|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak podoba Ci sie moje fotostory? | |||
5 gwiazdek - Odlotowe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
5 | 31.25% |
4 gwiazdki - Całkiem niezłe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
8 | 50.00% |
3 gwiazdki - Przeciętne |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
2 gwiazdki - Zgroza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
2 | 12.50% |
1 gwiazdka - Strach się bać |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 6.25% |
Głosujących: 16. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#19 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Obiecuje, że odcinki będę dawała regularnie, bo o mnie zapomnicie. Simsy sie naprawiły, więc i moje zdjęcią są.
Mimo mojej niesystematyczności, zachęcam do czytania ![]() ![]() Na przerwie zauważyłem, że Eveline podchodzi do Jeon, o cos ją zagaduje. ![]() Do końca lekcji nie miałem już czasu porozmawiać z Jeon, gdyż Eveline na każdej przerwie gdzieś ją zabierała. Na jednej przerwie to nawet zacząłem je śledzić. Zobaczyłem jednak, że to nie ma sensu i resztę przerw spędziłem z Ronaldem, moim nowym kolegą, w szkolnej stołówce. ![]() - Charles, kim jest ta dziewczyna, z którą przyjechałeś? Ładna jest... - z braku tematów do rozmowy zaczęliśmy rozmowę o Jeon. - Poznałem ją dzisiaj w autobusie do szkoły. Pierwsza do mnie zagadała. Wydaje się być sympatyczna, ale czyżby Ci się podobała? Tak po pierwszym dniu? Łał... - domyśliłem się, że mam rację, kiedy Ronald oblał się rumieńcem. Zadzwonił dzwonek. Tym razem lekcja miała się odbyć w sali do sztuki, która była na piętrze. - Co to za pokoje? - zaciekawiony widokiem dwóch wolnych jeszcze kartek na drzwiach zapytałem Ronalda. W końcu chodził do tej szkoły pół roku dłużej ode mnie. ![]() - W tych pokojach zamieszkają uczniowie, którzy mieszkają najdalej od szkoły. W zeszłym półroczu pokoje należały do Tamary i Antoniego. W tym jeszcze nie wiadomo. Zarówno Tamara, jak i Antoni przeprowadzili się bliżej szkoły, wiec pokoje są do wzięcia. Myślę, że jeden z nich zajmie Eveline, mieszka dosyć daleko od szkoły, choć w pięknym domu... Przypomniałem sobie pierwszy dzień, kiedy zobaczyłem Eveline. Jej dom był faktycznie dosyć sporo oddalony od szkoły. Wpadłem na genialny pomysł. - A jaka musi być minimalna odległość od szkoły, aby przypadł ci pokój w szkole? - skoro Eveline może tu zamieszkać, to JA chcę być jej sąsiadem. - Chyba przynajmniej cztery przystanki, więc jakieś 7 kilometrów. - widać było, że nie jest za bardzo tym zainteresowany. W sali sztuki były tylko potrójne ławki. ![]() Kiedy zobaczyłem, że Jeon usiadła już z Eveline, więc zająłem wolną ławkę obok Ronalda i Tadeusza, młodego Szkota. Nie siedzieliśmy jednak długo, gdyż pani Derkila zaprosiła nowe osoby do sztalug, ku zaprezentowaniu ich zdolności artystycznych. Jeon wstała. Podeszła do sztalugi i wzrokiem wyłowiła mnie spośród klasy. Wstałem i podszedłem do drugiej wolnej sztalugi. - No to teraz namalujcie nam co chcecie. Najlepiej martwą naturę, ale nie od każdego wymaga się talentu plastycznego... - zakończyła nauczycielka i zaczęła objaśniać historię sztuki baroku uczniom siedzącym w ławkach. Jeon popatrzyła na mnie spanikowana. Kątem oka śledziłem co robi, sam jednak bardziej zajęty byłem malowaniem. I tak pod koniec lekcji pokazałem pani Derkilii mój rysunek, a właściwie jej portret. ![]() - Ojej, Charles, ty to masz talent. - i dodała szeptem - mogę sobie ten rysunek wziąć? - na te słowa zarumieniła się. - Oczywiście proszę pani. - w końcu na co potrzebny był mi portret nauczycielki, którą widywał będę w szkole? - No a co wyczarowała nasza druga gwiazda - nauczycielka podeszła do Jeon. - Ekhem, rozumiem sztuka abstrakcji? Chyba mi nie powiesz, że to też jestem ja? ![]() - Nie, oczywiście nie, pani profesor. To tylko wymysł mojej wyobraźni. - gładko, acz nerwowo wytłumaczyła się z tego Jeon. Zadzwonił dzwonek. Jeon znowu gdzieś zniknęła z Eveline. Nie zdążyłem jej nawet pożegnać, bo sztuka była naszą ostatnią lekcją. ![]() Do domu wracałem piechotą z inną koleżanką - Mayce. Mayce była mojego wzrostu, miała czarne jak heban włosy i brązowe oczy. Była przepiękna. Zdziwiłem się, że nie ma przy niej kręgu adoratorów. Nie omieszkałem jej o to zapytać, gdyż Mayce była nie tylko piękna, ale także szczera i otwarta. - Och, dzisiaj odesłałam ich do domu. Wszyscy chcieli mnie odprowadzać, ale chcialam wrócić z tobą. Jesteś nowy, prawda? Wcześniej nie widziałam tu takiego przystojniaka - wyraźnie ze mną flirtowała. Zapomniałem o Eveline. Co z oczu to z serca. Kiedy dotarliśmy do mojego domu zdziwiła się, że mieszkam w TAKIM domu. Pewnie była bogata i gardziła takimi osobami jak ja. Ale to był tylko mój mylny osąd. - Jutro zaczynamy o godzinie 9.00, więc będę mogła po ciebie wpaść, co ty na to? - jej zaproszenie sprawiło, że stałem jak wmurowany w ziemię. - Czy to nie ja powinienem po ciebie przychodzić? - czułem się speszony zaistniałą sytuacją. - A po co masz nadrabiać drogi? Będę u ciebie jutro o 8.30. Do zobaczenia - powiedziała i zrobiła cos, czego się zupełnie nie spodziewałem. Pocałowała mnie. Nie tak po koleżeńsku. W usta. To już coś znaczyło... ![]() Wszedłem do domu. Siostrę zastałem zapłakaną w łazience, albo czymś, co od zawsze nazywaliśmy łazienką. Była totalnie rozbita. Byłem ciekawy dlaczego. Przecież dobrze układało jej się z Mattem - jej chłopakiem - tym samym Mattem, z którym tak lubiłem porządkować ogrody. Matta znałem długo, wiedziałem, że nie mógł jej skrzywdzić. Musiało stać się coś gorszego. - Lili, co się stało?! - Matt... chodzi o Matta... był tu dzisiaj...obiecaaaaaał, że zaaaaraaaz wróóóóciiiii..!.!... - jej zawodzenie było nie do zniesienia. - No, dobrze Lili, ale co z tym Mattem? Nie wrócił? Zaraz do niego pójdę... - dla mojej siostry też zrobiłbym wszystko. - Juuuuuuż nikt doooooo nieeeeegooooo nieeeee pójdzieeeeee - Lilianne coraz bardziej płakała. Czyżby Matt zginął? Nie, to nie mogła być prawda. Nie ten Matt, którego znałem, nie on... - czy... czy on... czy Matt nie żyje? - odważyłem się jednak zapytać. - Praaaaawieeeeee... policja znalazła jego wóz w przepaściiiiii... Matta tam nie byłoooooo, aleeee po stanieeeee samochoduuuuu wnioskujeeeee, żeee nieeeee miał szans przezyciaaaaaaa... ![]() Z tego co zrozumiałem to Matt zaginął. Czyżby sam zepchał swoje auto w przepaść? Ale po co? I jeśli to nie on, to co ktoś miałby przeciwko niemu, żeby go zabijać. A może tylko pozorować jego śmierć? W mojej głowie kłębiło się mnóstwo pytań, na które nikt nie mógł mi odpowiedzieć. Nie teraz. Zadzwonił telefon. Odebrałem, bo moja siostra nie była w stanie sama tego zrobić. ![]() - Halo? - Witaj, Charles. Nie zjawiłeś się u mnie. Zraniłeś mnie. Co byś powiedział na małą herbatkę u mnie? ZARAZ. - Pani raczy mi wybaczyć, ale obawiam się, że dzisiaj nie dam rady. - Chcę cię widzieć, ZARAZ U MNIE. Zrozumiałeś, smarkaczu? - Dobrze, proszę pani. Będę u pani za pół godziny. - Do zobaczenia, kochaniutki. Rozmowa z Ireną Śliczną nie podniosła mnie szczególnie na duchu. Za to dodała kilka nowych pytań. Dlaczego Irena chce się ze mną widzieć? A może to za sprawą Eveline? |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|