![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bebe Twins odc. 35
- Tulko kim? - zapytałam drwiąco. - Księciem. - Żartujesz!! - krzyknęłam wyskakując z łóżka. - Nie, to prawda. Mam w spadku duże mieszkanie dwupoziomowe ale w Lodnynie. Zgodzisz sie? - zapytał mnie błagająco. - Ale dopiero kiedy urodzi się dziecko. - Nie możesz już latać? - Niestety nie, jestem za wysoko w ciąży. - Jesteś teraz królewną. - Jak ty jesteś księciem. - Ale jeśli umrze moj ojciec to będę królem. - Muszę to przekazać matce...nie wiem jak....- jąkałam się ubierając się na ślepo. Skończyło się na rybaczkach w pastelowym kolorze i ślicznym swetrze, Zeszłam na dół gdzie mama gotowała nam śniadanie,. - witajcie nowożeńcy. - Mamo usiądź.- zgasiłam ją. - Coś się stało? - Tak. - powiedziałam pełna melancholii. - NIc złego? - MOżna to uznać za nic złego. Jestem...królową. - Coo? - zapytała moja matka i opadła na krzesło jak stygnący suflet. - Niestety...teraz się dowiedziałam. - Nasze dziecko będzie albo księciem albo księżniczką. - Cieszę się jkednak. - powiedziała z udawaną sztucznością i wróciła do gotowania. - Jak tylko urodzi się dziecko lecimy do Londynu - powiedziałam i wciągnęłam na nogi szpilki. - Gdzie idziecie? - Na śniadanie. - odparłam i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do pięknej restauracji dla gołąbeczków i usiedliśmy w samym rożku. nalaliśmy sobie świeżej herbaty, zjedliśmy świeżuchny chlebek prosto x pieca tak ciepły że topiło się na nim masełko...mmm, same miut. - Jesteś piękna...- wyszeptał mi mój mąż kiedy po zjedzeniu solidnej porcji naleśników z sosem klonowym popijaliśmy szampana bezalkoholowego. - wiem. - pochwaliłam się i wyszliśmy na chłodny dwór. - To już ósmy miesiąc prawda...- zapytał ciepło. - Tak wkrótce przyjdzie na świat nasze dziecko. - KSiążęce dziecko. - dodał a mi zrobiło się słabo. - Coś źle powiedziałem? - Nie tylko...brzuch mnie bolki. - Masz skurcze? - przestraszył się i podprowadził do sasmochodu. - Może to już ale nie...żeby tylko nie.... - To za wcześnie? - Pięć tygodni za wcześnie!!! - To jak im damy na imie/ - pytał mój mąż patrząc jak trzymam się za brzuch na tylnim siedzenuy, - Dziewczynce Amelia (Mia), a chłopczykowi....Greg...nie wiem...- wyjąkałam i położyłam się wzdłuż kanapy. - Zaraz będziemy na miejscui. - Nie, stop...stop. - powiedziałam i usiadłam z powrotem. - Fałszywy alarm? - Tak. Wracajmy do domu. - Wolę żeby obejrzał cię lekarz. - i stanął przed szpitalem. - No dobrze. Jeszteś cudownie opiekuńczy. - szepnęłam do niego kiedy pomagał mi wysiąść z auta. - Piękna jesteś nawet kiedy rodzisz. -pocieszył mnie i usadził na wózku. Podjechałam pod salę mojego lekarza i siadłam na krześle. - Zaczeła pani rodzić? - spytał wystrzasony |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 13 (0 użytkownik(ów) i 13 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|