|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
|
![]()
Rozdział VI
/występują przekleństwa! Jak wyglądało moje drugie życie? Dalej miałam cały świat w dupie, najgorsze było to, że z każdym dniem bardziej i bardziej. Nadeszła zima, wraz z nią zupełnie nowe, trzecie życie. Okazało się, że moja mama postanowiła przeprowadzić się z tej ciasnej głupiej klitki do jakiegoś bardziej przestronnego miejsca. I tak się właśnie stało, przeprowadziłyśmy się do jej nowego faceta. ![]() Wyobrażasz sobie moje zdziwienie, prawda? Nie dość, że zwala mu się na głowę jakaś beznadziejna blondi to w dodatku z beznadziejną córunią. Miałam własny pokój, nowe meble, a co najważniejsze - balkon! W dodatku wchodziło się na niego z mojego pokoju, więc jak tylko naszła mnie ochota na wpompowanie w swoje płuca trochę dymu to wychodziłam właśnie tam. Do Découpera miałam teraz o wiele dalej, dlatego nie pojawiałam się w nim tak często, po za tym należało myśleć trochę jeszcze o nauce, a nie tylko o pierdołach i o tym czym się dzisiaj upić i jakie kupić fajki, żeby za dużo nie wydać. Matka i jej nowy fagas zajmowali się cały czas sobą, zostawiając mi zupełnie wolną rękę. W pewną sobotę wybrałam się do klubu, nie było mnie w nim zresztą bardzo dawno. Było to jakoś w grudniu, przed świętami. Wchodząc tam wiedziałam, że zaraz kogoś spotkam. Wystarczyło, że zrobiłam pięć kroków od wejścia i wpadłam na Yogiego niosącego dwa piwa. Czemu akurat na niego?! - O, Sam. Siadaj z nami! - nie było w ogóle mowy o sprzeciwie, więc usiadłam. Przy stole siedzieli sami chłopacy, nie było żadnej laski, więc poczułam się trochę niezręcznie. Nie lubiłam takich sytuacji, wtedy wychodziła ze mnie Eli, brała górę nad Sam... Przyjrzałam się twarzą przy stoliku. Na przeciwko mnie siedział chłopak, którego powinnam kojarzyć, jednak za cholerę nie pamiętałam jego imienia. Obok niego siedział Kasper, a obok Kaspra siedział... nie to nie było możliwe, oni nie mogli się znać! Zrobiło mi się ciemno przed oczami, oparłam głowę na rękach. - Ej, skarbie co chcesz z baru? Wszystko działo się w ułamkach sekundy, zanim padło pytanie skierowane do mnie przypomniałam sobie o wszystkim, co było związane z Czarnym. Jak mogłam przeoczyć to, że grupa ludzi, z którymi poznałam się w dziwnych okolicznościach nie jest nasłana przez niego? - Cokolwiek - odpowiedziałam przerywając moje staranne przemyślenia. Obok mnie było obecnie miejsce wolne, czekało na Yogiego, jednak przy stole znajdowała się jeszcze jedna osoba. Blondyn, dłuższe włosy, nie patrzył się na mnie tylko bawił się słomkną od piwa. Pić piwo przez słomkę? Z pewnością nie wart mojej uwagi. Uśmiechnęłam się do kolesi siedzących na przeciwko mnie i odrazu przypomniała mi się sytuacja, w jakiej się znajduję. Co-tu-do-cholery-robi-ten-pieprzony-dupek? - Długo się znacie? - wskazałam wzrokiem na Czarnego, który w dalszym ciągu nie nawiązywał kontaktu wzrokowego. - Mic, jeszcze jedno? - krzyknął Yogi stojący przy barze. Co za dziwne imię... Mic. ![]() - Ta, dawaj - odpowiedział mocnym głosem blondyn. Znałam ten głos doskonale, był taki aksamitny i pełen czułości. Spojrzałam w bok i poznałam go... poznałam mojego wybawiciela. Wyglądał jak anioł, ale moment co on tu właściwie robił?! - To jakiś pieprzony dowcip? - spojrzałam na chłopaka stawiającego przede mną duże piwo. - Eli, ja ci wszystko wytłumaczę... - odpowiedział blond-anioł. Wstałam od stołu, miałam ochotę na jakieś dragi. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, w ogóle co za dziwna sytuacja. Co robił tu Michael? I skąd znał Czarnego? Przecież tyle mu o nim opowiadałam, a on jako dobry kumpel na pewno mu wszystko "przekazał". Dlaczego zawsze musiałam wpakować się w takie gówno? Poczułam jak ktoś łapie mnie zdecydowanie za nadgarstek. - Chodź, opowiem ci to wszystko od początku - wyszliśmy z klubu. - I co, gdzie mnie teraz zaprowadzisz, z powrotem do psychiatryka? Nic nie odpowiedział. Wsiedliśmy do jego samochodu. - Dlaczego jesteś taka uparta? Dlaczego nic ci nie można nigdy powiedzieć? - mówił spokojnie, jednak wiedziałam, że jest na mnie zły. Patrzyłam się tępo przed siebie, w przednią szybę samochodu. - Jak mówiłaś mi o Czarnym to na prawdę nie wiedziałem o kogo chodzi, nie znałem go wcześniej, to znaczy znałem... ale nie pod taką nazwą. - Plączesz się w zeznaniach. - Daj mi powiedzieć, proszę. Cały czas patrzył na mnie, widziałam to kątem oka, jednak nie miałam siły na niego spojrzeć, bo wiedziałam, że zaraz przeszłaby mi ta cała złość. A chciałam być wściekła, bo taką akurat czułam potrzebę. Potrzeba bycia wściekłą, fascynujące Eli jakie masz zachcianki w tym momencie. - W ten dzień, kiedy się poznaliśmy... mój brat wyszedł z domu mówiąc, że idzie "do jakiejś laski", nie wiem, nie zastanawiałem się co zamierza zrobić, zresztą nigdy nie zastanawiałem się nad sensem jego wypowiedzi, bo i tak nie było zawarte w nich nic więcej po za "seks, dragi i alkohol". Pamiętam jeszcze, że coś po drodze przebąkiwał o Georgu Washingtonie co było dla mnie cholernie dziwne, bo ten idiota nie interesuje się przecież polityką, dlatego pociągnąłem go za język, ale mówił o samobójstwie i moście. Trochę się wystraszyłem, w końcu był młodszy. Jakoś pod wieczór, gdy nie wracał, wyszedłem z domu i poszedłem na ten właśnie most... No i spotkałem ciebie, wyglądałaś tam na taką wystraszoną i biedną, a jednocześnie piękną i pewną siebie. Byłaś taka zacięta... Potem skoczyłaś, a ja błagałem tylko żebyś przeżyła. Przez ten tydzień, gdy widzieliśmy się non-stop strasznie cię polubiłem, na dodatek ty opowiadałaś mi te swoje wszystkie historie dotyczące jakiegoś Czarnego i innej ekipy. Gdy pewnego dnia wróciłem do domu zapytałem się mojego brata jak na niego mówią w jego środowisku... Odpowiedział mi, że "Czarny" i wtedy połączyłem wszystkie fakty, rozumiesz... ![]() Nie słuchałam jego dalszej wypowiedzi. Poczułam takie ciepło na sercu, to było takie dziwne uczucie. W końcu kogoś zainteresowała moja historia głębiej, nareszcie ktoś mnie posłuchał. Spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach i łzami w oczach. - Co się stało? - Nie wiem - odparłam i wybuchnęłam płaczem. Nie płakałam, bo było mi smutno. Płakałam ze szczęścia, że on jest ze mną i chciałam żeby był ze mną zawsze. Przytulił mnie do siebie bardzo mocno. Otarłam łzy rękawem. Nie mówiąc nic siedzieliśmy tak. Było mi dobrze. - Nie chcesz odegrać się na moim bracie? Zasłużył na to... Gdy wróciliśmy do klubu usiadłam między Yogim, a Michaelem. Na początku nie chciałam nawiązywać kontaktu wzrokowego z Czarnym, jednak pokusa była silniejsza. Wpatrywałam się w niego i czekałam aż podniesie głowę i spojrzy w moje oczy. Mimo mojego uporczywego wlepiania w niego wzroku nie podziałało. Nie miał jaj, najwyraźniej. - Zaćpany jest na amen - szepnął mi kolega w dreadach. - Czarny, nie masz na tyle odwagi żeby spojrzeć mi w oczy, prawda? - spytałam się go pewnym siebie tonem, chciałam się na nim faktycznie jakoś odegrać, nie wiedziałam do końca jak, ale wiedziałam że muszę mu coś powiedzieć, coś takiego co zapamięta do końca życia. Podniósł lekko głowę i spojrzał na mnie zza czarnej grzywki. - Po prostu nie mam ochoty na ciebie patrzeć - wymamrotał pod nosem. - Jak do niej mówisz to na nią patrz! - wykrzyknął siedzący obok niego Kasper. Spuściłam wzrok, milion myśli przelatywało przez moją głowę. Nie sądziłam już, że uda mi się coś wyperswadować z jego głowy. - Ona jest *****ą... Nie dotknęła mnie ta obelga ani trochę. Za to Michael zareagował, wstał i szarpnął go za koszulkę. - Jak ją nazwałeś?! - *****a, to synono*... no wiesz od słowa szmata, suka... Widziałam wszystko w zwolnionym tempie. Michael zamachuje się i trafia prosto z otwartej dłoni w twarz brata. Przeraziłam się. Nie miałam pojęcia, że on, zazwyczaj spokojny i zrównoważony jest zdolny do czegoś takiego. - Nie bijcie się tutaj - krzyknął ktoś zza moich pleców. Odetchnęłam z ulgą. - Nie będziemy się bić tu - powiedział blondyn przez zaciśnięte zęby - wyjdziemy na dwór! I cała ekipa wyszła przed klub, po to żeby zobaczyć jak biją się przeze mnie. Myślałam, że zostawią mnie w spokoju, nie będą kazali patrzeć na to, jednak jeden z moich towarzyszy złapał mój nadgarstek i pociągnął mnie z tłumem do wyjścia. Michael wyglądał jakby wpadł w trans. Nie wiedziałam co robić, nie byłam na tyle odważna żeby stanąć pomiędzy nimi i powiedzieć coś. Wystarczyło jedno moje słowo, a przestaliby. Musiałam przyznać, że widok obijania twarzy Czarnemu sprawiał mi frajdę, mimo że był dość drastyczny. Wszystkie negatywne emocje uwalniały się ze mnie, tak jakbym to ja go biła, a nie jego brat. ![]() Gdy zobaczyłam jak jego głowa bezwładnie opada, a krew z nosa leje się strumieniem zrobiło mi się niedobrze. Odwróciłam się od tego zamiast wejść w tłum i przerwać to wszystko. Pełno śmierdzących piwem, nieznajomych facetów zebrało się dookoła i wykrzykując coś, co dawało do zrozumienia, żeby Michael bił go mocniej. Tak naprawdę to mi się to należało, to mi powinien obić mordę, tak żebym w końcu zaczęła zdawać sobie sprawę z tego co robię. Ze wszystkich moich złych postępków. Jedyne na co mi się w tym momencie zbierało to wymioty, byłam słaba i na dodatek beznadziejna. *chodzi oczywiście o synonim ![]() Sądzę, że jest to ostatni odcinek wstawiony w tym roku, bo raczej w ciągu tych ostatnich 6 dni nie uda mi się nic napisać, chociażby ze względu na małą ilość czasu. Cieszę się, że czytelników z każdym odcinkiem przybywa i liczę, że i z tym pojawi się ich więcej. Co do Czarnego, ktoś napisał że wygląda jak dziewczyna, hmm nie obraża mnie to ani trochę, a chodziło też trochę o to, żeby miał specyficzną urodę ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Lorette : 28.12.2010 - 10:42 |
![]() |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|