![]() |
#591 |
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 899
Reputacja: 10
|
![]()
Matko! Ten Barney niech się wreszcie obudzi z tego snu... niech mu się wszystko przypomni.
Dlaczego nie przyjdzie mu do głowy myśl, aby uciec stamtąd, skoro i tak przeczuwa, że coś jest nie tak? Niech będzie rozsądny, w miarę swoich możliwości oczywiście. Niech zaufa sobie i nie słucha innych. Może nie pamięta wielu rzeczy, ale mózg mu dobrze podpowiada. Jemma jest dziwna, zachowuje się jakby była pod wpływem jakiś prochów, albo po prostu ona ma taką naturę. W każdym razie strasznie mnie irytują. Rita wydaje się być stabilniejsza, ale jako że one obie są w tej całej sekcie, powinien nie patrzeć na ich kobiece wdzięki i spieprzać stamtąd jak najszybciej! Ta Rita... no ładna jest. huehue... podobna do mojej Mili xD, Ech... no i ja cały czas nie mogę patrzeć na niego, bez tych pięknych blond włosów xD. No i jeszcze ten cały Mauu. Nie wiem czemu, ale nie mogę się doczekać, gdy wreszcie go zobaczę. Koleś szwindel jak nic! ode mnie chaotycznie jak zwykle... mam nadzieję, że się połapiesz. Nie zmienia to faktu, że czekam na nexta! |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#592 |
Zarejestrowany: 03.01.2011
Skąd: Castle Rock
Płeć: Kobieta
Postów: 568
Reputacja: 10
|
![]()
Plusem jest to, że Barney zaczyna sobie przypominać coraz więcej. Może kiedyś przyśni mu się Gina i stwierdzi, że musi uciekać z tego wariatkowa?
![]() A ta ruda jakaś dziwna. Nie ulec urokowi Barneya? No co ona? ![]() O Jemmie nieumiejącej myśleć własną głową nie będę wspominać, bo to aż smutne. Niech Barney stamtąd spada jak najszybciej! ![]() Czekam na więcej. ![]()
__________________
Just you and I.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#593 |
Zarejestrowany: 25.05.2011
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 3,184
Reputacja: 11
|
![]()
o, byłam jeden odcinek do tyłu, zapomniałam.
jak sprytnie Foley podszedł Rocco. plan odbicia się nie uda, szkoda, mogło by być interesująco i to bardzo ![]() pewnie Asha i Ricco coś razem wykombinują, nie wierzę że nie. już myślałam że ona sie nie pojawi, a tu proszę jaka niespodzianka. wydaje mi się że nieźle namieszają razem:> czyżbyś miała zamiar ich zeswatać? nie spodziewałabym się ![]() ciekawa jestem kiedy Barney się w końcu dowie prawdy, ale chyba nie nastąpi to zbyt szybko:/ denerwuje mnie ta cała sekta.
__________________
[IMG]http://i57.************/2sbss35.jpg[/IMG]
|
![]() |
![]() |
![]() |
#594 |
Zarejestrowany: 19.11.2011
Skąd: zTęCzOwEjDoLiNy
Płeć: Kobieta
Postów: 288
Reputacja: 10
|
![]()
Powiem tak: Rocco okazuje się miękkim flakiem...po nim spodziewałam się bardziej ostrzejrzych zaczepek wobec kobiet.
Może trochę cię to urazi ale nie mogę się przekonać do opisów myśli bohaterów. Są trochę sztuczne. Ogólnie całość nabiera akcji,ale też nie przeciągaj zbyt tego bo zacznie robić się nudne. Czekam na jakiś finał |
![]() |
![]() |
![]() |
#595 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Witam serdecznie, dziękuję bardzo za komentarze.
![]() Zapraszam na koleiny odcinek. ![]() Rodzina Kent, odcinek nr 72 Minęło kilka godzin i wrócił do domu Angel ze spotkania z chłopakami z paczki. Rozmowa o akcji przedłużyła się i przenieśli się do knajpy. Od razu podszedł do niego Ricco. Zobaczył, że był dosyć podchmielony i zaczął sobie podśpiewywać. Nie cierpiał tego. Poza tym miał też inny powód. - Słuchaj, mam do ciebie prośbę. Zachowuj się cicho. Dobrze? - Powiedział. - A co? - Angel nie zajarzył. - Mam tu laskę, nie chcę żebyś ją obudził. - Wychodzę na chwilę a ty sobie laskę sprowadzasz? - Powiedział podniesionym głosem. - Tak, bądź cicho. - Chwycił go za ramię i lekko nim potrząsnął. - Będziesz cicho? ![]() - Ok, ok. Co to za laska? - Poderwałem ją w kawiarni. Nie chcę żebyś ją obudził. Ma się wyspać. - No mówię, że ok. Wyrwałeś w kawiarni i od razu ją tutaj przyprowadziłeś? Odbiło ci chyba. To nie jest lokal rozrywkowy. - Angel, daj spokój. Tylko na chwilę. - Nie sprowadza się do domu lasek. Mogłeś ją załatwić w jakimś kącie i mieć z głowy. - To nie jest zwykła ..., no wiesz. - Tak? A która normalna dziewczyna idzie od razu do łóżka z facetem w jego domu? - Nic jeszcze nie było. - No co ty? - Na serio. - Zawiodłeś mnie. - Skrzywił usta. - Nie dałeś rady? Nie dobrze. - Pokręcił głową. - Nie, jeszcze nie próbowałem. Przestań, idź spać, nie wyglądasz najlepiej. - To jak wyglądam nie powinno cię intere … interesić. Zawiodłeś mnie. Po tobie się więcej spodziewałem. Ricco cieniujesz ostatnio. W ogóle się zmieniłeś. Chory jesteś? - Skończ pier***** i idź spać. - A mogę ją zobaczyć? - Nie. - Tylko kawałeczek. - Prosił Angel. ![]() - Nie, powiedziałem ci, idź spać. Jutro pogadamy. - No weź. Tylko zajrzę przez szybkę. - Nie. - Bracie, tylko jeden mały luczek. Nie daj się prosić, bo ją obudzę. - No dobra, ale po cichu. - Zgodził się wreszcie Ricco. Angel podszedł na chwiejnych nogach do drzwi i zajrzał do środka. Tam zobaczył śpiącą Ashę. Aż oczy mu się zaświeciły z wrażenia. Patrzył na nią przez chwilę. ![]() - Kurde jaka ładna. Nie no zwracam honor. Ale gdzieś ją już widziałem. - Powiedział jak wrócił do Ricco. - Ładna, bo to modelka. Na zdjęciach mogłeś ją widzieć. - Nie na zdjęciach, gdzieś indziej. Chyba się nawet spotkaliśmy, tylko nie kojarzę gdzie. Nie ważne. Tylko masz się nią dobrze zaopiekować. Wiesz o co mi chodzi? - Mrugnął do niego. - Rozumiem, już ja o nią zadbam. Nie martw się. - Potem ja? - Nie ma mowy. - Ricco bracie, ja bym się z tobą podzielił. - Nie. - Jakim cudem ty brzydalu wyrwałeś taką laskę? No powiedz jak ci się to udało? - Normalnie. Daj spokój, idź spać. - Już idę. Gratuluję, przytul mnie bo z tego żalu zaraz się popłaczę. - Angel, idioto idź spać i nie wywal się nigdzie, bo hałasu narobisz, ledwo chodzisz. - No przytul mnie. - No dobra. Ale ty głupi jesteś. - Ricco poklepał Angela po plecach. ![]() - A teraz idź spać mały pijaczku. - Jak to ci się udało? No jak? - Kręcił głową, nie mógł tego pojąć. Zwykle to on był bardziej aktywny w takich sprawach. - Idź już, idź. - Powiedział Ricco pobłażliwie i odprowadził go do jego sypialni. Tam zobaczył, że Ted śpi, więc położył go obok niego. „A niech śpią razem.” Pomyślał i poszedł do salonu oglądać telewizję. W tym czasie Asha się przebudziła i słyszała część rozmowy. „Słyszę, że tu jest więcej chłopców. Nawet ciekawie się zaczyna. Mam większe pole do popisu. Jak mi z jednym nie wyjdzie, to się wezmę za drugiego. Nie ma problemu.” ![]() „Chociaż wolałabym Ricco, bo już tak ładnie je mi z ręki, nie wiem czy będzie mi się chciało wszystko zaczynać od początku. Zobaczymy co będzie, w każdym razie nieźle trafiłam. Mam to szczęście.” Pomyślała i znowu ułożyła się wygodnie, wkrótce zasnęła. *** Barney się opanował, w końcu był dorosłym mężczyzną i umiał panować nad swoimi emocjami, to było tylko chwilowe zaćmienie. Szybko zmienił miejsce, siadając obok Rity. - Widzę, że jesteś chętna na małe co nieco. - Stwierdził uśmiechając się pewnie. Podniósł ręce nad głowę i wyglądał na całkowicie opanowanego. - Nie. Źle mnie zrozumiałeś. - Teraz Rita się zawstydziła. - Chciałam tylko posiedzieć w wannie. - Czyżby? Nie masz pełnego stroju. Więc sądziłem, że … - Chrząknął znacząco. - Lubisz takie zabawy? - Nie, zupełnie nie. - Wstała i wyszła z wanny. - Jesteś ohydny. ![]() ![]() - Zaczekaj, nie widziałaś jeszcze wszystkiego. Mam dużo do zaoferowania. Ha ha ha, Rita kotku. Chyba się nie obraziłaś? - Krzyknął za nią, ona tylko prychnęła i szybko się oddaliła. „To jakaś wariatka. Specjalnie to zrobiła, widziała jak na nią patrzę. Najpierw mnie traktuje oschle a potem włazi prawie naga do jacuzzi. Droczy się ze mną. Ale poderwę ją na moich warunkach. Ona mnie nie będzie wodzić za nos, ja się z nią zabawię. Trzeba jednak jej przyznać, jest boska.” Mimo wszystko był jeszcze za bardzo rozgrzany. Pobiegł szybko na basen i rzucił się do zimnej wody. ![]() ![]() ![]() Ulżyło mu. Zobaczył stojącą luźno białą klacz i wskoczył na nią. Zaczął jeździć. ![]() ![]() Jazda na tym koniu dała mu dużo przyjemności. Późno w nocy poszedł spać. Z satysfakcją stwierdził, że nie ma Jemmy. Ułożył się spokojnie do snu. Szybko zasnął, tylko przyłożył głowę do poduszki, zmęczenie wzięło górę. Śnił o pięknej rudej Ricie. Nawet się uśmiechał przez sen. *** Było rano jak Asha się obudziła, Ricco spał na kanapie, poszła po cichutku do łazienki i wzięła szybki prysznic, potem przemknęła się do kuchni i wypiła sok. ![]() Po jakimś czasie z tyłu usłyszała głos Ricco. - O widzę, że mój ranny ptaszek już wstał. To świetnie, bo chcę cię zabrać na śniadanie do restauracji. - Z chęcią, wyspałam się a ty? Bardzo się męczyłeś na kanapie? Przepraszam cię za to. - dotknęła jego twarzy i pogłaskała po policzku. Ricco się uśmiechnął, wziął jej rękę i pocałował. Potem przyłożył ją do policzka i westchnął. - Dla ciebie mógłbym się męczyć cały czas. Wynagrodzisz mi to jakoś? - Spojrzał na nią zaczepnie. - Hi hi hi, ciekawe co masz na myśli? - Zaśmiała się w uroczy sposób wg Ricco. - Różne takie, ale najpierw jedźmy na śniadanie, resztę ustalimy w trakcie. Jestem strasznie głodny. ![]() - Wspaniale. Ja też. Pojechali do małej chińskiej knajpki. Ricco zamówił jedzenie, usiedli przy oknie. Rozmawiali o różnych błahostkach. Flirtowali i żartowali. Bardzo sobie przypadli do gustu, Ricco był coraz bardziej zafascynowany dziewczyną. Starał się być nienagannie grzeczny i uroczy. Prawił jej komplementy. Robił to zupełnie szczerze, był zachwycony jej urodą. Wg niego w niej wszystko było piękne i egzotyczne. Dla Ashy jego zachowanie było szczególnie miłe, lubiła jak mężczyźni o nią zabiegają. Lubiła być dla nich obiektem zainteresowania. Dowartościowywała się tym i była bardziej pewna siebie. ![]() ![]() Gdy skończyli, wyszli na zewnątrz. Asha się zatrzymała i rozejrzała się po okolicy lokalu. - Co teraz będziemy robić? - Zapytała z uśmiechem. - Może to. - Przysunął się do niej i ją objął. Spojrzał głęboko w oczy. Patrzyli na siebie przez chwilę. Od tej bliskości zakręciło im się w głowach. Ricco przysunął się bardziej i dotknął swoimi wargami jej ust. Zrobił to bardzo delikatnie, lekkie muśnięcie, ale spowodowało dopływ kolejnych emocji. Zatrzymał się i popatrzył na nią, jakby czekał na pozwolenie. Ona nic nie odpowiedziała, ale jej wzrok dawał nadzieję. Jeszcze raz ją leciutko pocałował. Bawili się swoimi ustami. Później zrobił to mocniej i bardziej namiętnie. Nie mogli się od siebie odkleić, poniosła ich intensywność, ale nie zwracali uwagi gdzie są, oni w tej chwili byli najważniejsi. ![]() ![]() ![]() Chwycili się za ręce i pobiegli do samochodu Ricco. Nerwowo zmieniał biegi w samochodzie, co chwilę ukradkiem spoglądał na siedzącą obok Ashę. Ta z tajemniczym uśmiechem siedziała bokiem oparta o prawą szybę i też patrzyła na niego. Założyła nogę na nogę i lekko kreśliła kółko na swoim kolanie. Myśleli chyba o jednym. Pędem się znaleźli w mieszkaniu. Panowała tu zupełna cisza. Asha stanęła naprzeciwko Ricco i patrzyła prowokacyjnie. Widząc jej błyszczące oczy już nie mógł się powstrzymać, szybko zrzucił z siebie koszulę, objął ją w pasie i mocno przyciągnął do siebie. Zaczęli się intensywnie całować. Przenieśli się do sypialni. Wiadomo jak to się skończyło. ![]() ![]() *** Minęło kolejnych kilka dni, odbyła się rozprawa Rocco o pobicie policjanta. Dlatego, że nie był uprzednio karany i miał nieposzlakowaną opinię, dostał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wcześniej nie dostał nawet ani jednego mandatu, co mnie bardzo zaskoczyło, widocznie naprawdę zależało mu na dobrych układach z prawem. W sumie mógłby już wyjść z więzienia, ale sędzia się nie zgodził, ponieważ ciążyły na nim kolejne ciężkie zarzuty i zarządził areszt tymczasowy na kolejne trzy miesiące. Wyznaczono termin rozprawy za miesiąc w oparciu o oskarżenie o morderstwo. Wtedy zdecydują co dalej, jak mocne będą dowody w sprawie itd. Prasa się rozszalała. Rocco był teraz na nagłówkach wszystkich gazet. Wzięli się za rodzinę Rocco. Pojawiły się bardzo malownicze opisy działań tej przestępczej rodziny. To trochę zburzyło obraz Rocco, już nie miał tak czystego konta. Ricco zapadł się pod ziemię, dalej nie widywał się z bratem. Foley mi mówił, że nawet jego adwokat Ted Mosby, przestał pojawiać się w więzieniu, jakby też go wcięło, Rocco został zupełnie sam. Nikt inny z rodziny się z nim nie kontaktował. Policja dalej badała dowody w sprawie i sprawdzali ponownie każdy szczegół. Było też mnóstwo artykułów o zemście i zazdrości młodego zabójcy. Sugerowano, że ta młoda kobieta z poprzednich zdjęć z moim ojcem, była powodem tego zabójstwa. Nagle pojawili się świadkowie, którzy widzieli jak Fabian Kent chodził na spacery w Riverview z blondynką i okazywali sobie wielką miłość. Jedna kobieta się wypowiadała, że rozmawiała z tą blondynką i ta jej się zwierzała, że mieli wspólne mieszkanie i tam w ukryciu żyli. Nawet napisali, że Fabian się oświadczył swojej wybrance w lokalnej restauracji, a ta go z radością przyjęła. Wszyscy to widzieli i klaskali. Co za ludzie. Jak mogą coś takiego wymyślać, przecież wiedzą, że miał żonę. Chcą na siłę zaistnieć w mediach? Własne pięć minut na czyimś nieszczęściu? Pokazali moje zdjęcia z Barneyem, jak się bawimy na basenie. Skąd oni to biorą? Nie widziałam wtedy żadnego reportera. Kto był wtedy pod obstrzałem ja czy on? No i oczywiście się zastanawiali nad zagadkowym zniknięciem Barneya. Autor dawał do zrozumienia, że Barney może być kolejną ofiarą uwikłaną w tą sprawę. Co na to Gina Kent? Bo oczywiście sugerował mój związek z Barneyem. Totalne chamstwo. Teraz nie będę mogła przejść spokojnie po ulicy. Co będzie w szkole Noah? Tam też nie dadzą mu żyć. ![]() A najgorsze było to, że ukazał się kolejny artykuł w sieci Penelope Belleza. Teraz napisała, że Mia chciała popełnić samobójstwo i nawet tego nie umiała zrobić, że widocznie nie mogła się pogodzić z tym, że ojciec ją tak zdradzał na prawo i lewo. Bezczelnie opisała jak ją ratowałam i że dzięki mnie żyje. Napisała dosłownie: „Niech się cieszy, że jej pasierbica ją znalazła. Nieudolność w wykonaniu na siebie wyroku tylko potwierdza, jak beznadziejną była towarzyszką życia dla Fabiana, czy ona miała cokolwiek do zaoferowania takiemu mężczyźnie? Męczył się z nią przez tyle lat i musiał znosić jej ciągłe histerie i stany depresyjne. Nic dziwnego, że szukał pocieszenia u innych kobiet.” Popłakałam się jak to przeczytałam. Kto to jest? Jakim prawem? Potem ogarnęła mnie wściekłość. Skąd o tym wie? Przecież przy tym byłam tylko ja z Foleyem. Czyżby Foley? Nie idiotko! Wszyscy tylko nie on. To kto? Zaczęłam chodzić po pokoju i główkować co zrobić. Takie opisy to chyba już podpadają pod nękanie? Jest tylko dwóch świadków, poza ludźmi ze szpitala, ale tam dostała prywatną salę i nikt obcy nie miał wstępu. Foley zadbał o najbardziej zaufaną obsługę. Od kogo mogła się dowiedzieć takich szczegółów? Może jeden z tych zaufanych pracowników za odpowiednią kwotę się wygadał? Na to też są paragrafy. Nikt nie będzie szkalował mojej rodziny. Powinnam zadzwonić do Foleya, może on będzie wiedział co zrobić. Ale jest już pierwsza w nocy, czy powinnam? Muszę. - Dobry wieczór komisarzu Foley, przepraszam, że tak późno dzwonię. Może pan rozmawiać? Obudziłam? - Dobry wieczór. Nie, pracuję jeszcze, tak że spokojnie. Co się stało pani Gino? - Zapytał grzecznie. - Jest taka sprawa. - Wszystko mu opowiedziałam i aż zaklął z wrażenia. - Dobrze, że tak szybko mi pani o tym powiedziała. Natychmiast się tym zajmę. Za takie rzeczy ludzie idą siedzieć. - Stwierdził. - Uda się ją znaleźć? ![]() - Na pewno. Po IP komputera dojdziemy skąd były wysyłane te artykuły i zamieszczane w sieci. Jeszcze jedno, nie odpisała pani na żaden e-mail? - Nie. - No trudno, to by ułatwiło sprawę, ale to nic. Nasi technicy zaraz się tym zajmą. Proszę się nie martwić. Słyszałem, że pani Mia wyjechała na wakacje. - Tak. - To całe szczęście, miejmy nadzieję, że nie znajdzie czasu na grzebanie w necie i nie trafi na ten artykuł. To by ją niepotrzebnie tylko wyprowadziło z równowagi i tak tyle przeszła. - Tak, a nie powinna wrócić? To nie będzie zbyt niebezpieczne? Może w domu będzie bezpieczniej? - Nie, spokojnie. Niech się bawi. To tylko artykuły, które psują krew, ale nie wygląda mi to na nic poważniejszego. Może to jakaś niewyżyta schizofreniczka szukająca uwagi. - To mnie pan uspokoił. Schizofreniczka? To nie brzmi zbyt dobrze. - Nie potrzebnie to powiedziałem. Przepraszam. Niech się pani nie martwi. Wszystko będzie dobrze. Złapiemy ją. - Dziękuję, zawsze jest pan dla mnie wsparciem. - Staram się. Aha, byłbym zapomniał Nikki chce zrobić jutro kolację. Czy będzie pani mogła do nas przyjechać? Pewnie i tak do pani zadzwoni, ale jak już tak rozmawiamy to … - Oczywiście z przyjemnością. - To świetnie. Wobec tego do zobaczenia. Proszę spokojnie iść spać. Jest Noah w domu? - Tak. Nic mu nie mówiłam, bo pewnie już śpi. - Dobrze, na razie nie ma co go niepokoić. Zostanie to w tym momencie tylko między nami. Może powinienem tam do pani wysłać jakiś patrol? Jesteście trochę na odludziu. - Nie, raczej nie. - Może jednak powiem chłopakom z drogówki, żeby co jakiś czas tam się przejechali. Nic im nie będzie. - Ok, dziękuję. - Ja również, dobranoc. - Dobranoc. Jak dobrze, że do niego zadzwoniłam. To jest właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dobrze, że go mam. Wyszłam na balkon i tak bym teraz nie zasnęła. Co się dzieje z moim Barneyem? ![]() To wszystko w tym odcinku, zapraszam serdecznie do komentarzy. ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Mile : 24.05.2013 - 08:42 |
![]() |
![]() |
![]() |
#596 |
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 899
Reputacja: 10
|
![]()
Huhu... no to sobie Ricco poszalał. Tylko, żeby z tego nie powstały żadne efekty uboczne, bo nie wybaczyłabym mu tego.
Co do Ashy, to coś czuję, że Angel i tak weźmie ją w obroty. Biedna, myśli, że jest cwana, bo znalazła się w domu z TAKIMI facetami... no właśnie... tylko, że ona widzi w nich przystojnych gości, nie zastanowi się ani przez chwilę, czym oni mogą się zajmować. Co to? Angel kojarzy Ashę, tylko jeszcze nie wie skąd. Ciekawe jak to przełoży się na ich dalsze hmm... stosunki ![]() ![]() A propos... Barney'owi wraca jego stara natura ![]() Nie tylko w sek(s)cie są takie dziewczyny! A co do ostatniego fragmentu... Pani Belleza naprawdę jest bezczelna. Mam tutaj taką swoją hipotezę na temat, skąd ona może brać takie rewelacje. Otóż... w ich domu moim zdaniem znajduje się podsłuch, który podłożyć mogła ta siostrunia Ashy... nie pamiętam imienia. Ewentualnie telefon też może być na podsłuchu... Nie wiem, nie mam innego pomysłu, ale ten wydaje mi się całkiem sensowny. No cóż... nie gdybam już dalej i czekam na więcej ![]() i nie przejmuj się małą ilością komentarzy! Ja zawsze czekam na twoje opowiadanie, choć faktycznie, dla piszącego dołująca i zniechęcająca jest ta cisza pod odcinkiem. Ogólnie jakaś posucha ostatnio jest w dziale jeśli chodzi o komentowanie. W każdym razie wiedz, że ja czekam na kolejny odcinek ![]() Ostatnio edytowane przez Sqiera : 24.05.2013 - 14:12 |
![]() |
![]() |
![]() |
#597 |
Zarejestrowany: 03.01.2011
Skąd: Castle Rock
Płeć: Kobieta
Postów: 568
Reputacja: 10
|
![]()
W sumie... Ricco i Asha do siebie pasują. Dwoje ludzi bez żadnego kręgosłupa moralnego. :3
Strasznie jestem ciekawa, kto jest tą reporterką za dychę! Wyjaśnij to proszę jak najszybciej. ![]() A Barney.. Ja mu dam sny o rudowłosej! O Ginie ma śnić, żeby sobie przypomnieć wszystko, a nie, zbereźnik... Ech! :/ Czekam na więcej! ![]()
__________________
Just you and I.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#598 |
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
|
![]()
Ohoho, no to się Ricco z Ashą zabawiają, nie ma co
![]() W sumie, to pasują do siebie ![]() Jak to dalej się sytuacja rozwinie, ciekawe, coś mi się wydaje, że Angel nie odpuści Ashy i będzie chciał ją poderwać. Skąd ją zna? Możliwe, że dlatego, że jest ona modelką... zobaczymy ![]() A Barney, no proszę ![]() Ricie chyba naprawdę nie chodzi o ten teges, ona myśli zupełnie innymi kategoriami, niż Barni. Myślę, że on tak łatwo tego nie zaakceptuje, nie odpuści :p Może Rita po jakimś czasie nie zdoła mu się oprzeć, choć w to wątpię ![]() I znów Penelope się pojawia na horyzoncie! Kurczę, kto to jest? ![]() Skąd ona bierze takie informacje, może to, co napisała Sqiera... sama nie mam jakiegoś pomysłu ![]() Ta dziennikarka jest bezczelna, jak można tak się zachowywać w stosunku do rodziny, z której ktoś odszedł. Brak słów. Oby Gina jakoś dała sobie radę. A Mia niech się niczym nie przejmuje! ![]() komentarz ten trochę nieskładny wyszedł, ale jakoś tak nie mam weny na pisanie takiego długiego i fajnego... Odcinek bardzo mi się podobał, jak zwykle zresztą ![]() Czekam na nexttt ;D |
![]() |
![]() |
![]() |
#599 |
Supermoderator
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
|
![]()
Po pierwsze, nie rozumiem Barneya. Wie, że coś jest nie tak, głupi nie jest, a mimo to siedzi na tyłku i nic nie robi. Wystarczyłoby tylko wyściubić nos za mury, a pewnie mógłby się sporo dowiedzieć. Nawet jeśliby mu nie pozwolili, to przecież z pewnością potrafiłby się jakoś wymknąć.
Rita też jest jakaś dziwna. Niby taka niewinna a później prawie goła pakuje mu się do jacuzzi i gdzie tu sens? I jeszcze ma do niego pretensje o samcze myśli, a ale kurczę, co innego miał sobie pomyśleć? Angel musiał być naprawdę pijany, bo teksty w stylu "przytul mnie, bo się popłaczę" kompletnie mi do niego nie pasują ![]() Ricco i Ashanti </3 Jedno gorsze od drugiego ![]() Penelope przesadziła i to ostro. To pewnie jakaś fanatyczna wielbicielka, która zazdrościła każdemu, kto przebywał z Fabianem, jakoś mnie to nie zdziwi.. czekam na więcej ![]()
__________________
Mam łopatę.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#600 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Witam serdecznie, dziękuję bardzo za komentarze.
![]() Rodzina Kent, odcinek nr 73 Na drugi dzień, mniej więcej w południe zadzwonił do mnie Foley, dosyć zdenerwowany. - Dzień dobry pani Gino, mamy tu poważny problem. - Dzień dobry, co się stało? - Przestraszyłam się. - Niech pani mi szczerze odpowie, czy nikt nie korzystał z pani komputera? - Jak to? - Bo ten ostatni artykuł był wysłany z pani domu! - Zagrzmiał w słuchawce. - Słucham? - Byłam w szoku. Z naszego domu? - Tak, ktoś wysłał ten artykuł podpisany przez Penelope Belleza z państwa domu, nie wiem jeszcze z którego komputera. Ja w tej chwili do pani jadę i zaraz też dojadą do pani technicy. Jakby byli wcześniej to proszę ich wpuścić. - Tak, oczywiście. Proszę szybko przyjechać. Ktoś się włamał? - Wystraszyłam się i rozejrzałam odruchowo po pokoju. - Tego jeszcze nie wiem, być może będzie trzeba zdjąć odciski palców. Jeszcze pięć minut. - Dobrze czekam. - Odpowiedziałam i się rozłączyłam. Schodziłam po schodach i w pewnym momencie zrobiło mi się słabo i strasznie mnie zakuło w dole brzucha, aż przysiadłam, żeby się nie przewrócić. Taki to był mocny ból. Na szczęście szybko minął. To chyba z tych nerwów. Po około pięciu minutach zjawił się Foley z ekipą. Wszyscy wyglądali bardzo podobnie. To znaczy przyszło trzech drobnych facetów w okularkach, typowi komputerowi maniacy. Mdłe blade twarze i chude ciałka, lekko zgarbione. Przydługie włosy w nieładzie, lekko przetłuszczone spadające na twarze. Byli w niechlujnych ubraniach, jakby na nich za dużych. Nieco się wzdrygnęłam. Gdyby nie było z nimi Foleya, nigdy bym ich do domu nie wpuściła. Wzbudzali niechęć. Zaprowadziłam ich do pokoju Noah, Mii i mojego. Usiedli przed komputerami i zaczęli w nich grzebać. Nawet nie wiem co tam robili. Wróciłam do Foleya. - Czy zauważyła pani coś podejrzanego? Ktoś się koło domu kręcił? - Zapytał mnie Foley. - Nie, tylko paparazzi, oni też są dla mnie podejrzani. - No tak, tu ciągle ktoś się kręci. - Pokręcił głową. - Ale nikt obcy nie był w domu, w środku? - Nie, ale nie wiem tego do końca. Może jak mnie nie było? Ale wszystko jest na swoim miejscu. ![]() - Ok, czyli nie możemy wykluczyć włamania. Kto spoza rodziny ma tu stały dostęp? - Nasza służąca, jest tu codziennie. - Muszę ją przepytać. Może ona coś widziała. To zaufana osoba? - Tak, jest u nas już prawie sześć lat. Nigdy nie było z nią problemów. - Dobrze, sprawdzanie komputerów pewnie zajmie jakiś czas. Pobędziemy tu trochę. Kiedy będzie służąca? W tym czasie mógłbym z nią porozmawiać. - Ona już wyszła, jutro będzie około dziewiątej. Dzisiaj miała krótszy dzień. - To pech, a nie sprowadzała tutaj kogoś? – Dopytał się jeszcze. - Nie, nigdy. Zawsze robiła swoje i szła do domu. Chyba, że jak mnie nie było. Ale raczej nie. - No dobrze, idę na górę zobaczyć co się dzieje. Aha, jeszcze jedno jest Noah? - Nie, pojechał do stadniny, ostatnio cały czas tam siedzi. Zajmuje się końmi i uczy się jeździć. To się stało jego nową pasją. - Tak? To świetnie, ja też uwielbiam jeździć konno. Może kiedyś się z nim tam wybiorę. Chłopak pewnie czuje się trochę samotny i potrzebuje męskiego towarzystwa. Moglibyśmy się zaprzyjaźnić, polubiłem go. - odpowiedział Foley. - Na serio? Wspaniale. Ja nie jestem dla niego najlepszą kompanką. Nie znam się na męskich sprawach. Dziękuję bardzo za zainteresowanie. - Ucieszyłam się, bo rzeczywiście Noah ostatnio ciągle sam wszędzie chodził. Nawet z kolegami ze szkoły się nie spotykał. Jaki z tego Foleya przyjacielski człowiek. ![]() - Ależ nie ma problemu, postaram się znaleźć dla niego czas jak najszybciej. - Uśmiechnął się do mnie. - Jeszcze raz dziękuję. Pan tutaj będzie jeszcze trochę? - Kiwnął mi głową. - To ja pojadę do stadniny po niego. - Ok. Ja idę na górę do chłopaków. Widziałem, że nie spodobali się pani. - Jacyś dziwni, gdyby nie pan to bym ich wcale nie wpuściła. - Odpowiedziałam. - Ha ha ha, taki mają styl, ja się już przyzwyczaiłem. Ok, idę na górę. Zobaczymy co tam się urodziło. Poszedł na górę a ja wsiadłam do samochodu i pojechałam do stadniny. Noah jeździł na koniu a ja postanowiłam zjeść sobie loda. Nalałam na rożka malinowego soku. Usiadłam na krześle i wzięłam się za konsumpcję tego smakołyku. ![]() ![]() Niewiele było ludzi, pogoda była ładna, więc usiadłam sobie na ławce i przyglądałam się jak Noah ćwiczy skoki przez małe płotki. Bardzo dobrze trzymał się w siodle. Zamyśliłam się. Analizowałam ostatnie wydarzenia. Myślałam o Barneyu i czy o mnie myśli w ogóle. Wspominałam wspólnie spędzony czas. Tyle było wspaniałych i przyjemnych sytuacji, ale to i tak było mało. Bardzo krótki był nasz związek. ![]() ![]() Nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło. Jeszcze raz spojrzałam na Noah, dalej ćwiczył te skoki, że też mu się nie znudzi. ![]() Już miałam iść do niego, żeby skończył bo w domu Foley czeka, ale podszedł do mnie jakiś facet. - Pani Gina Kent? - Tak o co chodzi? - Nazywam się Kosiński, pracuję w miejscowej gazecie. Czy zgodziłaby się pani na wywiad? - Nie ma mowy. - Od razu mi ciśnienie skoczyło. - Bardzo panią proszę, jestem tu nowy. Chciałbym mieć wywiad z kimś znanym. Mój redaktor naczelny oczekuje ode mnie dobrego artykułu. - A co mnie to obchodzi. Niech pan zapomni - odmówiłam. ![]() - Napiszę wszystko słowo w słowo, będzie miała pani szansę na swoją wersję – przekonywał mnie. - Ale ja nie chcę mieć swojej wersji, w ogóle nie chcę się wypowiadać. - Autoryzuje pani ten wywiad przed publikacją. - Dalej mnie przekonywał. - Powiedziałam już, nie ma takiej możliwości. - Zaczynał mnie wkurzać. - Pani Gino, bardzo proszę, czytelnicy czekają na takie smaczki. - Czy pan nie rozumie po angielsku? Mówię nie. Proszę ode mnie natychmiast odejść. ![]() - Proszę się nie denerwować. To tylko wywiad. Nie chciałaby pani, żeby ludzie o pani czytali? - Ha ha ha, to jakiś żart prawda? Mam dość tej rozmowy. - Powiedziałam i poszłam w stronę Noah. Strasznie mnie zdenerwował ten dziennikarzyna. Co myślał, że będę się spowiadać na łamach jakiegoś szmatławca? Stał jeszcze przez chwilę i wreszcie poszedł sobie. Ulżyło mi, co by było gdyby mocniej naciskał, pobiłabym go? Trochę boję się takich sytuacji. Noah odprowadził konia do stajni i pojechaliśmy do domu. Tam czekała nas niemiła niespodzianka. Ekipa techników sprawdziła komputery, podłączyli swój sprzęt do diagnozy i nagle pojawiły się jakieś dziwne sygnały, jakby były dodatkowe urządzenia w pokoju Mii. Zaczęli ściągać dźwięk i obraz na swoje laptopy. Na ekranie ukazał się obraz całego pokoju, w którym siedzieli i zobaczyli siebie. Totalnie zaskoczeni poszli w kierunku źródła obrazu, im bardziej jeden z nich się zbliżał to jego głowa była coraz większa na monitorze. Wreszcie odkryli malutką kamerkę i małą pastylkę przyczepioną obok niej. To był sprzęt do nasłuchu. Tzw pluskwa. Zadziwiło ich to bardzo. Zaczęli przeszukiwać kolejne pokoje i okazało się, że w każdym były co najmniej dwa takie urządzenia. Nawet w łazienkach. Cały dom był „okablowany”. Sami nie mogli w to uwierzyć. W zwykłym domu, profesjonalny sprzęt do nasłuchu i nagrywania? W dodatku wysokiej klasy o dużych możliwościach technicznych. Foley wezwał dodatkowych ludzi i rozpoczęli mozolne przetrząsanie całego domu i usuwanie sprzętu. Powiedział, że zamyka dom i że my nie możemy tu zostać. Byliśmy z Noah wstrząśnięci. Ciekawe jak długo ktoś nas obserwował i nagrywał nasze życie. Czy to jeszcze wykorzysta przeciwko nam? Ja cała trzęsłam się ze strachu, uświadomiłam sobie ile moich intymnych spraw ktoś mógł poznać. Co za nieludzka podłość. Foley zapytał, czy mamy gdzie pójść? Niestety nie mieliśmy. To był nasz jedyny dom. Przecież nie pojedziemy teraz nagle na Hawaje, chociaż to być może by było jedyne rozsądne wyjście, żeby się odciąć od tego całego szajsu. No jeszcze wchodziło w grę Bridgeport. Zastanawiałam się nad tym. Ostatecznie Foley po porozumieniu się z Nikki powiedział o mieszkaniu Barneya. Nikki już tam nie mieszkała i stał pusty. Moglibyśmy się schronić na kilka dni dopóki policja nie oczyści całego mieszkania. Potem bym zdecydowała co dalej. Postanowiliśmy tak zrobić. Foley pojechał do Nikki po klucze, a my z Noah w tym czasie się spakowaliśmy. Nigdy nie byłam wcześniej w apartamencie Barneya. Żałowałam, że to nie on mi go pokaże. Dlaczego nie ma o nim żadnych informacji? Powoli się załamywałam, już traciłam nadzieję czy go jeszcze kiedykolwiek zobaczę. *** Przez kolejne dni Barney z Ritą unikali siebie, a raczej ona schodziła mu z drogi. Była zawstydzona swoim zachowaniem. Sama nie wiedziała czemu mu weszła do jacuzzi topless. Zwykle tak robiła, ale tym razem nie wzięła pod uwagę reakcji Baneya, w końcu nigdy z nim wcześniej nie była w jacuzzi. Mauu nawet mówił, że tak jest lepiej bo to otwiera czakrany i kanały nandi. Najlepiej się kąpać nago, co zresztą zawsze rano robiła w źródle młodości. Jednak Barney nie był stąd i jego reakcja była dla Rity zbyt intensywna. On był ciągle jeszcze pod wpływem zwykłych męskich instynktów, nie oczyścił się ze zwykłych pragnień. Był na niskim poziomie, nie widziała żeby medytował i oczyszczał swój umysł od fizycznych pragnień. Któregoś dnia przypadkiem minęli się na placu do ćwiczeń. Barney ją zaczepił. - Rita, unikasz mnie. Skończmy tą głupią zabawę. - Ja się w nic nie bawię – odpowiedziała lekko spłoszona. - Nie rozumiem o co ci chodzi. - Bawisz się ze mną w te wasze kobiece gierki. Najpierw jesteś oschła, potem nagle mnie podniecasz w jacuzzi i znowu unikasz. Nie rozumiem takiego zachowania. ![]() - Barney, przepraszam. To był mój błąd. Więcej się tak nie zachowam. - Powiedziała bardzo smutno. - Dobrze, więc możemy zacząć wszystko od początku. - Uśmiechnął się do niej w bardziej czuły sposób. - Rita, ja też chciałbym cię przeprosić. Moje zachowanie również było nieodpowiednie. - Ok, nie mówmy już o tym. Tak jak mówisz zacznijmy od początku. - Uśmiechnęli się do siebie. W tym momencie usłyszeli szczęknięcie bramy i pojawiła się tajemnicza dla Barneya postać. Rita szepnęła do niego. - To Mauu. - I lekko się odsunęła od Barneya, a on zaczął mu się przyglądać. Mauu wszedł na plac, z uśmiechem pomachał do jakiegoś mężczyzny. Szybkim, energicznym krokiem podszedł do Barneya i Rity. Surowym wzrokiem zmierzył Ritę i zaczął się bacznie przyglądać Barneyowi. Zauważył, że nie ma już żadnych strupów i śladów na twarzy, tylko malutka prawie niewidoczna blizna za uchem. Trwało to kilka chwil. ![]() ![]() ![]() - Barney! Jak ja się cieszę, że jesteś już w dobrej formie. - Wreszcie się odezwał i uścisnął mu mocno obiema rękami dłoń. - Chciałbym z tobą porozmawiać u mnie w gabinecie. Przyjdź do mnie za trzy dni wieczorem. W tym czasie ćwicz konną jazdę, jeżeli potrafisz poćwicz też skoki. Przede wszystkim medytuj, to ci pomoże znaleźć swoje wewnętrzne ja. Skup się na jednym punkcie, wejdź w niego, trzymaj umysł w koncentracji i nie daj mu odpłynąć. Odsuniesz od siebie negatywne emocje. Rozwinie się twoja pozytywna aura. Odblokujesz czakrany i być może wejdziesz na wyższy poziom swojego duchowego jestestwa. Mamy też manekiny do ćwiczeń Kung Fu i słupki do łamania desek. Rozwijaj swoje umiejętności. Sprawność fizyczna i umysłowa jest najważniejsza. Chcę żebyś był tu szczęśliwy. Pomogę ci w tym. Pamiętaj, że jestem twoim bratem. - Poklepał go po plecach i poszedł. W tym potoku słów Barney nie zdążył nawet znaleźć miejsca aby coś powiedzieć. ![]() Mauu odwrócił się jeszcze jakby mu coś się przypomniało. - Rita, zajmij się swoimi sprawami, dobrze? Jemma się opiekuje Barneyem. Rozumiesz to prawda? - Powiedział, poważnie spojrzał na Ritę i znowu poszedł w swoją stronę. - Tak, Mauu. - Odpowiedziała Rita po cichu, chowając głowę w ramiona. - On zawsze taki? - Barney był zaskoczony. - Jaki? - Nie da dojść nikomu do słowa? - To on decyduje z kim rozmawia i czy chce czekać na odpowiedź. Przyzwyczailiśmy się już. W końcu jest przywódcą. - Wzruszyła ramionami. ![]() - Chyba nie pochodzi stąd? Ma egzotyczne rysy. - Jest z Polinezji. - Maorys? - Coś w tym stylu. Dokładnie nie wiem. To nie ma znaczenia. Liczy się to co robi dla naszej społeczności. - A co takiego robi? Nie wiem czemu, ale ten facet mnie denerwuje. Już go nie lubię. Za bardzo się rządzi. - Barney, co ty mówisz! To najmilszy człowiek na świecie. - Rita stanęła w obronie Mauu. - Rita, widziałaś jak cię potraktował? Co to znaczy, że Jemma się mną opiekuje, z tobą nie mogę się spotykać? - Nie, każdy ma tu swoją rolę. Tobie została przydzielona Jemma. - A jeżeli ja nie chcę? To niedorzeczne. - Nic nie poradzisz. Tak zdecydował Mauu. - I ty się na to wszystko godzisz? - Zapytał z niedowierzaniem. - Tak, nie mam innego wyjścia. - Żartujesz. Możesz stąd odejść i nikt nie będzie decydował za ciebie. - Gdzie pójdę? Nie mam dokąd. Poza tym nie chcę, jestem tu szczęśliwa. - Na pewno? Jakoś tego nie widzę. Rita, możesz pójść ze mną. Ja się tobą zaopiekuję. - Dotknął jej ramion i popatrzył w oczy, aż Rita się zarumieniła. Jednak szybko się wyrwała. - Barney, przestań ty nawet nie wiesz kim jesteś. Gdzie pójdziesz? - Jeszcze nie wiem, ale nie zamierzam tu siedzieć do końca życia. - Nic nie poradzisz. Mauu już zdecydował. - Jesteś pod jego wpływem. Pomogę ci się z tego wyzwolić. Ja w przeciwieństwie do ciebie mam czysty umysł. - Rozejrzyj się. Tu jest nasze życie. Niech Bóg się nad tobą zmiłuje i pozwoli przejrzeć na oczy. Może jak zaczniesz medytować to zrozumiesz co jest dla ciebie dobre. - O Boże, Rita. Widzę, że z tobą to ciężki przypadek. - Pokręcił głową, przerażała go trochę, bo strasznie miała namieszane w głowie i trochę jej współczuł. Poza tym bardzo mu się podobała. To było najsilniejsze uczucie. - Barney, jeżeli chcesz to możemy pojechać na przejażdżkę? Konno. - Zapytała nieśmiało. - Oczywiście, że chcę. Nie boisz się reakcji Mauu? - Już nie, ty będziesz ze mną. Obiecałeś, że się mną zaopiekujesz. - Filuternie przewróciła oczami. „Urocza, po prostu urocza.” Pomyślał Barney i poszedł po konie. Wsiedli na nie i ruszyli w stronę polany wśród skał i pięknego wodospadu. ![]() Mauu załatwił jakieś sprawy w gabinecie i dowiedział się od jakiegoś współpracownika, że Rita i Barney pojechali na przejażdżkę. Wściekły od razu wparował do pokoju Jemmy, ta akurat się szykowała do wyjścia na casting. ![]() - Dlaczego Barney pojechał z Ritą na przejażdżkę? Dlaczego nie z tobą? - Zapytał. - Nie wiedziałam, że pojechali. Wiesz, że boję się koni, nawet mu nie proponowałam. - Powiedziała cicho. - Co za bzdury mi tu mówisz! Jemma przez te twoje fanaberie straciliśmy już niejeden intratny kontrakt. Mogłaś zagrać w kasowym westernie i co? Jakaś inna dziunia to wzięła i nawet dostała Złoty Glob. Masz się wziąć w garść! Zaczynasz mnie powoli wkurzać! - Krzyknął na nią. - Mam się dalej zajmować twoją karierą?! ![]() - Tak, Mauu. Oczywiście bez ciebie sobie nie poradzę. - Ja mogę cię w każdej chwili zostawić i zostaniesz sama. Sama jak palec. Chcesz tego?! - Nie, proszę cię nie. - Błagała. ![]() - Jemma, jesteś inteligentną i piękną kobietą. Weź się w garść. - Tak, Mauu. Zrobię wszystko co będziesz chciał. - Westchnęła smutno. - Coś jest między Ritą a Barneyem? Jeżeli jeszcze nie, to zaraz coś między nimi będzie i ty już na to nic nie poradzisz. Pozwoliłem ci się nim zająć, ale widzę, że chyba muszę iść z tym do Rity, ty się chyba do tego nie nadajesz. To chcesz go czy nie? - Chcę, ale on mnie chyba nie chce. - Zasmuciła się. Prawie miała łzy w oczach. - Tylko mi tutaj nie płacz! Rozmażesz makijaż! Chyba nie chcesz wyglądać jak kocmołuch? Takiej Barney na pewno nie będzie cię chciał. - Tak, oczywiście. - Zaczęła się poprawiać. - Masz się wziąć do kupy i natychmiast jechać do nich. Nie mogą być za długo sami. Jemma, rozczarowujesz mnie. - Przepraszam. - Jemma, nie przepraszaj tylko grzej do niego! - Ale ja teraz idę na casting do nowego filmu. - Powiedziała lekko się uśmiechając. ![]() - Ech... - machnął ręką. - No dobra. Ja się tym zajmę. Zaraz kogoś poproszę, żeby po nich pojechał. Jemma jeszcze jedno, jedziesz na casting, a założyłaś zegarek na rękę. Masz założyć tą śliczną srebrną dźwięczącą bransoletkę, którą ci kupiłem. Jesteś kobietą a ja mam ci takie rzeczy mówić? - Pokręcił głową i wyszedł na zewnątrz. Jemma tylko kiwnęła głową i szybko zdjęła zegarek. Poszła do szkatułki po bransoletkę. Mauu usiadł na ławce i się zastanowił. „Już mam jej dość, nie ma w sobie żadnej energii. Chyba już nie zarobię na niej. Co ja się mam z tymi babami. Wszystko na mojej głowie. Wyjadę na kilka dni a tu taki sajgon. Barney zdrowieje to dobrze. Ale widzę, że z Barneyem inaczej się nie da, muszę go ugłaskać przez dziewczynę. Rita idealnie się do tego nada. Muszę z nią pogadać i jej też wyłożyć kilka spraw. Jak nie Rita, to mam jeszcze w odwodzie Eve.” To wszystko w tym odcinku, zapraszam serdecznie do komentowania. ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 8 (0 użytkownik(ów) i 8 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|