![]() |
#11 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Odcinek titritri
Emma późnym wieczorem wróciła do domu. Eva, choć podejrzewała gdzie i z kim była, o nic nie pytała, nie chciała wywołać III wojny światowej. Spokojnym głosem zawołała swoją pierworodną do jadalni. Emma posłusznie dosiadła się do Evy i Davida.
- Słuchaj córeczko… chcemy przeprowadzić się na wieś… - Jaka wieś?! Zwariowaliście już totalnie? Nigdzie nie jadę. ![]() - Ale daj nam chociaż skończyć! – uniósł się David. – Od miasta to zaledwie 25 km., bardzo spokojna okolica, nowi znajomi, nowa szkoła. – uśmiechnął się zachęcająco. - Zaraz będę dorosła, na co mi zmiana szkoły. Ja tu zostaję!! Jedźcie sobie gdzie chcecie i kiedy chcecie. Szerokiej drogi. - Chodzi o Chrisa, tak? – krzyknęła Eva. - Tak, kocham go i nie zniszczysz tego, rozumiesz?! – Emma krzyknęła i wyszła. - Co za rozpieszczone dziewuszysko!! – powiedziała Eva i poczuła silny skurcz. – Aaaaaa!!!! Boooli, strasznie boli! - Nie ma na co czekać, jedziemy do szpitala. Oczywiście ty prowadzisz ;D ![]() Okazało się, że ciąża jest bardzo poważnie zagrożona i do porodu Eva musi zostać w szpitalu. Taki cios, akurat teraz, gdy mieli się przeprowadzać… Emma, gdy tylko dowiedziała się o tej sprawie czym prędzej przybyła do szpitala. - Mamo, przepraszam. Wiem, że to moja wina… ![]() - Daj spokój mała, nic się takiego nie stało i to nie twoja wina. - Ale zrozum, z Chrisem nie łączą nas więzy krwi. Bardzo się kochamy, proszę daj nam szansę. - Ale to nieetyczne, wiesz tak jakby umownie jesteście rodzeństwem. - Umownie, bo tak naprawdę nie jesteśmy. Mamooo!!! - Oj dobrze już, obiecuję, że spróbuję się przełamać. - Dziękuję!! – Emma obdarowała Evę soczystym buziakiem w policzek. – A tak w ogóle te dwie gaduły zgodziły się na przeprowadzkę? - Renee i Oliver? Bez problemu! – zaśmiała się Eva. – No dobra, tata odwiezie cię do domu, musisz odpocząć. Emma z Davidem przedyskutowali sprawę w samochodzie. Doszli do porozumienia. Kupią dom na wsi oraz mały domek w mieście, gdzie po ukończeniu osiemnastki zamieszka Emma. Do tego czasu będzie mieszkać u Adama. Jutro dogadają resztę szczegółów. *** Emmanuelle bardzo zabolały słowa Henry’ego. Zależało jej na Adamie, mimo iż wiedziała o jego toczącym się rozwodzie. Nigdy wcześniej nie spotkała takiego mężczyzny. Wie, że to ten jedyny. Ubrała się w uroczy dresik i poszła na siłownię, bardzo chce zmienić swoje życie. Życzmy jej powodzenia i wytrwałości. ![]() Tymczasem Adam rozmyślał o swojej znajomej. Nic go nie obchodziło, tylko ona. Z rozważań wybił go telefon. - Adam, pamiętasz, że dziś rozprawa rozwodowa? O 15, nie spóźnij się, bo zabiję! – grzmiał w słuchawce głos prawnika. No cóż, zegarek pokazywał już czternastą, czas więc ogarnąć się i wyjść. Trochę smutno mu było, że kończy się pewien rozdział w jego życiu. Bardzo kochał Sarę, a ona wywinęła mu taki numer. Ech, przykre. Ale dzięki niej ma Chrisa, najwspanialsze dziecko. Lepszego nie może mieć ![]() ![]() - Czekaj synek, idę z tobą. - To nie jest dobry pomysł. – Adam czuł co się kroi. - Ale daj spokój. Będzie git! No i poszli. W sądzie Henry siedział w pierwszym rzędzie. Uważnie słuchał Sary (która notabene strasznie się roztyła ![]() - Jestem wzorową matką. Od zawsze poświęcałam mu mnóstwo uwagi, nie to co mój mąż… - wychwalała siebie Sara. - Wysoki Sądzie co to ma być za cyrk?! Ta bździągwa niemal nie spaliła żywcem swojego syna, nie zajmowała się nim, wolała latać z dupą po barach. To mój syn siedział z tym małym! – Henry wstał oburzony słowami, które dotarły do jego uszu. ![]() - Co to za słownictwo? Zostaje pan ukarany karą porządkową w wysokości 500zł. Proszę usiąść i nie przeszkadzać. Reszta rozprawy przebiegła spokojnie. Sąd na szczęście zadecydował, że Chris pozostanie z Adamem. Uff, co za ulga ![]() - Tato! Prosiłem, żadnych cyrków! – Adam był oburzony. - Ale synek, nie mogłem tego słuchać. Ta pstrokata pipidówka zabrałaby nam Chrisa i co by było? Wiesz co ci powiem? Zapraszam wieczorem na opicie smutków. - Okeeej, chętnie pójdę. Nadszedł wieczór. Adam z Henry’m już wychodzili, gdy złapała ich Violet. - Słońce, dokąd się wybierasz? Wyprowadź Uszatka na spacer. - Aaaalee… - protestował Henry. - Żadne ale. Już, tu jest smycz! No i nie miał wyboru, wziął szkodnika i poszli. Przed knajpą uwiązał go do słupa. - Tylko bądź grzeczny bo pojadę po karmie, jasne?! – rozmawiał z psem ![]() ![]() Panowie bawili się w najlepsze. Robili głupie miny. ![]() Dużo drinków, dzikie tańce, czyli to co Henry uwielbia najbardziej. ![]() Wtem nagle i niespodziewanie na salony wkroczył Uszatek. Pogryzł bar, obsikał panią, poprzewracał krzesła i stoliki, na koniec na środku parkietu zostawił uroczy prezencik. ![]() Ochrona się wściekła, wyrzuciła psa razem z jego właścicielem. W dodatku Henry będzie musiał za wszystkie szkody zapłacić. A Adam był tak wstawiony, że mimo wszystko dalej się bawił, sam ![]() +BONUS!!! (nie mogłam się oprzeć, wybaczcie jakość} ![]() |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|