam, że mam przy sobie kogoś, kto mnie kocha i wspiera. No właśnie… wszyscy przecież szukamy tej jednej, wyjątkowej osoby, która da Nam to czego w życiu dotychczas Nam brakowało, kogoś kto zapewni Nam towarzystwo, pomoc, bezpieczeństwo. Ja mam Brada, a moja siostra? Ona chyba też już odnalazła, musi tylko to jeszcze zrozumieć i sama zaakceptować. Po chwili podeszła do nas Pani pielęgniarka i powiedziała - Dziś jest jej lepszy dzień. – uśmiechnęła sie i poszła dalej. ![]() ![]() ![]() Amy: przepraszam, chcielibyśmy porozmawiać z lekarzem. - zatrzymałam ja. Pielęgniarka: dobrze zaraz poproszę lekarza dyżurnego, żeby przyszedł do państwa. Proszę czekać w barku. Poszliśmy. Siedzieliśmy przy stoliku. Nie rozmawialiśmy. Towarzyszyła nam tylko cisza, smutek i szok. Co może stać sie z człowiekiem. Ciszę przerwał Nam Brad ![]() ![]() Brad: Dziewczyny, co zamierzacie? Zostajemy tu? Zabieramy Waszą mamę? Kate: Ja zostaje. ..mhm...znaczy … zostaniemy tu z Lisą na kilka dni. Będę czuwała w szpitalu. Thomas zajmie się Lili. Mam nadzieję Amy, że będziesz mogła mu pomóc. Amy: Tak, tak naturalnie … Kotku a my? Może my też możemy zostać? – zapytałam, jak mała dziewczynka prosząca tatę o lizaka. Wiedziałam, że nie możemy. Za dwa dni wyjeżdżam do Francji… Brad: kochanie … wiesz sama … Ty jedziesz do Francji. Ja mam nowe zamówienia. Ledwo się wyrabiam, będę musiał zatrudnić kogoś do pomocy. Przykro mi, ale naprawdę musimy wracać. ![]() Po kilkunastu minutach przyszedł młody mało atrakcyjny mężczyzna. Poderwałam sie z krzesła. Zaczęliśmy rozmawiać. ![]() ![]() ![]() Stan mojej matki jest ciężki. Niewydolność nerek i krążenia wyniszcza jej organizm. Było kilka dni, gdy nawet nie oddychała sama. Lekarz odradził transport do nas do domu. Zasugerował po prostu obecność i spokój. Lekarz: Pani Tamara to wyjątkowo spokojna i cierpliwa kobieta. Proszę nie zrozumieć mnie źle, robimy wszystko co tylko możemy, ale … niestety…. Rokowania nie należą do najlepszych. Wykonanie przetoki żylno-tętniczej również nie wchodzi w grę z uwagi na niewydolny układ krążenia, zapadnięte żyły. Obecnie oczyszczamy jej organizm wkłuciem centralnym, ale to również nie może być na stałe. ![]() I wszystko było już dla mnie jasne. … Wróciliśmy niemal nad ranem do domu. ![]() Brad wprowadzał zaległe zamówienia i faktury, a ja ... posprzątałam po tragicznym dla mnie obiedzie, w między czasie dostałam sms od Seleny, pytała jak tam po obiedzie....jak? nie odpisałam. Następnie położyłam się... próbowałam zasnąć. ![]() ![]() ![]() ![]() Gdy już niemal mi się to udało, obudził mnie telefon Brada. Odebrał. Mamrotał coś pod nosem. Podszedł do okna, miałam wrażenie ze nie chciał abym słyszała o czym rozmawia. Mówił bardzo tajemniczo. Rozłączył się i wyszedł z sypialni. ![]() ![]() ![]() Po kilku minutach przyszedł do mnie. Udałam ze się przebudzam, choć przecież nie spałam. Przytulił mnie. Pogłaskał. Uśmiechnął się do mnie czule. Amy: Coś się stało? Brad: Nic, … kocham Cię Amy. ![]() ![]() ![]() Zasnęliśmy. Czy na długo? Nie wiem, na pewno za krótko. Ostatnimi czasy sen to u Nas towar deficytowy. Wstaliśmy. Wspólne śniadanie. I nagle słowa Brada. ![]() ![]() Brad: Amy muszę Ci coś powiedzieć. – spojrzał na mnie bardzo poważnie. Wiedziałam, że coś się stało. Nie mogłam tylko odgadnąć co. Amy: Coś się stało? Brad: Kochanie… ![]() |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|