![]() |
#28 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
Tak więc uporałem się już z simsami (okazało się, że jeden z modów nie był kompatybilny z najnowszą aktualizacją i tak wszystko przymulał) więc pora na odcinek
![]() ![]() ODCINEK 6 Wieczór po upalnym dniu z powrotem przypomniał o nadciągającej zimie. Zachodzące słońce rzuciło na trawiaste wzgórza żółte światło, a gęsta mgła osiadła w dolinach. Victoria Morrison lubiła obserwować ten niezwykły teatr przyrody. Stojąc na tarasie swej rezydencji, oparta o barierkę z zapartym tchem śledziła zachód słońca i grę barw na niebie. Było to tak naturalne, tak niewinne i piękne. Czasami nawet czuła, że jest częścią tego niezwykłego spektaklu. Jest częścią harmonii, którą chciała osiągnąć przez całe swoje życie. Lecz im bardziej przybywało jej lat, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że świat, w którym przyszło jej żyć zdaje się dążyć do całkowitego rozkładu. A może to jedynie jej prywatne odczucie, osobiste przeczucie nieuchronnej katastrofy jaka wisiała nad jej życiem. ![]() - Mamo? – Emily wyrwała ją z zamyślenia. – My wychodzimy. Wrócimy późno, nie czekaj na nas. Victoria zlustrowała wzrokiem córki ubrane w niezwykle skąpy strój. - Wychodzicie tak ubrane? – wykrzyknęła, udając złość – Zmarzniecie! - Dobrze wiesz, że nie. – Anya podeszła do matki i przytuliła ją na pożegnanie. – Obiecujemy nie wypić za dużo. - Na wszystkie świętości. – zaśmiała się Emily kładąc rękę na piersi. - A gdzie wasz brat? Nie jedzie z wami na imprezę? - Nie, powiedział, że dziś zostaje w domu. Ma do zrobienia jakiś projekt, czy coś w tym rodzaju. - Zamówiłyście taksówkę, czy przejdziecie się na pieszo? – Victoria potarła dłońmi swoje ramiona, dając znak, że robi się coraz zimniej. - Teraz się przejdziemy, a z powrotem z kimś się zabierzemy. – siostry uśmiechnęły się i zeszły z tarasu. - W takim razie miłej zabawy! – Victoria obdarowała córki szczerym uśmiechem. Po chwili brunetka znów została na tarasie całkiem sama. W międzyczasie słońce już całkowicie zaszło za horyzont i teraz niebo przybrało bardziej stonowane barwy. Wzięła głęboki wdech, chcąc ostatni raz zaczerpnąć świeżego powietrza i zamierzała udać się do domu, gdy nagle powstrzymał ją odgłos kroków na żwirowym podejściu pod dom. Odwróciła się i dostrzegła mężczyznę idącego w jej kierunku. Gdy tylko ten zauważył, że kobieta go obserwuje, pomachał do nie jej ręką i coś krzyknął, jednak jego głos rozmył się pośród drzew i opadającej mgły. Victoria poczekała aż przybysz podejdzie bliżej i wtedy go rozpoznała. Musiała przyznać, że trzymał się świetnie. Ostatni raz widziała go 15 lat temu i był dokładnie taki sam, jak go zapamiętała. Nienagannie ubrany i z kilkudniowym zarostem. - Myślałam, że już nie przyjdziesz. – rzuciła w jego kierunku, gdy mężczyzna zbliżył się na wystarczającą odległość, by nie musiała krzyczeć. - Jak zwykle przewidywalna – mężczyzna z uśmiechem wszedł po schodach trzymając się balustrady i stanął naprzeciw Victorii. – Tyle lat minęło… - ujął jej dłoń i powoli pocałował. Gdy skończył i wyprostował sylwetkę, cały czas trzymał jej rękę w uścisku. – Nie zaprosisz mnie do środka? - Czuj się jak u siebie. – Victoria ręką wskazała drzwi wejściowe, podczas gdy druga ręka cały czas tkwiła w czułym uścisku. ![]() *** - … i wtedy on wyszedł! Jak Boga kocham, myślałam ,że się posikam ze śmiechu! – dokończyła swą opowieść Anya, nie mogąc powstrzymać chichotania. Na dworze zrobiło się już ciemno, a ona wraz ze swoją siostrą powoli zmierzały w kierunku dyskoteki. Zdawało im się, że wcale nie chcą tam dojść. Bardzo dobrze czuły się w swoim towarzystwie i śmiało mogły powiedzieć, że nie były tylko siostrami – przede wszystkim były także przyjaciółkami. - Kurczę, mama miała rację, powinnyśmy wziąć jakieś kurtki. – Emily zadygotała z zimna pocierając ręce, na których pojawiła się gęsia skórka. - Nie przesadzaj. Na dyskotece tak się zgrzejemy, że zapomnimy o kurtkach i najpewniej gdzieś je zgubimy. – brunetka poklepała siostrę po plecach. – Z resztą, zostało nam kilka minut drogi. W tym samym czasie przejechała obok nich taksówka, która niespodziewanie zaczęła zwalniać, aż w końcu stanęła na skraju chodnika. ![]() - Myślisz, że to jakiś gwałciciel? – Emily zbliżyła się do siostry i objęła ją za ramię. - Nie bądź dziwna, tutaj takie rzeczy się nie zdarzają. Gdy przechodziły obok stojącego samochodu szyba od ich strony się otworzyła i ukazała się w nich twarz mężczyzny. - Potrzebujecie podwózki? – kierowca pochyliła się na siedzenie pasażera, by mógł je lepiej zobaczyć. - Nie, idziemy na dyskotekę, już niedaleko. – Anya wyjaśniła i chciała postawić kolejny krok, gdy powstrzymała ją odpowiedź nieznajomego. - Do AxmaqClub? Tak się składa, że też tam jadę. Wskakujcie śmiało. – mężczyzna odblokował drzwi. Siostry przez chwilę się zastanawiały, jednak ostatecznie wsiadły do samochodu. Mężczyzna zamknął szybę i dodał gazu, a na jego twarzy pojawił się niemal niezauważalny grymas zadowolenia. Poszło łatwiej, niż się spodziewał… ![]()
__________________
Evil is a Point of View |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 10 (0 użytkownik(ów) i 10 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|