|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak podoba ci się nasze foostory? | |||
5 Gwiazdek - Odlotowe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
35 | 70.00% |
4 Gwiazdki - Całkeim Nieźle |
![]() ![]() ![]() ![]() |
10 | 20.00% |
3 Gwiazdki - Przeciętnie |
![]() ![]() ![]() ![]() |
4 | 8.00% |
2 Gwiazdki - Zgroza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
1 Gwiazdka - Strach Się Bać |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 2.00% |
Głosujących: 50. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#22 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Uwaga - ten odcinek może zawierać treści wulgarne.
Odcinek 8 Sandra z trwogą weszła do mieszkania Burnckiego. Patrzył na nią i wprost „rozbierał” wzrokiem. Uśmiechał się złośliwie.![]() - Witam, moja piękna pani. Czy rodzice ucieszyli się, że ich córeczka ma celujący z mojego przedmiotu, hę? - Natychmiast przestań. - Kim teraz dla Ciebie jestem, co? Najmilszym panem nauczycielem, czy może dzisiaj będziesz znów nazywać mnie gorącym ogierkiem? Jak będzie, kochanie? - Przestań. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie nikim. - O, o, o! Nieładnie. - Pogroził jej palcem. - Jak ty się odzywasz, maleńka? - Wyjeżdżam. - Co? - Dobrze usłyszałeś. - Z powrotem zarzuciła na ramiona, poprzednio zdjętą bluzę. - Żegnaj. - Na wakacje wyjeżdżasz, złociutka? - Oczy groźnie mu rozbłysły. - Nie zgrywaj durnia. Dobrze wiesz, że już nie wrócę do tego zasranego miasta. Wyjeżdżam na Oksford. - Z moją oceną nie będziesz miała problemu. - Niebezpiecznie się zbliżył. - Odejdź ode mnie. - wysyczała. Podniósł szklankę i już, już miał się zamachnąć, gdy nagle ją wypuścił. Rozbiła się na podłodze, a kawałek szkła wbił się Sandrze w nogę. - Widzisz, co narobiłeś?! - z przerażeniem spojrzała na rozciętą łydkę. - To co takie piękne, nie będzie już idealne. - Stwierdził gorzko. - Zamknij się. - wycedziła. - Coś powiedziała, suko?! - Uderzył ją w twarz. Miał coś ostrego w ręku i pozostawił na jej policzku rozcięcie. ![]() Sandra wrzasnęła, ale nie mogła uciec, bo mocno trzymał ją za włosy. - Spier*laj stąd, *****o! - wykrzyczał i wypchnął ją za drzwi. Malwina, potężnie zaskoczona, przymrużyła oczy. Co? Co to wszystko ma znaczyć, czy on? Ale jak…Czy?... - W takim razie jest pan tak samo odpowiedzialny za to dziecko, jak moja córka. - Powiedział tata Kingi. Tamta zbladła. Mateusz zrobił krok naprzód. - Wiem o tym. I zamierzam ponieść tego wszytki konsekwencje. - Konsekwencje? Tak pan to nazywa? - Stwierdziła groźnie mama Kingi. - Eee… - Zmieszał się Mateusz. - Tak, Kingo. Genialnie. Jak można puścić się z takim człowiekiem jak on? - zaśmiała się gorzko tamta. - Biedny głupiec, niedorajda. Wyśmienicie. Wspaniała partia dla ciebie. Ten sam poziom społeczny. ZERO. ![]() - Chodź, kochanie. - Ojciec Kingi objął małżonkę i zwrócił się do córki. - Zastanów się nad swoim życiem. Bo to nie zmierza do niczego dobrego. Nie licz na naszą pomoc przy opiece nad dzieckiem. Jeśli chodzi o pieniądze - również. Musisz ponosić konsekwencje swojego zachowania. Nikt nie będzie cię niańczył. Ani brał na siebie części winy. Przynajmniej nie my z matką. Kinga była czerwona, a po twarzy spływały jej łzy. Nie zastanawiając się długo, Mel wybiegła z sali. Słyszała za sobą jeszcze głos dziewczyny. Mateusz milczał. W drzwiach minęła jeszcze rodziców przyjaciółki i pielęgniarkę. Jak burza przebiegła przez park, ominęła centrum handlowe i obrzeża miasta. Zatrzymała się dopiero pod wynajmowanym domem. - Dzień dobry, panienko! - przywitała się z nią sąsiadka, właścicielka domu. Miała bardzo zatroskaną twarz. - Oh, kochanie. Czyżby ona? - popatrzyła na Mel współczująco. - Co? Z Kingą wszystko dobrze…A skąd pani wie? - Co to się teraz porobiło na tym świecie…Do matki mówić po imieniu… - ględziła pod nosem. - To czemu ryczysz? - Jakiej matki? Kinga jest matką, ale nie moją. Tylko Kuby… - Boże! To do czyjeś matki chodzisz, zamiast do swojej? - O co pani chodzi? Ona urodziła! ![]() - I zmarła? - dopytywała sąsiadka. - W moich czasach to się często zdarzało. - Co pani mówi? Przecież powiedziałam, że wszystko w porządku! - zdenerwowała się Malwina. - To czemu płaczesz? - Nie pani sprawa. - Bo ci nie powiem, niewychowana młoda damo. W takim tempie to ty nigdy nie znajdziesz mężczyzny. - Jak to? To czemu pani ciągle narzeka, że gdzieś wychodzę z Mateuszem? Co? Zazdrości może pani?!!! - Tego już za wiele. Nikt mnie nie będzie obrażał w moim domu. - To pani zaczęła. Tak to jest na emeryturze! Nie ma co robić, to się biednych lokatorów dobija! Ale to się źle skończy, zobaczy pani!!! - krzyczała histerycznie Malwina. Kobieta popatrzyła na nią przenikliwie i zaczęła iść w stronę swojego pokoju. - Chwileczkę! Żadnej reakcji. - Miała mi pani coś powiedzieć! Sąsiadka zatrzymała się. - No, proszę bardzo! Odwróciła się w stronę Mel. - Niech pani powie! Popatrzyła na dziewczynę z jakąś dziwną pasją. - Twoja matka jest w szpitalu. Umiera. C.D.N...
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|