![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bebe Twins odc. 24
"Mell jest dostępna" Ash Cześć młoda. Jestem załamna. Mell A czemu to? Znowu ci jakis chlopak serduszko złamał? Ash Nie, niestety nie. Branmdon...on mnie kocha i ja jego mnie... Mell No to nie bądź taka tajemnicza tylko mów o co łazi. Ash Ona...moja siostra ma białaczkę. Mell Mary-Kate? No nie żartuj. Ash Nie, ta co się dzisiaj. Urodziła. Sorry ale mama mnie wzywa na dół. Zabrali jej małą do szpitala i chce do niej pojechać. Mell Ok to do zobaczenia. YO!!! Ash Pa!! :* ![]() Wyszłam z pokoju i zeszłam do mamy która mnie istotnie wołała. - Córeczko, dasz mi....torbę? - zapytała ona słabo. - Oczywiście. - powiedziałam i dałam jej torebkę. -Widziałaś takie różowe...pastylki? - Tak, leżą w szafce.. - Podaj mi je...- odparła ona i wstała. Była słaba, miała założone szwy. Do torby wpakowała kilka ręczników, śpioszki, kaftaniki, pampersy, kilka paczek chusteczek nawilżanych, i mnóstwo bzdur potrzebnych maluchowi. - Kochanie ona teraz będzie całe swoje życie spędzała w szpitalu..... - Mamo> Nie rozklejaj się. - powiedziałam i łzy mi stanęły w oczach. Nie potrafiłam nad nimi zapanować. - Musisz jechać do SB. Musisz jechasć zarobić. - rzuciła mi matka na wyjściu. Sięgnęłam niepewnie po mapkę i obejrzałam ją ze wszystkich stron. No cóż - wchodzisz, idziesz między żywopłotem....to się wydaje ptroste. - Mary, w co byś się ubrała do SB/ - zapytałam ją. - W miniówę, kabaretki i bluzkę z dekoltem. - - No coś ty. - oburzyłam się szczerze i wyszłam z pokoju. Stanęłam przed szafą. Wybrałam w końcu: czerwony stanik, na niego założyłam długą czarną bluzkę z siatki, na ręce włożyłam czarne frotki i bransoletki, na nogi włożyłam kabaretki, a na nie powinięte czarne Wranglery. - I jak wyglądam? - zapytałam siebie w lustrze. Wysłam z pokoju i zaczęłam dobierać buty. Podtanowiłam założyć czarne glany. No tak, te wymalowałam w stokrotki, ale te są niezłe. Zasznurowałam je i wyszłam na przystnek/ - Do SB porosze. - odparłam i rzuciłam wyznaczoną sumę do portmonetki. - Ok, nie ma sprawy. - odparł przystojny kierowca. Wyjęłam telefon i wystukałam siedem liczb numeru Brandona, Nikt się nie zgłaszał. No więc zadzwoniłam do domu. - Dzień dobry, jest Brandon? -To ty nic nie wiesz> Brandon..... Znowu głupie zakończenie :laugha: |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|