|
![]() |
#1 | ||||||||
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() no jest dziwne że go odrzuca ale wiesz, takie życie ![]() ![]() może nie będzie jęczeć ![]() Cytat:
![]() Alii i Colina nie obsmaruje ![]() ![]() Cytat:
![]() ![]() ![]() Cytat:
![]() jeśli masz ochotę poczytac to zapraszam do przekopania się przez komentarze ![]() ![]() Cytat:
![]() może Colin się w niej się zakochuje, a może nie... ![]() para do łóżka ![]() ![]() Cytat:
![]() a czy znajdzie go u Emanueli czy nie, okaże się za odcinek, może dwa ![]() Cytat:
![]() ![]() imię dobrze napisałaś ![]() im dłuższe odcinki tym ich mniej, dlatego rozkładam je na krótsze, aczkolwiek wszystkie mają więcej niż trzy strony w wordzie ![]() dziękuję ślicznie za komentarze ![]() jeszcze tylko trzy ;p
__________________
Mój profil na WATTPAD
|
||||||||
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Zarejestrowany: 04.03.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 47
Reputacja: 10
|
![]()
Li Mei się należy zlinczowanie, nie Em!
Odcinek świetny, jak zwykle zresztą. Alia i Colin rzeczywiście świetnie ze sobą wyglądają. :3 |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Wczoraj przeczytałam wszystko(!), zajęło mi to jakąś większą połowę dnia. Ładnie piszesz, masz fajny styl. Były gdzieś braki ogonków, lub przecinków, ale to szczególiki.
Marco, Marco, Marco... Na jego miejscu zostawiłabym tą Li Mei, no ale on ją kocha. A ta głupia zostawia takiego przystojniaka. Wkurza mnie to, że on taki niezdecydowany - idzie do Em, mówi że chce się z nią kochać, a za chwilę mówi że nie da rady. Weź zrób jakąś uroczą dziewczynę i niech będą razem, bo i Em, i Mei mnie wkurzają, nie lubie ich. Co do Mei, jak już mówiłam, nie lubię jej. Na początku było mi jej szkoda, a potem czepiała się Marco o wszystko. Nie rozumiem jej, odchodzi od Marco, sprawia, że ten jest załamany, po co? Bo straciła ciążę? Obstawiam, że gdy została sama z matką, ona powiedziała jej coś, niekoniecznie prawdziwego i nie zbyt miłego na temat Marco, hmmm? Pewnie nie powiesz, i wyjaśni się z następnej części(która masz dać w ciągu najbliższych dni). A ta matka to jakaś dziwna kobieta jest. Nie lubi Marco(co jest dziwne) i nie akceptuje związku córki(co jest jeszcze dziwniejsze). A Alia i Colin to w tej chwili moja ulubiona para. ![]() ![]() Ajaj, świetne, czekam na dalsza część i życzę weny w pisaniu. : > |
![]() |
![]() |
#4 | ||
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 40
Płeć: Kobieta
Postów: 4,172
Reputacja: 10
|
![]()
Ja również obstaję za tym, że Li jest w ciąży, bo niby co innego miałaby do zamaskowania? Oczywiście, jak dziecko to będzie nasuwało się szczęśliwe zakończenie, ale ja to widzę tak: Marco nie będzie mógł wybaczyć czarnuli, że wybrała matkę zamiast niego. Em na pewno ma jakąś nieciekawą przeszłość i to z Marco w roli głównej. To nie znaczy, że nie kocha Marco - wręcz przeciwnie - zabije Li z zazdrości
![]() By wszystkich zaskoczyć Colin porzuci Alię ![]() Zbyt mrocznie? No cóż - szczęśliwe zakończenia są nudne ![]() Ogonki już Ci daruję ![]() Ale tego nie: Cytat:
Cytat:
Ostatnio edytowane przez Searle : 26.03.2011 - 16:03 |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]()
he he, co wy tak z tą ciążą?
![]() zmówiliście się wszyscy czy jak? ![]() i witam nową czytelniczkę ![]() a teraz żeby nie przedłużać.... ![]() ROZDZIAŁ 8 Część pierwsza: Efekt zaskoczenia. Komórka Li Mei dzwoniła jak oszalała. Dziewczyna mimo bólu w plecach, poderwała się gwałtownie z łóżka, słysząc narastający sygnał. - Tak? - spytała drżącym głosem, przystawiając aparat do ucha. ![]() - Pamiętaj, jeśli zjawisz się na tej rozprawie, obiecuję ci, że Takeda nie dożyje następnego dnia. - Ale... - chciała coś powiedzieć, lecz usłyszała tylko dźwięk odkładanej słuchawki. Usiadła na łóżku i rzuciła telefon na stolik. Nie wiedziała co powinna zrobić, zastraszona po raz kolejny, bała się wykonać jakikolwiek ruch. Miała uczucie, że jest obserwowana i nawet tutaj nie może być bezpieczna. Dawno nie czuła takiego strachu, nie chciała by Marco zginął. Sama jedna wiedziała jak bardzo brakuje jej, jego miłości. Wciąż go kochała i nie potrafiła pogodzić się z tym, że nie może przy nim być. Samo to było dla niej ogromną torturą. Każdego dnia budziła się z myślą, że to tylko zły sen, jednakże to wciąż był koszmar na jawie. Cierpiała tak od prawie dwóch miesięcy, a jutro rano miała jechać do Bruegel, na rozprawę... Jedno było pewne, musiała coś z tym wszystkim zrobić. To nie mogło tak dłużej trwać. Nie chciała, by jej ukochanemu spadł nawet najmniejszy włos z głowy, ale zdawała sobie sprawę, że jeśli nie zaryzykuje to nigdy nie dowie się, czy jest jakakolwiek szansa na to, by znów mogła go mieć przy sobie. Od czasu przymusowego rozstania, miała dużo czasu na przemyślenia. Postanowiła, że podejmie ryzyko. Zarzuciła na siebie cienki płaszcz, chwyciła za torebkę i szybkim krokiem udała się do wyjścia. ********* - Och tak, uwielbiam twoje pocałunki... - Alia z rozanieloną miną, wczuwała się w dotyk błądzących po jej ciele, gorących warg Colina. ![]() W momencie, kiedy schodził ustami na jej dekolt, rozdzwonił się telefon dziewczyny. Nastolatka poderwała się na równe nogi, odpychając przy tym rozpalonego bruneta. - Muszę odebrać, może to matka – mówiła drepcząc bosymi stopami, w kierunku blatu na którym zostawiła telefon. - Zawsze możesz powiedzieć, że byłaś na lekcji i nie mogłaś rozmawiać... - odburknął zrezygnowany Colin. - No przecież zaraz wracam, nie ostygniesz za ten czas – wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, po czym nie sprawdziwszy nawet, kto dzwoni, odebrała... - Alia, to ty? - odezwał się roztrzęsiony głos w słuchawce. - Mei...? Tak to ja. Co się dzieje, czemu tak nerwowo? - Nie mam czasu na wytłumaczenia. Powiedz mi, masz jeszcze kontakt z Colinem? - Oczywiście, że mam... Jest nawet tutaj ze mną. - Daj mi go proszę do telefonu. To bardzo ważne – ponaglała siostrę, czarnowłosa. - Ok, już – blondynka podbiegła do lekko zdziwionego bruneta i podała mu komórkę. - Li? Co się dzieje, gdzie ty jesteś do cholery? Masz sporo do wyjaśniania uciekinierko. - Proszę cię Colin, nie teraz. Nie mogę zbyt długo rozmawiać. - Mów w takim razie, o co chodzi? - Ktoś chce zabić Marco. Nie wiem kim jest ta osoba, ale jestem wciąż szantażowana, że jeśli będę jutro zeznawać przeciwko Dantemu... - Jak to?! - Komuś zależy na tym, by Lambert nie trafił za kratki... Wiesz, że mam przecież kopię dokumentów, które ukradliście z jego rezydencji. Jak przedstawię jutro te dowody, to Dante dostanie dożywocie. ![]() - Ale Mei, jesteś pewna, że... - Niczego nigdy bardziej nie byłam pewna. Proszę cię, ratuj Marco... - To dlatego zniknęłaś... Prawda? - Tak... Jeszcze w szpitalu mi grożono. Nie wiem kto to, po prostu dostałam telefon, że mam zbyć swojego faceta... Ktoś to wszystko musiał zaplanować, jestem pewna. Musiałam go chronić! - Cholera... Będziesz jutro na rozprawie? - Przyjadę do Bruegel. Mam zamiar zeznawać. Ale nie mogę pozwolić, by coś się stało mojemu... - głos czarnowłosej zaczął się załamywać. - Spokojnie Li. Ufam ci i zajmę się tym. Zbiorę chłopaków, włos mu z głowy nie spadnie. - Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze – odrzekła, po czym rozłączyła się. Colin rzucił komórkę na fotel i spojrzał na Alię. - Dzisiaj nici z imprezy skarbie. Muszę jak najszybciej jechać po Takedę – mówił wciągając na siebie koszulkę. - Mogę z tobą? - spytała, robiąc maślane oczy. - A co na to wszystko twoi rodzice? Do Prinston jest kilka godzin drogi. - Spoko, wymyślę coś w aucie. A tak w ogóle, to co się stało? - spytała. - Nie ma czasu na tłumaczenie. Wciągaj ciuchy, opowiem ci wszystko po drodze. ********** - Taki piękny wieczór... Cieszę się, że możemy go spędzić razem – Emmanuele wtuliła się w bruneta i pocałowała go czule. - Też się cieszę maleńka – odrzekł zmuszając się do uśmiechu. Objął ją ramionami i westchnął. ![]() - Coś nie tak? - zapytała widząc na jego twarzy zmartwienie. - Nie, nie... Tak tylko rozmyślam. - Jesteś pewien? Może chcesz o tym pogadać? - Naprawdę śliczna, nie trzeba – zanurzył dłonie we włosach dziewczyny, po czym cmoknął ją w czoło. - Ok, skoro tak mówisz – uśmiechnęła się. Marco spojrzał na nią i ujrzał w jej oczach maleńkie ogniki. Widać było, że go naprawdę kochała. Tylko co z tego, skoro on, nie umiał w żaden sposób pokochać jej? Cały czas myślał o Li Mei, o tym co się z nią teraz dzieje i gdzie może być. Minęło już tyle czasu, a ciągle za nią tęsknił. - Wiesz, że jutro jest rozprawa? - przerwała ciszę Emmanuele. - To znaczy? Chodzi ci o Dantego? - Tak, o niego. Ładne jaja, nigdy się nie spodziewałam, że trafi za kratki. - Myślisz, że go zamkną? - zapytał. - Chciałabym. Obskubał mojego ojca z takiej sumy pieniędzy, że powinien zgnić w pudle. Naiwny staruszek dawał mu na wszystkie jego podejrzane interesy, o nic nie pytając. Wierzył w niego, a tu coś takiego... Są momenty, że nie chce mi się w to wszystko wierzyć. - Niestety, takie życie. Widzisz sama, że ludzie potrafią ukrywać się latami, pod płaszczem dobroci. Czasami zdarza się nawet, że dopiero po śmierci okazuje się jacy byli naprawdę. Szczerze mówiąc to chętnie zeznawałbym przeciwko Dantemu... - No chyba nie jesteś na tyle szalony, by dać się zamknąć Marcus – odrzekła zdziwiona dziewczyna. - Tu nie chodzi o szaleństwo, Em. Nawet jakby mnie złapali, to i tak bym zwiał. Po prostu nie mam na niego dowodów. Kopię wszystkich papierów, jakie udało mi się zrobić, zanim oddałem je Dantemu, posiada Mei. Bez tego, nie pokażę się w sądzie, bo nie chcę by mnie zamknęli „za darmo”. A nie mam pojęcia gdzie ona się teraz znajduje. - To Li Mei ma dokumenty pogrążające Dantego??? - No ma. Twojemu kuzynowi zabrakłoby życia, żeby odsiedzieć te wszystkie przekręty, gdyby te papiery ujrzały światło dzienne. - Gdybyś miał te wszystkie papiery, to chętnie sama zaniosłabym je do sądu. No nic, może usadzą go i bez tego. Kurcze, że też muszę jechać tam jutro z samego rana by zeznawać... Nie chce mi się oglądać podłej gęby tego zdrajcy. Nagle komórka Marco zadźwięczała, oznajmiając nową wiadomość. Chłopak wziął telefon do ręki i odczytał smsa: „Jak najszybciej wyjdź przed dom”. Najpierw pomyślał, że to żart. Ale po co Colin miałby sobie z niego żartować? - Poczekasz chwilę? - spojrzał na Emmanuele z lekko zakłopotaną miną. - Coś się stało? - spytała. - Zaraz wracam, dosłownie za sekundę – poderwał się z fotela i pobiegł w kierunku frontowych drzwi. Kiedy wyszedł przed dom, ku swemu zaskoczeniu, zobaczył zaparkowane auto, obok którego stał jego kumpel wraz z Alią. ![]() Mimo wszystko nie spodziewał się, że ten sms, to jednak nie jest żart. - Co wy tu robicie? Czy coś się stało? - zapytał zdziwiony. - Nie ma czasu na tłumaczenie – odrzekł Colin otwierając drzwi samochodu – Wsiadaj. Wyjeżdżamy. ********** wiem, że krótko, ale po prostu musiałam obciąć w tym miejscu, bo szykuję akcję w następnym odcinku ![]()
__________________
Mój profil na WATTPAD
Ostatnio edytowane przez rudzielec : 09.05.2011 - 19:37 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |||||
Guest
Postów: n/a
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Napiszę dłuższy komentarz jutro, wybacz. ![]() |
|||||
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 08.01.2006
Skąd: Dziwnowo
Wiek: 19
Płeć: Kobieta
Postów: 1,322
Reputacja: 26
|
![]()
Może i krótki, ale za to całkiem ciekawy. Podobał mi się. Mei szantażowana? Cóż, akurat tego się nie spodziewałam, ale nie mogę powiedzieć, że jestem zdziwiona. Ciekawe, co dalej...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zarejestrowany: 07.07.2010
Skąd: mmz
Płeć: Kobieta
Postów: 117
Reputacja: 10
|
![]()
Jee! Nowy odcinek! Jak miło
![]() Całkiem fajny. Mam wrażenie, że Emmanuele coś kombinuje... Ta reakcja na wiadomość, że Mei ma papiery. A tak w ogóle Li znów wychodzi obronną ręką, bo została zmuszona. Nie, ona już mnie totalnie wnerwiła, nawet mimo tego. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,863
Reputacja: 15
|
![]()
W końcu się doczekaliśmy
![]() Od dawna czuję, że Em coś knuje, więc źle, że Marco powiedział jej, że to Mei ma wszystkie dowody. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby to ona stała za telefonami do czarnuli. Colin i Alia, wiadomo, u nich bez zmian, zajęci sobą. ![]() Z niecierpliwością czekam na akcję w kolejnym odcinku ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 143
Reputacja: 10
|
![]()
W końcu zabrałam się za przeczytanie tego fotostory i muszę powiedzieć, że wciągnęło mnie bardziej niż Vorg. Szkoda, że tak krótko. Ciesze się, że Li Mei jednak nie zbyła go na próżno, już myślałam, że to koniec
![]() ![]()
__________________
![]() One hell of a butler ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 25 (0 użytkownik(ów) i 25 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|