![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
|
![]()
Fryzury ściągałam zewsząd xD nie pamiętam nazw... ;p
Odcinek 3 - Czarna rozpacz w biały dzień ![]() Łzy spływały mi po bladych policzkach. To był on... Wysiadłam z samochodu. Zadzwoniłam do drzwi. Jedna z postaci momentanie się schowała. - Cześć - powiedziałam słabo. - Cz... Cześć - Mogę wejść? - zapytałam. Carmit mnie wpuściła do domu. Była ubrana tylko w bieliznę. Tak jak podejrzewałam. Oni mają romans. - Co się stało? - zapytała moja "przyjaciółka" - A JAK SĄDZISZ?! MYŚLISZ, ŻE NIE WIDZIAŁAM... PPRECIEŻ TY... I... WICTOR... - No i co? Myślisz, że on Cię kocha? Modelko za dychę! - krzyknęła, ale to co powiedziała zraniło mnie wystarczająco. Wictor stanął w drzwiach, półnagi, a ja wybiegłam z tego domu. Wsiadłam do samochodu. Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania odrazu położyłam się na łóżko i zaczęłam głośno płakać. Myślałam, że ona jest moją prawdziwą przyjaciołką, a on... że mnie kocha. A niech go sobie bierze! Nie zależy mi. Niedługo później zasnęłam. Obudziłam się przed 9. Zadzwoniłam do studia. - Cześć - powiedziałam lekką chrypą. - Ashley, jak dobrze że dzwonisz! Dostałaś się billboardy! Będziesz sławna! - Adam, mój szef prawie krzyczał z radości. - To super... - odparłam, nie rajcowało mnie to teraz tak. - Tylko tyle? Dobra, nieważne... Bądź w studiu za godzinę. Zdąrzysz? - Nie za bardzo... Jest 9, będe około 10.30. - No, dobrze. Będziemy czekać. ![]() Odłożyłam słuchawkę. Poszłam powoli do łazienki. Czekajcie, czekajcie... Co ja ostatnio pisałam? Że kocham życie? Niee... Życie jest do dupy i tyle! Po co mam żyć, nikt mnie nawet nie kocha... Umyłam się, uczesałam byle jak. Pociągnęłam usta błyszczykiem. Wzięłam jabłko i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam, przypomniało mi się, że się przecież nie ubrałam. Założyłam jakieś jeansy i bluzkę. Włożyłam buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do studia. Weszłam do środka. - No w końcu, księżniczko... - powitał mnie Adam - Korki... na mieście - powiedziałam zupełnie obojętnie. - Chodź na chwilę ze mną... Porywam Ci ją na chwilkę - złapał mnie za ręke Michael, którego wcześniej nie zauważyłam - Zaparzę Ci kawy, bo chyba jej dzisiaj nie piłaś? - No, nie... Ale... - Nie ma żadnego ale, chodź i już! Powoli posnułam się za nim. Usiedliśmy na małym zapleczu. Zaparzył mi i sobie kawę. - Nie chcę mi się żyć! - powiedziałam w końcu. - Oooch... Ash! Na pewni nie jest aż TAK źle. - Uwierz mi, że jest! Wictor zdradził mnie z moją "najlepszą przyjaciółką", a ona powiedziała mi wprost, że on mnie nigdy nie kochał... Pomijając to, że nazwała mnie pustą szmatą, czy jakoś tak - odparłam przybita. Chciało mi się ryczeć, ale nagle Michael przytulił mnie. Było to takie czułe. - Nie martw się... Moja była kochała się z moim największym wrogiem w mojej własnej sypialni... Spojrzałam na niego. - Uuu... To musiało boleć! - I bolało... ale wtedy dopiero zrozumiałem, że nie będe się mścił na niej, że miłość przytrafia się przez przypadek, a nie celowo. Ja moją byłą poznałem na imprezie, a ona podjęła sobie cel zdobycia mnie, jak później się dowiedziałem. Ale udało jej się... Przy Michaelu humor poprawił mi się odrazu. Przez chwilę zapomniałam o Witcorze. - Ashley... Obiecaj mi, że nie będziesz o nim myślała! Na jednym Wictorze świat się nie kończy! - Obiecuję - uśmiechnęłam się. Spojrzałam mu głęboko w oczy. W jego pięknych, zielonych oczach było coś, czego nie dostrzegałam wcześniej. Były to iskry radości życia, jakie ogarniały mnie jeszcze wczoraj. Michael wziął mnie na kolana. Przytuliłam się do niego mocno. ![]() - Dodałeś mi otuchy, wiesz? - Wiem... Spojrzeliśmy sobie w oczy po raz kolejny. Wiedziałam, że w końcu to nastąpi. Pocałował mnie. Jego delikatne usta dotykały moich ust. Było to przyjemnie... Nawet bardzo. Po chwili oderwałam się od niego. Nie żałowałam ani przez chwilę, że pocałowaliśmy się. - Koniec tego dobrego - powiedziałam w końcu, gdy schodziłam mu z kolan - teraz zabieramy się do pracy! I to bardzo ostrej pracy! Dodałeś mi humoru, a ja dodam Ci motywacji do pracy, bo tej brakuje Ci chyba dzisiaj, co? Michael uśmiechnął się do mnie i wyszedł z pokoiku. Ja szybko dopiłam kawy i wtargnęłam do studia. - Róbcie mnie na bóstwo, nie chcę wyglądać jak ostatnia ofiara na tych billboardach! - uśmiechnęłam się. Nagle wszyscy spojrzeli na mnie. - Jasne, Ashley! - odezwał się tyko Michael - Kathrine... Zaraz skończymy farbować te straszne odrosty, najpierw zrobię coś z Ashely... Usiadłam na miejscu poprzedniej modelki. Michael zaczął robić mi fryzurę, później mnie pomalowano i ubrano. Po sesji zdjęciowej wychodząc już ze studia zatrzymał mnie Michael. - Ashley... - powiedział zdyszany - Tak? - Słuchaj, wiesz... jutro jest bal... No wiesz, organizuje go SimEverFantasy... Niezła impreza... Może... Wybrałabyś się ze mną? - Z wielką chęcią! - powiedziałam - Będe po Ciebie jutro o 18... - Dobrze - uśmiechnęłam się, po czym pocałowałam go w policzek... Uśmiechnął się. - To było miłe... - wymamrotał. Wyszłam ze studia. Udałam się do domu. O, dziwo drzwi były otwarte... Pewnie Wictor przyszedł po rzeczy. Weszłam do korytarza. Zobaczyłam go siedzącego na kanapie. - Wictor... Zabieraj swoje rzeczy i się wynoś lepiej, bo jak nie... - Wezwij karetkę... Szybko - wykrztusił z siebie, po czym opadł na podłogę jak kłoda. Hmm... Wiem, że nie chcieliście żeby był to Wictor, ale on musiał być... I proszę nie zrażajcie się do tych odc. to się później rozkręci! Obiecuję :smirk: Pozdrawiam...
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Lorette : 22.03.2008 - 17:16 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|