![]() |
#11 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Rudzielczyni, dla Ciebie też podziękowania =)
Ktoś tu jęczał o odcinek, hm? XII ![]() Następnego dnia o poranku Lily, odprowadzona wcześniej przez Sarę, znalazła się przed domem pani Teresy. Ten zrobił na niej całkiem miłe wrażenie, chociaż nie kipiał bogactwem. Był dość skromny, ale przede wszystkim – przytulny. Kwiaty w okiennych doniczkach, bluszcz pnący się wysoko po ścianach domu, stare okiennice i dróżka wyłożona z kamieni sprawiały wrażenie bardzo szczęśliwego i przyjaznego miejsca. No i zachęcały do zajrzenia do środka, co dziewczynka z radością uczyniła. Na powitanie wyszła jej pani Teresa – tym razem nie ubrana tak wykwintnie, ale z tym samym przyjaznym uśmiechem na ustach. Po krótkim przywitaniu zaprosiła swojego gościa do środka, gdzie natrafiły na pewną młodą kobietę, przypominającą panią Teresę z przeszłości: szczupłą, młodą damę z puszystymi blond włosami uwiązanymi w ogon, słodkimi, czekoladowymi oczami i nieprzemijającym uśmiechem. Gdy nieznajoma zobaczyła swoją mamę kroczącą w towarzystwie dziewczynki, jako pierwsza podjęła dialog z gościem. - Hej, ty pewnie jesteś Lily? – zapytała miłym głosikiem. - Hi, tak, to ja – odparła. - Ania – przedstawiła się, po czym podała swojej rozmówczyni rękę. – Jak pewnie się domyśliłaś, jestem córką pani Teresy. Mama mówiła, że odwiedzisz nas dzisiaj. - Ania, może oprowadziłabyś naszego gościa po domu? – zaproponowała starsza pani. - O ile będzie chciała… - Bardzo chcę! – rzekła dziewczynka, promiennie się uśmiechając. - Ja za ten czas przygotuję dla was śniadanie, bo pewnie zgłodniejecie w międzyczasie – zaśmiała się pani Teresa. - To może żeby potem nie przeszkadzać naszej kucharce, najpierw pokażę ci kuchnię – oprowadzająca zwróciła się do gościa. - Niech pani prowadzi – odpowiedziała. - Pani? – zaśmiała się. – Aż tak staro wyglądam? Mów mi po prostu Ania. - OK. – uśmiechnęła się Lily. Bardzo miło spędziły czas zwiedzając dom. Chociaż nie trwało to długo, Lily zdążyła już dostatecznie polubić równie przemiłą córkę pani Teresy. Miały schodzić na dół, gdy dziewczynka zauważyła pewne drzwi. - Chyba ominęłyśmy jeden pokój – powiedziała, wskazując palcem na koniec korytarza. W tym momencie na twarzy Ani pojawiło się zakłopotanie. - Te drzwi prowadzą do wejścia na strych – wytłumaczyła. – Nie ma tam co pokazywać… - A mi się wydaje, że właśnie jest. – zaprzeczyła Lily. Ostatecznie w tym pokoju z lewej strony nie kończyła się ściana domu, bo byłoby widać okno. - Owszem, jest – powiedziała speszonym, cichym głosem. – Pokój mojego brata. Nie wiem, czy powinnam ci go pokazywać. - Przecież brat nic ci nie zrobi – przekonywała ją. – Jesteś już duża. - Nie o to chodzi, ale… Dobrze, chodźmy, jeśli chcesz. *** Nie spodziewała się takiego widoku. Pokój był zupełnie inny niż reszta. ![]() Nad łóżkiem i biurkiem wisiały liczne plakaty, meble i ściany były w ciemnych odcieniach, rolety zaś zasłonięte. Za to panował tu idealny porządek, jakby nikt tu od wieków nie „urzędował”, a jedynie sprzątał. - Twój brat musi być bardzo smutnym człowiekiem – stwierdziła, rozglądając się wokoło. – Chciałabym go poznać. - To chyba nie będzie możliwe – odpowiedziała posępnie. - Niby dlaczego? - Wyjechał z domu przed jedenastu laty i słuch po nim zaginął. Dziewczynka wpatrywała się w nią ze zdziwieniem. O takiej historii jeszcze nigdy nie słyszała… Mieć zaginionego brat, który włóczy się gdzieś tam po świecie i przeżywa różne przygody – idealny temat na książkę! O tak, wyobraźnia małej Lily znowu miała pełne ręce roboty. Odpłynęła na chwilę i w pokoju zapanowała cisza. Po jakimś czasie jednak Ania postanowiła przerwać to milczenie. Chyba coś jej nie dawało spokoju. - Najgorsze jest to, że nawet teraz, kiedy go nie ma, i tak jest źle. - Był złym człowiekiem? – zaciekawiła się dziewczynka. - Można tak powiedzieć – w jej głosie można było usłyszeć wściekłość. – Odkąd pamiętam, zawsze źle odnosił się do mamy: pyskował, przeklinał, nie słuchał jej, źle się uczył. Byli w nieustającym konflikcie. Mama oczywiście chciała do niego jakoś dotrzeć, ale… niestety. Pewnego dnia po prostu powiedział, że wyjeżdża. I nigdy już nie wrócił. - W ogóle nie dzwonił, nie pisał? - Czasami udało mi się z nim zamienić słówko. Dostałyśmy nawet zaproszenie na ślub od niego. - Byłyście na nim? - Nie. Nie miałyśmy pieniędzy, poza tym mama czuła, że on wysłał to zaproszenie z czystego musu. „Bo matkę i siostrę trzeba zaprosić”. - A tatę? - Tata zmarł, kiedy mój brat miał dziewięć lat. Mama była wtedy w ciąży ze mną… - powiedziała ze smutkiem. – Po jego śmierci wszystko się popsuło. No i zaczął się konflikt Wiktora z mamą. - Ojej, przykro mi – powiedziała ze współczuciem Lily. – Jak wyglądał ten Wiktor? Nie dostała od razu odpowiedzi, za to zauważyła, że dziewczyna bacznie się jej przygląda. ![]() - Wyglądał… - z trudem to mówiła. – Niemal tak samo jak ty! Blond włosy, niebieskie oczy, szczupły, z trochę groźnym wyrazem twarzy… Był bardzo przystojny i przebojowy. Nie dziwię się, że gdzieś rok po jego wyjeździe dowiedziałyśmy się o jego ślubie. - Jego żona musiała także być piękna? W tym momencie starsza z nich podeszła do biurka i z szuflady wyciągnęła kilka zdjęć. - Oto ona – powiedziała, wskazując na postać z fotografii. ![]() - Skądś znam tą panią – powiedziała nagle Lily. – Jak ona się nazywała? - Tania - odpowiedziała. – A nazwisko chyba na W… - Williams? – wyrwało się jej. - Tak, Williams! – potwierdziła z uśmiechem. - Aniu… - Lily wyglądała na zmartwioną tą wiadomością. – Wiesz, jak mam na nazwisko? - Chyba mama coś mówiła, ale niestety mi umknęło – odparła szczerze. - Lily Williams – powiedziała z nutką niepewności. - Jak się nazywali twoi rodzice? – w Ani coś drgnęło. - Nie wiem. Jestem sierotą. Tylko podobno mam polskie korzenie... W tym momencie rozległo się wołanie z parteru. Obie zeszły, przy czym najmłodsza skierowała się wpierw w stronę łazienki. *** - Aniu, coś się stało? – zapytała mama, widząc niepokój na jej twarzy. - Mamo, widzisz… - nie umiała tego ująć w słowa. – Wydaje mi się, że Lily… Że ona jest córką Wiktora! Zauważyłaś to podobieństwo? Poza tym, ona ma nazwisko Tanii. - Czyli moje przeczucia były słuszne… - starsza pani nagle zbladła. - I jeszcze ten polski… - Tylko dlaczego… Dlaczego on nam nic nie powiedział? – łzy cisnęły się jej do oczu. – Gdybym wiedziała, zaopiekowałabym się nią, skoro z jakichś przyczyn oni nie mogli. - O czym pani mówi? – do kuchni nagle wtargnęła Lily. Zdawało się, że słyszała ten kawałek. - Siadaj, Lily – poleciła starsza pani. – Zjedzcie sobie, ja muszę zadzwonić do twojej opiekunki. Może ona będzie coś więcej o tobie wiedzieć. - Podejrzewamy, że jesteś córką Wiktora – wyjaśniła nieco spokojniejszym głosem Ania. - Więc pani Teresa jest moja babcią, a ty moją ciocią? – Lily nie wierzyła własnym uszom. - To jeszcze nie jest pewne – odpowiedziała domniemana ciocia. Przez cały czas, gdy one jadły, pani Teresa zajęta była rozmową z panią Kelley. Gdy skończyła, z grobową miną wkroczyła do kuchni. - To prawda. - Pani naprawdę jest moją babcią? – dopytywała się dziewczynka. - Tak, Lily! – krzyknęła pani Teresa. Dziewczynka od razu padła jej w ramiona. Lily nareszcie odnalazła kogoś bliskiego! Mieć babcię i ciocię to nie lada gratka! Prawie jak mama i tata! No i przede wszystkim: kochająca rodzina. Jej największe marzenie po części już się spełniło. W końcu lepsze to niż nic! ![]() Nie mogła wręcz wypuścić swojej babci z ucisku. Łzy radości spływały jej po policzkach. Gdy znalazła się w ramionach cioci, było podobnie. - Witaj w rodzinie, Lily! – powiedziała, śmiejąc się. Gdy już emocje opadły, Ania wszczęła nowe „dochodzenie”. - Czego się jeszcze dowiedziałaś o Lily? - Akurat pani, która odebrała, okazała się być pielęgniarką, która zawiadomiła naszego Wiktora o jej narodzinach. Tania przed śmiercią opowiedziała jej całą swoją historię. - Moja mama nie żyje? – oczy dziewczynki momentalnie się zaszkliły. - Niestety – ze smutkiem przytaknęła pani Teresa. Chociaż nie znała swojej synowej osobiście, było jej żal ze względu na jej córeczkę, która tym samym została półsierotą. – Tania zmarła przy twoim porodzie, chcąc ciebie ratować. Już sam początek historii nie mieścił się dziewczynce w głowie. - A co z tatą? - Polecił siostrze pani Mary, tej pielęgniarce, żeby oddała cię do sierocińca. Tak znalazłaś się pod opieką pani Mary. Jego zaś… - było jej ciężko na duszy. – Złapała policja i poszedł siedzieć. Kobieta rozpłakała się. Który już raz musiała wylewać łzy z powodu tego smarkacza? Cały czas broił, nie skończyło się to nawet po opuszczeniu domu. - Mamuś, uspokój się – prosiła kobieta. – Nie będziesz przecież kolejny raz przez niego płakać. On nie zasłużył na to! Natomiast w sercu Lily zaczęło się rodzić coś w rodzaju nienawiści do ojca. To on jej zafundował taki los! Nie mama, która chciała, żeby przeżyło jej jedyne, pewnie ukochane w dodatku, dziecko! Gdyby żyła, los jej córki byłby zupełnie inny! - Twój ojciec – pani Teresa zwróciła się do dziewczynki.– W dodatku nie chciał, żebyś kiedykolwiek go poznała, dlatego kazał ci zmienić nazwisko na Williams. - Tata musiał mnie bardzo nienawidzić… - stwierdziła nagle. Ta straszna świadomość wywołała u niej łzy. Ten tatuś, za którym tak tęskniła, który był bohaterem w jej marzeniach, w rzeczywistości okazał się być osobą, która nie zasługiwała na ani jedną czułą myśl, a co dopiero na jej szczerą, dziecięcą miłość. Z drugiej strony smuciło ją, że tak ją potraktował. Pozbył się problemu po prostu. Gdyby wiedział, jakie będą tego skutki w przyszłości, może by inaczej to rozwiązał. Ale z drugiej strony… W momencie, gdy został ojcem, był zupełnie dorosły. Dlaczego więc…?! - Nim zawładnęła nienawiść do wszystkich – podsumowała ze smutkiem mama zbrodniarza. – Co się z nim teraz dzieje? - Pewnie dalej brnie w swoich grzechach – stwierdziła sarkastycznie Ania. – Wybaczcie, ale muszę już lecieć. Na tym zakończyły się rozważania na te niezbyt przyjemne tematy. Babcia i wnuczka naprawdę miło spędziły ze sobą cały dzień. Około ósmej wieczorem pod dom pań Muchomorek podjechała srebrna Skoda, auto, którego właścicielem byli państwo Kelley. Przy pożegnaniu pani Teresa obiecała Lily, że zrobi wszystko, żeby jak najszybciej wnuczka znalazła się pod jej opieką. Więc jednak Mikołaj dostał list! Tylko chyba czegoś nie doczytał… *** Tej samej nocy dziewczynka miała sen. W pięknym ogrodzie przy fontannie siedziała jakaś ubrana na biało kobieta. Lily spostrzegła, że i ona sama ma na sobie jasną sukienkę. Chciała przemówić, jednak piękna nieznajoma odezwała się pierwsza. - Lily, podejdź. Dziewczę wykonało polecenie. Stało już dość blisko owej pani, gdy ta wstała i podniosła na nią wzrok, ukazując przy okazji swoją twarz, wcześniej zakrytą. - Mama – poczuła, jak łzy napełniają jej oczy na ten widok. Pobiegła do niej i przytuliła się. Na szczęście sen się nie skończył w tym momencie – dalej chowała swoją blond główkę w jej ramionach. Słodki głos matki sprawiał, że zaczęła się uspokajać. Kiedy jej łkanie dobiegło końca, kobieta rozluźniła uścisk, po czym patrząc córce w oczy, przemówiła. ![]() - Wiesz już, kim jesteś – powiedziała, zbliżając się do niej. – Teraz musisz to pokazać swojemu ojcu. - Mamo, ale… jak to? – dziwiła się. - Jest w wielkim niebezpieczeństwie – mówiła. – Musisz go uratować. - Przecież ja go nawet nie znam! – dziewczynka niemal krzyczała z bezradności. - On cię potrzebuje – zdawało się, że nie zwracała uwagi na to, co mówiła Lily. – Poradzisz sobie, wierzę w ciebie – pocałowała córeczkę w policzek, po czym zaczęła się oddalać. - Mamo, poczekaj! – ta łkała, próbując ją dogonić. – Nie zostawiaj mnie! Po tych słowach sen się urwał. Obudziła się zszokowana i nie wiedziała, co ma zrobić. Przeraziło ją to. Przez kilkanaście minut bała się zasnąć i gorączkowo zastanawiała się, co mama miała na myśli. I czy w ogóle powinna uwierzyć temu snu. Gdy już w końcu się trochę uspokoiła, spróbowała ponownie zasnąć, pozwalając tym samym nieszczęsnemu marzeniu uciec gdzieś bardzo, bardzo daleko w jej pamięć. Kolejny po 20.03. Zdjęcia obrabiałam wczoraj koło 22, dlatego niektóre są "przesadzone" ;] To są prawie 4 strony tekstu, jakby ktoś nie wiedział :> Ostatnio edytowane przez Liv : 17.02.2012 - 12:08 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|