![]() |
#40 |
Zarejestrowany: 16.08.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 90
Reputacja: 10
|
![]()
wybaczcie ze post pod postem ale nikt nie komentuje no to trudno
![]() seria 2 ![]() odcinek 1 ![]() Alice Stefansky była dla Xaviera kimś więcej niż zwykłą sąsiadką. Widywali się codziennie, ich uczucie rosło z każdym dniem, a konkretniej z każdą kolejną nocą spędzoną razem. ![]() Jednak wtedy, dwudziestego drugiego października Alice spojrzała na pozostawiony list na biurku. Gdyby wcześniej spodziewała się, co może tam przeczytać na pewno nie spoglądałaby na biurko. - Kto to jest Rick?! Jak mogłeś ukrywać cały czas przede mną, że masz kogoś jeszcze oprócz mnie?! Alice wpadła w furię, była konserwatystką, nie mogła znieść tego, że jej ukochany zdradza ją … z innym mężczyzną. Xavier nie mógł pozbierać słów, co chwilę tylko przerywał Alice mówiąc, że nie wie o co chodzi, że to nie prawda, że te słowa wypisane w liście są jakąś bzdurą, że ktoś go chciał wrobić, aby nie być z Alice. Moja stanowcza przyjaciółka miała tego dosyć. Wyszła cała zawstydzona i czerwona z nerwów z progu domu Xaviera. Nigdy już tam nie wróciła. Przez trzy wcześniejsze miesiące Roukey smucił się w szpitalu. Oparzenia dały się we znaki i musiał być pod opieką medyczną. Te 3miesiące zajęły Roukeyowi aby powiedzieć Alice, że chce spędzić z nią resztę życia. To ona przychodziła do niego codziennie, przynosiła owoce od znajomego handlarza i to ona goliła Roukeygo. ![]() Była rozdwojona z jednej strony darzyła Xaviera ogromnym uczuciem, z drugiej po cichu kochała się w swoim przyjacielu. Tamten dzień października przeważył wszystko. Alice wróciła do domu, wróciła do objęć Roukyego. Wzięli ślub w słoneczny dzień, obydwoje zdając sobie sprawę, że robią najlepszą rzecz w całym swoim życiu. ![]() Alice nie myślała wtedy o swojej roli burmistrza w mieście, Roukey miał gdzieś swoją drużynę. Tego dnia, obydwoje myśleli tylko o sobie, o planach, o rodzinie którą z całą pewnością chcieli założyć. ![]() Przez wcześniejsze siedem miesięcy wiele się zmieniło w domu moich przyjaciół. Niektórzy myśleli o przyszłym potomstwie, inni mieli dosyć nowonarodzonego. - Cały czas płacze, nie daje rady, nie mogę wytrzymać. Niech nie będzie podobny do mnie z charakteru. Chciałabym by był dobrym człowiekiem. Nie może być taki jak ja , nie. Przez głowę Lilly przechodziło milion głupich myśli. Z pewnością nie była ona gotowa na wychowywanie dziecka. Nie kochała go, to ją najbardziej trapiło. ![]() Kotku, zobaczysz, że niedługo wszystko Ci się skomplikuje jeszcze bardziej, ale będę za ciebie trzymać kciuki Lilly. - Słuchajcie kochani, wyprowadzamy się stąd, będziemy mieszkać dwa domy dalej, już nawet znaleźliśmy pośrednika, który wszystko już załatwił. - Ale … ale – Lilly zaczęła się jąkać. - Tak wiem, mogliśmy powiedzieć wcześniej, ale to była naprawdę szybka decyzja. Dobiegam już trzydziestki, Roukey już po, trzeba się jakoś ustatkować w życiu, gdy ma się tyle lat. Tak w ogóle to będziemy na pewno starali się o dziecko, trzeba w końcu ułożyć sobie to smutne życie. - uśmiechnęła się Alice. W tym momencie ogarnęła Lilly jeszcze większa rozpacz, jej najbliższa przyjaciółka i bliski kolega wyprowadzają się ze wspólnie kupionego domu. - Alice, ale jak to tak szybko? Dlaczego dzisiaj o tym mówicie? – wtrącił Robert. - Ojej, przecież nie wyjeżdżamy na drugi koniec świata, będziemy się widywać codziennie, nie martwcie się, prędzej czy później każde z was pójdzie w inną drogę. Moja droga, a właściwie nasza – uśmiechnęła się do Roukyego – właśnie się zaczęła. ![]() Moi przyjaciele tego dnia podzielili się na pół, jedna dwójka była szczęśliwa i w ich sercach grała radość w drugiej parze, był smutek. Robert nie mógł znieść myśli, że jedynym facetem do pogadania w domu będzie Beau, nie licząc Alex, który na nieszczęście nie umie jeszcze powiedzieć ani jednego słowa. Późnym popołudniem z domu wyprowadziły się dwie bliskie mi osoby. Jedne się wprowadziły, drugie po raz pierwszy zawitały do domu. ![]() Robert chyba znalazł szczęście, pogodził się z faktem iż Lilly ma już swoją rodzinę i woli starszych grubasów. Problemem było jednak to, że Robert wpadł w sidła miłości tutejszej lesbijce. Czy jej uczucia są prawdziwe? ![]() - Wyprowadzimy się stąd, ja opuszczę ten dom, ty tamten. Dobrze? - Z tobą wszędzie. – odpowiedziała niskim głosem powabna blondynka. Tak, wszyscy moi przyjaciele znajdują szczęście, wszyscy oprócz jednej. Mojej najważniejszej Lilly. O kochana, nie będzie to łatwy rok dla ciebie, oj nie będzie. ![]() Ostatnio edytowane przez sing : 03.10.2010 - 15:04 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|