![]() |
#331 |
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
|
![]()
Wiedziałam, że jak Barni zobaczy Gine w tej sukience to nie będzie mógł się oprzeć.
Jak chcieli iść na górę, wiedziałam, że może się coś dziać. Niestety Mia przerwała te romantyzmu, no ale przynajmniej nie muszą się już kryć. Nikki ślicznie w tej sukience, nie no klasa ![]() Czyżby Gina odpuszcza zasady? I dobrze, Barni się zmienił i ją kocha.
__________________
I waited for you ... |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#332 |
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
|
![]()
Gina tym razem nie protestowała do teksu "może pójdziemy na góre". No w sumie to nie mówiła coś w stylu, ze nie chce, tylko ten koncert Nikki... Odcinek spoko. Nikki I Foley =
![]() ![]()
__________________
[IMG]http://i40.************/2vxnev4.gif[/IMG] |
![]() |
![]() |
![]() |
#333 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Witajcie! Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.
![]() Kolejny odcinek rodziny Kent ( nr 42 ) Pomimo, że była niedziela rano, John Foley prosto z koncertu pojechał do pracy, no może nie dokładnie prosto z koncertu, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że John i Nikki spędzili wspólnie uroczy wieczór. Gdy wszyscy już wyszli, Foley z Nikki zostali i usiedli przy barze. Pili drinki i rozmawiali na różne tematy, z czasem luźna pogawędka stała się coraz bardziej poważna i zaczęli się bliżej poznawać. ![]() ![]() Z rozmowy dowiedzieli się, ile mają wspólnych cech. Między innymi to, że oboje byli perfekcjonistami i uparcie dążyli do celu, tutaj się doskonale zrozumieli, pomimo że ich zawody były tak skrajnie różne. Oboje kochali przyrodę i zwierzęta. Choć pochodzili z dużych miast i mieszkali w ogromnych wieżowcach, zawsze marzyli o dużym wiktoriańskim dworku i ogromnej stadninie koni, gdzieś nad pięknym jeziorem. Nikki rozmarzyła się, kiedy wymieniali kolejne rzeczy, które powinny się znaleźć na takim ranczu. Lubiła to sobie wyobrażać. Kiedyś skończy z koncertami i zamieszka w dworku, otoczona rodziną. ![]() ![]() Okazało się, że Nikki również kocha jazz i nawet zaimprowizowała mały jam dla Johna, który zafascynowany nie mógł od niej oderwać oczu. Nie mógł pojąć jej fenomenalnego talentu, jak zręcznie, harmonijnie i lekko, przełożyła fragment Sonaty b-moll na jazz. Nie zmieniając za bardzo oryginału. Wszyscy wiedzą jak trudny jest to utwór, jednak ona potrafiła to zrobić bez większego wysiłku, ot tak usiadła i zagrała. ![]() Foley musiał w duchu przyznać, że Nikki podobała mu się coraz bardziej, nie dość, że była bardzo zdolna, to jeszcze bardzo ładna. Patrzył jak się poruszała, jak z wdziękiem odgarnia włosy z twarzy. Jej gesty były bardzo wystudiowane, ale nie dziwił się temu, ponieważ Nikki żyła praktycznie na scenie, jak nie grała, to udzielała wywiadów, ciągle pod obstrzałem fleszy. Czuł, że chyba przy nim się trochę wyluzowała, zaczęła się zachowywać bardziej naturalnie i więcej opowiedziała o sobie. Wypili po kolejnym drinku i John zaproponował, żeby poszli na spacer, Nikki się chętnie zgodziła, stwierdziła, że to jej dobrze zrobi po tylu drinkach. Foley zamówił taxi i pojechali na plażę. Gdy tylko weszli na piasek Nikki zdjęła szpilki i chodziła boso. Przeszli się kawałek w stronę wody, noc była bardzo ciepła. ![]() Nikki stanęła i przybliżyła się do niego. - John masz dziewczynę? - zapytała wprost. - Nie, dlaczego pytasz? - Podobasz mi się, dlatego – odpowiedziała rozbrajająco szczerze – chcę mieć z ludźmi czyste relacje. ![]() - A ty? Masz kogoś? - odważył się zapytać, choć myślał o tym odkąd ją zobaczył. - Nie, to dobrze? - zapytała patrząc mu w oczy, wyraźnie go prowokowała. - Podobam ci się? ![]() - Tak jest – odpowiedział jak na rozkaz. - John …. - Zawiesiła głos i pocałowała go w usta, najpierw delikatnie, żeby zdążył się włączyć, potem mocniej, bardziej namiętnie. ![]() ![]() Szepnęła mu do ucha: - Cudownie całujesz, John. - Ty też, twoje usta …, ty … , ja … przepraszam – John był w takim szoku, że nie wiedział co mówi. Ta bliskość go speszyła. - Spokojnie, spokojnie … bardzo mi się podobasz, lubię tą twoją nieśmiałość – dalej mu szeptała do ucha. ![]() Wzięła go za ręce i słodko się do niego uśmiechała. - Krępujesz się? - zapytała. ![]() - Trochę jestem wyprowadzony z równowagi, ale zaraz się pozbieram. - O znowu ten zasadniczy Foley. - Nikki, jesteś wspaniała – wreszcie znalazł odpowiednie słowo. ![]() - Dziękuję. - Może usiądziemy? - zaczął odzyskiwać pewność siebie. - Też o tym pomyślałam. Dzisiaj tak przyjemnie ciepło. ![]() Usiedli na miękkim piasku. Foley się odważył i położył swoją rękę na jej dłoni. Nikki się zdziwiła, ale nie protestowała, uznała to za bardzo romantyczny gest. ![]() ![]() ![]() Spojrzała na Johna, ale akurat patrzył w dół, jednak po chwili ich oczy się spotkały i Foley się delikatnie do niej uśmiechnął. Patrzyli tak na siebie przez chwilę. Czuli, że coś się tli w ich sercach. ![]() ![]() Patrzyli w gwiazdy, a Nikki się zastanawiała. „Fizycznie bardzo atrakcyjny i jeszcze ta jego lekka nieśmiałość, to jest nawet rozczulające, ale na dłuższą metę raczej nie do zniesienia. Jestem za szybka dla niego. Jak taki przystojny facet, może być nieśmiały, przecież trochę bajeru i może mieć każdą. Gdybym go wtedy nie pocałowała, to by się nigdy nie odważył. Chyba matkę miał zbyt demoniczną, wystraszyła go do kobiet. Jakkolwiek by nie było usta ma rozkoszne, jak się rozkręci to jest niezły. Mogę go nieźle poprowadzić, nauczę go tak jak ja lubię.” ![]() - O zobacz tam jest chyba gwiazda polarna – powiedziała do Johna wskazując gwiazdy. On nic nie odpowiedział tylko patrzył na nią. ![]() - Patrz na niebo a nie na mnie. - Ok, ale jakoś nie mogę, ty jesteś dla mnie największą gwiazdą – powiedział i jednocześnie spojrzał posłusznie na niebo. ![]() - John, wow, ale mnie teraz podsumowałeś. - Bardzo cię podziwiam, jesteś fenomenalną artystką, przy tobie jestem mały pikuś. - John, przestań, to że umiem grać to nie znaczy, że jestem lepsza od ciebie. Taki fuks. - I do tego jesteś bardzo skromna – mówił zachwycony. ![]() - Przestań, nie traktuj mnie jak artystkę, tylko jak kobietę, która chce być adorowana, potrafisz być taki? - Nikki zrozumiała jego nieśmiałość w stosunku do niej. - Tak, chcę cię adorować, jesteś niezwykle atrakcyjną kobietą, niestety nie mam zbyt dużego doświadczenia w związkach z kobietami, powiem szczerze, że tylko raz byłem w stałym związku i to nie skończyło się dla mnie zbyt dobrze. - Nie przejmuj się tym, jesteśmy teraz tylko my i to co było nie ma znaczenia. Wstała i otrzepała sobie sukienkę z piasku. Foley też wstał i powiedział z uśmiechem: - Cieszę się, że tak myślisz. Chciałbym z tobą spędzić więcej czasu, ale nie wiem czy to będzie możliwe. - Mam mało czasu na życie prywatne, ciągle jestem w drodze, jak skończę jeden koncert, to zaraz znowu wyjeżdżam i koncertuję np. na drugim kontynencie. Takie moje życie. Teraz jestem w Westerbergu i będę tu jeszcze kilka dni, może tą przerwę wykorzystamy? - To byłoby cudowne. Może się jutro spotkamy wieczorem? ![]() - Dobrze, bardzo chętnie. To będzie randka? - zapytała z uwodzicielskim spojrzeniem. - Tak, chcę się z tobą umówić na randkę. - A gdzie pójdziemy? - Może najpierw do restauracji, a potem możemy iść do jakiegoś klubu potańczyć – zaproponował, szczęśliwy, czuł że jego życie właśnie się zmienia na coś bardziej ekscytującego. - Chętnie znowu z tobą zatańczę, cudownie tańczysz John – powiedziała z uznaniem. - Dziękuję, ty też. - John, mogę cię uściskać? - Tak, sam też chciałem to zrobić. - Dlaczego tego nie zrobiłeś? Och ty … - nie dokończyła i serdecznie się do niego przytuliła. ![]() ![]() - Bądź bardziej zdecydowany! Ja oczekuję takich gestów! ![]() Tym razem John przejął inicjatywę i objął Nikki. Patrzył jej głęboko w oczy. Ona pogładziła jego włosy. - Jesteś niezwykle piękna. ![]() - Od razu lepiej John – stwierdziła zadowolona. ![]() - Nikki, wyzwalasz we mnie pewne instynkty, aż wstyd mówić. - Świetnie, o to chodzi, ale nie dziś. Muszę wracać. Porozmawiamy o tym następnym razem. - Jesteś pewnie już bardzo zmęczona, przepraszam, gdzie mam cię odwieźć? - Odwieź mnie do domu Barneya. Znasz mojego brata? - Tak, poznałem go w trakcie prowadzonego przeze mnie śledztwa, w sprawie zaginięcia Kenta. - Słyszałam, myślisz, że coś mu się stało? - Na tym etapie nie mogę zbyt wiele powiedzieć, pewnie niedługo się wszystko wyjaśni. ![]() - Rozumiem, przykra sprawa, chodźmy już. - Dobrze chodźmy. Nikki podała adres zamieszkania Barneya i Foley ją odwiózł taxówką, a potem pojechał do swojego domu, wziął szybki prysznic i ruszył do pracy. „Zobaczymy, czy Genco skruszał, przez noc w areszcie.” Zastanawiał się po drodze. Potem ni z tego i owego zaczął śpiewać fragment piosenki: „Umówiłem się z nią na dziewiątą. Tak mi do niej tęskno już. Zaraz wezmę od szefa akonto. Kupię jej bukiecik róż. Potem kino, cukiernia i spacer. W księżycową jasną noc. I będziemy szczęśliwi, weseli. Aż przyjdzie północ i nas rozdzieli. I umówię się z nią na dziewiątą. Na dziewiątą tak jak dziś.”* „Foley uspokój się.” Powiedział do siebie w myślach i na głos się zaśmiał. * cyt. Refren piosenki z filmu "Piętro wyżej" w wykonaniu przedwojennego aktora Eugeniusza Bodo. To tyle na dziś, zachęcam do komentowania. ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Mile : 11.02.2013 - 05:45 |
![]() |
![]() |
![]() |
#334 | ||
Supermoderator
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
|
![]()
Biedny Foley, ależ go Nikki wzięła w obroty
![]() Nie no, koleś jest już stracony, już się od niej nie uwolni coś czuję (nie to, żeby chciał, facet wpadł po uszy ![]() A ile oni mają ze sobą wspólnego, jak nic zamieszkają kiedyś razem gdzieś na pięknym ranczu z dala od wścibskich paparazzich i niedokończonych kryminalnych spraw ![]() Naprawdę, Nikki na plaży mnie rozwaliła, pan policjant nie miał z nią szans. Ale widać, że to siostra Barneya, ta sama gorąca krew ![]() Cytat:
![]() Ale jak romantycznie ![]() Cytat:
![]() Ach, i ta piosenka na końcu ![]() ![]() Rozumiem, że w następnym odcinku powracasz do śledztwa, tak? czekam na więcej ![]()
__________________
Mam łopatę.
|
||
![]() |
![]() |
![]() |
#335 |
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
|
![]()
Wspaniały odcinek, jak zawsze. Z przyjemnością chłonęłam każde słowo.
Wiedziałam, że to będzie miłość. Należy się im obojga, oboje niedawno mieli nie miłe sytuacje z partnerami... Tu chciała go okraść, temu zależało tylko na zemście na bracie. Jaki romantyczny spacer. On taki nieśmiały, za to ona gorąca. Razem tworzą mieszanke wybuchową. Śpiewanie Foleya na końcu, najlepsze!
__________________
I waited for you ... |
![]() |
![]() |
![]() |
#336 |
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
|
![]()
Umówiłem się z nią na dziewiątą... o yea! Dobra spokój
![]() Nie wiem czemu, ale widać na pierwszy rzut oka, że Nikki jest siostrą Barnea ![]() Nowa para nam się tu rodzi ![]() Czekam na nexta |
![]() |
![]() |
![]() |
#337 |
Zarejestrowany: 21.04.2010
Skąd: Świdwin
Płeć: Kobieta
Postów: 124
Reputacja: 10
|
![]()
Haha, Genco takie SUPRAJS MADAFAKA z tą policją xD
Tak się jakoś samo nasunęło ![]() Boziu, co ty robisz z Barneyem *-* < 3 Ile ja bym dała aby Serafin był w połowie tak romantyczny jak on :< Hmm... nie wiem czemu, ale Nikki jakoś nie przypadła mi do gustu... Zachowuje się jak Barney zanim związał się z Giną.. chce wykorzystać Foleya? Nie wiem.. tak jakoś mi się wydaje ^_^
__________________
![]() Fight. |
![]() |
![]() |
![]() |
#338 |
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 899
Reputacja: 10
|
![]()
Nikki jest bardzo ładna. Na serio podoba mi się ta simka.
Widzę, że znajomość jej z Foley'em zacieśnia się ![]() Pan komisarz wyraźnie jest nią zafascynowany, tylko ta nieśmiałość... Powinien być bardziej stanowczy, bardziej męski ![]() Mam nadzieję, że przejdzie tą małą metamorfozę charakteru, bo Nikki jeśli ma taki sam charakter jak Barney, to taka nieśmiałość może ją wkrótce znudzić. |
![]() |
![]() |
![]() |
#339 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Witam, dziękuję serdecznie za komentarze
![]() Nowy odcinek rodzinki Kent ( nr 43 ) Rocco po zatrzymaniu został umieszczony w areszcie śledczym na komendzie policji. Co robił? Dostał ubranko w kolorze orange. Najpierw postanowił się zdrzemnąć. Musiał zregenerować siły. W końcu już była noc. Dostał osobną celę. Położył się i rozmyślał. „Co oni na mnie mają? O co tu chodzi? Ci policjanci ewidentnie działali na czyjeś zlecenie, idiota, tak dałem się podejść. Ricco zawsze mi mówił, uważaj na policję. Co teraz zrobić? Mam prawo do jednego telefonu. Ale nie dają mi skorzystać. Cwaniaczki chcą, żebym zmiękł, ale nie Rocco nigdy nie mięknie. Pokażę im na co mnie stać.” Tak rozmyślając zasnął. ![]() Obudził się o świcie i poprosił o jakąś książkę, nigdy nie był wielkim pasjonatem czytania, ale teraz nie miał wyboru. Coś trzeba było robić, traf chciał, że dostał biblię do poczytania, zaczął od pierwszego rozdziału „Genesis” spojrzał i pogrążył się w lekturze. „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię....” ![]() ![]() Potem, gdy miał już dość tej niezrozumiałej dla niego książki, poprosił o możliwość ćwiczenia na siłowni. Na komendzie była mała siłownia, ćwiczyli w niej policjanci i niektórzy z więźniów, zawsze jednak w asyście jednego z oficerów. Policjant się zgodził i cały czas go obserwował. ![]() ![]() Dawał z siebie wszystko, chciał wypocić stres. Naładować się pozytywnie na to co go jeszcze czekało. ![]() ![]() ![]() ![]() Minęły dwie godziny i musiał wracać z powrotem do celi. *** Foley przyjechał do pracy, był ubrany w luźny strój, w końcu to niedziela i nie będzie dzisiaj urzędował w swoim biurze. Podszedł do stojących policjantów w holu. - Cześć chłopaki! – przywitał się radośnie, miał dzisiaj dobry humor. - Witam, panie komisarzu. - Witam panie komisarzu, co pan tu robi w niedzielę? - zapytał blondyn. ![]() - Przyszedłem do naszego aresztanta, chcę z Genco zamienić kilka słów. Jak się sprawuje? - Wszystko w porządku, poczytał, poćwiczył trochę. - Nie jest agresywny? - Nie, jest łagodny jak baranek. - Dzwonił? - Jeszcze mu nie pozwoliliśmy. - Dobrze, jak z nim skończę, to może zadzwonić. ![]() ![]() - Przyprowadzić do sali przesłuchań? - Nie, to tylko nieoficjalna rozmowa, przyprowadźcie go do pokoju kierownika zmiany, Sammy idź już po niego, nie ma co zwlekać – zwrócił się do czarnoskórego policjanta. Tamten skierował się do celi po Rocco. ![]() John zadzwonił jeszcze do technika z laboratorium. - Wendell, przepraszam, że cię niepokoję w niedzielę, ale powiedz mi, czy masz jeszcze potwierdzenie zgodności uzębienia Fabiana Kenta? - Nie ma problemu komisarzu, gdy otrzymałem zdjęcia rentgenowskie, zbadałem kąt nachylenia zębów i kości żuchwy. Wszystko pasuje względem siebie, nie ma żadnych wątpliwości to kolejne potwierdzenie, że to Fabian Kent. Jeszcze jest jedna rzecz, z próbek pobranych spod paznokci, wyodrębniliśmy obce DNA, jest ich na tyle dużo, że można ich będzie użyć jako dowodu procesowego, warto się na tym skupić. - Doskonale Wendell! Teraz trzeba je do kogoś dopasować. Sprawdzałeś w bazie policyjnej? - Tak, ale żadnego trafu, nawet sprawdzałem w bazie FBI, tam też nie ma nikogo pasującego. - Szkoda, no dobrze, dziękuję ci bardzo, miłej niedzieli i pozdrów żonę. - Pan jak zwykle pracuje? Dziękuję, pozdrowię ją od Pana. Do widzenia. - Do widzenia Wendell. Minęła chwila i Foley dostał informację, że Rocco jest już w pokoju, pokój przypominał celę, można było obserwować co się dzieje w holu. Poszedł w tamtym kierunku. Spojrzał na niego „Zobaczymy co mi powiesz, cwaniaczku.” Pomyślał i wszedł do wewnątrz. ![]() Usiadł przy biurku, patrzył na siedzącego naprzeciw Rocco. Ten siedział nieruchomo z kamienną twarzą. ![]() - Witam pana, nazywam się John Foley, wie pan dlaczego tu jest? - zaczął. Rocco się nie odezwał. Tylko patrzył beznamiętnie. ![]() - Nie będzie się pan odzywał? - zapytał znowu. Rocco nic. ![]() - Więc ja opowiem. Znalazł się pan tutaj, ponieważ obraził pan i pobił policjanta. Jest zrobiona obdukcja nie wygląda to ciekawie. W poniedziałek z samego rana zostanie skierowany wniosek do sądu z oskarżeniem – powiedział i czekał na reakcję. Nadal nic. - Panie Genco, czy nadal będzie pan milczał, nic pan nie odpowie? To panu nie pomoże. W ten sposób pogarsza pan swoją sytuację. Możemy do oskarżenia dodać kilka faktów. - Powiem, jak mnie pan rozkuje – syknął przez zęby Rocco. ![]() ![]() Foley wstał i powiedział: - Zrobię to, jak pan mi obieca, że odpowie na wszystkie moje pytania – powiedział, jednak w duchu wiedział, że będzie problem. - Powiem – zgodził się Rocco. ![]() Podszedł i go rozkuł. Rocco wyraźnie się rozluźnił. Foley usiadł i zapytał: - Co pan robił 4 października wieczorem? - Nie pamiętam, pan wszystko pamięta? - Ja tutaj zadaję pytania! - podniósł głos. - Chcę zadzwonić do mojego adwokata! - Rocco też podniósł głos – do tej pory nie daliście mi zadzwonić. Nie możecie mnie przesłuchiwać bez adwokata! - Porozmawiamy i zadzwoni pan, to jest tylko rozmowa. Co pan robił 4 października? - zapytał na powrót grzecznie Foley – podpowiem, że to był czwartek. - Nie pamiętam! Ja nie pamiętam co wczoraj robiłem! ![]() - Proszę się uspokoić, bo kogoś tu wezwę! Wiemy co robić z agresywnymi więźniami. Czyli mówi pan, że nie ma pan alibi na ten wieczór? Mamy kilku świadków, którzy widzieli pana w Riverview. Podobno wdał się pan w bójkę z Fabianem Kentem. Znaleźliśmy jego ciało, chcemy przebadać wszystkich, powiązanych z tą sprawą. Pan jest jedną z tych osób. - Co chcecie mi wmówić! Co to za świadkowie? ![]() - Nic nie wmawiam, tylko pytam o pana znajomość z Kentem, jakie łączyły was stosunki? Jak długo się znaliście i co było powodem tej kłótni? - Nic nas nie łączyło! Nie znam go. Nie było żadnej kłótni. - Więc zaprzecza pan jakiejkolwiek znajomości z Kentem? Chciałbym pana prosić o próbki materiału genetycznego do badań. ![]() - Nic nie dam! Chcę rozmawiać z moim adwokatem, złożę na was skargę o bezprawne zatrzymanie i odmowę kontaktu z adwokatem! - Może pan sobie składać ile chce! Nikogo to nie obejdzie. Powiedziałem mamy świadków, panie Genco lepiej jest powiedzieć prawdę, ulży to panu. Od razu będzie panu lżej na sercu – na koniec powiedział łagodnym głosem z troską na twarzy. ![]() - Do niczego się nie przyznam i nic więcej nie powiem bez mojego adwokata. Nie dam się wziąć na tanie psychologiczne sztuczki. - Ze zwłok Fabiana Kenta pobraliśmy wiele próbek, jeżeli pan nie miał nic wspólnego z jego śmiercią, to spokojnie może pan nam dać próbki w celu wykluczenia. Chyba, że czegoś się pan obawia? Aż tak pan potrzebuje porady prawnej? ![]() - Niczego się nie obawiam i nic już nie powiem. Pan chyba sobie ze mnie żartuje, nie jestem idiotą. - Proszę to jeszcze przemyśleć, to dobra rada. - Nie będę słuchać rad jakiegoś policmajstra, niczego mi nie możecie udowodnić, jestem niewinny, jak niemowlę. Nie mam nic wspólnego z jego śmiercią, zresztą, jak chcecie mnie z nim powiązać, bo ktoś mnie tam widział? Ktoś mógł być podobny do mnie. To niczego nie dowodzi. ![]() ![]() - Niewielu jest ludzi podobnych do pana, mówiących z włoskim akcentem. Zapytam jeszcze raz co pan robił 4 października? Może pan potwierdzić, że nie było pana w Riverview? - Nic nie robiłem, pewnie jak zwykle byłem w knajpie. Na pewno nie w Riverview. - Czy ktoś to może poświadczyć? - Na pewno ktoś się znajdzie. Wiele osób. - Dobrze proszę podać ich nazwiska, dowiemy się czy mówi pan prawdę? - W tej chwili nie pamiętam, jak tylko skontaktuję się z moim adwokatem, to wszystko będzie można wytłumaczyć, ja oczywiście chcę współpracować – uśmiechnął się – mogę zadzwonić? ![]() - Proszę bardzo – powiedział Foley – najlepiej jakby teraz przyjechał, póki ja jestem. - Ok – odpowiedział i zadzwonił, szybko wyjaśnił sytuację i odłożył słuchawkę – będzie w ciągu godziny. ![]() - Dobrze, teraz odprowadzimy pana do celi. Jak tylko przyjedzie pana adwokat, na pewno się pan dowie. Foley zawołał Sammy'ego i poprosił o odprowadzenie więźnia. Gdy wyszli zastanowił się „Widać, że kręci, boi się, nie ma alibi, pewnie z adwokatem zaraz ustalą jakiś świadków z zupełnie innego miejsca, dobrze zrobimy pewien manewr.” Podszedł do jednego z oficerów. - Zawołajcie technika, który ma teraz dyżur, jak tylko Rocco wyjdzie na spotkanie z adwokatem, ma pobrać wszelkie próbki z celi Rocco, wszystkich przedmiotów których używał, każdy odcisk, nawet smark z nosa. Ma to być wykonane błyskawicznie. - Tak jest – odpowiedział policjant i ruszył szybkim krokiem po technika. Potem Foley przejrzał jakieś dokumenty, wykonał kilka telefonów i czekał na adwokata Rocco. Po mniej więcej godzinie, przyjechał Ted Mosby, młody człowiek, znany z agresywnego prowadzenia spraw. Zwykle bronił upadłych polityków za wysokie honoraria. Jakimś cudem udawało mu się znaleźć kruczki prawne i wybronić swoich klientów. Lubił też się zajmować sprawami kryminalnymi. Szukał każdego błędu policji. Większość z policjantów wolało się mieć przed nim na baczności. Miał kilka posądzeń o nakłanianie świadków do niewłaściwych zeznań i o mało nie stracił licencji, jednak udało mu się sprytnie wywinąć. Bardzo energiczny i wygadany, szybkim krokiem podszedł do Foleya i mocno uścisnął mu dłoń. - Dzień dobry, nazywam się Ted Mosby, adwokat z kancelarii prawnej Mosby And Eriksen, chciałbym się widzieć z moim klientem Rocco Genco. - Dzień dobry, komisarz John Foley, oficer zaraz pana zaprowadzi. - „Tylko nie on, wiele złego o nim słyszałem.” Pomyślał jak tylko go zobaczył. „Będzie trzeba uważać na każde słowo.” - Chcę się od razu dowiedzieć, jakie mój klient ma zarzuty? ![]() - Obraził i napadł na policjanta na służbie. - To prosta sprawa, nie będzie problemu. - Dla pana prosta, ale ten policjant został poturbowany i teraz jest na zwolnieniu lekarskim. ![]() - Jak bardzo został poturbowany? Ma jakieś poważne obrażenia ciała? - Z tego co czytałem w obdukcji lekarskiej, której kopię zaraz pan otrzyma, ma naruszoną żuchwę i wywichnięty bark. Na szczęście nie doszło do zerwania stabilizujących więzadeł, ścięgien i nerwów. Wtedy nie obyłoby się bez interwencji chirurga. Jak pan sądzi to poważna sprawa? - zapytał Foley patrząc mu prosto w oczy czekając na reakcję. - Przykro mi z tego powodu, współczuję temu policjantowi, zaraz porozmawiam z moim klientem, ustalę fakty. - Mówił zmieszany. Myślał „Nie będzie łatwo, co ten Rocco nawywijał? Pewnie się znowu upił. Jego ojciec mnie zabije, jak go z tego nie wyciągnę” - Powiem od razu, że chcemy iść oczywiście na ugodę. Nawet zgodzimy się na zadośćuczynienie dla tego policjanta i jego rodziny. ![]() - Rozumiem, oficer zaraz przyprowadzi Genco i będą mogli panowie porozmawiać, później chciałbym go oficjalnie przesłuchać w tej sprawie i zadać kilka pytań na temat innej sprawy. - Dobrze - odpowiedział Mosby i poszedł za policjantem do holu. Tam przyprowadzono Rocco i usiedli przy stoliku. ![]() ![]() Foley usiadł przy biurku i wziął książkę, kątem oka cały czas się przyglądał, jak rozmawiali. ![]() Dostał potwierdzenie na komórkę, że wszystko jest zabezpieczone. „Dobrze, można przejść do drugiego etapu.” Pomyślał i poszedł do kantyny na kawę. Teraz to tyle, zachęcam do komentowania.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#340 |
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
|
![]()
Jak ja nie mogę patrzeć na Rocco. Takiego faceta to by się najchętniej udusiło i już. Na szczęście Foley z nim pogadał.
Jezu jak on kłamie, jak czytałam to myślałam, że wskoczę do simsów i mu dobrze przyłożę. Jak można być takim kłamcą, a jak powiedział, że jest niewinny jak niemowle, spadłam z łóżka. Takiego kłamliwego człowieka nie widziałam. Dobrze, że wykryli to cudze DNA i wezmą próbkę Rokoko do analizy. Wyda się wszystko! A wgl. nie pasuje mu pomarańczowy i powinien się przyzwyczajać do tych kratek, bo wróże mu długą przyszłość właśnie tam.
__________________
I waited for you ... |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|