Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Zobacz wyniki ankiety: Jak podoba się wam moje fotostory ?
Jest najlepsze !!!! 13 16.88%
Bardzo dobre. Wyróżnia się spośród innych. 40 51.95%
Dobre. Takie jak wiele innych. 12 15.58%
Średnie. jest sporo błędów, jednak coś mnie ciekawi. 4 5.19%
Bardzo słabe. Coś jest, ale do kitu. 6 7.79%
Beznadziejne !!!! 2 2.60%
Głosujących: 77. Nie możesz głosować w tej sondzie

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 13.04.2005, 20:03   #7
Delicate
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odcinek 7 "pobyt w szpitalu i skrywana tajemnica"

Ashlee ze smutkiem spojrzała na odjeżdżającą karetkę… Miała poczekać na taksówkę, ale coś kazało jej pobiec, pospieszyć się. Posłuchała się swojej intuicji uznając ją za niezawodną. Po kilku minutach była na miejscu. Z początku jej zdanie na temat „szpitala” było negatywne. Była to zwykła przychodnia, a nie miejsce przyjmowania poważnych przypadków. Z drugiej strony sytuacja Jess nie była aż taka poważna. Usiadła w poczekalni i rozejrzała się. Dziecinna tapeta, poczekalnia połączona z kuchnią. Jednym słowem marnie. Blondynka zaprosiła mulatkę do pokoju.

-To anoreksja.- powiedziała krótko pani doktor.
„Tylko tyle? Nie jest pani mi nic w stanie powiedzieć ?”- chciała zapytać Ash.
-Ach, rozumiem…- wybąkała szatynka i spojrzała na swoją ukochaną. Spała. Nic wielkiego, jednak dla tej kobiety znaczyło wiele- jest dobrze. Dopiero teraz sięgnęła pamięcią do jej pierwszego razu z kobieta. Och tak, Jessica miała wyraźnie chude ręce i ledwo się na nich utrzymywała. Miała zapadnięty brzuch… Dlaczego wcześniej nie stanowiło to problemu ?
Jak ona mogła to przeoczyć ? Zaprzątała sobie myśli wyrzutami sumienia i wnioskami.
Liczyła na odpowiedź Boga, kogoś kto w tym momencie był jedynym schronieniem i uzdrowicielem. Tylko On mógł uratować tą miłą i skromną postać. Osobę, która codziennie uczestniczyła w mszy św. I wyróżniała się spośród modlących się tam staruszek. Czarnowłosa piękność nie raz starała się nakłonić partnerkę do pozostania w szkole lub domu. Bez skutku, ta niewiasta pokonywała kilometry na swoim starym, chwiejnym rowerku. Tylko myślała o dzisiejszym kazaniu i ewangelii.

Mulatka nie mogła spać. Skierowała się do kuchni gdzie spotkała panią doktor. Ta z anielskim spokojem wytłumaczyła, że w tym przypadku choroba jest niebezpieczna, nadzwyczaj niebezpieczna. Mówiła to z takim ciepłem w głosie i przekonaniem, że słuchaczowi i tak wydawało się, że nic złego się nie dzieje. Dlatego też dziewczyna bez wahania wróciła do sypialni i położyła się spać. Teraz, choć usłyszała okropną prawdę uważała, że wszystko będzie dobrze. Następnego dnia Jessica mimo nalegań swojej ukochanej wstała. Ubrała się w nowy dres i wypiła kawę. Rozłożyła się na kanapie i jakby nigdy nic włączyła telewizor. Lekarka spojrzała ze zdziwieniem na pacjentkę i podała jej tabletki. Ashlee mimo wczorajszego niepokoju spała jak zabita. Około dziesiątej wstała. Widząc wypoczętą partnerkę rzuciła jej się w ramiona.

-Kochana, nie myślałam, że tak szybko do siebie dojdziesz !!!!- wykrzyknęła mulatka.
-Spokojnie, ja tylko zemdlałam.-odpowiedziała nieświadoma wyników Jess.
-To, to Ty nie wiesz, tak ?
-O czym? Coś jest nie tak ?
-Ewidentnie. Ma pani anoreksję.-powiedziała surowo pani doktor.
Dla tej młodej istoty, która przeżywała coś porównywalnego z tak zwanych szokiem wszystko stało się czarno-białe. Plany na przyszłość, adopcja dziecka… Upadła na ziemię. Przerażona szatynka podniosła ją i położyła na kanapie. Po chwili wszystko wróciło do normy. Brunetka złapała oddech i wypiła łyk wody mineralnej.
-Ashlee, usiądź przy mnie.-poprosiła. Mulatka dosiadła się i objęła ukochaną.
-Już dobrze?- zapytała z troską.
-Tak, tylko widzisz, nie wiem co się dalej stanie…
-No jak to co?! Happy End! Nie możesz inaczej myśleć.
-Nie ważne… Obiecaj mi tylko, że zaadoptujemy dziecko. I niech to będzie chłopczyk… Proszę…
Kobietę zatkało. Jakby adopcja była rzeczą zupełnie normalną. Wiedziała, że w obecnej sytuacji nie będzie mogła normalnie zajść w ciążę, ale nie była też gotowa zostać przyszywaną mamusią.
-Eeee… Długo nad tym myślałaś ?
-Czy to jest twoja odpowiedź ?! Ashlee ja mówię zupełnie poważnie. Zrozum, dla mnie jest to bardzo ważne.
-No tak… To znaczy… Nie wiem czy jestem gotowa lulać małe dziecko przed spaniem, sprzątać po nim i tak dalej…
-Wiesz, ja już nawet wybrałam takiego ładnego chłopaczka. Mówię Ci, śliczny. Ma na imię Ben i nie wyobrażam sobie bez Niego życia !
-Ty już podjęłaś decyzję!!! Nie obchodzi cię moje zdanie ?!
-To nie tak, kochanie…
-A jak ?! Mam dopiero dwadzieścia parę lat i już mam bawić smarkacza ?!
-A,aa, jeśli ja umrę…
To poskutkowało. Śmierć tak bliskiej osoby dla mulatki był najgorszą rzeczą.
-Jessica… Jeżeli to Cię uszczęśliwi, jestem gotowa… Tylko, proszę nie popędzaj mnie. Pozwól mi się nauczyć…
-Oczywiście…
Zatroskane dusze pościeliły swoje łóżka. Postanowiły umilić sobie czas i zabawiły się w bitwę na poduszki zapominając o chorobie, dziecku, wszystkim..

Z radością patrzyły na unoszące się w powietrzu pierze. Poczuły taką energię jak za czasów szkolnych.. Podstawówka, męcząca matematyka i przyjaciółka Iza… Mnie więcej takie wspomnienia zaatakowały serca naszych bohaterek. Przy tym ciągle się do siebie uśmiechały chcąc przybliżyć się do siebie i pocałować. Pamiętały jednak o czuwającej właścicielce owej przychodni i postanowiły zachowywać się jak zwykłe przyjaciółki. Przy rozmowie im się upiekło, pani Sarah brała prysznic, więc teraz nie chciały się narażać. Zmęczone przytuliły się i skierowały w stronę drzwi wejściowych. Wyszły na świeże powietrze. Na dworze było wyjątkowo ładnie. Ptaszki śpiewały i takie tam trele-morele. Jednak chłodny i silny wiatr nie pozwolił skromnie odzianym niewiastom na dłuższe zwiedzanie okolicy. Wróciły do przychodni i napiły się kawy.

Lekarka spokojnie siedziała i czytała książkę. Dziewczyny zdziwione jej wzrokiem „pożerającym” każdą stronę usiadły przy stole i wcinały kanapki. Bez zastanowienia palnęły :
-Pani doktor, my wiemy, że już wszystko okey. Wracamy do domu.
Kobieta pokiwała głową i ze smutkiem popatrzyła w ich kierunku.
„Biada Wam!!! Zajrzycie tu jeszcze nie raz.” I szyderczo się uśmiechnęła. Nie chciała ujawniać dziewczynom prawdy, która z pewnością nie była przez nie dobrze przyjęta. Prawdy o raku Jessici. Złośliwym raku piersi…
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W następnym odcinku :
-Czy dzieciak zawita w domu dziewczyn ?
-Co z chorobą Jess ?
To i więcej w nowym odcinku
  Odpowiedź z Cytatem
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:02.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023