Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 01.12.2007, 13:32   #21
gosk_gosia
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Dźwięk Tłuczonego Szkła

Część 4

***

Po kilku minutach drzwi pokoju zatrzasnęły się odcinając nas ostatecznie od tego wariata. Natychmiast wraz z Romanem rzuciliśmy się na ową, jak się okazało, kopertę. Na początku mieliśmy małą, jednak kłopotliwą sytuację – każdy z nas chciał pierwszy zobaczyć zawartość koperty, więc o jej otworzeniu dosłownie nie było mowy. Na szczęście przed zniszczeniem uchronił ją zwyczajny napis – moje nazwisko. Ucieszona z wyższością spojrzałam na policjanta, jednak nie był to dobry pomysł, bo zaraz po tym poczułam się bardzo dziwnie… Znów zachowując się jak dzieciaki z niecierpliwością czekaliśmy, aż ją otworzę i dowiemy się, co kryje w środku.


-Na moje drogie złoto! Co to jest? Czy to….? Czy to, co tu widzę, to tłuste plamy!? – krzyknął z przerażeniem odruchowo odsuwając się od zmasakrowanej kartki.
Dzięki niemu znów chciało mi się śmiać, jednak widząc, że jest bardzo wstrząśnięty wolałam nie ryzykować, lepiej zrobię zmieniając temat, komendant widocznie był bardzo delikatną osobą.

***

Postanowiłam pójść. Oczywiście nie sama – Roman uparł się, że nie może do tego dopuścić i oczywiście nie może go tam zabraknąć. Niestety jego upór był również powodem nocy spędzonej w jednym pokoju. Wcale mi się to nie podobało, chciałam pobyć sama, przemyśleć wiele różnych spraw, w końcu tyle ostatnio się działo… Nie skusiła go nawet wizja pobyty w luksusowym hotelu, chociaż byłam bardzo bliska namówienia go do tego. Był jednak jeden warunek – miałam zamieszkać tam z nim.

Nie żebym go nie lubiła albo żywiła do niego jakąś niechęć, po prostu… dziwnie się czułam w jego towarzystwie. Był bardzo dziwną osobą, można bez wahania powiedzieć, jedyną w swoim rodzaju. Bogaty, przystojny i inteligentny, można powiedzieć banalny szczęściarz, on jednak był inny. Umiał dowieść swojej wartości w każdej sytuacji.

W końcu ruszyliśmy we wskazane przez Chunca miejsce. „Schabowy Oscypek” był małą restauracyjką niemal na samym końcu najsłynniejszej zakopiańskiej ulicy. Przez całą drogę próbowałam wyciągnąć od Romana, co on znów kombinuje, on jednak jakby się zawziął i przez całą drogę nie odezwał się ani słowem.


-Poczekaj tu chwilę – powiedział gdy znaleźliśmy się niedaleko budynku – Wejdę tylnym wejściem i zajmę jakieś miejsce w cieniu i będę was obserwował. W razie czego będę miał nad wszystkim kontrolę…
-No tak… znowu chcesz mnie kontrolować – odpowiedziałam nie ukrywając oburzenia.
Oczywiście wszystko stanęło na tym, co postanowił więc odczekałam kilka minut i weszłam do środka.


Gangstera wypatrzyłam od razu. Nawet ślepy dostrzegłby jego promiennie rude owłosienie z odległości kilometra. Ogarnęłam też wzrokiem pozostałą część lokalu w poszukiwaniu Romana, jednak nigdzie go nie było. Czy aż tak dobrze się schował, czy jego plan się nie powiódł.?

Niepewnym krokiem podeszłam do Chunca, od którego odszedł właśnie kelner z całkowicie zapisanym notesem. Uśmiechnął się zapraszając mnie do zajęcia miejsca naprzeciw niego.
-Skoro twój znajomy już tu jest, dlaczego siedzi sam? – spytał bardzo niskim głosem kiwając głową w taki sposób, że zarówno jego włosy jak i wielki brzuch falowały wraz z nią.
Zrezygnowana podniosłam się z krzesła, aby odszukać nieszczęsnego Romana, który mógł swoim pomysłem sprowadzić na nas jeszcze większe kłopoty.


Nie musiałam jednak długo szukać, a właściwie w ogóle, bo nagle, nie wiadomo skąd, wyłonił się i usiadł na wolnym krześle.
-Witam – rzekł do przybysza rudzielec.
Roman jakby chwilę walczył sam ze sobą, czy odpowiedzieć temu brudasowi, jednak w końcu stwierdził, że nie wypada zostawić tego bez odpowiedzi.
-Ja również.
-Nie będę owijał jak nitka baleron, chcę jak najszybciej zjeść to, co przed chwilą zamówiłem. Spójrzcie przez okno. Stoi tam czerwony samochód dostawczy, w środku jest Agata Harb. Pani odda mi moją własność, powód tego żałosnego spotkania, a ja oddam waszą znajomą. To uczciwy układ.

Znów zerwałam się z krzesła, jednak tym razem nie miałam zamiaru tak szybko wracać na swoje miejsce. Jak on mógł to zrobić? Skoro to wszystko moja wina, to niech zostawi w spokoju Agatę! Zaczęłam na niego ogromnie wrzeszczeć, ale widocznie potężny mężczyzna miał już mnie dość bo przyłożył mi z taką siłą, że upadłam na ziemię, całkowicie tracąc świadomość. Ostatnie, co zdążyłam zarejestrować, to wrzaski przerażonych ludzi wybiegających z restauracji.

***


Obudził mnie pulsujący ból szalejący w mojej czaszce. Powoli pozbierałam się z zimnej podłogi i na siedząco próbowałam przypomnieć sobie, co robie w tym dziwnym miejscu. Jednak nie widziałam racjonalnego wytłumaczenia. W końcu przypomniała mi się sytuacja ze „Schabowego Oscypka”.
-Gośka! – cichy głos wyrwał mnie z zamyślenia – Nic ci nie jest?
Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos, to Roman, potraktowali go w sposób podobny do mnie. Podał mi rękę i pomógł stanąć na nogach, żebyśmy w końcu byli na mniej więcej równym poziomie.

-Gdzie my jesteśmy? – spytałam poprawiając podwiniętą bluzkę.
-Nie wiem, ale podejrzewam, że jest to… hm…jakby prywatne więzienie Filipiaka-Chunca.
-To skoro przetrzymuje tu nas, to musi być tu także Agata!


Niestety nigdy nie było mi dane usłyszeć, co na ten temat sądzi policjant, ponieważ dokładnie w tej chwili drzwi celi zaskrzypiały, żeby za chwilę mogły wyłonić się zza nich 3 dziwne postacie.

Omiotłam spojrzeniem wszystkich troje. Chunc, jakaś dziw*a i… pani Maria! Znów ona, że też z tych wszystkich domów w Zakopanem musiała być właśnie w tym…
-Witam i dziękuję za przybycie – rzekł mężczyzna poważnym tonem i natychmiast wybuchnął barczystym śmiechem ciesząc się z udanego żartu. Nikt poza nim niestety się tak dobrze nie bawił. – Mamy do załatwienia ważne sprawy, jednak jestem człowiekiem cywilizowanym, więc przedstawię wam woje cudowne towarzyszki. Pierwsza kobieta – tu wskazał Marię – to dobrze znana wam moja ukochana żona, a druga dama, to moja córka Alex.


Ta ostatnia stała wypinając to co trzeba i intensywnym wzrokiem patrzyła na Romana, który wydawał się być jakby nieobecny. Lekko szturchnęłam go w ramię, ale ani drgnął.
-Więc znacie już moją rodzinkę, brakuje tylko mojego syna, jednak on jest… inny niż my. Ale zostawmy już to. Przejdźmy do interesów. Wasza Agata jest cała i zdrowa, na razie. Wszystko może się zmienić, jeśli nie oddasz nam naszej własności – chrząknął głośno przerywając tym na chwilę swój monolog – Dawaj!
Nie wiedziałam co mam robić, naprawdę nie miałam pojęcia, o co chodzi. Co ja mam mi dać? -To jakiś obłęd! – krzyknęłam rzucając się na Chunca, jednak Roman jakby odzyskał świadomość, bo złapał mnie w pasie uniemożliwiając atak, krzyczałam więc dalej – Jeśli coś jej zrobisz…to…to…
-To co? – zaczął nabijać się gangster.
Przegrałam. Mogło to kosztować nawet życie mojej przyjaciółki, a tego nigdy sobie bym nie wybaczyła. Już straciłam jednego przyjaciela.
-A może ona naprawdę nic nie wie? – cicho zaproponowała Maria.
-Milcz, kobieto! Ona wie, tylko robi z nas idiotów. Przypomnij sobie, kretynko zwrócił się do mnie – Kiedyś w sklepie… Kobieta… Lepiej sobie odśwież pamięć, bo inaczej zabije tego chłoptasia, a potem ciebie.
Myślałam, bardzo intensywnie, jednak kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Wszyscy w pomieszczeniu kierowali swój wzrok na mnie, co sprawiało, że czułam się jeszcze bardzo niezręcznie.
-Już wiem – skłamałam.

***

Oczywiście nie doszło do żadnego porozumienia. Na drugi dzień z samego rana zostaliśmy niemal siłą wepchnięci do pociągu do Koszalina.


Dopiero teraz miałam możliwość powiedzenia komendantowi, że wszystko zmyśliłam, że nie mam pojęcia, co takiego na czym zależy Chuncowi mogę mieć.
-Tak myślałem – powiedział ze złością i do końca podróży nie odezwał się ani słowem.

***

Nacisnęłam na klamkę i wpuściłam Romana do mojego mieszkania. Sama weszłam zraz za nim, od razu po tym jak zamknęłam je na zasuwkę, na wszelki wypadek.
-Nie krępuj się, wchodź do środka – popędziłam go widząc, że stoi jak wryty oparty o framugę wejścia do salonu – zaraz przyniosę coś do jedzenia, chyba coś tu zostało.
Jednak on nadal stał z miną jakby zobaczył ducha. Podeszłam żeby zobaczyć czemu nadal się nie rusza z miejsca i doznałam największego szoku w moim życiu – na moim stole leżał trup!


Kobieta była w samej bieliźnie, a w jej brzuchu widniała wielka krwawiąca rana. Jednak nie to mnie tak przeraziło. Miała piękne, długie rude włosy, dokładnie tak, jak moja koleżanka z pracy! Szybko do niej podbiegłam i spojrzałam na jej twarz. Nie…to nie mogła być Ewa! Nogi same odmówiły mi posłuszeństwa i osunęłam się na ziemie. Po moich policzkach spłynęły dwie strużki gorących łez. Czułam się całkowicie bezradna, wiedziałam, że nic, ale to nic nie jestem w stanie dla niej zrobić. To było straszne.

Nagle koło mnie pojawił się Roman, fachową ręką sprawdził, czy dziewczyna może jeszcze żyje, jednak nie miało to żadnego sensu, jedynie pobrudził krwią swój garnitur, co wyraźnie mu się nie spodobało. Popatrzył chwilę na ciało i widząc moją rozpacz przyciągnął mnie do siebie, żebym mogła wypłakać się na jego ramieniu.

***

Koniec części 4

Ostatnio edytowane przez gosk_gosia : 08.12.2007 - 11:26
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 18:43.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023