Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Zobacz wyniki ankiety: Jak podoba Ci sie moje fotostory?
5 gwiazdek - Odlotowe 5 31.25%
4 gwiazdki - Całkiem niezłe 8 50.00%
3 gwiazdki - Przeciętne 0 0%
2 gwiazdki - Zgroza 2 12.50%
1 gwiazdka - Strach się bać 1 6.25%
Głosujących: 16. Nie możesz głosować w tej sondzie

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 31.05.2006, 19:20   #19
airam
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odcinek 3. - Co się dzieje?

Obiecuje, że odcinki będę dawała regularnie, bo o mnie zapomnicie. Simsy sie naprawiły, więc i moje zdjęcią są.
Mimo mojej niesystematyczności, zachęcam do czytania



Na przerwie zauważyłem, że Eveline podchodzi do Jeon, o cos ją zagaduje.



Do końca lekcji nie miałem już czasu porozmawiać z Jeon, gdyż Eveline na każdej przerwie gdzieś ją zabierała. Na jednej przerwie to nawet zacząłem je śledzić. Zobaczyłem jednak, że to nie ma sensu i resztę przerw spędziłem z Ronaldem, moim nowym kolegą, w szkolnej stołówce.



- Charles, kim jest ta dziewczyna, z którą przyjechałeś? Ładna jest... - z braku tematów do rozmowy zaczęliśmy rozmowę o Jeon.
- Poznałem ją dzisiaj w autobusie do szkoły. Pierwsza do mnie zagadała. Wydaje się być sympatyczna, ale czyżby Ci się podobała? Tak po pierwszym dniu? Łał... - domyśliłem się, że mam rację, kiedy Ronald oblał się rumieńcem.
Zadzwonił dzwonek. Tym razem lekcja miała się odbyć w sali do sztuki, która była na piętrze.
- Co to za pokoje? - zaciekawiony widokiem dwóch wolnych jeszcze kartek na drzwiach zapytałem Ronalda. W końcu chodził do tej szkoły pół roku dłużej ode mnie.



- W tych pokojach zamieszkają uczniowie, którzy mieszkają najdalej od szkoły. W zeszłym półroczu pokoje należały do Tamary i Antoniego. W tym jeszcze nie wiadomo. Zarówno Tamara, jak i Antoni przeprowadzili się bliżej szkoły, wiec pokoje są do wzięcia. Myślę, że jeden z nich zajmie Eveline, mieszka dosyć daleko od szkoły, choć w pięknym domu...
Przypomniałem sobie pierwszy dzień, kiedy zobaczyłem Eveline. Jej dom był faktycznie dosyć sporo oddalony od szkoły. Wpadłem na genialny pomysł.
- A jaka musi być minimalna odległość od szkoły, aby przypadł ci pokój w szkole? - skoro Eveline może tu zamieszkać, to JA chcę być jej sąsiadem.
- Chyba przynajmniej cztery przystanki, więc jakieś 7 kilometrów. - widać było, że nie jest za bardzo tym zainteresowany.
W sali sztuki były tylko potrójne ławki.



Kiedy zobaczyłem, że Jeon usiadła już z Eveline, więc zająłem wolną ławkę obok Ronalda i Tadeusza, młodego Szkota. Nie siedzieliśmy jednak długo, gdyż pani Derkila zaprosiła nowe osoby do sztalug, ku zaprezentowaniu ich zdolności artystycznych. Jeon wstała. Podeszła do sztalugi i wzrokiem wyłowiła mnie spośród klasy. Wstałem i podszedłem do drugiej wolnej sztalugi.
- No to teraz namalujcie nam co chcecie. Najlepiej martwą naturę, ale nie od każdego wymaga się talentu plastycznego... - zakończyła nauczycielka i zaczęła objaśniać historię sztuki baroku uczniom siedzącym w ławkach.
Jeon popatrzyła na mnie spanikowana. Kątem oka śledziłem co robi, sam jednak bardziej zajęty byłem malowaniem. I tak pod koniec lekcji pokazałem pani Derkilii mój rysunek, a właściwie jej portret.



- Ojej, Charles, ty to masz talent. - i dodała szeptem - mogę sobie ten rysunek wziąć? - na te słowa zarumieniła się.
- Oczywiście proszę pani. - w końcu na co potrzebny był mi portret nauczycielki, którą widywał będę w szkole?
- No a co wyczarowała nasza druga gwiazda - nauczycielka podeszła do Jeon. - Ekhem, rozumiem sztuka abstrakcji? Chyba mi nie powiesz, że to też jestem ja?



- Nie, oczywiście nie, pani profesor. To tylko wymysł mojej wyobraźni. - gładko, acz nerwowo wytłumaczyła się z tego Jeon.
Zadzwonił dzwonek. Jeon znowu gdzieś zniknęła z Eveline. Nie zdążyłem jej nawet pożegnać, bo sztuka była naszą ostatnią lekcją.



Do domu wracałem piechotą z inną koleżanką - Mayce. Mayce była mojego wzrostu, miała czarne jak heban włosy i brązowe oczy. Była przepiękna. Zdziwiłem się, że nie ma przy niej kręgu adoratorów. Nie omieszkałem jej o to zapytać, gdyż Mayce była nie tylko piękna, ale także szczera i otwarta.
- Och, dzisiaj odesłałam ich do domu. Wszyscy chcieli mnie odprowadzać, ale chcialam wrócić z tobą. Jesteś nowy, prawda? Wcześniej nie widziałam tu takiego przystojniaka - wyraźnie ze mną flirtowała.
Zapomniałem o Eveline. Co z oczu to z serca. Kiedy dotarliśmy do mojego domu zdziwiła się, że mieszkam w TAKIM domu. Pewnie była bogata i gardziła takimi osobami jak ja. Ale to był tylko mój mylny osąd.
- Jutro zaczynamy o godzinie 9.00, więc będę mogła po ciebie wpaść, co ty na to? - jej zaproszenie sprawiło, że stałem jak wmurowany w ziemię.
- Czy to nie ja powinienem po ciebie przychodzić? - czułem się speszony zaistniałą sytuacją.
- A po co masz nadrabiać drogi? Będę u ciebie jutro o 8.30. Do zobaczenia - powiedziała i zrobiła cos, czego się zupełnie nie spodziewałem. Pocałowała mnie. Nie tak po koleżeńsku. W usta. To już coś znaczyło...



Wszedłem do domu. Siostrę zastałem zapłakaną w łazience, albo czymś, co od zawsze nazywaliśmy łazienką. Była totalnie rozbita. Byłem ciekawy dlaczego. Przecież dobrze układało jej się z Mattem - jej chłopakiem - tym samym Mattem, z którym tak lubiłem porządkować ogrody. Matta znałem długo, wiedziałem, że nie mógł jej skrzywdzić. Musiało stać się coś gorszego.
- Lili, co się stało?!
- Matt... chodzi o Matta... był tu dzisiaj...obiecaaaaaał, że zaaaaraaaz wróóóóciiiii..!.!... - jej zawodzenie było nie do zniesienia.
- No, dobrze Lili, ale co z tym Mattem? Nie wrócił? Zaraz do niego pójdę... - dla mojej siostry też zrobiłbym wszystko.
- Juuuuuuż nikt doooooo nieeeeegooooo nieeeee pójdzieeeeee - Lilianne coraz bardziej płakała.
Czyżby Matt zginął? Nie, to nie mogła być prawda. Nie ten Matt, którego znałem, nie on...
- czy... czy on... czy Matt nie żyje? - odważyłem się jednak zapytać.
- Praaaaawieeeeee... policja znalazła jego wóz w przepaściiiiii... Matta tam nie byłoooooo, aleeee po stanieeeee samochoduuuuu wnioskujeeeee, żeee nieeeee miał szans przezyciaaaaaaa...



Z tego co zrozumiałem to Matt zaginął. Czyżby sam zepchał swoje auto w przepaść? Ale po co? I jeśli to nie on, to co ktoś miałby przeciwko niemu, żeby go zabijać. A może tylko pozorować jego śmierć? W mojej głowie kłębiło się mnóstwo pytań, na które nikt nie mógł mi odpowiedzieć. Nie teraz.
Zadzwonił telefon. Odebrałem, bo moja siostra nie była w stanie sama tego zrobić.



- Halo?
- Witaj, Charles. Nie zjawiłeś się u mnie. Zraniłeś mnie. Co byś powiedział na małą herbatkę u mnie? ZARAZ.
- Pani raczy mi wybaczyć, ale obawiam się, że dzisiaj nie dam rady.
- Chcę cię widzieć, ZARAZ U MNIE. Zrozumiałeś, smarkaczu?
- Dobrze, proszę pani. Będę u pani za pół godziny.
- Do zobaczenia, kochaniutki.
Rozmowa z Ireną Śliczną nie podniosła mnie szczególnie na duchu. Za to dodała kilka nowych pytań. Dlaczego Irena chce się ze mną widzieć? A może to za sprawą Eveline?
  Odpowiedź z Cytatem
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 05:51.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023